- 1 Wycofanie się z fuzji Orlenu z Lotosem jest niemożliwe (95 opinii)
- 2 Czy w najbliższą niedzielę sklepy będą czynne? (26 opinii)
- 3 Zobacz, jak wygląda świat z suwnicy bramowej (15 opinii)
- 4 Artur Dziambor typowany na rządową posadę (187 opinii)
- 5 Wstydliwy ranking. Pomorze drugie od końca (78 opinii)
- 6 Lotos Kolej szuka oszczędności i zwalnia (250 opinii)
Mamy terminal LNG, czy możemy zbudować polskie gazowce?
Mamy terminal LNG w Świnoujściu, być może za kilka lat będzie jeszcze jeden na Zatoce Gdańskiej. Gaz dostarczany statkami, czyli drogą morską, będzie do nas płynął. Czy nie jest jeszcze za późno na realizację marzeń o własnej flocie statków do transportu LNG? Własnej, czyli zbudowanej w polskich stoczniach.
W związku z zawirowaniami na rynku gazu powraca temat tzw. gazowców, czyli zbiornikowców do przewozu skroplonego gazu ziemnego. Temat nie jest nowy, bo o tym, czy nasze stocznie "dadzą radę", mówi się od dawna. Niestety, na tyle długo i bezowocnie, że narodowa spółka gazowa PGNiG zmuszona była poszukać gotowych statków.
W kwietniu tego roku poinformowano, że w najbliższych latach, czyli do 2025 r. flota nowo budowanych zbiornikowców LNG, którymi dysponować będzie PGNiG, zwiększa się do ośmiu jednostek. Na początku 2023 r. w pierwszy rejs wyruszy statek "Lech Kaczyński". Na zaawansowanym etapie jest też budowa gazowca "Grażyna Gęsicka". Statki zostaną... wyczarterowane od firm zewnętrznych.
Czytaj też:
Pływający terminal gazowy w Gdańsku. Będzie gotowy już w 2026 r.
- W portfelu importowym PGNiG wolumen kontraktów na amerykańskie LNG wynosi obecnie ok. 9 mld m sześc. rocznie po regazyfikacji. Z tego aż 7 mld m sześc. pochodzić będzie z kontraktów zawartych w formule handlowej Free On Board (FOB), według której to PGNiG odpowiedzialne jest za odbiór LNG od dostawcy, transport i rozładunek w porcie docelowym. Czarter metanowców pozwoli nam nie tylko sprawnie dostarczać skroplony gaz ziemny na rynek krajowy, ale także będziemy mieli możliwość skierowania statku do dowolnego terminalu LNG na świecie. Rozbudowana flota i elastyczność mocy transportowych jest dla nas kluczem do bezpieczeństwa energetycznego opartego na LNG - powiedział w kwietniu tego roku ówczesny prezes PGNiG Paweł Majewski.
Czy budowa gazowców mogłaby stać się naszą specjalnością?
Kiedy w 2009 r. ruszała budowa terminala LNG, wiedziano, że zbiornikowce LNG będą potrzebne. Pomocy potrzebowały też polskie, a zwłaszcza państwowe stocznie. Czy budowa gazowców mogłaby stać się naszą specjalnością? Czy jest jeszcze sens myśleć o budowie takich jednostek w Polsce, nie tylko dla PGNiG? Czy polskie stocznie byłby wstanie zbudować takie statki?
PGNiG już podpisało umowy, ale... rośnie też infrastruktura. Terminal gazowy LNG w Świnoujściu będzie rozbudowany, planowana jest też budowa terminala pływającego LNG, który będzie pracował na Zatoce Gdańskiej.
Terminal LNG w porcie Kłajpeda. Podobny może powstać na Zatoce Gdańskiej.
- Oczywiście, że jest sens myśleć o budowie gazowców LNG. W Polsce mamy potencjał i know-how. Opisaliśmy to ogólnie w naszym Programie Odbudowy Przemysłu Stoczniowego w Polsce, który przedstawiliśmy w 2020 r., zamieszczając też uwagi o bezpieczeństwie dostaw - w najgorszych snach nie przypuszczając, że będą prorocze i tak szybko się zmaterializują. Budowa i eksploatacja statku to przedsięwzięcie komercyjne, dlatego potrzebne jest tylko rozpoczęcie dialogu technicznego PGNiG z potencjalnymi polskimi armatorami i stoczniami do określania czasu dostawy, biorąc pod uwagę ich aktualne zobowiązania - twierdzi Irek Karaśkiewicz, dyrektor Forum Okrętowego, czyli organizacji zrzeszającej firmy z gospodarki morskiej.
