• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Konferencja ABSL. Centra usług wspólnych "polubiły" Trójmiasto

Wioletta Kakowska-Mehring
10 września 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
W ostatnich latach Trójmiasto stało się jednym z ważniejszych graczy na rynku BPO/SSC. Dziś zajmujemy czwarte miejsce w kraju. W ostatnich latach Trójmiasto stało się jednym z ważniejszych graczy na rynku BPO/SSC. Dziś zajmujemy czwarte miejsce w kraju.

Szwajcarski bank Credit Suisse ma zamiar przenieść część miejsc pracy z Singapuru do Indii oraz Polski. Mówi się, że spogląda na Trójmiasto. To się może udać, zwłaszcza że w ostatnich miesiącach właśnie Trójmiasto wybrały inne wielkie koncerny, takie jak Bayer, Metsä Group czy WNS Holding Ltd, a ci którzy są tu od dawna, tak jak Geoban czy Transcom, rozwijają i doskonalą swoją działalność. Branża BPO/SSC polubiła Trójmiasto. Nic więc dziwnego, że właśnie tu odbywa się tegoroczna konferencja ABSL, czyli Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych w Polsce.


Czy takie wydarzenia jak konferencja ABSL mogą pomóc Trójmiastu?


Związek zrzesza centra usług wspólnych (Shared Services Centers, SSC), outsourcingu procesów biznesowych (Business Process Outsourcing, BPO), outsourcingu IT (Information Technology Outsourcing, ITO), centra badawczo-rozwojowe (Research&Development, R&D), a także firmy wspierające rozwój sektora w Polsce. Co roku ABSL organizuje zjazd swoich członków, podczas którego omawiane są najważniejsze zagadnienia sektora. Z inicjatywy Invest in Pomerania podjęto starania, aby kongres w roku 2012 odbył się w Trójmieście. I właśnie dziś rozpoczyna się w Sopocie. 10 i 11 września w hotelu Sheraton na temat przyszłości sektora usług wspólnych dyskutować będzie ok. 200 osób z branży.

- Polska stała się niekwestionowanym liderem nowoczesnych usług biznesowych w Europie. Przez ostatnie lata wiele wiodących światowych firm wybrało nasz kraj na lokalizację swoich kluczowych centrów usług. I stało się to nieprzypadkowo - możemy się pochwalić unikalną na skalę światową kombinacją takich atutów jak dostęp do wykształconych kadr znających języki obce, otwartość władz centralnych i samorządowych na współpracę z biznesem czy bliskość geograficzna i kulturowa do krajów, z których pochodzą główni zleceniodawcy - mówi Jacek Levernes, członek zarządu HP Europa, prezes ABSL.

Według raportu The Hackett Group, Polska jest trzecią najważniejszą lokalizacją dla tego sektora na świecie, zaraz po Indiach i Chinach. Branża usług wspólnych zatrudnia w Polsce już ponad 90 tys. osób, z czego ok. 50 proc. pracuje w firmach zrzeszonych w ABSL. Przewiduje się, że zatrudnienie w sektorze jeszcze w 2012 przekroczy 100 tys. Polska jest pierwsza w Europie i trzecia na świecie, a Trójmiasto? W ostatnich latach stało się jednym z ważniejszych graczy na rynku BPO/SSC. Dziś zajmujemy czwarte miejsce w kraju. Najwięcej miejsc pracy w tym sektorze jest w Krakowie (19,4 tys.), potem jest Warszawa (14,2 tys.), trzeci jest Wrocław (12,6 tys.).

W Trójmieście funkcjonuje ponad 40 centrów usługowych, które dają zatrudnienie ok. 12 tys. pracowników. Zainwestowały dotychczas przede wszystkim firmy amerykańskie (ponad 1/3 wszystkich centrów). Znaczącym inwestorem są też firmy francuskie, irlandzkie oraz skandynawskie. Na coraz większe zainteresowanie Trójmiastem ze strony tych ostatnich wpływa najbardziej rozbudowana w Polsce siatka połączeń lotniczych ze Skandynawią.

