• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Badania naukowe to ryzyko, ale dają szanse na nowe technologie

Robert Kiewlicz
9 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Na zdjęciu Damian Kuźniewski, dyrektor, i Piotr Kaliszczuk, broker z Centrum Transferu Wiedzy i Technologii Politechniki Gdańskiej. Na zdjęciu Damian Kuźniewski, dyrektor, i Piotr Kaliszczuk, broker z Centrum Transferu Wiedzy i Technologii Politechniki Gdańskiej.

Dla postępu współpraca biznesu i nauki jest niezbędna. We współczesnym świecie to właśnie pieniądze pozyskiwane od biznesu pozwalają na prowadzenie często bardzo kosztownych badań i eksperymentów, które w efekcie przyczyniają się do kluczowych odkryć naukowych. O tym, jakie korzyści ma biznes ze współpracy z uczelniami, co zyskują na tym naukowcy i jak pokonać różnice pomiędzy przedsiębiorcami i naukowcami rozmawiamy z Damianem Kuźniewskim, dyrektorem i Piotrem Kaliszczukiem, brokerem z Centrum Transferu Wiedzy i Technologii Politechniki Gdańskiej.



Świat nauki i świat biznesu rządzą się różnymi prawami. Jak układa się między nimi współpraca i czy te dwa światy potrafią się dogadać?

Damian Kuźniewski: - Na przestrzeni lat ta współpraca była raz lepsza, raz gorsza. Rzeczywiście był taki okres, szczególnie po zmianie ustrojowej, gdzie te dwa światy były od siebie dosyć daleko. Powodem był brak finansowania prac badawczych. Dziś ta sytuacja jest zupełnie inna i współpraca wygląda dużo lepiej.
Staramy się przełamać stereotyp w myśleniu o uczelni jako instytucji zajmującej się wyłącznie dydaktyką. Strategiczną rolą Politechniki Gdańskiej jest również integracja przemysłu z nauką.

Wiadomo, że firma i uczelnia działają inaczej i to nie jest złe. Biznes jest nastawiony na cele krótkoterminowe. Chce wszystko mieć na już, jak najszybciej wdrażać technologie i wprowadzać je na rynki. Dzisiaj tak skonstruowany jest świat, a firmy - nawet te duże (mówimy o polskich firmach) - raczej chcą szybko zarabiać pieniądze obniżając koszty i zwiększając sprzedaż, a nie zawsze rozwijać nową technologię, szczególne jeśli wymaga to czasu i znacznych środków finansowych.

Z drugiej strony mamy naukowców, którzy są zainteresowani robieniem czegoś nowego, twórczego i ciekawego, to ich nakręca i motywuje. Samo wdrożenie - szczególnie ostatnia jego faza, nie zawsze taka jest, to bowiem najczęściej zadanie dla inżynierów, a nie badaczy. Dlatego ważna jest współpraca i zaangażowanie obu stron. Jeśli obie strony to rozumieją, to współpraca układa się całkiem dobrze.

Znaczną trudnością jest, co trzeba podkreślić, sposób, w jaki rozliczane i parametryzowane są same uczelnie. Wbrew temu, co mówią nasi decydenci, z przykrością należy stwierdzić, że póki co uczelnie nie są rozliczane z wdrożeń. Przede wszystkim są rozliczane z liczby i jakości publikacji naukowych, liczby doktoratów i habilitacji. Same wdrożenia mają drugo- i trzeciorzędne znaczenie dla oceny dorobku naukowego pracownika naukowego i oceny parametrycznej uczelni. Całe szczęście na Politechnice pracuje bardzo duża liczba pasjonatów, którzy chcą widzieć efekty swoich prac badawczych, którzy próbują łączyć zarówno pracę naukową, jak i pracę z przemysłem.

Piotr Kaliszczuk: Biznes mówi językiem konieczności uzyskania określonych korzyści, natomiast sfera nauki nie zawsze rozumie potrzeby rynku i samego przedsiębiorcy. Jako Centrum Transferu Wiedzy i Technologii Politechniki Gdańskiej jesteśmy swoistym łącznikiem pomiędzy tymi dwoma światami. Mamy świadomość potrzeb przedsiębiorcy związanych z wdrożeniem innowacji, realizacją planów produkcyjnych i sprzedażowych. W takiej sytuacji namawiamy naukowców, aby spojrzeli nieco szerzej na aspekt realizacji danego projektu. Wspólnie staramy się określić, jakie korzyści przedsiębiorca będzie w stanie osiągnąć w przyszłości dzięki wynikom pracy badawczo-rozwojowej naukowca lub zespołu naukowego.

