- 1 Miesięcznie 2678,30 zł na życie (39 opinii)
- 2 Niższe taryfy zamiast mrożenia cen (123 opinie)
- 3 Nie ma zgody na dzierżawę zbożowego (45 opinii)
- 4 Centra handlowe w Wielką Sobotę (89 opinii)
- 5 Etat zabiera nam życie (444 opinie)
- 6 Dorota Pyć została prezesem Portu Gdańsk (202 opinie)
Jak rzemieślnik uratował festiwal w Sopocie
Konstruktor, wynalazca, mistrz ślusarstwa, mechaniki precyzyjnej i mechaniki pojazdowej, hodowca psów, podróżnik, miłośnik Skandynawii, ale przede wszystkim rzemieślnik z pasją. Ryszard Stachura pomimo ponad 80 lat energią może obdzielić kilku młodych biznesmenów. Od kilkudziesięciu lat prowadzi też firmę Skraw-Met w Sopocie. Niezwykły zakład, dzięki któremu odbyła się najważniejsza edycja Festiwalu Interwizji.
Ryszard Stachura pracę w Stoczni Komuny Paryskiej w Gdyni rozpoczął w latach 50 XX. wieku.
- Nie miałem mieszkania, więc dojeżdżałem do pracy z Kartuz, a przedtem mieszkaliśmy z rodziną w Starogardzie Gdańskim. Byłem młodym, ale podobno zdolnym człowiekiem, więc z czasem dostawałem coraz bardziej skomplikowane roboty. Po pracy uczęszczałem wieczorowo do technikum. Po jakimś czasie dostałem mieszkanie na ul. Harcerskiej w Gdyni. Był jednak problem, bo najpierw trzeba było zapisać się do Związku Młodzieży Socjalistycznej. Nie udało się, od zawsze miałem swoje poglądy, a dodatkowo ojca zabili mi Rosjanie, starszego brata - Ukraińcy - opowiada Stachura.
Od punktu usługowego do własnego zakładu
Stachura zwolnił się ze Stoczni Komuny Paryskiej i zatrudnił w Stoczni Marynarki Wojennej, gdzie dostał miejsce w hotelu robotniczym. Jako że matka pana Ryszarda była już w podeszłym wieku i chorowała, musiał się przenieść znów do Kartuz, gdzie pracował w Spółdzielni im. 1 Maja.
- Nie trwało to długo, bo wszedłem w konflikt z prezesem przysłanym z Warszawy. Był to klasyczny "czerwony pająk", który wszystkich wokół chciał umoralniać. Na szczęście w spółdzielni byłem dosyć lubiany, więc namówiono mnie, abym otworzył punkt usługowy. Projektowałem w nim i wykonywałem m.in. matryce i wykrojniki - wspomina Stachura.
W 1966 r. zaraz po uzyskaniu tytułów mistrzowskich w zakresie ślusarstwa, mechaniki precyzyjnej i mechaniki pojazdowej Stachura rozpoczął swoją działalność rzemieślniczą. Początki tej działalności to prowadzony w Kartuzach punkt naprawy maszyn liczących.
- Byłem zawalony robotą, nawet z Gdańska przywozili do mnie maszyny. Nie ukrywam, że zacząłem zarabiać całkiem dobre pieniądze. Kupiłem za nie obrabiarki i przerzuciłem się na obróbkę skrawaniem - mówi Stachura.
W 1968 r. zakład został przekształcony w Warsztat Mechaniki Precyzyjnej Ślusarstwa i Tokarstwa Metalowego oraz Mechaniki Pojazdowej w zakresie Produkcji i Regeneracji Części Samochodowych. W roku 1972 warsztat został przeniesiony do Sopotu, gdzie funkcjonuje do dzisiaj jako Zakład Mechaniczny Mechaniki Precyzyjnej Skraw-Met. Obecnie zakład zajmuje się głównie kompleksową regeneracją układów kierowniczych do wszystkich typów pojazdów.