- Polska charakteryzuje się szybkim rozwojem gospodarczym oraz stabilną sytuacją społeczną i polityczną. Pomorze z kolei coraz wyraźniej wyróżnia się na tle kraju dostępem do wykwalifikowanej kadry, będącej podstawą funkcjonowania tego typu inwestycji - mówiWojciech Tyborowski z Invest in Pomerania, project manager sektora BPO/SSC. - Równie istotna jest dostępność infrastruktury biurowej wysokiej klasy. Na rynku nieruchomości biurowych, zwłaszcza w Trójmieście, odnotowujemy obecnie bardzo dynamiczny rozwój, czego najlepszym dowodem są coraz częściej występujące na mapie nowych inwestycji w Gdańsku, Gdyni i Sopocie biurowce.

W Trójmieście ulokowały się m.in. takie marki jak First Data, Sony Pictures, Thomson Reuters, Arla Foods, Transcom, Geoban czy BPH/GE. W ostatnim czasie pojawiło się kilka kolejnych. W styczniu swoje biuro otworzył OIE Support, firma która w ramach ogólnoświatowej sieci uniwersytetów Laureate International Universities oferuje wyższą edukację online. W tej chwili zatrudnia już ok. 120 osób. Docelowo ma być 400 miejsc pracy. W marcu koncern Bayer zdecydował się na lokalizację swojego centrum usług wspólnych w Trójmieście, w którym planuje zatrudnić ponad 200 osób. Natomiast we wrześniu do swojego biura wprowadziła się fińska Metsä Group działająca w przemyśle drzewnym, która w gdańskim centrum finansowo-księgowym zatrudni 100 osób. Ostatnio decyzję o uruchomieniu oddziału w Gdyni podjęła WNS, czyli koncern z Indii, który jest dostawcą usług outsourcingowych z zakresu: księgowości i finansów, obsługi klienta, wsparcia technicznego, badań i analiz, procesów back-office oraz front-office. Obiecują 500 miejsc pracy.

Nowe miejsca pracy kreują też wciąż ci, którzy są obecni w Trójmieście już od lat. Thomson Reuters zaczynał od 100 osób, dziś zatrudnia tysiąc. Ostatnio gdański oddział skandynawskiej firmy Transcom rozpoczął obsługę niemieckich klientów największego serwisu aukcji internetowych na świecie. Firma wchodzi też na rynek francuski. Z tego tytułu w sumie powstanie 100 miejsc pracy. Nowe miejsca pracy to jedno, druga rzecz po doskonalenie. Gdyński oddział Geoban, firmy zajmującej się usługami bankowymi typu back office dla Grupy Bankowej Santander, ostatnio podwyższyła kompetencje. W oddziale powstała grupa złożona ze specjalistów, której powierzono bardziej skomplikowane zadania związane z obsługą klienta, chodzi o proces reklamacyjny kart. Do tego, gdyński oddział wspomaga oddział Geoban w Meksyku. Gdy oddział na kontynencie amerykańskim kończy pracę, wówczas jego zadania przejmują pracownicy z Gdyni.

Między innymi właśnie o doskonaleniu procesów biznesowych i ewolucji w stronę zaawansowanych i złożonych projektów bazujących na wiedzy będzie mowa na konferencji ABSL. W wydarzeniu weźmie udział kadra zarządzająca największych centrów usług biznesowych, przedstawiciele inwestorów polskich i zagranicznych, reprezentanci miast, samorządów, Specjalnych Stref Ekonomicznych i agencji inwestycyjnych, a także reprezentanci firm HR, IT czy Real Estate. Gośćmi specjalnymi wydarzenia będą m.in. Lech Wałęsa, były prezydent RP, Jerzy Buzek, były szef Parlamentu Europejskiego oraz Tomasz Arabski, minister, przewodniczący stałego komitetu rady ministrów, szef KPRM.

Centra usługowe to wyspecjalizowane firmy lub ich jednostki organizacyjne, które na zlecenie innych przedsiębiorstw przejmują realizację wybranych, nieprodukcyjnych procesów biznesowych (BPO) lub wyodrębnione jednostki usługowe danego przedsiębiorstwa lub samodzielne podmioty gospodarcze działające na rzecz macierzystej organizacji i jej oddziałów, obsługujące powierzone im procesy biznesowe (SSC).

Miejsca

Opinie (31) 2 zablokowane

  • tytul powinien brzmiec: (6)

    "centrauslug wspolnych polubily trojmiejska tania sile robocza"

    • 50 13

    • W sumie tak, (5)

      z drugiej strony caly czas niestety takie centrum jest lepsze od Pana Ryska prezesa z SUVa. W zasadzie to tylko swiadczy o mizerii rynku pracy.