Dzięki projektom z biznesem i finansowaniu badań uczelnia może pozwolić sobie na badania na najwyższym poziomie. To ważne, bo jeśli chcemy istnieć w świecie nauki.

DK: - Czasami się nie dogadujemy, bo mamy różne oczekiwania. Trzeba pamiętać, że do uczelni nie powinno przychodzić się po proste rzeczy. Przykładowo, jeśli chcemy zaprojektować nową stronę internetową to nie zgłaszamy się z tym problemem do uczelni. Czasem żartujemy, że taka strona www będzie droga, nie będzie do niej dokumentacji a uczelnia nie zapewni do niej serwisu. Sam naukowiec będzie pracę nad nią traktował jak "piąte koło u wozu". Uczelnia nie powinna zastępować firm inżynierskich i odbierać im przychodu. Do uczelni powinniśmy przychodzić po to, by współpracować nad rozwiązaniami problemów czy technologii trudnych i ryzykownych, wymagających znacznych zasobów intelektualnych oraz zaawansowanej aparatury badawczej, którą ta uczelnia dysponuje.

Czy uczelnie nie powinny się starać, aby ich działalność była bliżej codziennego życia i biznesu?

DK:- Oczywiście, że tak powinno być, tylko jedno z drugim powinno być mądrze powiązane. Na uczelni powinno być miejsce zarówno dla tych, którzy chcą prowadzić prace teoretyczne i tylko publikować wyniki badań oraz dla tych, którzy chcą prowadzić projekty wdrożeniowe i budować relacje z biznesem.

Z moich obserwacji wynika, że uczelnie współpracują z biznesem, szczególnie uczelnie techniczne, takie jak Politechnika Gdańska, która ma bardzo długą tradycję takiej współpracy i to na wielu płaszczyznach. Oczywiście transferujemy technologie opracowane przez naszych naukowców do gospodarki, ale dużo częściej to firmy zgłaszają się do nas z prośbą dotyczącą rozwiązania konkretnego problemu. Ten rodzaj współpracy jest obecnie bardziej promowany przez instrumenty finansowe, jakie mamy do dyspozycji.

W poprzednim okresie programowym Unii Europejskiej "wajcha" finansowania była przerzucona w stronę uczelni i to one dostawały dużo pieniędzy na innowacje. Jednak efekty tego działania w Polsce były dosyć słabe. Dzisiaj jest inaczej. Same uczelnie nie mogą ubiegać się o pieniądze. Możemy to robić w ramach konsorcjów naukowo-przemysłowych, lub same firmy mogą aplikować o środki a uczelnie mogą występować w roli podwykonawców. Role się odwróciły i to przedsiębiorca przychodzi na uczelnię mówiąc "dam wam określoną kwotę, ale rozwiążcie dla mnie taki problem". Zakres wymagań tej współpracy jest o wiele bardziej ograniczony i moim zdaniem tak jest lepiej. Więcej projektów naukowych będzie realizowanych na potrzeby rynku czy potrzeby biznesu.
Biznes ma możliwość zrealizować przydatne i wartościowe badania wspólnie z naszymi naukowcami i wdrożyć nowe technologie do swoich firm.

Przedsiębiorcy z jakich branż trafiają do was najczęściej?

DK:- To zawsze zależy od stopnia rozwoju lokalnego rynku. U nas dosyć mocny jest sektor ICT (technologie informacyjno-komunikacyjne). Drugim silnie współpracującym z biznesem wydziałem jest wydział chemiczny rozwiązujący problemy z zakresu ochrony środowiska, biotechnologii czy nawet farmacji. Choć nie jesteśmy uniwersytetem medycznym, to udaje nam się sprzedać nowe związki, które za kilka czy kilkanaście lat mogą stać się lekami. W dużym zakresie współpracujemy też z firmami z sektora mechanicznego czy budownictwa.

