• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kwantyfikują emocje i nawyki w poszukiwaniu szczęścia

Robert Kiewlicz
18 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Półfinał ABSL Start-up Challenge w Trójmieście
Twórcy Quantum Lab twierdzą, że szczęście jest czymś, czego każdy szuka i chce osiągnąć w ten czy inny sposób, a ich technologia pokazuje, że to jest policzalne i mamy na to wpływ. Na zdjęciu: Bartosz Rychlicki, Damian Jagielski, Paweł Tylingo i Krzysztof Cywiński Twórcy Quantum Lab twierdzą, że szczęście jest czymś, czego każdy szuka i chce osiągnąć w ten czy inny sposób, a ich technologia pokazuje, że to jest policzalne i mamy na to wpływ. Na zdjęciu: Bartosz Rychlicki, Damian Jagielski, Paweł Tylingo i Krzysztof Cywiński

Stworzyli firmę, jednak, jak sami twierdzą, bardziej "kręci" ich szerzenie idei, a nie "twardy" biznes. Chcą zmieniać nawyki, ulepszać i uprawniać ludzkie życie oraz łączyć psychologię z technologią. Quantum Lab to młody gdański start-up, który już w najbliższych tygodniach rozpocznie działalność na terenie Stanów Zjednoczonych. O kwantyfikowaniu ludzkiego życia i zmianie złych nawyków poprzez aplikacje mobilne rozmawiamy z Bartoszem Rychlickim, prezesem Quantum Lab.


Pierwsza aplikacja Quantum Lab trafiła już do App Store. Jej celem jest mierzenie poziomu emocjonalnego człowieka. W przygotowaniu jest kolejna, która wspomaga utrzymanie punktualności oraz analizę motywów spóźniania się. Na tle innych aplikacji wyróżnia się możliwością analizy otrzymanych wyników oraz motywacją użytkowników do zmiany nawyków. 
Pierwsza aplikacja Quantum Lab trafiła już do App Store. Jej celem jest mierzenie poziomu emocjonalnego człowieka. W przygotowaniu jest kolejna, która wspomaga utrzymanie punktualności oraz analizę motywów spóźniania się. Na tle innych aplikacji wyróżnia się możliwością analizy otrzymanych wyników oraz motywacją użytkowników do zmiany nawyków.


Wasza firma chce mierzyć ludzkie życie i zmieniać nawyki oraz poprawić nastrój użytkowników. Skąd pomysł na tę nietypową działalność?


Bartosz Rychlicki: - Pomysł wyewoluował z osobistych problemów. Będąc własnym szefem przez wiele lat, zawsze miałem problem ze wstawaniem wcześnie rano. Stwierdziłem jednak, że mógłbym osiągnąć o wiele więcej, przychodząc wcześniej do pracy. Zauważyłem też, że mam nawyk wciskania drzemki w telefonie. Zacząłem więc badać czym są nawyki i jak je można zmienić. Okazało się, że jest na ten temat bardzo dużo badań i możliwości zmiany złych nawyków, jednak prawie nikt o tym nie wie.

Bardzo rzadko mamy też do czynienia z mariażem technologii z psychologią. Jest to bardzo fajne połączenie i ma bardzo wiele możliwości - zmiana nawyków, poprawa jakości swojego życia, kontrola emocjonalna, jakość relacji międzyludzkich. Wszystko to możemy przenieść na platformę, którą większość z nas zna i stosuje na co dzień. Chodzi np. o aplikacje dotyczące zarządzania czasem, pracą, czy Business Intelligence dla firm. Postanowiliśmy wprowadzić na tę platformę również psychologię i pomóc ludziom żyć lepiej.

Zaczęliśmy tworzyć różne modele oraz badać, jak należy zmieniać nawyki i jaka jest do tego potrzebna motywacja. Odkryliśmy, że obecnie najlepszym pomysłem na to jest mierzenie danego zachowania, które chcemy zmienić lub kontrolować. Tylko dzięki temu jesteśmy w stanie się do nich odnieść i poprawić swoje wyniki.

