- 1 Artur Dziambor typowany na rządową posadę (175 opinii)
- 2 Wstydliwy ranking. Pomorze drugie od końca (64 opinie)
- 3 Bon energetyczny nawet 1,2 tys. zł dopłaty (263 opinie)
- 4 Lotos Kolej szuka oszczędności i zwalnia (260 opinii)
- 5 Sprawdź, czy zarabiasz przeciętną krajową (182 opinie)
- 6 Po 30 latach idzie na "żyletki". Zbożowy czeka na zmiany (50 opinii)
Black Friday czy może Black Frajer
Dziś Black Friday, czyli Czarny Piątek. Nazwa - choć brzmi złowieszczo - zapowiada raczej miłe wydarzenie, czyli tańsze zakupy. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w ten dzień klienci mogą liczyć na 70 proc. zniżki. A u nas? Zamiast superokazji mamy raczej wydarzenie marketingowe, choć i tak, jak wynika z badań firmy Deloitte, z roku na rok jest coraz lepiej.
Do 70 proc. to nie to samo co o 70 proc.
W Polsce w Czarny Piątek włączyły się praktycznie wszystkie sieciówki i centra handlowe. Większość sklepów będzie też działać do późnego wieczora. U nas też promocje bardzo często będą obowiązywały nie tylko w piątek, ale przez cały weekend, zwłaszcza w centrach handlowych. Do marketingowego szaleństwa pod szyldem Black Friday włączyły się także kluby i puby, które proponują tego dnia np. tańsze drinki.
Jednak na szaleństwo cenowe ze strony handlowców nie ma co liczyć. Jak napisał w opinii jeden z naszych czytelników: "Patrząc na te nasze obniżki, to w Polsce jest raczej black FRAJER". Kończy się też na niewielkiej ofercie objętej promocją. Mamy raczej wietrzenie magazynów niż atrakcyjną przedświąteczną ofertę. Bo tzw. diabeł tkwi w "do". Zwykle większość produktów obniżona jest o 20 czy 30 proc., a tylko kilka o 70 proc., ale przed sklepem nęci klientów reklama z napisem "70 proc." i małym "do". Zasady często są też zawiłe, bo np. mamy 20 proc. na jeden produkt, ale pod warunkiem, że kupimy drugi, lub mamy 30 proc. rabatu, ale tylko gdy jesteśmy posiadaczem karty lojalnościowej i do tego zrobimy zakupy za określoną kwotę.
Cała prawda o Black Friday w raporcie Deloitte
Od kilku lat rynek przedświątecznych przecen w Polsce śledzi firma Deloitte, prowadząc "Świąteczny Barometr Cenowy". Jak będzie w tym roku, dowiemy się, kiedy spłyną wszystkie dane z tegorocznego Black Friday. Dziś możemy sprawdzić, jak to wyglądało rok temu.
- Pomiędzy piątkiem przed Black Friday a piątkiem z przecenami obniżka cen analizowanych kategorii produktów wynosiła średnio 3,5 proc. W 2017 roku było to 1,3 proc., a dwa lata temu blisko zero, więc progres niewątpliwie jest, ale do przecen sięgających 20 czy nawet 50 proc. droga jest bardzo daleka. Obniżka do maksymalnie kilku procent w większości sklepów mogła być dla klientów właściwie nieodczuwalna - mówi Agnieszka Szapiel, menedżer w dziale konsultingu Deloitte.
Eksperci Deloitte łącznie przeanalizowali 8,5 tys. cen produktów, które wybieramy na prezenty dla najbliższych. W przypadku 67 proc. z nich w Black Friday nie zanotowano żadnej zmiany w porównaniu do piątku przed obniżkami. Z kolei w przypadku jednej piątej (21 proc.) zanotowano ich spadek, a w 12 proc. wzrost. Najlepszym przykładem na niewielkie zmiany cen w obserwowanym okresie są smartfony. W ciągu omawianego tygodnia (16-23 listopada 2018) cena iPhone 8 64GB obniżyła się jedynie o 0,5 proc. W przypadku Samsunga Galaxy S9 SM-G960F 64GB był to wzrost o 5,1 proc., a Huawei P20 PRO 128GB spadek o 3,8 proc.
Odsetek Polaków lubiących wyprzedaże
Duże sieci bardziej elastyczne
Eksperci Deloitte przeanalizowali również politykę cenową największych detalistów internetowych, którzy przy okazji Black Friday prowadzili szeroko zakrojone działania marketingowe. W ich przypadku obniżki były większe niż dla całego rynku. Trzeba jednak pamiętać, że ze względu na efekt skali mogą oni pozwolić sobie na większą elastyczność cenową i dyktowanie warunków. I tak ceny konsoli w Black Friday były niższe średnio o 6,2 proc., podczas gdy w popularnych sieciach było to niemal 11 proc. Podobnie było z tabletami. Średnio staniały one o 3,5 proc. w porównaniu do 5,2 proc. w największych sieciach. W przypadku okularów VR było to odpowiednio 3,1 proc. i 5,3 proc. Również gry komputerowe opłacało się kupować w największych sklepach internetowych. W Black Friday ich ceny spadły tam średnio o 12,56 proc., podczas gdy średnia dla całego rynku wynosiła 9,29 proc.