Współpraca z biznesem zależy także od specjalistów pracujących na Politechnice i zakresu ich kompetencji. Dotyczy to też sprzętu, jaki posiadamy. Często klienci szukają konkretnych usług związanych z urządzeniami, jakie PG posiada.

Możecie podać kilka przykładów technologii opracowanych przez naukowców z Politechniki Gdańskiej i z sukcesem wdrożonych?

DK: - Dosyć spektakularnym przykładem jest nasza współpraca z Polpharmą i opracowana przez zespół prof. Janusza Rachonia technologia wytwarzania leku Ostemax 70 Comfort, stosowanego w leczeniu osteoporozy. Ten wynalazek nie tylko przyniósł duże pieniądze dla Politechniki, ale także przyniósł korzyści Polpharmie, która obecnie posiada kilkadziesiąt procent rynku europejskiego dotyczącego produkcji tego leku oraz jego pochodnych.

Takich technologii jest więcej, chociaż może nie tak spektakularnych. Nasi naukowcy opracowali sposób posadowienia palów wielkoskalowych, co większości ludzi może nic nie mówić. Technologia ta wykorzystywana jest przy budowie obiektów drogowych takich jak chociażby Obwodnica Południowa.

Obecnie nasi koledzy opracowali sposób produkcji chitozanu pozyskiwanego ze skorupiaków. Można go wykorzystać w wielu dziedzinach, np. do opatrunków, aby rany goiły się szybciej, może być też stosowany do ochrony owoców przed zepsuciem. Dzięki temu do owoców nie dostaną się grzyby czy bakterie, ale też nie będą one traciły wody - co jest dosyć istotne podczas ich transportu.
Trzeba pamiętać, że do uczelni nie powinno przychodzić się po proste rzeczy. Do uczelni powinniśmy przychodzić po to, by współpracować nad rozwiązaniami problemów czy technologii trudnych i ryzykownych.

Powstają też firmy zakładane przez naszych studentów czy pracowników na bazie wcześniej opracowanych technologii. Przykładem może być spółka spin-off AssisTech, będąca producentem systemu C-Eye, opracowanego na podstawie wyników badań naukowych prowadzonych pod kierownictwem prof. Andrzeja Czyżewskiego, który pomaga w porozumiewaniu się za pomocą gałek ocznych, ale przede wszystkim służy rehabilitacji osób po udarach, wybudzonych ze śpiączki i w innych, równie ciężkich stanach neurologicznych.

Wspominaliśmy o różnicach pomiędzy światem biznesu a światem nauki. Ważne jednak są korzyści, jakie wynikają z ich współpracy. Co zyskują obydwie strony?

DK: - Jeśli dochodzi do realizacji danego projektu to zawsze mamy do czynienia z przepływem pieniędzy i uczelnia na tym korzysta. Dzięki projektom z biznesem i finansowaniu badań uczelnia może pozwolić sobie na badania na najwyższym poziomie. To ważne, bo jeśli chcemy istnieć w świecie nauki to musimy prowadzić badania ciekawe, które mają szansę na publikację w wysoko punktowanych i rozpoznawalnych w świecie czasopismach.

Natomiast biznes ma możliwość zrealizować przydatne i wartościowe badania wspólnie z naszymi naukowcami i wdrożyć nowe technologie do swoich firm. Mam też wrażenie, że często w firmach nie ma nikogo, kto myśli dwa, trzy kroki do przodu. Jeśli firma jest skupiona na tym, aby organizować pracę bieżącą, to trudno myśleć o całkowicie nowych rozwiązaniach. W takim wypadku warto zlecić badania uczelni.

Trzeba też podkreślić, że badania naukowe zawsze są ryzykowne i nigdy nie ma stuprocentowej szansy, że to, co się zaplanowało na pewno się uda. Jednak tylko one dają szanse na nowe wdrożenia, nowe technologie, z którymi firmy będą mogły wejść na rynek i tylko wtedy będą mogły zbudować sobie przewagę nad konkurencją.

PK:
Pamiętajmy, że nie jesteśmy tylko nakierowani na współpracę z dużymi firmami. Zachęcamy do współdziałania również mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa, niezależnie od stopnia ich doświadczenia w rozwijaniu firmy poprzez działania B+R. Staramy się przełamać stereotyp w myśleniu o uczelni jako instytucji zajmującej się wyłącznie dydaktyką. Strategiczną rolą Politechniki Gdańskiej jest również integracja przemysłu z nauką.
Badania naukowe zawsze są ryzykowne i nigdy nie ma stuprocentowej szansy, że to, co się zaplanowało na pewno się uda. Jednak tylko one dają szanse na nowe wdrożenia, nowe technologie.