      Jeszcze jedno na temat bezrobocia. Problemem nie jest wyksztalcenie absolwentow, tylko brak miejsc pracy dla nich. Jakby byls praca to kumaci ludzie odnajda sie rynku, a tak nie maja gdzie sie odnalezc. Dlatego pracodawcy na zwyklego "muzina" zadaja mgr.inz., 2 jezykow obcych,3 lat doswiadczenia, etc...

      • 16 3

      • Ależ wykształcenie jest problemem. (3)

        Mamy masę absolwentów wytresowanych w przeludnionych dziedzinach, niezbyt przydatnych dziedzinach. Do tego wytresowanych na poziomie średnim, by nie powiedzieć, że często żenującym, o bardzo wąskich horyzontach.
        Po prostu zaledwie 1/3 osób studiujących w Polsce do studiowania się nadaje. Poza nauką swojej dziedziny mają jakieś inne zainteresowania (wychodzące poza filmy i "muzykę"), czytających książki z różnych dziedzin oraz posiadających interdyscyplinarną wiedzę i umiejętność szybkiego uczenia się na przyzwoitym poziomie.
        Pozostałe 2/3 w ogóle do studiów nie powinny być dopuszczone. Dostajemy potem oderwanych od życia magistrów, co nic poza swoją dziedziną nie potrafią, a i w tej poza teorią niewiele, zaradności nie posiadają żadnej (bo przecież im się po studiach należy), umiejętności przystosowawcze podobnie.
        Tak więc w mojej opinii w wypadku zwłaszcza studiów humanistycznych/społecznych/biznesowych czas w końcu zacząć stawiać na jakość a nie ilość, niech kończy je czterokrotnie mniej osób, ale niech to będą osoby coś sobą reprezentujące. A jak będą porządne kadry to i miejsca pracy sami stworzą dla siebie i innych.

        • 10 4

        • Zgadzam się w zupełności. (2)

          W dużej mierze jest tu winny system finansowania uczelni. Tak długa jak płacimy za ilość a nie jakość niestety nic się nie zmieni. Niby uczelnie posiadają poziomy akredytacji, ale tutaj znowu sprawdzamy spełnienie urzędniczych wyobrażeń a nie jakość z punktu widzenia rynku pracy.

          Drugim problemem są chore wymagania pracodawców, przecież co najmniej w 1/3 wypadków umieszczenie wymaganego wykształcenia wyższego w ofercie jest totalnym nieporozumieniem, w efekcie młodzi ludzie kombinują jakby tu zdobyć papier dla samego faktu jego posiadania, i stąd wysyp prywatnych uczelni w stylu "sklepu z dyplomami". I mamy błędne koło, wartość wykształcenia się dewaluuje, bzdurne wymagania pracodawców rosną, ludzie robią coraz więcej papierów coraz mniej potrafiąc, to wymagania znowu rosną.

          Aż mi się opowiadania Zajdla "Dokąd jedzie ten tramwaj" przypomina.

          • 12 0

          • To nie są urzędnicze wyobrażenia... Te wszystkie absurdy wymyślane (1)

            są przez tzw. naukowców, zwykle merytoryczne miernoty ale
            aktywnych na niwnie "organizacyjnej", udzielający się w róznych komisjach
            oceniających i zespołach opiniujących...

            Zgadzam się że wymagania pracodawców są chore ale to nie jest drugi
            problem tylko pierwszy. Dóki będzie popyt na dyplomy
            które g### dają dopóty podatnik będzie płacił za tą lipę. Na polskich
            uczelniach nie uprawia się ani nauki ani nie ma dobrej dydaktyki.
            Nie ma i nie będzie

            • 1 0

            • Oj tam, spotyka się czasem taką.

              Ale głównie na kierunkach czy to medycznych, czy inżynieryjnych gdzie idą raczej ludzie nie po pierwszy z brzegu papier a już w raczej konkretnym celu, i gdzie nikt z oblania 1/3 roku nie robi afery jak w innych dyscyplinach.

              • 0 0

      • Wystarczy spojżeć na Warszawę

        Gdzie bezrobocie jest niższe i jak to realista nazywa o tanią siłę roboczą już nie jest tak łatwo. A jak nie jest łatwo to i zarobki rosną.

