• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Na swoim. Portal ofert "bez ściemy" Magdy i Tomka

Wioletta Kakowska-Mehring
31 marca 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
W Szwajcarii nauczyliśmy się, przede wszystkim kultury biznesowej - podejścia firm i ludzi do prowadzenia działalności - mówią Magda i Tomek. W Szwajcarii nauczyliśmy się, przede wszystkim kultury biznesowej - podejścia firm i ludzi do prowadzenia działalności - mówią Magda i Tomek.

O tym, że wbrew pozorom polski rynek jest łaskawy dla początkujących przedsiębiorców, że transparentność w relacji z klientami jest w cenie, a także o tym, że dobre i zgrane małżeństwo sprawdza się także w biznesie rozmawiamy z Magdaleną Gawłowską-Bujok i Tomaszem Bujokiem z No Fluff Jobs, czyli portalu z ofertami pracy z sektora IT. W poprzednim odcinku "Jak to jest na swoim" rozmawialiśmy z Tomaszem Koszlakiem, właścicielem Agencji Interaktywnej Web24.com.pl, a już za dwa tygodnie rozmowa z Natalią Bogdan, prezesem Jobhouse.


Nam się tu dobrze pracuje. Tu mamy mechanizmy i możliwości, których nie mielibyśmy zagranicą.

Mieszkali państwo i pracowali w Szwajcarii. Co was skłoniło do powrotu?

Magdalena Gawłowska-Bujok: - Wyjeżdżając do Szwajcarii wiedzieliśmy, że jest to projekt kilkuletni. Chcieliśmy poszerzyć horyzonty, doszlifować język. Dostałam propozycję zrobienia tam doktoratu. Mąż jako programista bez problemu znalazł pracę. Potem ja rozpoczęłam pracę w tej samej firmie jako rekruter. W sumie byliśmy tam przez cztery lata. Wykorzystaliśmy okazję, mamy piękne wspomnienia, jednak nigdy nie żałowaliśmy naszej decyzji o powrocie do kraju. Jeszcze jak pracowałam w Szwajcarii, za porozumieniem stron rozstałam się z firmą, żeby zrealizować marzenie życia, czyli wyjazd na wolontariat do Ugandy. Tam spędziłam trzy miesiące. Jak wróciłam wiedziałam, że nie chcę już podejmować pracy na etat i że chcę wrócić do kraju.

Jednak tam też mogli państwo założyć taką firmę?

M G-B: - Byłoby znacznie trudniej. Myślę, że rynek polski ma w tej chwili dużo więcej ciekawych narzędzi dla początkujących przedsiębiorców w porównaniu z innymi krajami.

A wielu twierdzi, że w tym kraju nie da się prowadzić firmy.
Tam państwo nie jest wrogiem, którego trzeba oszukać, tylko jest czymś co gwarantuje nam dobrobyt(...)

M G-B: - My tak nie uważamy. Dziś dzięki tzw. profilowi zaufania firmę można założyć w jeden dzień. Oczywiście pewnie wiele zależy od tego o jaką działalność chodzi. Nam się tu dobrze pracuje. Tu mamy mechanizmy i możliwości, których nie mielibyśmy zagranicą.

Tomasz Bujok: - Gdybym np. chciał w Szwajcarii prowadzić firmę jako programista, to najpierw musiałbym udowodnić, że chcę faktycznie świadczyć usługi na rzecz wielu podmiotów, a nie jednej firmy.

Czyli, że nie jest to ukryty etat?

TB: - Tak. Musiałbym udowodnić, że faktycznie chcę być przedsiębiorcą. Można złożyć podanie, ale trzeba się liczyć z tym, że zostanie ono odrzucone, bo urząd uzna, że powinniśmy u swojego potencjalnego klienta zostać etatowymi pracownikami.

Jak w powiedzeniu, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma?