Z jednej strony mamy biznes, z drugiej świat nauki, pośrodku jest Centrum Transferu Wiedzy i Technologii. Na czym polega wasza codzienna praca?

PK: - Działamy dwutorowo. Często z własnej inicjatywy sami zgłaszamy się do przedsiębiorców z innowacyjnym rozwiązaniem technologicznym lub produktem. Z drugiej strony również przedsiębiorcy zgłaszają się do nas z konkretnym problemem do rozwiązania, często powiązanym z potrzebą pozyskania dotacji. W takim przypadku wystarczy wysłać do nas e-mail z prostym pytaniem i podstawowym opisem zagadnienia. Pozwala nam to dopasować najlepszy zespół badawczy do danego problemu. Kolejnym etapem jest już ustalenie wspólnej koncepcji badawczo-rozwojowej i zakresu współpracy.

DK: Wspieramy też często zespoły naukowo-biznesowe w aplikacji o środki z różnych programów finansujących badania naukowe. Tych pieniędzy jest obecnie sporo, jest też dużo funduszy inwestujących w firmy startupy. Kiedy sam przedsiębiorca chce aplikować, to musi przede wszystkim napisać agendę badawczą, zdefiniować problemy badawcze czy określić kamienie milowe. Najczęściej sam nie potrafi tego zrobić. Uczelnia jest natomiast miejscem, gdzie taką dokumentację wspólnie z przedsiębiorcami pomagamy opracować. Na tej bazie powstaje później kooperacja przy realizacji danego projektu.

Jeśli dojdzie do współpracy, to czy podczas realizacji projektu wspieracie obydwie strony, jeśli np. nie są w stanie się porozumieć?

PK: - To jedna z naszych głównych ról. Już na etapie weryfikacji propozycji współpracy ze strony firmy rozmawiamy z potencjalnymi naukowcami o możliwościach badawczych. Następnie informujemy firmę o możliwym zakresie kooperacji.

Staramy się znaleźć wspólny język, tak aby w efekcie końcowym obie strony mówiły jednym głosem i dążyły do wspólnie postawionego celu. Muszę też przyznać, że widać pozytywną zmianę i coraz większą otwartość naszych naukowców na współpracę z przedsiębiorstwami, co znacznie ułatwia i przyspiesza komunikację między stronami.

Jest to związane ze zmianą podejścia naukowców do biznesu czy po prostu ze zmianą pokoleniową jaka zachodzi w środowisku naukowym.

DK: - Oczywiście zmiana pokoleniowa jest tutaj kluczowa. Mamy do czynienia ze zmianą sposobu myślenia i sporą presją otoczenia, ale też w grę wchodzą finanse. Jest takie powiedzenie, że "ktoś, kto nie jest głodny, nie pójdzie polować". Jeśli uczelnia nie ma w tej chwili innej możliwości pozyskania grantów, które napędzą badania, to sami naukowcy są zainteresowani takimi rozwiązaniami, które mogą im to umożliwić.

Otwartość naszych naukowców jest dosyć duża i niewiele zespołów nie chce współpracować z przemysłem. Zdarza się to czasami w wypadku osób posiadających jedynie teoretyczne kompetencje.

Ile technologii, wynalazków zostało opracowanych dzięki współpracy waszych naukowców z biznesem?


DK: - Rocznie Politechnika realizuje też ponad 300 projektów na zlecenie biznesu, tzw. badań zleconych. Uczelnia realizuje też ponad 20 wspólnych projektów w ramach konsorcjów naukowo-badawczych, rocznie sprzedajemy też ok. 10-15 licencji co jest wartością powyżej średniej bowiem uczelnie w Europie sprzedają rocznie średnio od pięciu do dziesięciu licencji.

Miejsca

Opinie (39) 3 zablokowane

  • Ocywiście, (3)

    tylko biznes się liczy a nie jakieś tam dyrdymałki. Wszyscy powinni służyć biznesowi i nowoczesnej gospodarce korporacyjnej, dla uczelni czy innych urzędników nie ma w tej materii żadnego wyjątku. Kapitalizm potrzebuje nowych technologii i pomysłów do drenażu.