        Kolejną rzeczą jest to, że im więcej ludzi pracuje, tym więcej ludzi wydaje w sklepach i itd. Koło zamachowe zaczyna się kręcić i miasto samo rwie do przodu. Takie są realia i ludzie pracy potrzebują jak chleba.

        • 12 2

  • Osobiście ma nadzieję na zwiększenia udziału R&D w trójmiejskich inwestycjach.

    Tak co byśmy nie stali się tylko biurowym zapleczem obsługującym faktury, które w wyniku jakiegokolwiek kryzysu jako pierwsze redukuje zatrudnienie.

    Dla przemysłu warunków na pomorzu specjalnie nie ma (wysokie koszta pracy w stosunku do Azji, droga energia elektryczna itd.) ale w R&D upatruje właśnie szansę na rozwój bardziej trwałych miejsc pracy, oraz mających większy wpływ na rozwój regionu. Powstawanie niewielkich zakładów Hi-tech zajmujących się specjalistyczną produkcją, gdyż w jej wypadku wspomniane wady mają dużo mniejsze znaczenie niż dla przemysłu masowego, jest najlepszym przykładem.

    Oczywiście nie by narzekał na nowo powstające miejsca pracy, ale niestety typowo biurowe zajęcia mają tą wadę, że nie stymulują zbytnio rozwoju kolejnych miejsc pracy, są jakby w oderwaniu. Choć i tak dobrze, że ludzie dzięki nim pracę mają.

    • 16 0

  • (10)

    jak w polsce można płacić względnie wykształconemu pracownikowi mniej niż w Singapurze i Indiach to jest się z czego cieszyć. obniżmy jeszcze wynagrodzenia, zwiększmy elastyczność zatrudnienia to nawet afrykańskie firmy będą do nas przenosiły. tak się właśnie walczy z bezrobociem.

    • 19 3

    • RE: (9)

      Żyć nie umierać. Jajka i cukier w takiej samej cenie co w Niemczech. Mieszkania drożej jak w Berlinie. Co z tą Polską?

      • 5 1

      • Naprawdę? (8)

        Chyba, że w stosunku do zarobków. Bo w bezpośrednim porównaniu zdecydowanie nie.

        • 1 0

        • (4)

          wiadomo że chodzi o to nie ile się zarabia tylko co można za to kupić.

          • 3 1

          • Oczywiście, w tym ujęciu tak. (3)

            Ale należy pamiętać, że w ten sposób patrząc Niemcy są najbogatszym narodem Europy, na leże powinniśmy starać się przegonić średniaków jak Włochy choćby.

            • 1 0

            • (2)

              co nie zmienia faktu że jesteśmy narodem d*#!nym bez mydła, ponieważ godzimy się na ceny europejskie a zarobki białoruskie.

              • 3 1

              • A jakie rozwiązanie proponujesz (1)

                Bo śmieszą mnie teksty typy jesteśmy narodem dymanym.

                Proponuje załóź firmę tego typu uzyskaj kontrakty od innych firm i płać ludziom tak jak w europie zachodniej.

                A znając życie pewnie zapłaciłbyś jeszcze mniej.
                Pracowałem kilka lat w małych Polskich firmach i tam dopiero było dymanie. Teraz pracuje jak to zwiesz w firmie mnie dymającej, a tak naprawdę zarabiam dużo więcej niż kiedyś.

                • 5 2

              • a mnie nie śmieszą wcale bo to jest smutny fakt. sposoby na co najmniej polepszenie koniunktury są powszechnie znane tylko że zmian trzeba chcieć. jest też takie powiedzenie że jak nie wiesz jak jak coś zrobić dobrze patrz jak robi to ten kto potrafi i rób to samo.

                • 1 0

        • RE

          A właśnie, że w bezpośrednim porównaniu. Tylko, że tam się zarabia 3-4 razy więcej.

          • 1 1

        • (1)

          widac nie patrzyles na ogloszenia. w Berlinie na prawde mozna kupic taniej niz np w Gdansku

          • 0 0

          • Ja mówię o średniej/medianie czy co tam to najlepiej wyrazi,

            a nie o porównywaniu przepłaconego mieszkania w Gdańsku z super okazją w Berlinie.
            Bo w ten sposób patrząc mieszkania w Kongo bywają droższe niż u nas.

