• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowak: Miałem zostać muzykiem, zostałem przedsiębiorcą

Robert Kiewlicz
17 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
- Najbardziej czuję się handlowcem, bo handluję od 45 lat, czyli od 15 roku życia. Choć najpierw miałem zostać muzykiem - twierdzi Zbigniew Nowak. - Najbardziej czuję się handlowcem, bo handluję od 45 lat, czyli od 15 roku życia. Choć najpierw miałem zostać muzykiem - twierdzi Zbigniew Nowak.

Muzyk, restaurator, naukowiec i przedsiębiorca zatrudniający ponad 600 pracowników. Zbigniew Nowak kojarzy się nam głównie z wędlinami od lat produkowanymi w jego zakładach. Sam jednak twierdzi, że jest zwyczajnym rzemieślnikiem, a kolejne spółki Grupy Nowak zakłada, bo po prostu lubi pracować. O żyłce handlowca, przywiązaniu do nauki i rozwoju Grupy Nowak rozmawiamy ze Zbigniewem Nowakiem, prezesem Grupy Nowak.



Na różnego typu spotkaniach przedstawiany jest pan: oto Zbyszek Nowak, nie będziemy mówili, czym się zajmuje, bo łatwiej powiedzieć, czym się nie zajmuje.

Zbigniew Nowak: - Dziękuję panu bardzo, faktycznie od 45 lat zajmuję się różnymi przedsięwzięciami. Najbardziej czuję się jednak handlowcem, bo handluję od 45 lat, czyli od 15 roku życia. Choć najpierw miałem zostać muzykiem. Od 6 do 15 roku pobierałam lekcje gry na akordeonie i pianinie. Później pomimo wysokich nakładów na lekcje, przyszedł czas buntu, w efekcie którego zostałem handlowcem.

Mama miała mi za złe, że lata nauki i niemałych finansów zostaną zmarnowane, co stało się dla mnie motywacją do zarabiania własnych pieniędzy. Pierwszym sprzedanym przeze mnie towarem były dwa zbędne lusterka do makijażu mojej mamy, podarowane jej przez przedsiębiorczego wujka (śmiech). Transakcja była tak udana, że od razu u wujka zamówiłem kolejne 100 sztuk i w błyskawicznym czasie sprzedałem je w 1971 roku na rynku na Przymorzu. W ostatecznym rozrachunku sprzedałem ich ok. 2 tys., za co wtedy kupiłem swój pierwszy samochód. Dla ucznia szkoły średniej wydawało się to być w tamtym momencie niemożliwe.
Mam w sobie żyłkę odkrywcy, już w latach 80. XX w., pracowałem nad stworzeniem mieszanki różnych zbóż, płatków i owoców, które dziś funkcjonują jako musli. Trochę szkoda, że nie udało się wtedy tego pomysłu opatentować - podbilibyśmy rynek.

Sentyment do muzyki pozostał?

- Jak najbardziej, bo w niej upatruje źródła moich dalszych sukcesów. Ćwiczenia wyrobiły mi pamięć. Codzienne, wielogodzinne ćwiczenia nauczyły mnie dyscypliny oraz samozaparcia w dążeniu do osiągania celów. Mimo że mamie nie udało się zrobić ze mnie muzyka, wypracowała ze mną nawyk osiągania przez ciężką pracę postawionych sobie celów, teraz po prostu lubię pracować.

Pomimo tego, że nie prowadzi już pan małej działalności, a grupę firm zatrudniającą kilkaset osób, mówi pan o sobie jako o rzemieślniku. Skąd to przywiązanie do rzemiosła?

- Rzemieślnikiem jestem i będę przez całe życie. Idea wspólnego działania jest mi bliska. Przez wiele lat współtworzyłem struktury rzemieślnicze. Do dziś uczestniczę w wielu stowarzyszeniach i inicjatywach, szczególnie bliskie jest mi Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP, założone w 1922 roku. Moja praca na rzecz Stowarzyszenia trwa już ponad 20 lat, i w tym czasie byłem członkiem, wiceprezesem i prezesem Stowarzyszenia, a od kilku lat piastuję stanowisko Przewodniczącego Rady Krajowej. Oprócz organizacji krajowych bliskie mi są inicjatywy lokalne - jestem np. Starszym Cechu w Pomorskiej Izbie Rzemieślniczej. Naszą najnowsza inicjatywą zrzeszania i promowania lokalnych producentów jest powołany Instytut Produktów Regionalnych.

