- 1 Niższe taryfy zamiast mrożenia cen (52 opinie)
- 2 Nie ma zgody na dzierżawę zbożowego (37 opinii)
- 3 Centra handlowe w Wielką Sobotę (88 opinii)
- 4 Dorota Pyć została prezesem Portu Gdańsk (199 opinii)
- 5 Etat zabiera nam życie (443 opinie)
- 6 142 mln zł na modernizację w Porcie Wewnętrznym (33 opinie)
Mama i syn. Sklep z kapeluszami i akcja internautów
Rok 2020 pokazuje, jak wielu z nas chce pomagać bezinteresownie. Na miarę naszych możliwości, wspieramy gastronomię, rzemieślników i drobnych przedsiębiorców. Media społecznościowe są doskonałym nośnikiem informacji, więc apele, aby wspierać konkretne biznesy nie pozostają bez odzewu. Dzięki jednemu z nich odwiedziliśmy niewielki salonik z kapeluszami w Gdańsku, którego historia trwa już 76 lat.
Co jakiś czas na portalach społecznościowych pojawiają się apele, pisane przez internautów, aby wspomagać, a czasami nawet ratować przed upadkiem tych najmniejszych, działających od wielu lat.
Tak było w chociażby przypadku sklepu rybnego pana Czesława, o którym pisaliśmy w lipcu.
W listopadzie, internauci ponad 10 tys. razy udostępnili post o ratunek zakładu szewskiego przy ul. Sztormowej 5 na Żabiance, który od lat należy do pana Zygmunta.
Kilka dni temu wsparcie popłynęło w kierunku piekarni "Muszelka" w Gdańsku-Brzeźnie, której grozi zamknięcie, a jak zachęcają twórcy apelu - warto tam wpaść po pieczywo bez ulepszaczy i pyszne eklery za 2 zł.
Ostatnio internet obiegła wiadomość o niewielkim saloniku z czapkami i kapeluszami, prowadzonym przez panią Czesławę i jej syna Dariusza. Sklepik działa przy ul. Węglarskiej 5 od lat i do tej pory radził sobie bardzo dobrze. Po ogłoszeniu pandemii, do saloniku zaglądało coraz mniej osób, aż w końcu właściciele stanęli przed widmem rychłego zamknięcia. To byłaby wielka strata, ponieważ interes działa nieprzerwanie od 1948 roku i jest jednym z niewielu reliktów rzemieślniczej działalności w Gdańsku. A czapki i kapelusze są tam jedyne w swoim rodzaju. W większości szyte na miejscu przez właścicieli.
Apel w internecie ogłosił pan Krzesimir, którego rodzice przyjaźnią się z właścicielami sklepiku. Post został udostępniony niemal 8 tys. razy, a komentarzy wciąż przybywa.
Po apelu odwiedziliśmy panią Czesławę i jej syna Dariusza, aby zapytać, jak sobie radzą w tym trudnym czasie. Rozgłos i nagłe zainteresowanie klientów - zwłaszcza ludzi młodych bardzo ich zaskoczył, ale jak podkreślają - są wdzięczni, bo dzięki temu sklepik prawdopodobnie uda się utrzymać przy życiu.
Wirus zmienia biznes. Cykl artykułów o pomorskich przedsiębiorcach w dobie pandemii
Rodzinny biznes z miłości
Historia sklepiku z kapeluszami zaczyna się w 1944 roku. Pan Eugeniusz Wojciechowski zdobył wówczas tytuł czeladnika i rozpoczął handel obwoźny po okolicznych rynkach, prezentując światu własnoręcznie tworzone nakrycia głowy. Niedługo później, do rodzinnego biznesu dołączyła jego żona - Czesława Wojciechowska, która z wykształcenia jest muzykiem, a z pasji - maluje obrazy i jako młoda dziewczyna grywała ze stoczniowcami w szachy.
- Kapelusze wynikły z potrzeby życiowej. Jako muzyk zarabiałam zbyt mało, dlatego postanowiłam wesprzeć męża. Nie mam w sobie żalu, bo muzyki tak naprawdę nigdy nie porzuciłam. Stworzyłam z koleżankami mały zespół domowy. Do dziś się spotykamy, żeby pograć, ale jest nas już niestety coraz mniej - opowiada pani Czesława.