            • 0 0

  • Polska charakteryzuje się szybkim rozwojem gospodarczym ???

    Chiny to rozumiem, ale Polska? Polska z takim ogromnym rynkiem wewnętrznym, gdzie jest mnóstwo do zrobienia, wybudowania, nie ma infrastruktury; Polska jest mało podatna na to co dzieje się na rynkach zewnętrznych, eksport u nas prawie się nie liczy, widać to choćby w 3mieście, puste pociągi towarowe jadące z głębi Polski, mało ciężarówek w portach, malutki ruch statków, politycy nie mogę się tłumaczyć kryzysem na świecie, to bzdury, kłopoty w Polscy są pochodną błędów w gospodarce, często zamierzonych, np. oddaniem prawie za darmo banków, które teraz wyciągają kasę z Polski z banków córek dla ratowania swoich "matek".

    • 13 2

  • Kiedy zacznie się pisać

    o POLSKICH firmach patrzących na Trójmiasto okiem inwestorów???
    Patrzenie okiem zachodniego inwestora, który zastanawia się czy lepiej założyć swą siedzibę w Polsce zamiast w Indii, gdzie są ludzie gotowi pracować za kilka dolarów/dolara dziennie - po prostu mnie przeraża. Oto wykładnia wyłożonej naszej gospodarki. Dziwię się, że tego rodzaju artykuły pieją jeszcze jakoby sukcesem

    • 18 0

  • szkoda, że nie powstają duże firmy produkcyjne ;-( (1)

    • 11 4

    • Nie opłąca sie.

      1) koszty produkcji w UE są wysokie, więc tylko część produkcji jest konkurencyjna względem Chin
      2) dla tej części siła robocza w Gdańsku jest droga, fabrykę taniej wybudować i utrzymać np. pod Białymstokiem bo tam ludzie pójdą pracować za minimalną krajowa i jeszcze za nią wyżyją, a i skapnie dotacja jakaś za inwestycje w rejonie o wysokim bezrobociu
      3) Pomorze jest energetyczną pustynią, co dla dużych zakładów jest gigantycznym problemem

      Tak więc jedyna szansa na produkcję w trójmieście to małe (góra średnie), specjalistyczne, technologicznie zaawansowane zakłady produkcyjne.

      Druga sprawa, że co rusza budowa jakiegokolwiek zakładu produkcyjnego, to zaczynają się setki protestów, starczy spojrzeć na Kokoszki i oburzenie mieszkańców na fakt budowy zakładu przemysłowego w dzielnicy przemysłowej.

      • 9 1

  • a kiedy powstaną polskie firmy tego typu ?

    po co dawać tanią siłę roboczą ? lepiej samemu złapać klienta i wziąc dużo większą marżę ? Trzeba tylko umieć to robić i wierzyć w siebie. Kapitał się znajdzie dla kompetentnych ludzi ...

    • 5 1

  • Juz powstaja

    I przewaznie sa to duze firmy polskie z oddzialami w roznych czesciach kraju badz posiadajace kilka spolek (np Polfarma w Starogardzie)

    • 0 0

  • ssc

    nie mieliscie okazji pracowac w takim centrum to i nie wieci, ze tam sie zarabia duzo ponad srednio krajowa....i to bez wiekszego doswiadczenia, takze takie inwestycje dla absolwentow sa na rynku bardzo potrzebne.

    • 7 4

  • Biznes stulecia

    To tylko rynek tanich usług.Naa zewnatrz ladne fasady i piekne nazwy firm,szumne filozofie,pracownicy w garniturkach,a w srodku zgnilizna i dziadowskie pensje nie liczac zarzadu.Do Polski nie trafiaja zadne nowe technologie i zwiazana z tym produkcja.Jeszcze chwila,a bedziemy we wlasnym kraju za czapke sliwek pracowali.Kraj bez wlasnej tozsamosci,gdzie rzadza sprzedawczykowie niezaleznie od opcji politycznej.AMEN

    • 8 6

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Justyna Kowalczyk

Prezes zarządu OptiWay Biuro Rachunkowe Sp. z o.o.. Absolwentka Wydziału Finansów i Rachunkowości...

Najczęściej czytane