Na ratunek Festiwalowi Interwizji
- Działalność szła mi coraz lepiej. Dodatkowo "przykleiło" się do mnie wojsko, powierzając mi najtrudniejsze prace. Miałem o tyle fajnie, że dzięki temu skarbówka nie mogła się do mnie przyczepić. Dodatkowo należałem do grupy firm produkujących na cele obronności państwa polskiego. Miałem specjalne pieczątki na zamówieniach. Firmy państwowe nie miały maszyn, a ja dostawałem nowe obrabiarki. Nie będąc nigdy komuchem - zaznacza Stachura. - Już rok później, w 1979 r., uratowałem sopocki Festiwal Interwizji.
Było to wielkie wydarzenie. Odpowiedź Bloku Wschodniego na Konkurs Piosenki Eurowizji. Na scenie pojawiły się wielkie, ówczesne gwiazdy. Zespół Boney M wystąpił z zakazaną w Polsce piosenką "Rasputin" (godziła ona w przyjaźń ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich), a piosenkarz Demis Roussos zatańczył na scenie z Ireną Dziedzic.
Firma Ryszarda Stachury była odpowiedzialna za całą scenografię.
- Okazało się bowiem, że dokumentacja techniczna dotycząca budowy scenografii, opracowana na Politechnice Warszawskiej, to była lipa. Pod dokumentami były podpisy profesorów, doktorów, docentów a na dwa miesiące przed festiwalem przyjechali do zwykłego rzemieślnika, aby ratował festiwal - opowiada Stachura. - Przejrzałem dokumentację i okazało się, że to straszliwa chała, za którą wzięto ogromne pieniądze.
Pan Stachura zdecydował się pomóc, ale zaznaczył, że nie może wziąć całkowitej odpowiedzialności za projekt, a dodatkowo są problemy z zaopatrzeniem. Cała konstrukcja miała być ruchoma i ważyła ponad 12 ton.
- Tego samego dnia po południu zjawia się u mnie facet i prosi o rozmowę na osobności. W biurze wyciągnął legitymację i poprosił mnie, abym przeczytał, co jest tam napisane, a napisane było: Służba specjalna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Następnie otworzył teczkę, z której wyciągnął telefon wielkości cegły. Pokazał mi dwa guziki: czarny i czerwony. Stwierdził, że gdy nacisnę o drugiej w nocy ten czerwony, to on natychmiast się do mnie zgłosi - mówi Stachura.
Dochodziło do śmiesznych sytuacji.
- Zawracałem się o jakąś rzecz o trzeciej po południu, a rano o ósmej pod zakładem stoi samochód z Ostrzeszowa ze sprzęgłami do dział szybkostrzelnych i to 26 sztuk, choć ja potrzebowałem tylko 12 - mówi Stachura.
Boney M. na Festiwalu w Sopocie, 1979 rok
Superlatywy i wizyta na komendzie
Zaopatrzenie było błyskawiczne - wspomina Stachura. - Władze stawały na głowie, bo i Boney M, i Demis Roussos byli opłaceni, a sprawa była prestiżowa dla towarzyszy z Polski, ale i z ZSRR.
- Festiwal się odbył. Wszyscy byli zadowoleni, a w warszawskiej prasie ukazało się wiele artykułów opisujących mnie w samych superlatywach - mówi Stachura. - Tylko że kilka tygodni później dostałem wezwanie do Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej, gdzie poinformowano mnie o toczącym się postępowaniu karnym. Okazało się, że po zakończeniu festiwalu i rozliczeniu materiałów oddałem ich więcej, niż pobrałem.
Podczas prac nad festiwalem do zakładu pana Ryszarda zwożono z Opery Leśnej wszystkie materiały, bo tam po prostu wszystko kradli.
- U mnie można było przechowywać rzeczy w zamkniętym magazynie, którego strzegły dodatkowo bardzo czujne sznaucery. Jeden z pracujących przy festiwalu rzemieślników nakradł i złożył te rzeczy w moim magazynie. Następnie zgłosił, że to ja je ukradłem. Ja nieświadomie kradzione rzeczy spakowałem i odesłałem do Telewizji Polskiej - mówi Stachura. - Na szczęście wszystko się szybko wyjaśniło.
Sabotaż na szkolnictwie zawodowym
Jak twierdzi Stachura, żeby odtworzyć szkolnictwo zawodowe trzeba przynajmniej 15 lat.
- Ktoś dokonał sabotażu w tym kraju, likwidując je - denerwuje się Stachura. - Przed laty robiłem bardzo skomplikowane rzeczy do statków. Miałem umowę ze Stocznią Marynarki Wojennej. Nagle to wszystko stało się nikomu niepotrzebne. Teraz wszystko sprowadzamy.