Receptą połączenie sił i kompetencji całej branży
"Program odbudowy przemysłu stoczniowego w Polsce" to dokument przygotowany przez branżę, a nie przez polityków, a to szczególnie czyni go wartym uwagi. Jednym z trzech filarów planu tej odbudowy są właśnie gazowce.
W dokumencie wyszczególniono tzw. stabilne fundamenty do przeprowadzenia planu budowy gazowców LNG w Polsce:
- Jest doświadczony polski armator (zakładamy, że byłby to PŻM).
- Są kompetencje, wiedza techniczna i organizacyjna w stoczni Remontowa Shipbuilding, która w Europie przoduje w technologiach LNG i która zbudowała już podobną jednostkę (m/v Coral Methane) - co prawda mniejszych rozmiarów, ale unikalne doświadczenie zdobyte przy jej projektowaniu i budowie jest dobrym fundamentem pod realizację większych gazowców.
- Jest silny ośrodek naukowy na Politechnice Wrocławskiej, który ma ogromne doświadczenie w technologiach LNG.
- Jest duża liczba firm produkujących kadłuby, wyposażenie i sieć kooperantów, które to firmy są w stanie wykonać zlecone im prace na najwyższym poziomie.
Według Forum Okrętowego budowa tych jednostek byłaby ogromnym impulsem rozwojowym dla całej branży. Wzmocniłaby innowacyjność naszej gospodarki - np. opanowanie technologii budowy dużych, izolowanych zbiorników do transportu skroplonego gazu w niskich temperaturach - oraz uniezależniło od dalekowschodnich dostawców, poprzez skrócenie łańcucha dostaw, co jest długofalowym planem całej Unii Europejskiej. Polska mogłaby się stać europejskim centrum budowy gazowców LNG.
- Polska jest znaczącym podwykonawcą prac stalowych na najwyższym poziomie jakościowym: zapełniłyby się hale produkcyjne w stoczni Gdańskiej, która niedawno zainwestowała w nowoczesne linie produkcyjne, innych firm z Gdańska oraz ze Szczecina i z Gdyni. W zależności od wielkości kadłubów mogłyby one być montowane na pochylniach w Gdańsku, pochylni Wulkan w Szczecinie lub w dokach w Gdyni. Produkcja i instalacja dużych izolowanych zbiorników do transportu gazu LNG to ogromne wyzwanie. Patenty na te technologie mają m.in. Francuzi i Koreańczycy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by opracowali je polscy naukowcy, np. z wspomnianej wyższej uczelni wrocławskiej. Produkcja wyposażenia, usługi kooperacyjne we wszystkich obszarach - moce polskich firm wyposażeniowych musiałby być wręcz powiększone. Ale jest też drugi ważniejszy, bo długofalowy efekt - gazowce LNG to najwyższa liga w jednostkach transportowych. Bardzo skomplikowany produkt, najbardziej zaawansowane technologie i związana z tym najwyższa wartość dodana. Polska znalazłaby się na światowym topie w tych technologiach, a wieloletnia hegemonia stoczni azjatyckich w tym segmencie zostałaby przełamana po raz pierwszy od ponad 20 lat - napisano w "Programie odbudowy przemysłu stoczniowego w Polsce".
Zamówienie w stoczni składa armator, a takiego w Polsce, póki co, nie ma
Bardziej sceptyczny jest Grzegorz Landowski, redaktor naczelny serwisu portalmorski.pl i miesięcznika "Polska na morzu".
- Pomysł na budowę zbiornikowców do przewozu LNG nie jest nowy. Powraca niczym bumerang, za każdym razem jako sposób na przetrwanie i rozwój polskich stoczni w czasach rozmaitych kryzysów. W pierwszej dekadzie tego wieku rozważano go jako jeden ze sposobów na utrzymanie przeżywającej wtedy problemy Stoczni Gdynia, która w przeszłości budowała gazowce LPG - przypomina Grzegorz Landowski.
Pod koniec lat 70. Stocznia Gdynia zbudowała pięć takich jednostek, a w latach 2000-2001 przekazała dwie - głównie armatorom norweskim. Były to w owym czasie jedne z największych statków tego typu - o pojemnościach do 76 tys. m sześc. Jeden mały gazowiec LPG o pojemności 8,8 tys. m sześc. zbudowała także - nie bez trudności - Stocznia Gdańska i przekazała w roku 2014.
