• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Na swoim. Kolorowy i koralikowy świat Anity i Jacka Pełszyńskich

Wioletta Kakowska-Mehring
12 maja 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Nie był to przypadkowy wybór profilu działalności. Zaczęło się od mojego hobby, czyli wyrobu biżuterii - mówi Anita Pełszyńska, która razem z mężem Jackiem prowadzi firmę. Nie był to przypadkowy wybór profilu działalności. Zaczęło się od mojego hobby, czyli wyrobu biżuterii - mówi Anita Pełszyńska, która razem z mężem Jackiem prowadzi firmę.

O tym, że z pasji powstają najlepsze biznesy, że konkurencja jest dobra, ale z oszustami trzeba walczyć, a także o tym, że na piękną biżuterię wcale nie trzeba wydać fortuny, a wystarczy odrobina talentu i chęci rozmawiamy z Anitą i Jackiem Pełszyńskimi - właścicielami sklepu i hurtowni z akcesoriami do wyrobu biżuterii korallo.pl i labera.pl. W poprzednim odcinku "Jak to jest na swoim" rozmawialiśmy z Tomaszem Juszą, iluzjonistą, a już za dwa tygodnie rozmowa z Wiolettą Kasprzyk, właścicielką Krusel Office Solutions.


Kupiliśmy gotowe oprogramowanie i na podstawie tego przygotowaliśmy stronę. Samodzielnie poznawałam tajniki html i edytowałam całość. Na początek wystarczyło.

Prowadzicie państwo sklep internetowy i hurtownię stacjonarną, coś w sieci i coś w... realu. Co było pierwsze? 

Jacek Pełszyński: - Zaczęło się w 2004 roku od sprzedaży przez internet.  Dzięki temu mogliśmy uniknąć dużych kosztów związanych z otwarciem i utrzymaniem sklepu stacjonarnego. Przez pierwsze dwa lata naszą działalność prowadziliśmy w domu. W jednym pokoju toczyło się życie rodzinne, a w drugim biznesowe. Na początku sprzedawaliśmy za pośrednictwem serwisu Allegro. 

Anita Pełszyńska: - Szybko jednak stwierdziliśmy, że warto otworzyć własny sklep w sieci, żeby nie być uzależnionym od pośredników. 

JP: - Tym bardziej, że Allegro nie było wówczas wcale tanie. Handlowaliśmy tzw. produktami  niskowartościowymi, czyli dużo drobnego i taniego asortymentu. To powodowało spore koszty. Postanowiliśmy więc, że czas na własną stronę w internecie. 

Kto ją przygotował?

AP: - Kupiliśmy gotowe oprogramowanie i na podstawie tego przygotowaliśmy stronę.  Samodzielnie poznawałam tajniki html i edytowałam całość. Na początek wystarczyło. Jednak technologia tak się rozwinęła, że trzeba było skorzystać z pomocy profesjonalistów. W 2009 powstał system dedykowany specjalnie dla nas. Przygotowała go firma z Gdyni. 
Prowadząc firmę cały czas trzeba być na to gotowym. Otwartym na inwestowanie w rozwój.

JP: - System kosztował wówczas równowartość średniej klasy auta, ale warto było zainwestować. Jest to system, na którym pracujemy do dziś. Cały czas jest aktualny. Klienci chwalą, że łatwo i intuicyjnie można poruszać się po naszym sklepie w sieci. 

A jak sobie radzi na urządzeniach mobilnych?


JP: - Mobilnie radzi sobie średnio. Obecnie trwają prace nad nowym oprogramowaniem.

W takim razie kolejna inwestycja przed firmą?

JP: - Prowadząc firmę cały czas trzeba być na to gotowym. Otwartym na inwestowanie w rozwój. 

A dlaczego asortyment do wyrobu biżuterii? 

AP: - Nie był to przypadkowy wybór profilu działalności. Zaczęło się od mojego hobby, czyli wyrobu biżuterii. Na początku tworzyłam dla siebie i dla przyjaciół, czasem coś sprzedawałam. Niestety od zawsze miałam problem z pozyskaniem materiałów. Można było kupić coś w pasmanteriach, ale wybór był bardzo skromny. Takich sklepów dedykowanych, gdzie byłyby półfabrykaty do wyrobu biżuterii w ogóle nie było. Zresztą internet też wówczas był na zupełnie innym poziomie niż dziś, więc trzeba było naprawdę się naszukać, aby coś znaleźć. Któregoś dnia mąż stwierdził, że skoro nie ma takich sklepów, a są pasjonaci jak ja, to znaczy, że jest zapotrzebowanie. 
Nie wzorowaliśmy się na nikim, szliśmy za głosem serca i oczywiście rozumu także. Właśnie chyba dzięki temu odnieśliśmy sukces.