Pierwszy lokal państwo Wojciechowscy otworzyli w 1956 r. na rogu ul. Garncarskiej i Targ Drzewny. Siedemnaście lat później przenieśli się do większego lokalu przy ul. Węglarskiej, gdzie sklep funkcjonuje do dziś.
Chętnych na nowy kapelusz nie brakowało, a że asortyment był całkiem pokaźny, najczęstszy problem pojawiał się na etapie wyboru konkretnego modelu. Gdy klient zastanawiał się zbyt długo, jak wzór wybrać - gładki, w prążki, czy w groszki, pan Eugeniusz żartobliwie pytał - a może w ząbki?
Dzisiaj, kiedy założyciel i twórca tego miejsca już nie żyje, biznesem zaopiekował się syn państwa Wojciechowskich - Dariusz, który podobnie jak ojciec, zdobył tytuł czeladnika, a po mamie odziedziczył miłość do muzyki jazzowej i gra na trąbce. Historia tego miejsca wciąż trwa.
Moda się zmienia, a kapelusze wciąż w dobrej formie
Sklepik i pracownia przy ul. Węglarskiej to jedyne takie miejsce w Gdańsku, gdzie dostaniemy ręcznie robione czapki i kapelusze, wytwarzane od lat. Moda się zmienia, więc i projekty ewoluują. Jak dodaje pani Czesława, dzisiaj najlepiej sprzedają się czapki sportowe, kapelusze i berety. Dostaniemy tutaj również czapki zawodowe, np. marynarskie.
W saloniku mona obejrzeć wystawę starych czapek, którą pan Dariusz cały czas aktualizuje. Znajdziemy tu czapki francuskie, belgijskie, lotnicze, meksykańskie oraz policyjną z Wielkiej Brytanii.
Opinie (114) 6 zablokowanych
-
2020-12-21 17:28
Muszelka - najsmaczniejsze pieczywo i paszteciki !!!
- 1 0
-
2020-12-21 17:40
No proszę. Nawet nieświadomy takiej akcji kupiłem sobie tam ostatnio kapelusz. Pani świetnie potrafi dobierać fason, rozmiar. Bardzo pomocna i uprzejma. Polecam.
- 4 1
-
2020-12-21 18:00
Niestety firmy które się nie rozwijają zazwyczaj tak kończą
- 1 3
-
2020-12-21 22:26
Plan ujawniony 14.X w Kanadzie (1)
lis-20: wzrost zakażeń i lockdowny
gru-20: budowa szpitali polowych we wszystkich prowincjach
sty-21: głębokie lockdowny, zakaz pracy
lut-21: start reformy zasiłków dla bezrobotnych
mar-21: wirus mutuje (być może za sprawą rozpoczętych szczepień), pojawia się wtórny Covid-21, bardziej groźny
kwie-21: niewydolność szpitali w obliczu liczby chorych
maj-20: całkowite lockdowny, zakaz podróżowania, powszechny program bezwarunkowego dochodu podstawowego
czer-21: przerwy w zaopatrzeniu sklepów, wielkie ruchy społeczne, wojsko na ulicach
wrze-21: program dochodu podstawowego i resetu długów osobistych przez MFW w zamian za przyjęcie szczepionki i rezygnację z wszelkiej własności prywatnej.
POTEM: tylko partycypujący w programie Debt Reset i zaszczepieni mogą wyjść z domu, reszta ludzi w lockdownie a w dalszym etapie do bezterminowych obozów izolacyjnych wraz z konfiskatą mienia.
http://pressmania.pl/kanada-ujawnienie-planow-wtornej-blokady-i-wielkiego-resetu-finansowego/- 0 2
-
2020-12-21 23:01
Wiemy, wiemy.
- 0 0
-
2020-12-22 11:33
Przez 30 lat nowej Polski
To znaczy do 2015 roku rządzący Polską robili wszystko aby likwidować w Polsce sklepy Polski handel polskie firmy A teraz kiedy zostały już tylko strzępy po polskim handlu namawiają te same środki masowego przekazu które wspierały niszczenie tego handlu teraz Namawiają żeby ratować jakieś pojedyncze sklepiki Czy polskie biznes Kto jest wyjątkowa perfidia która nadal jest popierana przez antypolskie środki masowego przekazu
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.