• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ciekawe zawody: zoopsycholog zyskuje na popularności

Agnieszka Śladkowska
18 kwietnia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Ciekawe zawody: grabarz - człowiek od wszystkiego
- Cieszę się zawsze, nawet z prostych rzeczy, które nie były dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem, ale unormowały życie komuś, kto na nowo może być szczęśliwym posiadaczem psa - przyznaje Basia Masojć. - Cieszę się zawsze, nawet z prostych rzeczy, które nie były dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem, ale unormowały życie komuś, kto na nowo może być szczęśliwym posiadaczem psa - przyznaje Basia Masojć.

Jeszcze jakiś czas temu psycholog dla psa czy kota wzbudzał zaskoczenie lub niewybredne żarty pod adresem właściciela. Coś się jednak zmieniło. Dziś pracy dla zoopsychologów jest coraz więcej i wygląda na to, że zapotrzebowanie na ich usługi będzie tylko rosło. O pracy psychologa dla zwierząt opowiedziała nam Barbara Masojć. W zeszłym miesiącu o pracy youtubera opowiadał Filip Czyżewski. Kolejny wywiad już za miesiąc.



Jak zostać zoopsychologiem? Czy są jakieś studia?

Basia Masojć: Studia, kursy instruktorskie, szkolenia, seminaria - wszystko zależy od tego, czy ktoś już jakąś wiedzę posiada czy zaczyna zupełnie od początku. Druga sprawa, czy faktycznie chce się zdobyć umiejętności i wiedzę, czy tylko dokument potwierdzający kwalifikacje. W zawodzie zoopsychologa najważniejsze są: praktyka, wiedza i intuicja, a do tego jeszcze opanowanie i cierpliwość. Gdy wszystkie te cechy łączą się w całość, gwarantują sukces w pomaganiu zwierzakom z problemami. Wyuczenie się na pamięć teorii z książki niewiele daje, ponieważ każdy pies czy kot jest inny, każdy problem jest inny, a do tego każdy właściciel zwierzaka też jest inny. Wiedza i znajomość teorii behawioru zwierząt jest ważna, ale żeby zostać dobrym psychologiem zwierząt najważniejsza jest praktyka. Najcenniejszą nauką jest czynny udział w pracy z osobą, która z powodzeniem zajmuje się pomaganiem psiakom czy innym zwierzakom. Potrzebne są miesiące, a nawet lata obserwacji zwierząt danego gatunku, żeby zrozumieć ich mowę ciała, zacząć rozpoznawać, co oznaczają poszczególne dźwięki, które wydają, poznać sposoby komunikowania się, poznać ich potrzeby. Bez tego ani rusz.

Czy mając problem ze zwierzęciem zgłosisz się do zoopsychologa?


Jaką drogę wybrałaś? Jak to się stało, że dziś robisz to, co robisz?

- Sprawcą całego zamieszania był mój pierwszy pies Bandzior. Od zawsze chciałam mieć psa i marzył mi się owczarek niemiecki, ale taki "wyszkolony" i grzeczny.

Imię psa sugeruje, że to szkolenie mogło nie być aż tak proste.

- Bandzior to był istny bandzior w każdej dziedzinie, ale to mnie jeszcze bardziej mobilizowało do pracy z nim. Ponad 20 lat temu szkolenia psów były organizowane tylko w oddziałach Związku Kynologicznego, a ja do najbliższego miałam ponad 100 km, więc nie byłam w stanie zapisać się na kurs. Filmików w sieci oczywiście jeszcze nie było, ponieważ internet był w powijakach. Zostałam więc samoukiem, pochłaniałam wszystkie branżowe książki, jakie wpadły mi w ręce. Nauczyłam psa podstawowych komend i fajnie nam szło, ale chciałam więcej, bo Bandzior komendy łapał w mig, ale ciągle coś broił i ciągle trzeba było nad czymś pracować, ucząc go alternatywnych zachowań. Temat szkolenia tak mnie wciągnął, że nawet nie wiem, kiedy zaczęłam ćwiczyć z psiakami rodziców i znajomych, nabierając jeszcze większej wprawy. To była głównie nauka komend i rozwiązywanie prostych problemów, ale mi ciągle brakowało odpowiedzi na pytanie "dlaczego te psiaki broją?". Chciałam zrozumieć, co krzyczą szczekające na siebie psy, dlaczego pies niszczy doniczki z kwiatami w domu i gryzie nogi od stołu, dlaczego ciągnie na smyczy i warczy, jak ktoś chce go pogłaskać. Więc kiedy techniczne rzeczy w pracy z psem nie sprawiały mi już większych kłopotów, zabrałam się za ich psychikę. Korzystałam z wiedzy i doświadczenia mądrzejszych ode mnie. Spędziłam wiele godzin na szkoleniach praktycznych, seminariach i kursach, gdzie uzupełniałam swoją wiedzę, wykorzystując ją później w pracy ze znajomymi "problemowymi" psami. Obserwowałam też pracę znajomych trenerów, wyciągając swoje wnioski. Zdobyłam uprawnienia zoopsychologa i instruktora szkolenia psów. Dziś znam odpowiedzi na wiele pytań "dlaczego?", ale wciąż się dokształcam, bo temat jest bardzo szeroki, a poza tym to po prostu moja pasja.