JP: - Trójmiasto kojarzy się z biżuterią, choć głównie ze srebrną i bursztynową. Uznaliśmy jednak, że dobrym uzupełnieniem tego rynku będzie i ten mniej szlachetny asortyment, czyli nawet koraliki szklane. A wyrób biżuterii to fajne zajęcie. W latach 80. było popularne szycie ubrań. Chyba w każdym domu była maszyna do szycia. Jednak wraz ze zmianami w kraju oferta modowa była coraz większa i lepsza, więc ludzie przestali sami masowo szyć. Jednak ta chęć do zrobienia czegoś samodzielnie przeszła na biżuterię. Pojawiliśmy się na rynku w dobrym momencie, od razu było zapotrzebowanie, ono wręcz na nas czekało.

Czyli pani hobby plus pana wyczucie biznesowe. 

AP: - Z tego połączenia powstało Korallo. 
Jak ktoś chce pozbyć się kapitału, to idzie do salonu jubilerskiego. A jak chce mieć radość i satysfakcję z własnego rękodzieła, to kupuje u nas i tworzy - mówią Pełszyńscy. Jak ktoś chce pozbyć się kapitału, to idzie do salonu jubilerskiego. A jak chce mieć radość i satysfakcję z własnego rękodzieła, to kupuje u nas i tworzy - mówią Pełszyńscy.
Dziś modna biżuteria nie musi być ze złota i diamentów. Ludzie potrzebują zmian i nowości.

Nie ma firm, na których można się wzorować, internet dopiero się rozwija, skąd w takim razie czerpali państwo wiedzę na temat tej branży, skąd zdobywali towar? 

AP: Nie wzorowaliśmy się na nikim, szliśmy za głosem serca i oczywiście rozumu także. Właśnie chyba dzięki temu odnieśliśmy sukces. Nie można zbudować firmy i wiarygodnej marki nieustannie kopiując pomysły innych. Klienci szybko wyczują sztuczność, brak pasji i zauważą kopiowanie. Wiedzę czerpaliśmy z internetu, zagranicznej prasy branżowej oraz książek o tematyce biżuteryjnej zamawianych na Amazonie.

JP: - Kilku dostawców znaleźliśmy w internecie. Dowiedzieliśmy się, że Czechy są potentatem w produkcji koralików szklanych, Włosi w dziedzinie półfabrykatów srebrnych. Potem były targi Amberif, na których nawiązaliśmy pierwsze kontakty. Zaczęły się wyjazdy na targi zagraniczne i pierwsze wizyty bezpośrednio u dostawców branżowych. 

Ile trwało budowanie bazy kontaktów, dostawców?

AP: - Cały czas trwa. 

JP: - Mamy grupę podstawowych dostawców z którymi pracujemy od lat, ale ciągle szukamy nowych. Biżuteria jest elementem mody i też podlega zmianom, więc musimy szukać nowości. Niektórzy nasi dostawcy też są sezonowi. Jest moda na jakiś kamień, to szukamy dostawcy. Moda odchodzi, pojawia się coś nowego, szukamy kolejnych.
Kiedy ktoś im mówi "masz piękny naszyjnik", jest im bardzo miło, ale gdy mogą odpowiedzieć "sama go zrobiłam", to już wyższy poziom satysfakcji.
Był taki okres, gdy surowiec srebrny był bardzo drogi. Wielu klientów, którzy robili biżuterię na bazie srebra, albo zminimalizowało jego wykorzystanie, albo zrezygnowało w ogóle. Zastępowali srebro mosiądzem lub miedzią. Dziś modna biżuteria nie musi być ze złota i diamentów. Ludzie potrzebują zmian i nowości.

Jak ktoś chce zainwestować kapitał, to idzie do jubilera, a jak chce być modnym, to wchodzi to Korallo? 