Jak twierdzi Stachura, obecnie, jeśli wspomina się o rzemiośle, to głównie mówi się o fryzjerach, którzy też mają problemy z zatrudnieniem. Tylko że ten zawód jest o wiele prostszy.
- W rzemiośle są różne kierunki, jednak jednym z najtrudniejszych jest obróbka skrawaniem. Silniki, mechanika precyzyjna - wszędzie obecna jest obróbka skrawaniem. To wszystko są zagadnienia trudne - procesy technologiczne, duża liczba narzędzi, materiałoznawstwo. Nie da się nikogo ot tak nauczyć tokarstwa. Tak naprawdę po 10 latach tokarz czy frezer wie, że nic nie wie. W tej dziedzinie po pięciu latach przerwy w zawodzie człowiek jest wtórnym analfabetą - twierdzi Stachura. - W ostatnich latach umarło mi czterech dobrych fachowców, jeden po drugim. Pracowali u mnie po 20 lat i wykończył ich rak. Od trzech, czterech lat nie udało mi się nikogo nowego zatrudnić. Dałem ponad 30 ogłoszeń. Nawet gdy ktoś do pracy przyszedł, to była to kompletna katastrofa.
Jak wakacje, to tylko w Skandynawii
Ryszarda Stachurę najbardziej zajmuje praca. Przez prawie 30 lat hodował też sznaucery, które zdobywały regularnie medale na najważniejszych wystawach. Teraz jednak zostały mu koty, ale za to trzy, które na co dzień rezydują w biurze.
Raz do roku Ryszard Stachura pozwala sobie na wypoczynek. Wyjeżdża i nie odbiera telefonów.
- Zjeździłem cały świat, jednak najbardziej lubię Skandynawię. Spokój, przepiękna przyroda, fiordy, puste przestrzenie. Wyobraża pan sobie, że tam ludzie żyją w domach oddalonych od siebie o całe kilometry, w bliskości z naturą - mówi Stachura.
Stachura często wybiera się z bliskimi do Skandynawii. W Szwecji łowi ryby albo podróżuje po Norwegii. W 2012 r. dotarł nawet skuterze na przylądek Nordkapp, który jest jedną z najdalej wysuniętych na północ części Europy. W biurze pana Ryszarda na ścianie wisi powiększone zdjęcie norweskiego fiordu. Na nim mały domek i wijąca się wśród zieleni droga nad brzegiem fiordu. To zdjęcie zrobione podczas jednej z wypraw. Pytany o to, czy nie myśli o tym, aby przenieść się do Skandynawii na stałe, wzrusza ramionami.
- Chyba już nie, jak to mówią - starych drzew się nie przesadza - dodaje.
Cykl "Rzemiosło" został w 2019 roku nagrodzony w konkursie im. Władysława Grabskiego zorganizowanym przez Narodowy Bank Polski.
Miejsca
Opinie (74) 2 zablokowane
-
2019-10-21 12:55
Opinia wyróżniona
szacun...
Sprzęt z demobilu dostępny za tani pieniądz, tylko ludzi, którzy wiedzą co z nim zrobić ani na lekarstwo.
A chińskie nastolatki śmigają na CNC...