- Sęk w tym, że gazowce LNG to zupełnie inna technologia. Polskie stocznie w odróżnieniu od tych w Niemczech, Francji, Finlandii, Norwegii, Szwecji i USA nigdy nie budowały takich statków, przynajmniej jeśli chodzi o duże zbiornikowce oceaniczne do transportu LNG odbieranego z terminali eksportowych. Co prawda Stocznia Gdynia jeszcze pod koniec lat 70. i na początku 80. prowadziła rozmowy z licencjodawcami zbiorników kriogenicznych z Norwegii i Francji. A nawet opracowała projekty ofertowe gazowców LNG o ładowności ok. 125 tys. m sześc., zarówno ze zbiornikami sferycznymi (Moss Rosenberg), jak i membranowymi (Gaztransport Technigaz - GTT). Jednak plany te pozostały na papierze - dodaje Grzegorz Landowski.
Jak przypomina, w Polsce powstał jeden uniwersalny zbiornikowiec, przystosowany do przewozu trzech rodzajów gazu (LNG, LPG i etylenu) dla potrzeb regionalnej dystrybucji w Norwegii. Zbudowała go Stocznia Północna w 2009 r., na zlecenie Gdańskiej Stoczni Remontowej, która podpisała kontrakt z holenderskim armatorem Anthony Veder. Co ciekawe, w 2018 r. Remontowa przebudowała go do pełnienia funkcji zbiornikowca bunkrowego, z którego błękitne paliwo pobierają dziś na morzu m.in. wycieczkowce. Od wielu lat produkcja dużych, oceanicznych gazowców LNG, bo o takich tu mówimy, jest domeną stoczni południowokoreańskich i japońskich, budują je także Chiny.
- Ostatnio pomysł budowy dużych gazowców LNG powrócił jako jedna z propozycji do krajowego planu odbudowy gospodarki po pandemii COVID-19, w sektorze stoczniowym. Potrafię sobie wyobrazić budowę takich statków przez konsorcjum polskich stoczni, pod względem projektowym, organizacyjnym, technicznym czy nawet logistycznym. Byłoby to ogromne wyzwanie ze względu na bardzo silną konkurencję wyspecjalizowanych w takiej produkcji stoczni dalekowschodnich, głównie koreańskich. Zamówienie w stoczni składa armator, a takiego w Polsce, póki co, nie ma. Myślę, że odpowiedź na to pytanie przyniosło samo życie. W ciągu ostatniego miesiąca dramatycznie zmieniła się sytuacja. Dywersyfikacja źródeł energii i kierunków geograficznych importu LNG stała się potrzebą strategiczną, od której zależy nasze bezpieczeństwo energetyczne. Zbiornikowce do przewozu dużych ilości LNG są potrzebne od zaraz, dlatego trudno się dziwić, że PGNiG czarteruje coraz więcej gazowców LNG od armatorów norweskich (Knutsen) i greckich (Maran/Angelicoussis), dla których buduje je stocznia w Korei Płd. Obecnie łącznie jest ich już osiem i mają one wchodzić do eksploatacji w kolejnych trzech latach, do roku 2025. W ten sposób strategiczny wybór dostawcy takich statków już się dokonał - mówi Grzegorz Landowski.
Gazowce to nie wszystko, potrzebna będzie flota pomocnicza
Czy w takim razie jest jeszcze jakiś... kawałek tortu do podziału między polskie stocznie?
- W zasięgu polskich stoczni pozostaje do wybudowania flota jednostek pomocniczych, potrzebnych zarówno do obsługi dużych gazowców, jak i lądowych (gazoport w Świnoujściu) oraz pływających (FSRU na Zatoce Gdańskiej) terminali LNG, a także statków zawijających do polskich portów, których coraz więcej będzie zasilanych błękitnym paliwem, co wynika wprost z dekarbonizacji żeglugi. Mam tu na myśli takie jednostki, jak m.in.: holowniki, statki pożarnicze, jednostki ratowniczo-ewakuacyjne (ERRV - Emergency Response Rescue Vessels) czy bunkierki, w których budowie mamy spore doświadczenie - głównie w grupie Remontowa Holding, ale nie tylko - dodaje Grzegorz Landowski.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2022-05-07 18:11
Nie da rady (1)
Niestety, nie damy rady i lepiej nawet nie próbować. Kiedyś francuski koncern stoczniowy probował zbudować taki statek. Doprowadziło to prawie do bankructwa, a statku i tak nie ukończono. Prawie ponieważ rząd Francji poratował upadające stocznie. Co ciekawe, działo się to w tym czasie kiedy upadały nasze stocznie dzięki działaniom NSZZ, tylko że
Niestety, nie damy rady i lepiej nawet nie próbować. Kiedyś francuski koncern stoczniowy probował zbudować taki statek. Doprowadziło to prawie do bankructwa, a statku i tak nie ukończono. Prawie ponieważ rząd Francji poratował upadające stocznie. Co ciekawe, działo się to w tym czasie kiedy upadały nasze stocznie dzięki działaniom NSZZ, tylko że nam nie wolno było stoczni wspomagać. Nasz minister nie wytknął tego co działo się nad Zatoką Biskajską ponieważ był zajęty mobilizowaniem swoich szalikowców.