Przykładowo, jeśli chciałbym być bardziej opanowany w pracy, to muszę najpierw wiedzieć, jak mi idzie obecnie. Zaczęliśmy więc kwantyfikować takie działanie, czyli znajdować najmniejsze, policzalne jednostki danego systemu. Moje samopoczucie, to jak bardzo się spóźniam na spotkania czy ile piję dziennie filiżanek kawy i jak to wpływa na mój sen - to wszystko da się policzyć. Problem w tym, że jest to ciężkie i wymaga od nas bardzo dużo motywacji. Ktoś musi naprawdę się zaangażować, aby liczyć każdą wypitą filiżankę kawy i mierzyć długość swojego snu, a na koniec wyciągać z uzyskanych danych wnioski.

My chcemy dać takiej osobie narzędzie do analizowania zbieranych danych. Tak aby mogła na ich podstawie wysnuć konkretne wnioski. Kolektywnie zbieramy takie dane i używamy do wysnucia wniosków dla ogółu.

Czy próbowałeś/aś wyeliminować złe nawyki ze swojego życia?


Żeby wnioski były jak najbardziej dokładne, musicie zebrać odpowiednio dużą bazę danych.

- Oczywiście. Staramy się więc szerzyć nasz pomysł bardziej jako ideę, nie jako produkt. Mówimy - "Możesz usprawnić te zachowania, które mierzysz. Rób to z nami". Działamy poprzez nie tylko nasze aplikacje, ale także aplikacje innych firm. My "mielimy" te dane i szukamy korelacji. Patrzymy jak to, ile stoisz w korkach wpływa na twoje samopoczucie przez kolejne cztery godziny albo dlaczego lepiej się czujesz w domu tylko w weekendy. Na podstawie tego dostarczamy takiemu użytkownikowi pewnych informacji.

Chcemy mieć tyle danych, żeby wysnuwać wnioski z dużym, 80 proc. prawdopodobieństwem. Nasz system będzie się uczył. Im więcej danych przeanalizujemy, tym będzie dokładniejszy. Mówiąc wprost, budujemy taki system operacyjny do mierzenia siebie.

Jak taki produkt można sprzedać? Jesteście firmą i podstawowym zadaniem każdej firmy jest zarabianie pieniędzy, a nie tylko szerzenie idei.

- Na podstawie tej idei tworzymy poszczególne produkty. Na początku docieramy do ludzi, korzy są zafascynowani ideą usprawniania siebie. Wypuszczamy na rynek kilka aplikacji. Pierwsza ma za zadanie mierzenie samopoczucia. Aplikację "How Are You" można już pobrać na urządzenia z systemem iOS. Druga, nad którą właśnie pracujemy będzie miała za zadanie poprawę punktualności. Będzie ona sprawdzać, czy jesteś w danym miejscu o danym czasie, a jeśli nie, to dlaczego się spóźniłeś i będzie szukać przyczyny takiego zachowania (np. stałeś w korku lub zbyt późno wyszedłeś z domu). Te właśnie aplikacje mamy zamiar zacząć sprzedawać, a później dawać dostęp do całej naszej platformy ze zgromadzonymi danymi i narzędziami do ich analizy. Docelowo chcemy stworzyć całą platformę internetową, gdzie poszczególne aplikacje będą udostępnione za darmo. Pobierać będziemy jedynie abonament za dostęp do platformy. Klient będzie miał dostęp do analizy i zestawień danych. Drugim źródłem pieniędzy ma być urządzenie, które chcemy wypuścić na rynek. Trzecim źródłem ma być implementacja naszych technologii na potrzeby biznesu.

Czy macie już potencjalnych klientów biznesowych?