    • 14 8

    • W kraju chyba do kranówki jakiś środek technologiczno antykoncepcyjny dodają.

      • 2 0

    • (1)

      Najbardziej ceniona innowacja w biznesie: jak zwiększyć konsumpcję klienta.

      • 1 0

      • cały ten biznes to jedna wielka patologia, kapitalizm to choroba

        • 1 0

  • uczelnie w Polsce (1)

    mogą "kształcić" jedynie excelowych "skrybów".
    Świat tak daleko odpłynął, że polska nauka (naukowcy) jest zupelnie nieprzystosowana do świadczenia usługi w postaci dostarczania technologii. Moga najwyżej pogadać o tym, co wyczytali w zagranicznych materiałach z konferencji. Jeśli ich stać na zakup tych materiałów...
    Tak jak punktowo istnieje nadążanie w niektórych dziedzinach nauk podstawowych, tak w "technologiach" (metodach wytwarzania) możemy sobie najwyżej popatrzeć. Kłaniają się dziesiątki lat negatywnej selekcji, niedofinansowanie i pogarda dla rzemiosła. Widać to chociażby po PG, gdzie laby i warsztaty zmieniono w kawiarnie i "izby pamięci".
    W skali i na poziomie, który potrzebny jest krajowej gospodarce, "technologie" się kupuje/licencjonuje. Własnych nie jesteśmy w stanie wytworzyć w czasie atrakcyjnym dla "biznesu"

    • 39 9

    • nie wiesz a zabierasz glos

      to są bzdury

      • 0 0

  • Polska nie ma być krajem ambicji i badań naukowych. (2)

    Przez świat "zachodni" zostaliśmy przeznaczeni do dostarczania taniej siły roboczej ( centra usług wspólnych, taśmy produkcyjne, pracownicy fizyczni, centra dystrybucyjne ) oraz do bycia konsumentami dóbr przez nich wytwarzanych ( albo wytwarzanych w Azji, a przez nich tylko sprzedawanych ). Resztę opowieści o badaniach naukowych, innowacyjności, technologiach, nowoczesności - można zwyczajnie między bajki włożyć. Niezależnie od tego co będą Schetyny, Kosiniaki, Kaczyńskie i Morawieckie wygadywać. To mrzonki i trzeba to głośno powiedzieć !!! Cały świat nam technologicznie już dawno odjechał, a dzisiaj badania, wdrożenia czy innowacyjność - to są tak niewyobrażalne pieniądze - że nikogo w Polsce na takie wydatki nie stać ( włącznie z bankami ). Tyle.

    • 28 9

    • to nie swiat zachodni zrobil z nas wyrobnikow a "plan" Balcerowicza

      Wszystko to co moglo byc baza do rozwoju zostalo zniszczone, przez glupie zalozenie, ze Panstwo nie moze byc efektywnym wlascicielem. Z definicji przyjeto, ze wszystko nalezy sprywatyzowac - co w kraju gdzie praktycznie nie bylo kapitalu rownalo sie wystawieniu wszystkiego na f"fire sale". iii rp od samego poczatku 1989 roku nie prowadzila polityki ukierunkowanej na transformacje przemyslu - przyjeto zalozenie, ze samo sie zrobi. Do tego polityka status quo na uczelniach wyzszych gdzie gromady lesnych dziadkow maja swoje udzielne krolestwa.....

      • 5 8

    • Nie przez świat, tylko sami przez siebie. I nie za bardzo było inne wyjście...

      • 0 3

  • PG jest 10 lat za technologią (2)

    Spotkanie biznes (jedna z firm IT) vs profesorowie z PG. Profesorowie przyszli do nas z pomysłem na grant (współpraca uczelnia i biznes), przygotowali projekt badawczy z zakresu deep learningu i co chcą robić. My do nich, że to stary problem już rozwiązany i nie ma zastosowania - ale jakby co mamy inne tematy gdzie potrzebujemy pomocy... Stwierdzili, że nie bo to nie ich obszar i to zupełnie inne nakłady finansowe.... bo temat jest super trudny i nikt tego nie rozwiązał.
    Daliśmy więc jeden z tych tematów grupie 3 studentów (ledwo co skończona inżynierka), którzy przyszli do nas na staż letni - rozwiązali problem, zaimplementowali i jeszcze zrobili sobie publikacje.