Szkolenia dla psów w Trójmieście



Specjalizujesz się w psychologii psów. Każdy psycholog zwierząt ma specjalizację i ten od psów nie przyjmie kota?

- Pewnie znajdziesz osoby, które patrzą bardziej ogólnie, ale ja uważam, że lepiej być bardzo dobrym specjalistą w jednej dziedzinie niż w wielu przeciętnym. Psy i koty mają odmienną mowę ciała, odmienne potrzeby i odmienne problemy. Trzeba dobrze znać specyfikę danego gatunku i rasy, żeby pomóc w konkretnym przypadku.

To z jakimi problemami najczęściej przychodzą właściciele psów?

- Są bardzo różne. Psy mają problem z zostawaniem w domu bez swojego człowieka, niszczą wtedy meble, szczekają lub wyją doprowadzając sąsiadów do szału. Na spacerach to głównie agresja do innych psów, zjadanie śmieci, niewracanie na wołanie, ciągnięcie na smyczy, ataki na biegnące osoby, jadące rowery czy samochody. Często pojawia się też problem treningu czystości, czyli problem załatwiania potrzeb fizjologicznych w domu. Do tego nadmierne szczekanie, zjadanie rzeczy ze stołu, podgryzanie lub gryzienie właścicieli. Można by tak wymieniać i wymieniać.

Jak wtedy wygląda twoja praca?

- Analizuję przypadek i wprowadzam rozwiązanie, które pomaga wyeliminować problem lub zmniejszyć częstotliwość i intensywność niepożądanego zachowania. Nie zawsze odpowiedź na problemowe zachowanie psa jest oczywista. Często trzeba modyfikować założony plan działania, być w kontakcie z właścicielami i na bieżąco monitorować sytuację. Zresztą najlepiej zrozumiesz moją pracę, gdy opowiem dwie przykładowe historie psów, z którymi pracowałam.


Czytaj też:

Szkolenie psów i sport z psem dla każdego



Chętnie posłucham.