- Prowadzimy bardzo zaawansowane rozmowy z jednym z banków. Chce on mieć aplikację motywującą pracowników do niezobowiązujących spotkań. Mają taką tradycję w firmie, że pracownicy spotykają się raz w tygodniu i mówią o tym, co dzieje się w poszczególnych wydziałach. Chcemy im pomóc sprawdzać, czy do takich spotkań i wymiany informacji rzeczywiście dochodzi i nagradzać najlepszych. Drugie zastosowanie nasza technologia ma mieć w działach: call center i windykacji. Tam mamy do czynienia z dużym stresem i dużą rotacją pracowników. Chcemy zwęszyć ich motywację. Każdy klient ocenia pracownika, za pozytywne oceny przydzielane będą punkty, a za nie nagrody, np. dodatkowy dzień wolny. Chcemy zamienić to trochę w rywalizację i grę opartą jednak na analizie behawioralnej. Badać będziemy nie tylko emocje klienta banku, ale także pracownika.

Jak długo będziecie zbierać dane i kiedy ta baza będzie na tyle duża, że będziecie mogli udostępnić platformę wraz narzędziami do analizy klientom?

- Już mamy dosyć dużą dokładność wysnuwanych wniosków, jednak jest jeszcze zbyt wąski przedział rzeczy, jakie możemy wnioskować na podstawie tych danych. Ponieważ wielu czynników jeszcze nie mierzymy. Myślę, że jest to kwestia roku, kiedy będziemy mieli tak dużą liczbę mierzących poszczególne czynniki aplikacji, że będziemy mogli wysnuwać coraz ciekawsze wnioski.

Czy nie ma obawy, że zbieranie takich danych może odstraszyć część potencjalnych klientów? Ludzie cenią sobie przecież prywatność.


- Całe piękno statystyki polega na tym, że wszystkie dane są anonimowe. Nie ma żadnego połączenia pomiędzy fizyczną osobą a zbieranymi przez nas danymi. Dla nas każdy użytkownik jest losową liczbą. Użytkownik nie musi się logować i rejestrować. Nas nie interesuje konkretna osoba, interesuje nas ogół w miejscu, kraju, branży czy firmie.

Wasz biznes to nie tylko aplikacje mobilne i platforma do analizowania zebranych danych. Projektujecie też specjalne urządzenia do ich zbierania.

- Na początku chcemy wypuścić bardzo proste urządzenie, które będzie mierzyć nasze aktywności w ciągu dnia za pomocą funkcji licznika i stopera przypisanego do wybranego zachowania/czynności w ciągu dnia, np. wypitej kawy, piwa albo czasu, jaki spędzamy na grach wideo czy długości czasu snu. Na rynku są obecne aplikacje to robiące, ale wymagają od nas wyciągnięcia telefonu, uruchomienia programu i kliknięcia przycisku "jedna kawa". To sprawia, że części osób nie chce się tego robić lub o tym zapominają. Na naszym urządzeniu będą dowolnie programowalne przyciski, a urządzenie będzie bezprzewodowo komunikowało się z naszym urządzeniem mobilnym i przesyłało dane. W połączeniu z innymi aplikacjami będzie możliwe tworzenie zestawień. Do urządzenia dostarczymy naklejki NFC, które każdy użytkownik będzie mógł sam oprogramować.

Kolejnym projektem, nad którym pracujemy jest stresometr. Jest ono jednak bardziej zaawansowane technologiczne. Istnieje kilka koncepcji, nad którymi pracujemy. Jednym z pomysłów jest zastosowanie miniczytników fal mózgowych, które będą rejestrowały ich częstotliwość. Po tym będziemy mogli ustalić, czy osoba jest zrelaksowana, czy zestresowana. Nikt jeszcze nie stworzył stresometru, który mierzy poziom stresu nieinwazyjnie przez cały czas i jest w stanie poinformować użytkownika o jego emocjach.

Chcemy też tak zaprojektować urządzenie, aby mogło się ono komunikować z innymi podobnymi urządzeniami. Przy powitaniu czujniki wymienią się informacjami, co da nam obraz, jak czujemy się w towarzystwie spotkanej osoby. Do końca 2013 roku będziemy mieli gotową całą koncepcję pierwszego z urządzeń. Planujemy, że ukaże się ono na rynku w IV kwartale 2014 r.

Wasze urządzenie będzie można kupić na polskim rynku?