AP: Nie do końca. To zależy od potrzeb klienta. Nasze klientki niejednokrotnie tworzą biżuterię na potrzeby chwili, sezonu, jednego wyjścia, ale są też osoby, które z naszych półproduktów tworzą przepiękne projekty, bardzo pracochłonne, efektowne i niezwykle cenne, warte nawet kilka tysięcy złotych. Poza tym oferujemy półprodukty srebrne i pozłacane, kamienie i kryształy Swarovski, co pozwala samodzielnie wykonać  biżuterię identyczną z tą dostępną w salonach jubilerskich, a wielokrotnie tańszą. 

JP: - Powiedziałbym, że jak ktoś chce pozbyć się kapitału, to idzie do salonu jubilerskiego. A jak chce mieć radość i  satysfakcję z własnego rękodzieła, to kupuje u nas i tworzy.

AP: Rękodzieło daje wielką satysfakcję. Kobiety lubią komplementy. Kiedy ktoś im mówi "masz piękny naszyjnik", jest im bardzo miło, ale gdy mogą odpowiedzieć "sama go zrobiłam", to już wyższy poziom satysfakcji.

Co u państwa można kupić? 
Mamy klientów nawet z Australii czy Dubaju, ale głównie z Europy. Jednak przede wszystkim jesteśmy skoncentrowani na rynku polskim. Kupują u nas córki, mamy i babcie.

AP: - Długo można by wymieniać. Jedno z naszych haseł reklamowych brzmi "Ty masz pomysł, a my mamy resztę". I tak właśnie jest. Mamy bardzo bogaty asortyment. W naszych sklepach można kompleksowo zaopatrzyć się w artykuły do tworzenia biżuterii. Zaczynając od koralików szklanych i metalowych elementów, poprzez ceramikę, drewno, koral, perły, na półfabrykatach srebrnych i kamieniach naturalnych kończąc. Mamy dużo kamieni syntetycznych, dobarwianych, ale sporą ofertę stanowią też kamienie naturalne - labradoryt, kamień słoneczny, lapis lazuli czy granat. Cena zależy od jakości i czystości. Posiadamy także w ofercie niezbędne narzędzia i eleganckie opakowania do biżuterii.

JP: - Jeśli chodzi o kamienie, to skupiamy się na tych, które pozwalają zrobić biżuterię w przystępnych cenach. Z naszego asortymentu można zrobić biżuterię, którą widzi się w salonach, na wybiegach, czy w magazynach modowych, ale kosztuje ona dużo mniej. W tej chwili jest taki trend, że ludzie ciągle potrzebują czegoś nowego i nie chcą na to wydawać fortuny. 

Skąd sprowadzacie asortyment?
W hurtowni zaopatrują się głównie producenci biżuterii, w sklepie internetowym detaliści, hobbyści.

AP: - Z Niemiec, Czech, Włoch, ale także z dalekiej Japonii, USA, Chin czy Indii. 

A kto od was kupuje? 

AP: - Mamy klientów nawet z Australii czy Dubaju, ale głównie z Europy. Jednak przede wszystkim jesteśmy skoncentrowani na rynku polskim. Kupują u nas córki, mamy i babcie. Nastolatki i emerytki. Panie na urlopach wychowawczych, kobiety pracujące na etacie i gospodynie domowe. Oczywiście zdarzają się również panowie, ale jest ich zdecydowanie mniej. 

Sieć siecią, ale zdecydowaliście się też na hurtownię stacjonarną?

JP: - Dość szybko podjęliśmy tę decyzję, bo już po czterech latach. Jak to w handlu - czym więcej się kupuje, tym ma się lepsze ceny. Opłacało się kupować dużo, ale nie opłacało się tego magazynować i liczyć na większy ruch w detalu. Trzeba było dotrzeć do producentów biżuterii. A klienci lubią zobaczyć na własne oczy i dotknąć, zwłaszcza jak kupują dużo. 

AP: - W hurtowni zaopatrują się głównie producenci biżuterii, w sklepie internetowym detaliści, hobbyści. 
Największym problemem była agresywna i nieuczciwa konkurencja. Nigdy w życiu się nie spodziewałam, że będę musiała zmierzyć się z czymś takim.

JP: - Sami często jeździmy do dostawców, aby naocznie sprawdzić, jak coś wygląda. Czasem coś na zdjęciu wygląda inaczej niż w rzeczywistości, a przy biżuterii jest to szczególnie istotne, aby np. kolor nie odbiegał od tego, jaki sobie wyobraziliśmy. To są czasem subtelne, ale istotne różnice. 