Długie lata odbudowy takich kompetencji w ciągłym boksowaniu się z pogardą rodzimych "elit"...- 62 1
-
2019-10-21 08:49
Chwalipięta (12)
ziejący nienawiścią do minionego systemu
- 11 97
-
2019-10-21 13:36
Opinia wyróżniona
Widać, że nic nie zrozumiałaś z przedstawionej historii. (4)
Nie ma tu ani trochę nienawiści. Jest bezlitośnie, w kilku krótkich historiach, obnażony absurd i zgnilizna tamtych czasów. Zmuszanie ludzi do miłości do Wielkiego Brata ze wschodu, mimo tego, że ten "brat" aktywnie mordował naszych rodaków, niszczył elity. Bezsens komunistycznej gospodarki centralnie planowanej i jej niewydolność w zderzeniu z
Nie ma tu ani trochę nienawiści. Jest bezlitośnie, w kilku krótkich historiach, obnażony absurd i zgnilizna tamtych czasów. Zmuszanie ludzi do miłości do Wielkiego Brata ze wschodu, mimo tego, że ten "brat" aktywnie mordował naszych rodaków, niszczył elity. Bezsens komunistycznej gospodarki centralnie planowanej i jej niewydolność w zderzeniu z dobrze zarządzanym prywatnym biznesem. Fikcyjne "elity" akademickie i menadżerskie - wykreowane ad hoc po wojnie z ludzi przywiezionych do nas przez rusków oraz ludzi wywindowanych w ekspresowym tempie z nizin społecznych usłużnych komunistom. Wszechwładza wszelakich tajnych służb. Wiele z tego przeniosło się do dzisiaj jako konsekwencja ustaleń przy "okrągłym stole". Z jednej strony bowiem pozwoliły one na bezkrwawą "transformację ustrojową", z drugiej pozwoliły czerwonej nomenklaturze w zasadzie całkowicie bezkarnie przenieść swój status i stan posiadania do nowej rzeczywistości. Zobaczmy kto obecnie tworzy tzw. "elity": albo ci sami, którzy brali udział w okrągłym stole, albo ich dzieci. Innych się nie dopuszcza lub marginalizuje. To nie jest przypadek.
- 48 11
-
2019-10-22 13:08
Puszczam kółko i uwijam się za dwóch ???
Czas komuny -czas cwaniaków.
- 0 0
-
2019-10-21 18:12
A z was to d...a nie prowokator!
- 0 1
-
2019-10-21 15:59
i nic nie uległo zmianie
tylko "aktorzy" takich scenek są bezczelniejsi i bardziej obcesowi...
Ogólne "niedasie", "nieopłacasie", "zachwyćmnie", "kasa? odpieprzsie"- 4 2
-
2019-10-21 13:57
Bardzo słuszna opinia.
- 4 1
-
2019-10-21 18:13
Dokładnie, typowy polski kombinator, kompatybilny z każdym ustrojem.
- 0 4
-
2019-10-21 12:41
Czemu (3)
w dzisiejszych czasach nie można opowiedzieć o swoich sukcesach nie wzbudzając jednocześnie zawiści? Nie lepiej byłoby inspirować się takimi osobami i pomyśleć: "jak się wezmę do roboty, to też tak mogę"?
- 19 1
-
2019-10-21 17:56
A znasz prawdziwa wersje amerykanskiej bajki o milionerach?
Kupil jablko, sprzedal, za zysk kupil kilka jablek, pod koniec dnia mial juz skrzynke...
Nastepnego dnia dowiedzial sie, ze odziedziczyl spadek po wuju milionerze.
To tak w skrocie, bajki o pracy, systematycznosci, wytrwalosci zniszczyly juz wiele pokolen Polakow. Bo zawsze znajdzie sie taki, ktory wie, ze na ich wytrwalej pracy najlatwiej sie dorobic.- 2 1
-
2019-10-21 13:13
Pokolenie naszych rodziców musi wymrzeć (1)
Niestety taka jest prawda. To nie ich wina, wychowywali się i dorastali w chorym ustroju, w szkołach zrobiono im pranie mózgu i wmówiono, że jeśli ktoś ma - to na pewno złodziej, kanalia i donosiciel.
Grunt żebyśmy my włożyli więcej wysiłku w wychowanie naszych dzieci, może będzie im wtedy lepiej w naszej słodkiej Polsce- 5 10
-
2019-10-21 13:46
pranie trwa nadal ....
- 9 0
-
2019-10-21 09:38
Proponuje
załóż sama firmę,prowadź ja tak długo i pochwal się. Najgorsze jest to, że ktoś kto nigdy nie prowadził firmy udziela się w tej sprawie.
- 37 2
-
2019-10-21 09:41
tak, cudowny był ton poprzedni system
Piotrowicze w prokuraturach, nienawiść do prywatnej inicjatywy. Wszystko, co tak bardzo kochacie.
- 14 7
Wszystkie opinie
-
2019-10-21 15:23
Czy jeszcze poszukuje Pan chętnych do pracy ? (3)
- 7 0
-
2019-10-23 07:26
(1)
Za najniższą krajową owszem.