- 0 2
-
2022-06-06 02:57
Żałosne
Polsce nic nie opłaca się wytwarzać u siebie, rąbana mentalność a my mimo niepodległości to jednak na warunkach kolonialnych. Każdy na nas zarabia a my nie możemy
- 1 1
-
2022-05-02 17:37
Nie ma szans na budowę LNG - potrzebna kasa. (2)
Jako były stoczniowiec z długoletnim stażem pamiętam tamte przymiarki do budowy LNG i uważam, że jest to bardzo rzetelny artykuł i napisany w oparciu o fakty. Jednak budowa u nas jest nierealna bo statki budowane w GSR czy w RSB z napędem gazowym to nie ta skala co jednostki transportowe rzędu 100 tys DWT. Zwykły stalowy kadłub to tylko
Jako były stoczniowiec z długoletnim stażem pamiętam tamte przymiarki do budowy LNG i uważam, że jest to bardzo rzetelny artykuł i napisany w oparciu o fakty. Jednak budowa u nas jest nierealna bo statki budowane w GSR czy w RSB z napędem gazowym to nie ta skala co jednostki transportowe rzędu 100 tys DWT. Zwykły stalowy kadłub to tylko opakowanie, a najważniejsze są w nim zbiorniki - starego typu aluminiowe (te czerwone na foto wystające nad pokład - typowe) lub nowoczesne membranowe umieszczone w kadłubie, wewnątrz wyglądające, jak ściany zbudowane z małych luster ze stali nierdzewnej). Jedna z polskich stoczni zamierzała kiedyś kupić nawet elementy zbiornika aluminiowego na Zachodzie, ale nie było u nas ani spawaczy ani technologii automatycznego spawania aluminiowych elementów zbiornika o grubości 150 mm i... po temacie. A w tym samym czasie stocznia 3 Maja w Rijece wykonywała już statki LNG masowo. Trzeba jednak pamiętać o jednym, zbiorniki membranowe LNG to technologiczny Kosmos do wykonana którego trzeba mieć wiedzę, technologię know-how, sprzęt i ludzi - produkcja takiego zbiornika wygląda jak laboratorium, w którym chodzi się w kapciach. Trzeba też mierzyć siły na zamiary i jest lepiej kupić lub czarterować jednostki niż budować u siebie na hura i jakoś to będzie. Zbiorniki ze stali czarnej pracujące w temp. - 60 st.C dla statków LPG różnią się od zbiorników LNG wykonanych ze stali wytrzymujących temp. -196 st. C.
- 11 4
-
2022-05-05 19:27
nie w kasie problem
nie ma kto tego zrobić.
Ale może zamiast przedstawiać powody, dla których tego nie da się zrobić, szukać sposobu, który pozwoli to osiągnąć...- 1 0
-
2022-05-05 11:45
nie da sie
- 0 0
-
2022-05-02 09:48
"LNG, przewożony w temperaturze -163 stopni Celsjusza" (4)
a nie lepiej wybudować nowoczesne gazowce PNG gdzie gaz nie potrzebuje tak niskich temperatur bo jest sprężony?
- 4 26
-
2022-05-03 17:58
W formie ciekłej LNG jest bezpieczniejszy.
- 4 0
-
2022-05-02 21:57
Cng
Przewóz w temp -162 nie jest problematyczny a więcej go się "zmieści". Nikt nie wozi CNG bo to się po prostu nie opłaca
- 6 0
-
2022-05-02 14:16
nie lepiej
CNG ma objętościową gęstość energii równą 42% LNG. Ponieważ koszty transportu objętości są zbliżone - na długie dystanse bardziej opłacalne jest skroplenie gazu (i to mimo całej zabawy, jaka jest z tym związana). Zbiorniki LNG muszą wytrzymać o wiele niższe ciśnienia - w zasadzie traktuje się je jako hydrostatyczne, podczas, gdy CNG - to ciężkie zbiorniki ciśnieniowe, istotnie zmniejszające wyporność jednostki.
- 13 0
-
2022-05-02 09:49
A nie lepiej w butlach?
Takich po 10kg?
- 14 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.