Przez minione lata zdobyłem zaufanie konsumentów i producentów, czego dowodem są liczne nagrody - m.in. od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego otrzymałem Srebrny Krzyż zasługi, a od prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Złoty Krzyż Zasługi, można więc żartobliwie powiedzieć, że wędliny Nowaka są ponad polityką.

Moją ambicją od zawsze było tworzenie i rozwijanie lokalnej przedsiębiorczości, praca na rzecz naszej małej ojczyzny. Nie miałem potrzeby, by zostać dużym krajowym przedsiębiorcą. Pieniądze nie stanowią dla mnie celu samego w sobie, tylko są środkiem pozwalającym mi się rozwijać i urzeczywistniać moje kolejne pomysły. W obszarze mojego zainteresowania są m.in. projekty naukowe. Wraz z Politechniką Gdańską jesteśmy współtwórcami kilku patentów dotyczących żywności prozdrowotnej.

Skąd zainteresowanie właśnie wynalazkami w dziedzinie żywności?

- Jak wcześniej wspomniałem, gen przedsiębiorczości uaktywnił się u mnie już w szkole średniej. Szukałem towarów i produktów, na które popyt byłby niezmienny. Doszedłem do wniosku, że jest to żywność. W ten sposób zająłem się branżą spożywczą. Będąc studentem chemii Politechniki Gdańskiej, pod koniec lat 70. XX w. wziąłem w agencję warzywniak, był to mały sklep na Grabówku, zarobione pieniądze zainwestowałem w budowę murowanego, nowoczesnego sklepu w nowej lokalizacji.

Zakłady Mięsne w Gdańsku ufundowały mi stypendium, które musiałem odpracować, jednak obecny podczas obrony mojej pracy magisterskiej rektor Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni zaproponował mi zaangażowanie się w pracę naukową i tym samym Wyższa Szkoła Morska miała zwrócić stypendium Zakładom Mięsnym. Przez lata byłem asystentem, później starszym asystentem. Prowadziłem zajęcia z 300 studentami, z którymi do dziś się przyjaźnię. Kontynuuję współpracę z naukowcami z Politechniki Gdańskiej i teraz dzięki połączeniu nauki i biznesu możemy skutecznie podejmować wspólne inicjatywy.
Mamie nie udało się zrobić ze mnie muzyka, wypracowała jednak ze mną nawyk osiągania przez ciężką pracę postawionych sobie celów, teraz po prostu lubię pracować.

I udało się pogodzić karierę naukową z jednoczesnym prowadzeniem biznesu?

- Mam w sobie żyłkę odkrywcy, już w latach 80. XX w., pracowałem nad stworzeniem mieszanki różnych zbóż, płatków i owoców, które dziś funkcjonują jako musli. Trochę szkoda, że nie udało się wtedy tego pomysłu opatentować - podbilibyśmy rynek. Wielozadaniowość nigdy nie stanowiła dla mnie problemu. Podczas działalności naukowej w tym samym czasie pracowałem jako oficer na statku szkolno-towarowym "Antoni Garnuszewski", gdzie między innymi szkoliłem ochmistrzów. Doświadczenie to związało mnie z gastronomią, a biznes wygrał z nauką.

Z naukowca przebranżowił się pan jednak na restauratora.

- Tak. Moim zamysłem było zostać kierownikiem restauracji, jednakże musiałem wtedy zaczynać od najniższego szczebla tj. od działu produkcji. Już po okresie pół roku zostałem kierownikiem Zakładu Gastronomicznego, a po krótkim czasie zarządzałem już czterema zakładami gastronomicznymi.

Ale gdzie tu wędliniarstwo, z którego jest pan głównie znany?

- Ciągły rozwój od zawsze był motorem mojego życia. Zacząłem od pracy dla dużego zakładu garmażeryjnego w Pruszczu Gdańskim, gdzie na prośbę prezesa Społem dodatkowo podjąłem się kierowania Zakładami Mięsnymi w Pruszczu, dzięki czemu już w 1991 roku rozpocząłem działalność gospodarczą przejmując od Społem budynki, a cała załoga przeszła do mnie za porozumieniem stron.

Pierwsze pięć lat było czasem intensywnego rozwoju i rozrostu przedsiębiorstwa. Dotychczas zajmowana lokalizacja w Pruszczu Gdańskim okazała się niewystarczająca, więc produkcję przeniosłem do Jankowa Gdańskiego. Przez ostatnie lata powstało też ponad 40 sklepów firmowych Zakładów Mięsnych Nowak.