TB: - Tak. Jesteśmy Polakami, znamy ten rynek. Nie mówię, że nie udałoby się tego zrobić tam, ale... tu jesteśmy u siebie. Tam wiele się nauczyliśmy, przede wszystkim kultury biznesowej - podejścia firm i ludzi do prowadzenia działalności. Tam np. przedsiębiorcy nie wykorzystują luk prawnych. Nawet jak sam urzędnik poinstruuje, że w przepisie chroniącym szwajcarski rynek pracy, jest luka, którą można wykorzystać, aby przepis był nieskuteczny. Tam uznaje się, że trzeba trzymać się przepisów w imię dobra wspólnego, choć może jest to w danym momencie mniej korzystne dla firmy.

M G-B: - Tam państwo nie jest wrogiem, którego trzeba oszukać, tylko jest czymś, co gwarantuje nam dobrobyt i trzeba dbać, żeby razem go współtworzyć.

Firma działa w szeroko pojętym obszarze rekrutacji IT. Stworzyliśmy portal, który łączy pracowników i pracodawców - mówią właściciele No Fluff Jobs. Firma działa w szeroko pojętym obszarze rekrutacji IT. Stworzyliśmy portal, który łączy pracowników i pracodawców - mówią właściciele No Fluff Jobs.
Cała idea firmy została oparta na naszym doświadczeniu zawodowym - moim jako programisty i żony jako rekrutera.

To jak radzicie sobie w kraju, w którym kombinowanie jest zaletą?

M G-B: - Radzimy sobie. Jednak od razu założyliśmy, że naszą firmę będziemy prowadzić "po szwajcarsku". Ma to być firma uczciwa, transparentna. Byłam pod wrażeniem w jaki sposób zostałam potraktowana w firmie w Szwajcarii, kiedy byłam na okresie próbnym. Nie byłam wcześniej rekruterem, ale szefowie firmy byli pod wrażeniem moich umiejętności językowych i dali mi szansę nauczenia się u nich tego zawodu. Po dwóch miesiącach poprosiłam o rozmowę i powiedziałam, że nie dam rady. Szef spojrzał mi w oczy i powiedział, że okres próbny jeszcze się nie skończył, że mam dać sobie szansę i spokojnie pracować. Miał rację. Zostałam w firmie i szybko stałam się jednym z kluczowych pracowników. Wówczas obiecałam sobie, że jeżeli kiedykolwiek będę miała swoją firmę, to chcę być właśnie takim szefem. Chce dawać ludziom szansę, nie skreślać po jednej porażce. Wspieramy ludzi, zachęcamy do otwartości, do przyznawania się do błędów, bo przecież wszyscy je popełniamy. Przed wyjazdem pracowałam w jednej firmie, mąż w dwóch i tam nie było takiej atmosfery. Choć i tak jest coraz lepiej pod tym względem. W Polsce powoli szefowie uczą się szanować pracowników.

I została pani, a właściwie państwo pracodawcami. Skąd pomysł na biznes?

TB: - Cała idea firmy została oparta na naszym doświadczeniu zawodowym - moim jako programisty i żony jako rekrutera. Firma działa w szeroko pojętym obszarze rekrutacji IT. Stworzyliśmy portal, który łączy pracowników i pracodawców. Rynek IT jest specyficzny z tego względu, że jest dużo więcej ofert pracy niż specjalistów z tej branży. Podaje się, że w Polsce brakuje ok. 20 tys. pracowników z IT, choć są tacy, którzy twierdzą, że nawet do 50 tys.
Kolejna sprawa, dla nas kluczowa, a która jest owocem naszego pobytu w Szwajcarii, to podawanie w ogłoszeniach informacji o płacy.
W Unii Europejskiej jest to już kilkaset tysięcy. Zauważyliśmy, że nie ma takiego narzędzia, portalu który odpowiadałby wymaganiom tego rynku. Z jednej strony wymaganiom informatyków, a z drugiej strony wymaganiom rekruterów. To jest rynek pracownika, tu pracodawca musi się starać, także przez formę ogłoszenia. Specjaliści od IT są bombardowani ofertami. Nie mają czasu odpowiadać na ogólne, nieprecyzyjne ogłoszenia.