- Cała nasza firma ukierunkowana jest mocno na rynek amerykański. Jesteśmy na etapie rejestracji spółki w Delaware. Wiemy, że w Stanach Zjednoczonych możemy liczyć z pewnością na klientów. Aplikacja, którą wypuściliśmy tydzień temu miała najwięcej pobrań właśnie z terenu USA i Kanady, choć nie mieliśmy praktycznie żadnej promocji na tym terenie.

Od razy nastawiliśmy się na Amerykę, bowiem zapewnić ona nam może efekt skali. Nie zarobimy na tysiącu użytkowników, musimy mieć ich sto tysięcy. Tam ci klienci już na nas czekają. Poza tym jeśli nasza technologia ma zmieniać świat, to musimy być globalną firmą. Planujemy osiągnięcie break-even point, czyli zacząć zarabiać na siebie w ciągu 15 miesięcy. Mamy dosyć niskie koszty. Jest nas obecnie czterech, a zespół zwiększy się do sześciu osób.

Ludzi nie jest łatwo zmieniać, a najtrudniej zmienić nam najgorsze nawyki. Jak chcecie przekonać potencjalnych klientów do siebie i swojej technologii?

- W pierwszej kolejności staramy się dotrzeć do ludzi, którzy wiedzą już o takiej technologii i chcą ją stosować. Jesteśmy bardziej jak psycholog, do którego trzeba przyjść z własnej woli. Nasza wizja polega na sprowadzaniu przyszłości do teraźniejszości. Urządzenia, które widzieliśmy dotychczas w filmach SF, które pomagają nam prowadzić lepsze, bardziej produktywne życie, staramy się zaprezentować naszym klientom. Na świecie mamy już religie, psychologię i filozofie, które mówią nam, jak mamy żyć. My chcemy zrobić to w sposób naukowy. Pokazujemy naszemu użytkownikowi wykresy i dane, a on sam decyduje, co ma zamiar dalej z tym zrobić.

Docieramy do tych ludzi, do których trafiają twarde argumenty. Nasza technologia nie jest przeznaczona dla przeciętnego Kowalskiego, ale dla ludzi, których "kręcą" technikalia i którzy chcą zmieniać swoje życie.

Czy nie boicie się zarzutów, że życia nie da się policzyć, a statystyka bardzo często przekłamuje pewne zjawiska?

- Są takie obawy. Dla niektórych ludzi życie powinno być romantyczne i tajemnicze. Nie każdy chce liczyć, np. swoją miłość. Wymaga to odwagi i innowacyjnego myślenia. Nie chciałbym odbierać nikomu "radochy", jednak jeśli mogę komuś pomóc poczuć się lepiej, to warto to zrobić. Szczęście jest czymś, czego każdy szuka i chce osiągnąć w ten czy inny sposób. Nasza technologia pokazuje, że to jest policzalne i mamy na to wpływ. Jeśli będziemy pro aktywni i podejmiemy konkretne działania, to jesteśmy w stanie poprawić swój nastrój. Nawet kilka procent to w skali życia bardzo dużo.

Miejsca

Opinie (48)

  • Windykcja i donoszenie to naprawdę was nakręca? (2)

    • 12 6

    • Tu chyba chodzi aby ulzyc w pracy tym ludziom (windykatorom) i zmniejszyc ich stres a nie "wyciskac"

      • 4 1

    • na narzędzia pomagające bankom wycisnąć coś jeszcze z pracownika zawsze będzie popyt

      • 5 0

  • wycisnac jak cytryne i wyrzucic....

    ...jezeli do tego maja sluzyc te aplikacje (patrz banki i firmy windykacyjne) to szczerze zycze wam jak najgorzej.... ww. firmy osiagnely juz mistrzostwo swiata w mobbingu swoich pracownikow i nowych narzedzi nie potrzebuja......