AP: - Niezależnie od trendów i mody u nas można znaleźć koraliki we wszystkich kolorach. Pełna paleta barw na ponad 100 metrach kwadratowych powierzchni wystawienniczej. W sumie mamy 14 tys. produktów. 

A czy po drodze zdarzyło się coś, co was zaskoczyło? Coś, co sprawiło, że sami przekonaliście się, że życie przedsiębiorcy nie zawsze jest usłane różami?

AP: - Największym problemem była agresywna i nieuczciwa konkurencja. Nigdy w życiu się nie spodziewałam, że będę musiała zmierzyć się z czymś takim. W takiej sytuacji nawet nie wiadomo, jak się zachować. My uznaliśmy, że będziemy walczyć. Pojawiła się firma z bardzo podobnym asortymentem, która zaczęła podszywać się pod nas. Chciała czerpać korzyści z naszej kilkuletniej pracy. Kiedyś w wyszukiwarkę wpisałam adres korallo przez jedno "l"  i trafiłam na ich stronę. Konkurencja wykupiła adres z błędem i przekierowała do swojego sklepu. 

Doszło do konfrontacji?
W polskim biznesie jest to nagminne, że konkurencja zaczyna od obniżania ceny. A to bardzo psuje rynek i nikt na tym nie wygra.

AP: - Na szczęście skończyło się na korespondencji za pośrednictwem prawników. Musieli przestać używać przekierowania. Konkurencja motywuje, dobrze, że jest, ale to już była przesada. To była kradzież marki. Próba wykorzystania naszego wizerunku pokazała naszą silną pozycję w branży. Było to pouczające doświadczenie. Obecnie nazwy naszych marek są zastrzeżone.

JP: - To nie tylko dotyczy naszej branży, zawsze trafiają się ludzie, którzy nieczysto grają. Wierzę jednak, że uczciwość wygrywa. Nie wolno się tylko poddawać. Za ciężko na to pracowaliśmy. Po uruchomieniu firmy pierwszy raz na urlop pojechaliśmy dopiero po 8 latach. Kolejnym problemem jest chora walka cenowa. W polskim biznesie jest to nagminne, że konkurencja zaczyna od obniżania ceny. A to bardzo psuje rynek i nikt na tym nie wygra. Efekty są krótkookresowe, bo tak się nie da prowadzić biznesu na dłużą metę.

Ile takich firm jak wasza działa w Polsce, jak duży jest ten rynek?

JP: - Z podobnym stażem do nas, to może 8 do 10. Z czego my jesteśmy jedną z najstarszych. Na początku, jak wystawialiśmy się na Allegro, to nie było dla nas odpowiedniej kategorii. Musieliśmy korzystać z opcji pokrewnych, o ile pamiętam, to startowaliśmy jako 'hobby". Pod wpływem rozwoju branży Allegro wysłało do nas prośbę o konsultacje przy tworzeniu nowych kategorii związanych z rękodziełem i akcesoriami.

Czy pani jeszcze sama robi biżuterię?

AP: - Tak. Uwielbiam dostawy towaru i buszowanie wśród paczek z koralikami. Jednak robię głównie dla siebie i przyjaciół. Przed targami biżuterii przygotowuję inspiracje dla klientów, czyli takie przykładowe kompozycje, które pokazują, co można zrobić z naszej oferty. 
Staram się też inspirować klientów do robienia biżuterii i wspólnie z pracownikami przygotowuję dużo internetowych poradników na temat tego, jak wykonać samemu biżuterię.

A nie korci pani, aby bardziej skupić się na sprzedaży własnej kolekcji biżuterii? 

AP: - Chciałabym, ale brakuje na to czasu. Firma, troje dzieci. Na razie wystarcza nam to, co jest. Jak już mówiłam, na targach sprzedaję swoje pokazowe wyroby właścicielom sklepów. Ostatnio spotkałam znajomą, która miała na sobie wykonaną przeze mnie biżuterię, której nie kupiła bezpośrednio ode mnie. Było mi bardzo miło. Staram się też inspirować klientów do robienia biżuterii i wspólnie z pracownikami przygotowuję dużo internetowych poradników na temat tego, jak wykonać samemu biżuterię.

Czyli jest pani blogerką?

AP: - Można tak to określić. Prowadzimy bloga firmowego i ja kieruję pracą nad pojawiającymi się tam treściami. Można na nim znaleźć artykuły na temat materiałów do biżuterii i ich pochodzenia, podstawowe techniki tworzenia biżuterii, proste samouczki, inspiracje oraz informacje o targach i giełdach biżuterii.