- Na przykład u Miki, półtorarocznego średniej wielkości kundelka, głównym problem było zostawanie w domu. Szczekała, a wręcz wyła godzinami, do tego załatwiała się na podłogę i kanapę. Jak przeanalizowałam zachowanie Miki okazało się, że ma ogromną potrzebę aktywności, a do tego od szczeniaczka ktoś zawsze był z nią w domu. Przez pandemię i pracę zdalną pomyślała, że właśnie tak wygląda życie psa. Kiedy właściciele musieli wrócić do pracy, zaczął się koszmar. Postępowanie w tym przypadku było wielotorowe. Zleciłam konsultację u weterynarza, na której okazało się, że Mika ma problem z nerkami i odpowiednie leki ustabilizowały jej zdrowie. Dalej przekonałam właścicieli do większej aktywności, której Mika ewidentnie miała zbyt mało. To sprawiło, że zaczęła więcej odpoczywać w domu. Wprowadziłam odpowiednią formę nauki zostawania psa w domu. Stresowy moment ubierania się właścicieli został zamieniony w rytuał oczekiwania na coś ciekawego. Zrobiliśmy jej mały plac zabaw na czas zostawania samej w domu. Udało się, problem zniknął. Inny przypadek to dwuletni owczarek niemiecki Axel. Problemem była agresja do psów, ciągnął na smyczy, atakował biegających ludzi i tych na rowerach. W domu natomiast robił za anioła. Po analizie okazało się, że Axel to pupilek właścicieli, który robi co chce. To on aranżował zabawy z właścicielami, sygnalizował, że czas na spacer, domagał się jedzenia, pieszczot i zabaw poprzez szczekanie. Psa nie obowiązywały żadne zasady. Na spacer dosłownie wyciągał swoich właścicieli z domu. Podobnie jak Mika miał zdecydowanie za mało ruchu. Głównie "spacerował" na krótkiej smyczy, a w zasadzie ciągnął opiekuna za sobą. Zaleciłam, by właściciele zaczęli wymagać od psa podstawowych komend, których nauczyłam ich na zajęciach indywidualnych, dzięki temu odebraliśmy Axelowi trochę decyzyjności w domu i zachęciliśmy do współpracy. Właściciele zaczęli też aranżować większość rzeczy, a Axel bardzo ładnie się dostosował, nawet zaczęło mu się to podobać, że może na coś zapracować. Przekonałam właścicieli do wprowadzenia kilku dodatkowych spacerów w tygodniu, które zostały połączone ze swobodną aktywnością Axela na długiej lince, pies w końcu miał możliwość wybiegania się i rozładowania energii. Dodatkowo w domu dostawał sporo zabawek, do których właściciele wkładali atrakcyjne kąski jedzenia, a pies godzinami się nimi zajmował, aktywnie spędzając czas. Nauczyliśmy psa rezygnowania z ataku i przekierowaliśmy na atrakcyjne dla niego zabawy z właścicielem. Do tego doszła nauka chodzenia przy nodze. I dopiero jak Axel uspokoił się można było zacząć uczyć go prawidłowych relacji z psami.

Jak o tym opowiadasz widać, jakie to wymagające zajęcie. Jakie są minusy pracy zoopsychologa?

- To raczej specyfika pracy niż minusy. Trzeba pamiętać, że zoopsycholog nie pracuje tylko ze zwierzakiem, ale w dużej mierze z jego opiekunem. Właściciele problemowych zwierząt nie zawsze zdradzają wszystkie sekrety, często nie chcą się przyznać, że postępują ze zwierzakiem tak, jak nie powinni. Chcą wyeliminować problem, ale nie zmieniać nawyków, które im odpowiadają, a które doprowadziły do tego problemu. Druga sprawa, dość oczywista, zwierzę ma zęby i może ugryźć. Trzeba pamiętać, że praca z agresywnymi zwierzętami jest po prostu niebezpieczna.

Widziałam kilka takich historii, kiedy ktoś nie chciał pracować z ludźmi, więc wybrał "zwierzęcy" zawód, a na koniec okazywało się, że musi pracować więcej z człowiekiem niż zwierzęciem i budziło to frustrację. Jakie jeszcze cechy poza gotowością do pracy z ludźmi powinien mieć zoopsycholog?

- Ja też kiedyś myślałam, że będę pracować tylko z psami. Nic bardziej mylnego. Zwierzak mieszka ze swoimi właścicielami i to ich trzeba nauczyć, jak mają postępować, żeby pomóc swojemu pupilowi. Często właściciele mówią: "zamieszkaj z nami, przy tobie nasz pies jest grzeczny". Psy doskonale wiedzą, kiedy smycz trzyma osoba, która kontroluje sytuację. Jeśli wiem, jak pomóc zwierzakowi, to on prędzej czy później skorzysta z tego, co mu podpowiadam, a potem następuje to najtrudniejsze... nauczyć tego właścicieli. Pytasz o cechy, jakie powinien mieć zoopsycholog, na pewno dużą odporność na stres, umiejętność radzenia sobie w trudnych, niespodziewanych sytuacjach, umiejętność natychmiastowej analizy sytuacji, głowę pełną rozwiązań i pomysłów. Umiejętność przedstawiania zaleceń i rozwiązań w zrozumiały dla każdego właściciela sposób. Nieocenianie ludzi, empatia, wrażliwość i miłość do zwierząt, z którymi chce się pracować, nawet wtedy, jeśli one się ciebie boją i nie chcą podejść, ale i wtedy kiedy na ciebie skaczą brudzą ci ciuchy lub chcą cię zaatakować.

Co w tej pracy najbardziej cieszy?