    • 19 4

  • W sumie fajni ludzie i mają fajne pomysły (3)

    ale u mnie prościej:

    ciągle się spóźniałam dopóki bez pomocy kwantyfikatorów i platformy interaktywnej pojęłam, że gdy podniosę tyłek wcześniej o 15 minut niż zwykłam to czynić, czy to z łóżka, czy z krzesła,

    to się nie spóźnię

    i tak przestałam się spóźniać

    p.s.zacięłam się i przestałam oglądać seriale po 20.30---uczę się języka w tym czasie i zdałam już A 2

    • 31 2

    • Re: W sumie fajni ludzie i mają fajne pomysły (1)

      Jeśli do tego aby zrozumieć, że możesz wstać trochę wcześniej, potrzebni tobie fachowców...to gratuluję.
      Rozumiem, że posiadasz też certyfikat spłukiwania wody w klozecie?

      • 4 16

      • cóż, niektórym do zrozumienia prostej mojej wypowiedzi potrzebna jest platforma....

        funky_koval---napisałam dokładnie inaczej

        • 8 0

    • Brawo, będą z Ciebie ludzie ;)

      trzymam kciuki (szczerze)

      • 1 0

  • Podejście jest trochę błędne.

    Nie wiem jak inni, ale ja doskonale wiem, dlaczego się nieraz spóźniam, czy też nie robię jakiejś innej ważnej rzeczy. Przykładów jest wiele. Często nie da się przewiedzieć ile czasu zajmie np. rozmowa telefoniczna, albo odpisywanie na maila. Ciężko jest też przewidzieć awarie pojazdów komunikacji miejskiej czy też korki na drodze. Zmierzam do tego, że badanie siebie miałoby sens jedynie wówczas, gdyby człowiek żył w oderwaniu od innych ludzi. Tak nie jest, więc na np. na mnie mają wpływ inni. Ma to miejsce zarówno w pracy, jak i poza pracą. Jeśli zaś chodzi o statystykę - to im więcej danych będzie się miało o danej osobie (nie mam tu na myśli danych personalnych), tym łatwiej będzie ją można wyłapać z tłumu. Przykład: wiem doskonale, kto u mnie w pracy pali, kto dojeżdża do pracy samochodem, kto pije kawę, a kto herbatę, kto bierze ze sobą śniadanie a kto nie i.t.p. Znając dokładnie te nawyki jestem w stanie spośród kilkunastu osób wytypować tę właściwą. Jeśli w jakiej bazie danych byłyby prawdziwe dane o ludziach, to już znając kilkadziesiąt cech każdej z osób, można by je było łatwo wybrać spośród tysięcy. Wymaga to wprawdzie uważnej obserwacji, ale jest to wykonalne.

    • 9 1

  • dobre nawyki są pożądane

    to psychologiczny i fizjologiczny mechanizm, który oszczędza naszemu organizmowi wiele niepotrzebnego wysiłku. Wstając codziennie o tej samej porze (jaka by ona nie była), jeżdżąc do pracy tą samą trasą itd. przyzwyczajam ciało do pewnej rutyny (zegar biologiczny), a umysł do zintensyfikowania wysiłków w określonych porach, nie mówiąc już o uniknięciu wielokrotnego rozwiązywania tych samych problemów (optymalizacja trasy, szacowanie czasu potrzebnego na wykonanie czynności), które musielibyśmy podejmować codziennie, gdyby nie dobre nawyki (doświadczenia, rytuały). Oczywiście wychodzenie poza utarte ramy zachowań raz na jakiś czas jest pożądane, bo wzbogaca nas o nową wiedzę, której źródłem jest powstały w ten sposób dysonans poznawczy, zawsze wiąże się to jednak z pewnym obciążeniem (fizjologicznym, emocjonalnym) dla naszego organizmu i - według mnie - nie powinno być celem samym w sobie.

    • 1 2

  • znowu aplikacje mobilne (1)

    a kiedy będzie na stupidfona aplikacja "którą nogą wstać dziś z łóżka, żeby dobrze przeżyć dzień" ??

    • 9 2

    • Nie ma? Właśnie odkryłeś nową niszę :) W USA możesz to opatentować!

      • 0 0

  • (2)

    Same bzdur. Wyciagniete różne frazesy z mądrych ksiażek.