W 2003 roku w Pruszczu Gdańskim rozpocząłem działalność hurtową, czego efektem jest firma Pomorskie Centrum Mięsne. Jest to jedna z największych hurtowni w naszym regionie, obsługujemy ponad tysiąc sklepów zaopatrując je w towary ponad 80 producentów. W dalszym ciągu rozwijamy działalność hurtową.
Planuję wybudować nowoczesne domy starości, oraz w przyszłości myślę także o branży kosmetycznej. Planów jest wiele, oby czas i zdrowie pozwoliły na ich realizację.

Grupa Nowak to jednak nie tylko mięso i wędliny.

- Tak, to nie tylko mięso i wędliny. Na przestrzeni ostatnich 25 lat powstało wiele różnych działalności, tworzących dziś Grupę Nowak, w skład której wchodzą między innymi firmy od "pola do stołu" tj. (gospodarstwa rolne zajmujące się uprawą i hodowlą bydła, firmy przetwórstwa mięsnego i drobiowego, hurt i sprzedaż detaliczna). Oprócz tego prowadzimy przedsiębiorstwa wydobywcze i przetwórcze kruszyw, firmy handlowe, inkubatory przedsiębiorczości w dziedzinie nowoczesnych technologii, firmy z branży IT, produkcji prozdrowotnej oraz zarządzania nieruchomościami.

Na co dzień w mojej pracy wspiera mnie moja rodzina. Zakłady Mięsne prowadzi żona, całą działalność związaną ze sprzedażą hurtową starszy syn, natomiast budowlanką i kruszywami zajmuje się młodszy syn. Moja najmłodsza córka jest na czwartym roku studiów prawniczych. Oczywiście nie wszystkie inwestycje przez te lata były udane.

Ostatni projekt jest związany z branżą nieruchomości. W planach jest budowa hotelu, biur, punktów handlowych, usługowych i gastronomicznych na Wyspie Spichrzów.

- Tak, to jest najważniejszy i największy projekt w moim życiu. Mamy zamiar zbudować czterogwiazdkowy hotel konferencyjny. Będzie to ok. 400 pokoi hotelowych oraz ponad 120 lokali użytkowych, którymi będzie zarządzać profesjonalny operator hotelowy.

Chcemy stworzyć ofertę, jakiej jeszcze nie ma w Gdańsku. Nastawieni jesteśmy przede wszystkim na usługi, jakość i zarządzanie. Jestem przyzwyczajony - jako były restaurator - do tego, że klient jest najważniejszy. Niektórzy krytykują tę inwestycję, jednak ja uważam, że pozytywne jest to, że wreszcie po 71 latach od II wojny światowej odbudujemy na nowo zniszczoną część Gdańska. Na tym jednak nie poprzestajemy. Mam już kolejny projekt, nad którym pracuję - planuję wybudować nowoczesne domy starości oraz w przyszłości myślę także o branży kosmetycznej. Planów jeszcze mam wiele, oby czas i zdrowie pozwoliły na ich realizację.

Miejsca

Opinie (78) ponad 10 zablokowanych

  • Prawo wyboru! (1)

    Jestem od lat klientem sklepów Nowaka uważam,iż produkty są bardzo smaczne.
    każdy ma prawo wyboru nikt, nikogo nie zmusza do zakupu wędlin tego producenta.
    mamy prawo wyboru.

    • 3 0

    • to prawda, dlatego omijam te sklepy szerokim łukiem

      • 2 0

  • Pracownik

    • 0 0

  • Pracownik

    Pracuję w firmie od kilku lat i jestem zadowolona,najwięcej mają dopowiedzenia osoby,które w firmie nigdy nie pracowały.
    Obiboki tutaj miejsca nie zagrzeją:)

    • 1 1

  • Chemia wysokiej klasy,prawie budowlana........

    Alchemik wędliniarski.Wszystko się świeci,a najlepsze to uciekać daleko od witryn z tymi produktami.

    • 0 1

  • Tyle chemii którą wali do wędlin i do mięs powoduje wymioty tych które spożywają ich produkty.

    • 0 0

  • Chciał grać do kotleta.

    • 0 0

  • Jola

    ludzie czy jak ktoś się dorobił na ciężkiej pracy ma się tego wstydzić ,macie takie same szanse ,Bozia dała rączki i główkę to do roboty

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Jacek Kajut

Z wykształcenia inżynier elektryk, zbudował i rozwija jedną z najsilniejszych marek branży...

Najczęściej czytane