    • 32 5

    • Nie bez powodu pewna duża i znana trójmiejska firma technologiczna kształci ludzi w ramach umowy.. z Poznaniem. z pg nie szło się dogadać.

      • 10 1

    • 10 lat ?

      chyba conajmniej 20. Policz ilu jest takich co z książek ojców sie uczyli. Przedmioty te same od ponad 20 lat

      • 0 0

  • A na spotkaniach wewnętrznych (5)


    - proszę Państwa - dydaktyka nie ma żadnego znaczenia, jak ktoś chce tu nauczać studentów to mija się z powołaniem. To na czym macie się skupić to publikacje pod metrykę abyśmy utrzymali nasz ranking naukowy - bo to ten ranking generuje granty i kasę.
    Kto nie wyrobi normy - drzwi są otwarte - nie będę tu nikogo na siłę trzymał.

    Resultat - publikacje bezwartościowych papierów aby optymalizować metrykę. Na PG już nikt nie myśli o dydaktyce czy prawdziwych badaniach.

    • 47 3

    • Zgadza się. Pracowałem tam kilkanaście lat i wszystko się zgadza. Studenci to zło konieczne, na dydaktykę przeznacza się stary często kilkudziesięcioletni sprzęt. Nieraz martwiłem się aby w trakcie zajęć coś się nie zepsuło. Badania robi się dla publikacji z których nic nie wynika. Praktycznie żadnej wartości dodanej a nowoczesne technologie hahaha, warte śmiechu.
      Prawda jest taka że podatnicy łożą grube pieniądze, po to by kadra uczelni w tym bardzo rozbudowana administracja i biurokracja dobrze żyła.

      • 16 1

    • Przecież jak ktoś robi prawdziwe badania, to publikacje punktowane to nie problem. (1)

      Poza tym, na uczelni na której pracuję (Skandynawia) wymaga się od profesorów, żeby w swoich zajęciach wykorzystywali materiały ze swoich badań naukowych i zachęca się, żeby angażować studentów w swoje badania. Dydaktyka oderwana od nauki sprowadza uczelnie do szkół zawodowych. Presja na artykuły jest ogromna, współpraca z biznesem warunkiem koniecznym, żeby otrzymywać granty. Jeżeli jednostka nie jest w stanie pozyskać nowych grantów, redukuje się etaty. Dodatkowo, wymagana jest współpraca z zagranicznymi uczelniami.

      W zamian, nikt nie mówi, że nasza uczelnia jest "10 lat za technologią", jak w jednym z komentarzy powyżej.

      Długa droga przed polskimi uczelniami...

      • 7 1

      • "jak ktoś robi prawdziwe badania, to publikacje punktowane to nie problem"

        To prawda - problem polega na tym, że na uczelniach rzadko prowadzi się prawdziwe badania. Więcej - rzadko prowadzi się jakiekolwiek badania...

        • 2 0

    • Podziękujmy Gowinowi.

      Jak pisałem o tej reformie, to ludzie skupiali się nad lipnym problemem demokracji, bo amerykanizacja( czyt. ogłupianie) jest to w interesie wszystkich partii politycznych.

      • 3 1

    • Nie zgadzam się.

      Może Pan/Pani pracuje w takiej grupie "badaczy". Też jestem pracownikiem pg. I faktycznie liczą się JCRy (jeśli Panu w ogóle coś to mówi), ale nie są to publikacje szmaciane. Można robić badania na poziomie światowym, także na PG. Tylko trzeba tworzyć zespół, którego członkowie mają wiedzę i zapał - wystarczy. My współpracujemy z przemysłem. Nie są to badania do szuflady. Uważam, że Pana opinia zakłamuje opinie n/t Politechniki.

      • 0 0

  • Najpierw dorównajmy innym w biznesie, potem bierzmy się za tworzenie odkryć.

    Stare polskie powiedzenie.

    • 4 1

  • po co nam nauka

    władza wszystko wie lepiej...