    Przecietny "Kowalski" częściej zmieni swoje przyzwyczajenia, złe nawyki niż ten potencjalny fanatyk "nowinek technologicznych". I to juz zostało wielkokrotnie udokumentowane.

    Fakt, tylko taki ze zapewne jest to dobry pomysl na biznes i zarobek - bo ludzi "niemyslących" jest bardzo duzo którzy łykają wszytsko jak mlode pelikany czy też lemingi.

    • 13 3

    • Poprawa punktualnosci... (1)

      :) to jest najlepszy punkt. Stoisz w korku na spacerowej i co zrobic aby sie nie spozniać? A - wyjechac dzien wcześniej do pracy, B - zbudowac sobie nową drogę.

      Swietna aplikacja będzie.
      Masło maslane.

      Totalnie dla naiwniaków.

      • 6 2

      • następnego dnia

        pojechać skuterem/motocyklem/rowerem/hulajnogą/rolkami/samolotem/helikopterem/pobiec/żaglówką/czołgiem możliwości jest wiele

        • 1 0

  • informatyk psycholog (1)

    Informatycy zajmują się psychologią :)
    Co z tego wyjdzie???
    Mimo wszystko powodzenia :)

    • 7 0

    • No właśnie. Bez zrozumienia podstaw psychologii nie zrobią nic przydatnego. Tak się składa, że psychologia jest starsza niż informatyka.

      • 0 0

  • Nie duś (7)

    Witam, nazywam się Bartossz, jestem CEO Quantum Lab.

    Po pierwsze, zdaje sobie sprawę że nasz pomysł jest trochę "dziki" i mam świadomość że może okazać się klapą, a na pewno nie jest to produkt dla każdego (chociaż mamy ambicje żeby był). Nie mówię że mamy idealne rozwiązanie i idealny produkt i w ogóle że "my" jesteśmy lepsi niż "wy".

    Skąd tyle nienawiści i jadu? Czemu dusicie innowacje i chęci do zrobienia czegoś w młodych, polskich przedsiębiorcach? Czemu zamiast wspierać lokalną firmę, aby stała się drugim Google dusicie ją w zarodku takimi komentarzami i to na własnym podwórku? Czy myślicie że firmy których się udało "miały sens" kiedy powstawały? Jak w tym kraju ma być lepiej jeżeli jedyne co potrafimy to wyśmiewać, krytykować i obrażać siebie?

    Być może gdzieś teraz w Trójmieście chodzi młody Steve Jobs, Bill Gate albo Henry Ford i zamiast spróbować założyć firmę która zmieni świat to spotka się z taką opinią jak wyżej i... pójdzie pracować do zagranicznej korporacji której kiedyś miała odwagę i nie została zaduszona na dzień dobry.

    Nie zrozumcie mnie źlę, bardzo chętnie wysłuchamy waszych uwag (część z wypowiedzi jest bardzo ciekawych) i na nie odpowiemy, ba, chętnie zamieścimy je na naszej stronie. Chętnym zapraszam pod adres: contact@quantumlab.co.

    Ale proszę was, wspierajmy się, przecież wszyscy gramy do jednej bramki. Nam się może nie uda, a może przez przypadek wymyślimy coś co się przyda światu, a może uda się komuś kto przyjdzie po nas. Wsparcie lokalnej społeczności na pewno wiele by pomogło ;-)

    Ja osobiście wierze w was. Miłej środy :-)

    • 33 11

    • wiecie, że marketingowo lepiej dla Was byłoby (2)

      nie zabierać głosu w polemice w komentarzach pod artykułem? strzelacie sobie w kolano, tak jak niedawno inny startup, który nie wytrzymał presji krytyki i zabrał głos w komentarzach. Lepiej siedzieć cicho i przetrzymać albo nie dać o sobie pisać artykułów;-) takie działanie jest odbierane jako próba tłumaczenia się, wyjścia z twarzą; to naprawdę nie pomaga w zdobyciu poparcia dla idei;-) zauważyłem, że jest to cecha wspólna większości startupów, niestety