M G-B: - Branża IT jest rynkiem pracownika w takim stopniu jak żadna inna, a skoro tak jest, to i ogłoszenia oraz forma ich prezentacji też musi być inna. Mając to na uwadze w naszych głowach pojawił się pomysł stworzenia portalu, który zawierałby ogłoszenia takie, na które chciałby odpowiedzieć informatyk, który może przebierać w ofertach. Na początku zrobiliśmy research, czy w ogóle taki portal istnieje na świecie. Spędziliśmy wiele godzin szukając i nie znaleźliśmy. Więc sami postanowiliśmy coś takiego zrobić bazując na doświadczeniu męża informatyka, który wie, co w takim ogłoszeniu chciałby mieć, aby go zainteresowało i moim jako rekrutera z kilkuletnim doświadczeniem w branży IT. Kolejna sprawa, dla nas kluczowa, a która jest owocem naszego pobytu w Szwajcarii, to podawanie w ogłoszeniach informacji o płacy. Tam 99 proc. ogłoszeń zawiera widełki płacowe. Tam jest oczywista sprawą, że należy kandydata poinformować jakiego zarobku może się spodziewać. Jest to oficjalna informacja podawana już w ogłoszeniu. Niestety, w Polsce - zanim pojawiliśmy się na rynku - był to raczej wyjątek od reguły.
Już na początku założyliśmy, że będzie grupa firm, która na pewno będzie na "nie". To są klienci dla nas straceni, trudno.

U nas pracodawca dopiero na rozmowie pyta ile chcielibyśmy zarabiać. Pewnie liczy, że podamy niższą kwotę, od tej którą chciał nam zaproponować?

TB: - Niestety, tak to działa.

M G-B: - Dlatego od razu założyliśmy, że nasz portal będzie miejscem, gdzie pracodawca jest zobligowany do podania informacji o płacach.

Jak pracodawcy, wasi klienci na to zareagowali?

M G-B: - Już na początku założyliśmy, że będzie grupa firm, która na pewno będzie na "nie". To są klienci dla nas straceni, trudno. My stawiamy na transparentność.

TB: - To było taką naszą ideą, nie tylko stworzenie portalu, ale też zmiana tej rzeczywistości, zmiana standardów w rekrutacji IT. Ten rynek nie do końca był transparentny.

M G-B: - Zdarzało się, że firmy zainteresowane naszą ofertą prosiły o możliwość nie podania warunków płacowych. Jednak nie zdecydowaliśmy się na złamanie tej zasady. Staramy się za to tłumaczyć, co daje ta transparentność, nie tylko w zakresie zarobków, ale też zadań i technologii.
Nie zamykamy się na ekspansję zagraniczną, tylko jesteśmy głęboko przekonani, że trzeba najpierw zdobyć mocną pozycję na rynku rodzimym.
Przede wszystkim to oszczędność czasu. Kandydat, który nie jest zainteresowany daną technologią czy też proponowaną wysokością pensji w ogóle nie odpowie na ogłoszenie. Zaoszczędzi swój czas, ale również czas rekrutera. Zdarza się, że klienci na początku rezygnowali, po czy wracali, bo słyszeli od innych, że to się sprawdza. Dziś wykupują pokaźnie pakiety. Te działania przynoszą rezultaty.

Skoro chwyciło w Polsce, to może musicie państwo pomyśleć o portalu międzynarodowym?

TB: - Analizujemy różne strategie rozwoju, jednak rynek polski w tym momencie jest tak duży i atrakcyjny, że skupiamy się na nim. Co będzie w przyszłości, trudno przewidzieć. Nasze ambicje na pewno są duże. Małymi kroczkami do przodu.

M G-B: - Zdarzają się klienci z Niemiec, z Wielkiej Brytanii. Szukają pracowników, którzy są skłonni wyjechać. Nie zamykamy się na ekspansję zagraniczną, tylko jesteśmy głęboko przekonani, że trzeba najpierw zdobyć mocną pozycję na rynku rodzimym.

Teraz mamy boom w tej branży, ale może kiedyś się skończy?