- 0 1
-
2024-03-03 13:40
to tymbardziej
- 0 0
-
2019-10-21 17:29
Tak
Tak
- 1 0
-
2023-05-12 16:03
suwmiarka
na jednej rozmowie kwalifikacyjnej - praca jako technik serwisant urzadzeń, gośc dał mi suwmiarkę analogową . Zmierzyłem podałem wynik, trwało to kilka sekund. I słyszę :" rozmawiam z ludźmi od 4 dni, jest Pan 24 i jako jedyny umiał się Pan posłużyć suwmiarką" . Myślałem że sobie chłop jaja robi, ale kiedy zacząłem tam pracować i zobaczyłem jaki poziom techniczni reprezentują koledzy i przełożony... obecnie jestem sam przełożonym, zacząłem od edukacji tych młodych i starych serwisantów często z wykształceniem inżynierskim . Podstawy elektrotechniki, podstawy konstrukcji maszyn, rysunek techniczny maszynowy, podstawy użytkowania narzędzi i przyrządów pomiarowych. Co dwa tygodnie 2 godziny zajęcia. Początkowo skargi pracowników, kierownictwo uważało to za stratę czasu... dziś po pół roku mamy lepsze wyniki jako serwis, krótszy czas napraw i i brak ponownych usterek. Kilku głąbów zwolniłem - bo antytalencia techniczni, tacy co to śrubokrętem się skaleczą. A jeśli chodzi o obróbkę skrawaniem, to jest jeszcze w Gdańsku kilka miejsc gdzie dorobią wszytko i nigdy nie mają czasu bo tyle zleceń.
- 0 0
-
2019-10-21 14:19
Errata do artykułu (1)
Znam Rysia ( jesteśmy na "ty") od kilkudziesięciu lat. Więc dodam, czego on sam przez skromność nie zaznaczył. Jest świetnym kumplem, gawędziarzem i znawcą... pięknych kobiet.
Pozdrowienia.- 17 3
-
2022-01-26 12:48
pozdrowienia
Pracowałem u Pana RYSIA budowałem mu warsztat to prawda ze był gawędziarzem nasłuchałem się przez 10 godzin pracy . Pozdrawiam Pana Rysia
- 0 0
-
2020-06-16 08:29
Życzę wielu lat w zdrowiu
Bardzo uczynny człowiek wielka szkoda ,że tacy pozostali tak nieliczni
- 1 0
-
2020-04-28 16:51
Jak rzemieślnik
Znam Rysia od wielu lat.Naprawdę wspaniały człowiek z charakterem i wielu ludzi uratował z krzywej drogi.Takich ludzi naprawdę coraz mniej-a fachowców mu podobnych ze świeczką szukać.Zdrówka mu życzę.
- 1 0
-
2019-10-26 18:05
Pozdrowienia dla Pana Ryszarda i Pani Agaty.
Bardzo często współpracowałem z tym Państwem. Serdecznie pozdrawiam
- 0 1
-
2019-10-24 12:20
Sympatycznt i bardzo mądry pan.
Miałem przyjemność rozmawiać.
Życzą 100lat +- 0 1
-
2019-10-21 09:59
festiwal w Sopocie juz nie istnieje (1)
- 14 2
-
2019-10-23 10:03
Jak to? Teraz co łykend jakiś festiwal w Sopocie się wyprawia.
- 0 1
-
2019-10-22 10:53
Hmmmm (1)
Nikt nie zapytał p.Stachury o szpiegów . A szkoda.....
- 4 0
-
2019-10-23 09:59
Nunulek?
To ty ten z WSI?
- 1 0
-
2019-10-21 20:32
Coraz mniej takich fachowców. (1)
Dzisiaj dla przykładu mechanicy lub elektrycy samochodowi to głęby.Dyskusja jest taka - no może być to albo tamto,ale nie znaczy że na pewno ...ręce opadają.Zwykłej klimy nie potrafią uszczelnić.Stawiałem trzy razy - odpuściłem sobie.Dziś prawdziwych fachowców już nie ma ...jak to śpiewa Rodowicz.Zostali partacze od wyciągania kasy a wozy coraz bardziej problematyczne w naprawach.W serwisach rozkładają ręce.
- 4 2
-
2019-10-23 07:52
Oczywiście,z założenia społeczeństwo ma być zidiociałe,globalne lewactwo nad tym pracuje .
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.