      • 6 3

      • daj spokój - przecież to psycho-logi

        zrobić, sprzedać, uzależnić, sterować, wymienić

        świat był piękny - kiedyś
        a teraz jest syf - pomimo Jobsów, Gejtsów i innych myślicieli na usługach

        wszystko zostało już sprzedane..... :(

        • 1 0

      • ale to głupie

        marketingowiec, weź to raz jeszcze przeczytaj. I jeszcze raz - jeśli nie ogarniasz głupot, które napisałeś. No żal...
        Idea się sprawdzi lub nie - rynek i czas pokażą. Fajnie,że chłopaki mają z tego 'fun'.
        Pan Bartosz Rychlicki wypowiedział się mądrze, zrównoważenie i po ludzku. Czego i Tobie w przyszłości życzę.

        • 1 1

    • Bartek daj sobie spokój

      Szukaj wsparcia tam gdzie jest, a nie na forum trojmiasto.pl gdzie piszą sami rozgoryczeni nieudacznicy dla których sukcesem dnia jest dokopanie komus pod artykułem. Macie świetne pomysły, fantastyczny zespół i ogromny zapał do tworzenia, więc takie komentarze powinny być dla Was jak latająca mucha...

      • 5 8

    • Panie Bartoszu

      myślę, że wyciągnął Pan zbyt daleko idące wnioski z zamieszczonych tu komentarzy. Największą polemikę wzbudzają planowane zastosowania projektowanych rozwiązań, które istotnie są ciekawe i obiecujące ze względu na pewną interdyscyplinarność, jednak komercyjny cel ich wykorzystania (śrubowanie wydajności pracowników, wspomaganie zachowań korporacyjnych typu wyścig szczurów) na pewno nie spotka się z pozytywnym odbiorem dużej części społeczeństwa. Być może Wasze rozwiązania są skuteczne i obiecujące, pytanie tylko - czy są w stu procentach moralne. Medycyna, marketing i inne dziedziny nauki także dysponują narzędziami, które efektywnie spełniają zadane cele, jednak nie mogą być użyte ze względu na kontrowersje etyczne. Jak rozumiem, działacie Panowie na własną rękę, macie wielkie ambicje i szczerze życzę Wam powodzenia w ich realizacji. Zastanówcie się jednak na chwilę, czy sami chcielibyście być przedmiotem projektowanego przez Was systemu, rekordem w korporacyjnej bazie danych, którego działania, decyzje i procesy motywacyjne są rejestrowane w celu poddawania centralnej analizie i algorytmicznego obliczania efektywności, co z kolei przekładałoby się na wynagrodzenie lub jego brak. Może zabrzmi to groteskowo, ale oprócz celów biznesowych i wymagań klientów, powinniście mieć na uwadze także dobro zwykłych ludzi. Jeśli chcecie porównywać się do Googli, Appli i Facebooków, to zwróćcie też uwagę na fakt, że długotrwały sukces biznesowy jest trudny do osiągnięcia ze względu na trudność w utrzymaniu dobrego wizerunku firmy i publicznego zaufania (z tego też względu nie z każdym warto robić interesy). Im wyżej się wejdzie, tym bardziej jest się na widoku i tym bardziej boli, gdy się spada. Jeśli nie dacie się zepsuć niewłaściwym celom i nieuczciwym korporacjom, będę trzymał kciuki za Wasze sukcesy.

      • 5 0

    • Są tacy co trzymają za Was kciuki

      trzymajcie się i powodzenia.

      • 2 1

    • haters gonna hate

      szkoda czasu na polemikę.

      • 0 0

  • Idealna aplikacja dla bezmózgowców czyli i lemingów a co bedzie jak sie im telefon zepsuje (1)

    spóźnią sie do pracy :)

    • 4 3

    • Czyli dla 90% społeczeństwa

      jak dla mnie to świetna grupa docelowa ;)

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Kazimierz Wierzbicki

Prezes zarządu i właściciel Grupy Trefl, w skład której wchodzą spółki zajmujące się produkcją i...

Najczęściej czytane