TB: - Nie tak szybko. Proces informatyzacji postępuje, dotyczy bardzo wielu dziedzin życia. Nie jest to krótkoterminowe. Oczywiści może się pojawić na rynku więcej specjalistów z tej dziedziny, bo więcej osób zdecyduje się na studia w tym zakresie.
Dziś zatrudniamy 14 osób. Teraz mamy już świetny zespół, który ma swój wkład w rozwój firmy.
Tak jak jest np. w Stanach Zjednoczonych, które są bardzo dojrzałym rynkiem. Tam informatyka jest od zarania tej technologii. Tam już widać troszkę to nasycenie. Jednak cały czas tworzą się nowe firmy, które potrzebują specjalistów od IT.

Jak długo jesteście na swoim?

M G-B: - Portal działa od września 2014 roku. Jednak moment uruchomienia był podzwonnym kilku miesięcy ciężkiej pracy i przygotowań. Na początku byłam ja i mąż z doskoku. Dziś zatrudniamy 14 osób. Teraz mamy już świetny zespół, który ma swój wkład w rozwój firmy. Dalej się rozwijamy i szukamy kolejnych ludzi.

Kiedy trafili się pierwsi klienci?

M G-B: - Wystartowaliśmy z 10 ogłoszeniami od zaprzyjaźnionych firm. Po dwóch tygodniach sprzedaliśmy pierwsze ogłoszenia. Pod koniec pierwszego miesiąca sprzedaliśmy pierwszy pakiet. Pomysł od razu się przyjął.

TB: - I co należy podkreślić - jest rentowny od pierwszego kwartału działania.

Czyli da się z tego żyć?

M G-B: - Mąż nadal pracuje - na swoim - w obszarze IT. Śmiejemy się, że
jest współzałożycielem, ale właścicielką jestem ja. Dzięki temu nie patrzyliśmy na tę firmę jako na źródło naszego rodzinnego dochodu.
Od początku działaliśmy w myśl metodologii Lean, czyli zaczynaj od czegoś małego i jeżeli to zadziała, to rozbudowuj swój pomysł.
Od początku działaliśmy w myśl metodologii Lean, czyli zaczynaj od czegoś małego i jeżeli to zadziała, to rozbudowuj swój pomysł. Nasz portal na początku był skromny, udoskonalaliśmy go między innymi wsłuchując się w sugestie użytkowników i klientów.

Większość przedsiębiorców twierdzi, że pierwsze dwa lata to prawdziwy koszmar dla początkującego przedsiębiorcy. A tu rentowność od pierwszego kwartału?

M G-B: - Prowadzenie działalności to jest zawsze ciężka praca. Nam się udaje. Myślę, że przy tym jest bardzo dużo błogosławieństwa niezależnego od nas

TB: - Na wykładach z przedsiębiorczości zwykle pokazuje się takie wykresy, na których sukces przedstawia taka ciągła linia wzrostu, a tak naprawdę najczęściej jest to linia ciągłych wzrostów i spadków. Najważniejsze, aby do przodu. Jest to ciężka praca, ale też bardzo satysfakcjonująca, zwłaszcza jak się udaje.

Jak radzicie sobie z rozgraniczeniem życia zawodowego z życiem prywatnym. Czy jak się prowadzi wspólnie firmę, to jest się "po pracy". Czy nie dochodzi czasem do konfliktów?
Wspólna praca nas łączy. Pewnie dlatego, że jesteśmy nie tylko małżeństwem, przede wszystkim jesteśmy partnerami, wspieramy się.

TB: - Wymaga to dyscypliny, aby w czasie wolnym nie rozmawiać o pracy. Praca nas wciąga, ale trzeba zachować proporcje.

M G-B: - To nie jest dla nas sytuacja nowa, ponieważ już w Szwajcarii pracowaliśmy w jednej firmie. Czasem z nas żartowano, że albo się rozwiedziemy, albo któreś zmieni pracę. Stawiali, że wytrzymamy najwyżej rok. Nie mieli racji. Wspólna praca nas łączy. Pewnie dlatego, że jesteśmy nie tylko małżeństwem, przede wszystkim jesteśmy partnerami, wspieramy się. Są obszary w których decydujące zdanie ma mąż, są takie, które są moją domeną. Uzupełniamy się. Znamy się bardzo dobrze. Chodziliśmy do tej samej klasy w liceum w Cieszynie. Potem mąż wyjechał na studia do Krakowa, ja do Warszawy.