Black Friday rok do roku
Eksperci Deloitte sprawdzili również, czy ceny tych samych 58 produktów kształtowały się podobnie w czasie Black Friday 2017 i 2018. Okazuje się, że w przypadku 22 z nich ceny wzrosły, a w 36 spadły. Najbardziej spadły ceny smartfonów (średnio o 17 proc.) i telewizorów (średnio o 10 proc.). Nie jest to jednak zaskakujące, ponieważ w 2018 roku ich miejsce zajęły nowsze wersje, które zawsze są lokomotywami sprzedażowymi.
Jak w tym roku wypadnie oferta w Black Friday? Pokaże to kolejny raport Deloitte.
A dlaczego czarny?
- Nazwa Black Friday pojawiła się w latach 60. ub. wieku.
- Według jednych związana jest z księgowaniem. Tym kolorem w księgach finansowych zaznaczano zyski, w odróżnieniu od koloru czerwonego, który oznaczał straty.
- Inne źródła podają, że wzięła się od wzmożonego ruchu na ulicach i w sklepach, jaki zaobserwowano po Święcie Dziękczynienia. Ten chaos policja określała mianem "czarnego piątku".
A jak nie uda nam się zbyt wiele kupić w Black Friday, to przed nami jeszcze Cyber Monday (2 grudnia), czyli Cyberponiedziałek. Jest to pierwszy poniedziałek po amerykańskim Dniu Dziękczynienia, który słynie z licznych wyprzedaży oraz promocji, ale tym razem oferowanych przez sklepy internetowe, w szczególności te mniejsze, którym trudno jest konkurować z największymi sieciami handlowymi.
Zaczęło się zakupowe szaleństwo zwane black friday (96 opinii)
Opinie (161) ponad 10 zablokowanych
-
2019-11-29 14:20
Bo trzeba wiedzieć gdzie kupować wiadomo, że sieciówki i markety robią w konia
Ale jak gdzieś chodzisz regularnie i wiesz co ile kosztuje to można upolować rabaty. Ja dziś kupiłam w moim salonie urody zabieg z upustem kilkaset złotych za który faktycznie płaciłam więcej 2x w tym roku.
- 6 7
-
2019-11-29 14:21
Żal
Dzień dla naiwnych
- 10 0
-
2019-11-29 14:37
miszcz (1)
jak bede chcial black friday to se polece do usa bez wizy logczne nie!
- 17 0
-
2019-12-02 00:24
i to jest mysl
- 0 0
-
2019-11-29 14:57
Nie trzeba black friday na rabaty a trzeba umieć czytać i...szukać
Zauważyłem w Biedrze dezodorant spray Playboy co kosztuje w Rossmannie ok 16 do 20 zł( może zależy od rodzaju). Nigdzie nie było ceny w metkach panował bałagan. I znalazłem metkę. Słowo " wyprzedaż" napisane 2 cm druczkiem a cena? 4,99 chyba przecena z 17,99. I to nie był black friday tylko tydzień temu.
- 5 4
-
2019-11-29 15:02
Sprawdźcie trendy cen na Skąpcu. Juz 20 zaczęło się masowe podnoszenie
cen.
- 8 1
-
2019-11-29 15:13
w Polsce przed wyprzedażą ceny podniosą o 100% a w dniu sprzedaży opuszczą o 30 % i to jest atrakcja dla kupujących
- 15 0
-
2019-11-29 17:59
(1)
Halloween takie złe, ale black friday to już super. Hipokryci,
- 7 5
-
2019-11-29 21:19
A t o przecież jedno i drugie słabe
- 1 0
-
2019-11-29 18:37
Raczej black frajer!
Zrobilam maraton po sklepach i jest to żenujaca ze caly nowy towar pochowany a starocie na wielkiej wyprzedazy! -20%
- 17 1
-
2019-11-29 19:28
W Polsce mamy inny harmonogram handlowy
W Polsce ta kalka z USA nie ma szans ani się przyjąć, ani zadziałać.
Mamy po prostu inny harmonogram zakupowo-handlowy niż amerykanie, inne preferencje.
W związku z tym w Polsce wyprzedaże są po świętach i dopiero po świętach rynek zmusza sprzedawców do obniżenia cen na artykuły które przez święta się nie sprzedały.
Natomiast w tej chwili u nas jest już czas zakupów przedświątecznych, czas wydawania pieniędzy i raczej sytuacja na rynku jest taka że obecnie ceny są wyższe.
W USA obecny czas jest to czas wyczyszczenia ekspozycji (i magazynów) z produktów zeszłosezonowych i wprowadzenie w pełni nowej oferty 2020 jeszcze przed świętami, która zostanie w sklepach przez cały następny rok.
Dlatego tamtejsze sklepy właśnie teraz organizują duże wyprzedaże i możliwy jest zakup wielu towarów w cenach nieosiągalnych nigdy wcześniej - ani nigdy później, bo te towary już nie wrócą do oferty.- 14 0
-
2019-11-29 19:56
Frajer to mało.
Chciałem skorzystać z przeceny. 2400 na 1800 to dobry kąsek. Idę do kasy i proszę o towar na raty. I tu się zaczęło robienie w trąbę. Paniusia wylicza raty- 18 rat po 182 zł. Matma mi nie styka. Proszę o inny zestaw odpowiedzi- dostaję 20 rat po 170 zł. Dalej nie pieję z zachwytu. W końcu sam pytam o raty pół na pół. I dostaję. Połowa ceny od ręki połowa za pół roku. Ale jakby się zachłysnąć rabatem w sklepie i wziąć proponowany kredyt......szkoda gadać.
- 7 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.