- Wiadomo, sukces. Jeśli uda się pomóc psiakowi i jego właścicielowi. Cieszę się zawsze, nawet z prostych rzeczy, które nie były dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem, ale unormowały życie komuś, kto na nowo może być szczęśliwym posiadaczem psa. Oczywiście, im trudniejszy przypadek, tym większa duma i radość. Na pewno najtrudniejszymi przypadkami są psy, które prezentują zachowania agresywne, szczególnie do ludzi. Psy, które mają doświadczenie w gryzieniu i robiły to już wiele razy. Jeśli taki pies akceptuje tylko swojego właściciela i nikomu innemu nie daje do siebie podejść, muszę z nim pracować początkowo za pomocą "rąk" właściciela i powoli zdobywać zaufanie. Zawsze trzeba dbać o swoje bezpieczeństwo i nie doprowadzać do sytuacji skrajnie niebezpiecznych. Uważać, żeby pies cię nie pogryzł i nie zrobił krzywdy osobom postronnym. Często jednak zdarza się, że kiedy pies pogryzie właściciela lub innego członka rodziny, właściciel oczekuje rozwiązania na już, najlepiej podczas jednej konsultacji. Niektórzy wolą w takiej sytuacji usłyszeć: "oddajcie psa", bo nie mają czasu lub funduszy, żeby przepracować problem. Niestety tak się nie da. Ja staram się być adwokatem każdego psa i skoro "coś" zrobił to oznacza, że miał powód. Jeśli nie został nauczony zachowania alternatywnego, zrobił coś, co podpowiedział mu instynkt. Przecież to drapieżnik, a nie roślinożerna szynszyla.

Jak wygląda na ten moment zapotrzebowanie na specjalistów i na jakie zarobki mogą liczyć?

- Temat "behawioru" psów i kotów jest od kilku lat bardzo popularny, do tego dochodzą kolejne specjalności, jak np. behawioryści królików. Z powodu tej popularności, w ostatnim czasie, pojawia się coraz więcej osób, zajmujących się psychologią zwierzęcą, a tytułujących się behawiorystami jeszcze więcej. Często są to osoby tylko po kursie, bez większej praktyki. Właściciele szukający pomocy dla swoich psów, kotów czy innych zwierzątek domowych, powinni patrzeć na doświadczenie zoopsychologa. Dyplom to tylko papier. Na rynku utrzymują się osoby, które mają pojęcie, co robią i faktycznie pomagają eliminować problemowe zachowania, bez względu na to w jaki sposób zdobyły uprawnienia. Same zarobki uzależnione są od renomy wypracowanej na rynku. Zależą także od czasu poświęconego na pracę, a tym samym liczbę podopiecznych. Ważna jest również lokalizacja. Im większe miasto, tym więcej potencjalnych pacjentów do zaopiekowania. Jednak nie warto kierować się w tym wypadku względami finansowymi. Prawdziwy zoopsycholog kieruje się pasją, bo samo zajęcie jest ciężkie i odpowiedzialne.

To zapotrzebowanie na zoopsychologów będzie twoim zdaniem nadal rosło?

- Tak, ludzie na potęgę uczłowieczają zwierzęta, traktując je, jak dzieci. Doprowadzają tym do zaburzenia relacji człowiek-zwierzę i bardzo wielu problemów behawioralnych. Pewnie robią to nieświadomie, chcąc dla swojego zwierzaka jak najlepiej. W rzeczywistości problemów z psami, kotami i innymi zwierzakami przybywa. Jeśli ktoś nie radzi sobie ze zwierzakiem, albo chciałby skonsultować jakieś zachowania, zachęcam do skorzystania z pomocy. Praktycznie każde trudne zachowania z pomocą specjalisty można wyeliminować.

Trójmiejski rynek pracy to różnorodność i ciągłe, dynamiczne zmiany. Ciekawe, niszowe profesje i zawody, które w chwilę zdobywają popularność. Chcemy pokazać czytelnikom nie tylko warte poznania profesje, ale także niezwykłych ludzi, którzy z pasją opowiadają o swojej pracy. Temu ma służyć cykl wywiadów "Ciekawe zawody".

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (74)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Waldemar Kucharski

współzałożyciel i były prezes zarządu Young Digital Planet SA. Obecnie członek Rady Nadzorczej...

Najczęściej czytane