To jak to się stało, że jesteście w Trójmieście. Skusiła was bliskość Szwajcarii Kaszubskiej?

M G-B: - Mieliśmy dość gór, więc może też. Jednak najważniejsza była bliskość morza, które oboje kochamy. Poza tym Trójmiasto, to fajne miejsca do pracy i życia.

A macie państwo jakieś rady dla początkujących w biznesie?

TB: - Poleciłby wnikliwą lekturę trzech książek - "Rework" i "Getting Real" Jasona Frieda i Davida Heinemeiera Hanssona oraz " Lean Startup" Erica Riesa.

MGB: - Wytrwałość, wytrwałość i jeszcze raz wytrwałość.

Podobno najlepiej uczyć się na cudzych błędach. Zdecydowanie lepiej słuchać mądrych rad. Własny biznes to często trudny kawałek chleba, ale - jak postaramy się pokazać - warto spróbować. Dla tych, którzy wolą rady mamy nasz cykl rozmów z doświadczonymi przedsiębiorcami - "Jak to jest na swoim", czyli garść wiedzy od praktyków w biznesie.

Miejsca

Opinie (65) 5 zablokowanych

  • Szanuję rekruterów i HR-y (14)

    Przeglądając oferty pracy w trójmieście widzę tą ich ciągła heroiczną walkę o nowych łosi do tych samych firm;)
    I te ich teksty typu: stabilne zatrudnienie w postaci umowy- zlecenie;) Albo jak mówią ci zupełnie poważnym tonem że umowa opiewa na 1700 netto;)
    Oczywiście nie może zabraknąć też dużej ilości angielsko-brzmiących zwortów, tak samo jak w budownictwie teraz buduje się tylko apartamenty. Co prawda 40m2- ale partamenty;)

    • 103 6

    • (13)

      1700netto to chyba za dzień, no dobra za dwa :)
      Widać, że nie znasz branży.
      Akurat umowa tzw. smieciowa jest w tym przypadku na korzyść programisty - większa elastyczność i szybkość zmiany zlecenia, więcej kasy w kieszeni, a nie w podatkach, itp.

      • 9 31

      • (12)

        "Akurat umowa tzw. smieciowa jest w tym przypadku na korzyść programisty"
        Chyba Cię Bóg opuścił ;D
        Każdy programista jakiego znam (poza dopiero wchodzącymi na rynek) ma działalność.

        A przez pośredników pracy szukają tylko tacy, co nic nie umieją i nie ogarniają.
        Dlatego ich wynagrodzenie jest takie a nie inne ;)

        • 5 2

        • (9)

          Przecież umowa B2B to tez tzw. śmieciówka gamoniu

          • 5 2

          • (8)

            Nie, gamoniu, bo mając działalność opłacasz sobie składki sam.
            Ale nie płacisz % pensji, tylko ~200 a potem 1100zł :D

            Więc przy zarobkach 15 tys. netto na umowie-zlecenie dostajesz 15 tys,, a na kontrakcie 24 tys. - tzn twoja firma tyle dostaje - bo podatku dochodowego w polsce nikt normalny też nie płaci ;D

            A jak ktoś się w młodym wieku boi choroby - to może odżałować te 1000zł/mc na ubezpieczenie siebie i całej rodziny prywatnie :D

            • 2 5

            • (6)

              To przeczytaj sobie co to jest umowa śmieciowa. To nie tylko ubezpieczenie zdrowotne i najniższa emerytura.

              • 1 0

              • (5)

                A co mnie obchodzi publiczne ubezpieczenie i publiczna emerytura kapuśniaku?! :D

                "najniższa emerytura" o jakiej piszesz to _MÓJ_ wybór bo to _JA_ decyduje się płacić najniższą możliwa składkę.