JP: - Anita zawsze nosi ze sobą torbę z koralikami. 

AP: - To prawda, koraliki są ze mną wszędzie, można je znaleźć w kieszeniach mojego płaszcza i torebce. 

Pana to nie wciągnęło?

JP: - Nie, mam inne hobby, ale lubię oglądać biżuterię, fajnie zrobioną i zaprojektowaną. 

AP: - Mąż czasem mi doradza i jest pierwszym recenzentem. 

Blog już jest, to może teraz czas na zajęcia... stacjonarne?
Aby rozwijać branżę biżuterii hand made cyklicznie organizujemy konkursy dla naszych klientów. Wspaniale, że tak wiele osób tworzy piękne przedmioty.

AP: - Na razie prowadziłam zajęcia w szkole u syna w drugiej klasie. Dzieciakom bardzo się to podobało. Warsztaty to bardzo dobry pomysł, ale teraz chcemy skupić się na rozwoju sklepów internetowych. Cały czas musimy ciężko pracować i trzymać rękę na pulsie, aby pozostawać w czołówce.  Od trzech lat zajmujemy pierwsze miejsce w Rankingu Sklepów Opineo w kategorii Biżuteria i Zegarki. Z niecierpliwością czekamy na ogłoszenie tegorocznych wyników.

JP: - Marzy nam się sklep detaliczny razem z takim centrum szkoleniowym. Wspólne robienie biżuterii, czyli zajęcia dla dzieci, dla mam w ramach odprężenia, dla seniorów, jako forma terapii.  To uspokaja, relaksuje, można to na wiele sposobów wykorzystać.

AP: - Nasze klientki w całej Polsce prowadzą wiele stacjonarnych warsztatów, a my staramy się je wspierać przekazując potrzebne materiały. Aby rozwijać branżę biżuterii hand made cyklicznie organizujemy konkursy dla naszych klientów. Wspaniale, że tak wiele osób tworzy piękne przedmioty. Prace zgłaszane do konkursów czasem zapierają dech w piersi.

Podobno najlepiej uczyć się na cudzych błędach. Zdecydowanie lepiej słuchać mądrych rad. Własny biznes to często trudny kawałek chleba, ale - jak postaramy się pokazać - warto spróbować. Dla tych, którzy wolą rady mamy nasz cykl rozmów z doświadczonymi przedsiębiorcami - "Jak to jest na swoim", czyli garść wiedzy od praktyków w biznesie.

Miejsca

  • Korallo Gdańsk, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego 22/4
  • Labera Gdańsk, Elizy Orzeszkowej 2

Opinie (26) 4 zablokowane

  • a znacie "Oczopląs " ?

    Prawdziwa droga sukcesu od sprzątaczki po Nr. 1 w " Koraliki..."
    I to jest dziewczyna z Gdańska.

    • 3 7

  • Gratuluje i pozdrawiam

    • 5 1

  • brawo!

    robilam w tej firmie zakupy i jestem zadowolona a mila niespodzianka byl prezent z dodtkowymi kamieniami,

    • 4 0

  • Fajni ludzie i fajna firma :)

    • 4 1

  • (2)

    Fajni ludzie ale niestety pomysł na biznes skopiowany od konkurencji

    • 7 7

    • Dokładnie. Fajnie by było gdyby to wygladało jak profesjonalnie, jak oni tu opisuja ale niestety tak nie jest.

      • 4 1

    • kopiowanie

      a jeżeli ktoś otworzy warzywniak albo ciucholand - to też skopiowany pomysł?

      • 2 0

  • Pomyślności i dużych zysków!

    • 2 0

  • Inspirujący sklep , profesjonalne podejście

    Robię zakupy od ..... nawet nie wiem od kiedy , ale już długo ok. 4-5 lat , polecam sklep , zawsze miła i profesjonalna obsługa , serdecznie pozdrawiam całą załogę korallo.pl

    • 3 0

  • Gratulacje! Sprawdźcie tylko te prawa do nazwy, bo wygląda na to, że jednak nie jest przez Was zastrzeżona, a z tym się wiążą duże kłopoty :(

    • 1 0

  • Super sklep!

    Życzę dalszych samych sukcesów.

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Monika Płocke

Banking Technology, Head of Change and Technology Capabilities w Nordea Bank AB. Absolwentka...

Najczęściej czytane