    • 10 0

  • PG to obecnie dosc przecietna szkola zawodowa (5)

    mialem okazje przez lata przygladac sie jakich to absolwentow produkuje ETI na kierunku informatyka..... niestety wiekszosc z nich nic konkretnego nie potrafi, co gorsza informatyka ich nie interesuje.... pg to przecietna zawodowka, niestety

    • 9 4

    • Przeciętna zawodówka....ile razy nie zdałeś ? (4)

      Kolejny Janusz biznesu....Tak się składa, że kończyłem PG - właśnie eti. i wyobraź sobie, że znalazłem potem pracę w zachodniej firmie, w Polsce - za 3 średnie krajowe (rok po studiach).....

      • 3 4

      • czyli jeszcze dwie średnie, statystycznie, zaoszczędzili

        bo tyle (statystycznie) zarabia człowiek "u nich" na równorzędnym stanowisku.
        Na tym gradiencie kosztów oparty jest cały "biznes" szklaków wokół UG czy lotniska.
        Dobre i to, bo żyć trzeba i trochę zorganizowanego świata zobaczyć.
        Więc gratuluję.

        Wybacz, to nic osobistego, ale przychylam się do opinii o "zawodówce"...
        Z tą przewagą "zawodówki", że zwykle w niej ma sie do czynienia z umiejętnościami praktycznymi. A tych na PG a już w szczególności w "technologiach" (metodach wytwarzania) ze świecą szukać. Tym bardziej śladów "rozwoju dziedziny", do której to roli instytucja akademicja jest powołana.

        • 2 1

      • jestem absolwentem ETI - informatyki (1)

        pracowalem rowniez w firmach zachodnich i wiem o czym pisze, w przeciwienstwie do ciebie smarku. Przesluchiwalem takich jak ty, nie jeden raz na rekrutacji - niestety poziom jest zenujacy co twoj wpis potwierdza w dosadny sposob.

        • 5 0

        • A jakiego ty poziomu się spodziewasz za 12zl na rękę? Zapłać jak trzeba to pogadamy

          • 1 4

      • z jakiej dziury przyjechales do Gdanska?

        ciekaw jestem.....

        • 2 1

  • Teoria teorią, może napiszę jak jest naprawdę (1)

    Kadra na polskich uczelniach jest po prostu mierna.
    Niski poziom techniczny, merytoryczny, spowodowany z kolei niskimi możliwościami finansowymi (głównie na opłacanie specjalistów którzy na uczelniach zarabiają 1/4 tego co w przemyśle).

    Oczywiście zdarzają się zdolni ludzie, nawet robią doktoraty, nawet zaczynają swoje prace naukowe w dziedzinach który zainteresowany jest przemysł.
    Jednak po pierwsze zderzają się tam ze ścianą niemocy - bez grantu KBN uczelnia nie kupi nawet długopisu, a nawet jak jest grant no to na uczelni trzeba się dzielić i pieniędzmi i zasługami.
    I młody, ambitny naukowiec ani nie jest za bardzo stworzyć zespołu na uczelni w dziedzinie swoich zainteresowań, nie będzie raczej doceniony (cały czas wszędzie awans to wysługa lat, a nie zasług).
    Premiuje się odtwórczość i publikowanie po to żeby odhaczyć wymagania (nikt tego potem nie cytuje stąd nasze uczelnie na tak dennych pozycjach w rankingach).

    A jak jest ktoś ambitny i z pomysłem i chce coś zrobić, to idzie do przemysłu (zwłaszcza za granicę), który stwarza mu najczęściej znacznie lepsze możliwości badawczo-rozwojowe niż uczelnie, da finansowanie i umożliwi pracę.
    Oczywiście otworem stoją również uczelnie zagraniczne dla tych którzy chcą robić karierę naukową, a nie bąblowć do emerytury na stanowisku asystenta, marząc o profesurze jako schedzie po aktualnym profesorze (będzie do wzięcia gdy ten odejdzie na emeryturę).

    • 23 3

    • KBN? To chyba z 10 lat temu (albo i więcej) ...

      • 0 0

  • Absolwent (1)

    A mnie dziwi ciągle dlaczego na studiach nie było religii?!

    • 2 2

    • na filozofii spałeś?

      były tam religie też i to nie jedna...

      • 2 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Bogdan Szpilman

Prezes zarządu i właściciel firmy Rubo. Firma działa od roku 1991. Początkowo jako spółka...

Najczęściej czytane