                Jak będę miał taki kaprys (ale trzeba by było być idiotą) to mogę płacić 5tys. miesięcznie.
                Więc gdzie tu ta Twoja umowa śmieciowa? :D

                • 5 1

              • Wrzuc sobie haslo w wiki, bo widac, ze nie rozumiesz o czym pisze. Pewnie jakis junior

                • 1 2

              • (3)

                Umowa śmieciowa publicystyczne określenie umowy cywilnoprawnej zawartej pomiędzy pracodawcą a pracownikiem, szczególnie w celu ominięcia przepisów prawa pracy lub obniżenia klina podatkowego.

                • 8 0

              • (2)

                "Jakiś junior" to pisał tą definicję ;)

                "szczególnie w celu ominięcia przepisów prawa"
                ?!

                100% wszystko robię (znajomi też) zgodnie z obowiązującymi przepisami.
                Wybieranie korzystniejszej dla siebie opcji zgodnej z przepisami to "omijanie prawa"?!

                Na glówkę mocno upadliście :D

                • 2 2

              • (1)

                No ty upadles i do tego nie znasz przepisow prawa. Temat jest sliski ale poki co nikt z tym nic nie robi bo ciezko udowodnic wiec wszyscy korzystaja. Jezeli swiadczysz prace u klienta w siedzibie, na klienta sprzecie, w okreslonych godzinach to podlega to pod umowe o prace. I tak dalej...

                • 5 1

              • Znam doskonale.
                Np. tak się składa że pracuje na moim sprzęcie w moim domu w dniach i godzinach jakie mi odpowiadają ;)
                Wiem też, że nie ma to najmniejszego znaczenia.

                • 3 1

            • Jutro się dowiesz, że masz raka i przestaniesz korwinizmy wypisywać

              • 1 0

        • B2B dla jednago zleceniodawcy? Pierwsza kontrola skarbówki to zalatwia. (1)

          • 3 1

          • Chyba nie wiesz o czym piszesz i pomyliłeś pojęcia :D

            • 3 1

  • polska mentalnosc (2)

    niestety króluje, brak szacunku dla pracownika, dla człowieka, dla swojego czasu..... obowiązek podawania realnych widełek placowych w ogłoszeniach o prace powinien być narzucony ustawą - bo ich brak tworzy tylko patologie, zabiera czas (wszystkim - pracodawcom i kandydatom) i zniechęca do szukania pracy....inne kwestie udało się uregulować (z mniejszym lub większym skutkiem) - wiek kandydata, płeć czy pytania o plany rodzinne itd.

    także brawo za pomysl i konsekwencje w działaniu

    ps. podejrzewam, że gdyby nie specyficzna sytuacja na rynku pracy IT to pomysł by się nie przyjął (z jawnością wynagrodzeń w ogłoszeniach)

    • 63 1

    • (1)

      Brak widełek w ogłoszeniu to w sumie nic, zakaz ujawniania wysokości swojego wynagrodzenia zapisany w treści umowy o pracę - to dopiero patologia :)

      • 18 2

      • ale jest to klaura niedozwolona

        nie mozna pracownikowi zazkac ujawniania swoich zarobko

        • 0 0

  • mała kontrola ze skarbówki (1)

    potem postępowanie karno-skarbowe, wyrok i już nie będzie tak wesoło "na swoim".

    • 29 12

    • Wyrok po 15 latach

      Przez ten czas wielka niepewność...

      • 11 1

  • Wszystko fajnie, ale pomysl biznesowy juz calkiem kapitaliistycznh

    • 6 4

  • (3)

    Było wspaniale, więc wróciliśmy.
    Taaaaa, jasne ;)))

    • 43 7

    • (1)

      "Wyjeżdżając do Szwajcarii wiedzieliśmy, że jest to projekt kilkuletni. Chcieliśmy poszerzyć horyzonty, doszlifować język."

      • 6 10

      • Zapomniałeś się podpisać: Pelikan.

        • 5 4

    • Szkoda, że za parę lat nie zrobia

      kolejnego artykułu, jak to próbowali w Polsce i musieli wyjechać z powrotem bo im się kasa CHfy skończyły.

      • 2 0

  • Kto wymyśla te zdjęcia (2)

    Proszę Państwa z takimi zdjęciami to raczej nie zdobędziecie kleintów, brakuje tam wiarygodności, sam smiech i te kciuki są juz tak oklepane, że aż zęby bolą. Ja przez te foty nawet artykułu nie przeczytałem

    • 48 7

    • no cóż, niektórzy czytają, a inni tylko oglądają obrazki

      • 13 11

    • Fotografka wymyśla te zdjęcie. Widać jest mało pomysłowa i tyle.

      To nie wina bohaterów artykułów.

      • 5 2

  • fajnie ze podaliście adres tego portalu w treści artykułu!! (2)

    • 21 0

    • To chyba nie twoja branża

      A taki problem zjechać na dół, gdzie jest podany kontakt. Logiczne myślenie i kojarzenie przydaje się w IT.

      • 1 0

    • Hej, dzięki za komentarz. W tytule podałem adres do naszego portalu. :)

      • 1 0

  • to jest niezłe - pracować i żyć w Szwajcarii i wrócić do PL (5)

    czy tylko ja tego nie rozumiem ??
    Po kilku latach pobytu, poprawienia zdolności językowych, ugruntowania pozycji zawodowej w firmach w których pracowaliście, zarobki w CHF i zdecydowaliście się wrócić do Polski PiS-u rozkręcać biznes ???
    Naprawdę gruboooooo

    • 57 16

    • No więc właśnie, tak było cudownie, kariera, doktorat, brak problemów z pracą i... powrót. (3)

      Jasne, już w to wierzę :)))

      • 19 9

      • W Szwajcarii nie ma morza i rodziny.

        A na kase nie narzekaja.

        • 7 6

      • (1)

        Nie byliście a gadacie. ;)Znam mnóstwo tego typu osób i to nawet ze Szwajcarii! Sam osobiście wyjeżdzając za granicę założyłem sobię, że to projekt na 5 lat i mimo opanowania języka, ułożenia sobie życia, planu dotrzymam! Cały haczyk jest w tym,że za pieniądze zarobione tam w 5 lat można zrobić w Polsce dużo dużo więcej jak tam, jeden kupi mieszkanie, drugi otworzy firme i będzie żył u siebie na przyzwoitym poziomie. A wy co byście wybrali?

        • 7 1

        • normalne zycie tam gdzie placą

          czyli za granicę polski.
          Ale Ty tez do tego się przekonasz jak będziesz miał tyle lat co Ja. Czyli jak będzie za późno.

          • 0 0

    • Wyjedź kiedyś za granicę aby żyć tam kilkanaście miesięcy.
      Może wtedy zrozumiesz dlaczego ludzie chcą wracać "do siebie", niezależnie czy byli Szwajcarii, Australli czy innym Kongo.

      • 2 0

  • robić doktorat w szwajcarii aby zostać rekruterem, hmmm ciekawe podejście...

    szkoda że cała ta ich stronka po angielsku skoro chcą najpierw wzmocnić swoją pozycję na "polskim" rynku

    • 30 9

  • Powodzenia (2)

    Ciekawi mnie jak się przyjmie Szwajcarski model na Polskiej ziemi.
    Zwłaszcza że właściciele nie mają zawodowego pojęcia o rodzimym rynku.
    To że jestem doskonałym księgowym w Angli nie oznacza że będę też doskonałym księgowym w Polsce
    Mam tylko nadzieję że nie kupią tej wiedzy zbyt drogo

    • 16 2

    • Słownik sobie kup, gramatyki się poducz. (1)

      Przymiotniki, jak: polski czy szwajcarski piszemy małą literą.

      • 4 1

      • Kim ty dla mnie jesteś żeby mi mówić co mam robić?

        • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Magdalena Budnik

Odpowiedzialna za kształtowanie i realizację strategii finansowej i budżetu firmy, a także...

Najczęściej czytane