• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ujemne stopy procentowe. Zapłacimy za oszczędzanie?

Robert Kiewlicz
24 stycznia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
W czasach kiedy na całym świecie mamy historycznie niskie, zerowe stopy procentowe i bardzo niskie rentowności obligacji, inwestorzy na całym świecie poszukują alternatyw do ulokowania pieniędzy. W czasach kiedy na całym świecie mamy historycznie niskie, zerowe stopy procentowe i bardzo niskie rentowności obligacji, inwestorzy na całym świecie poszukują alternatyw do ulokowania pieniędzy.

Stopy procentowe od dłuższego czasu są na rekordowo niskim poziomie. Dodatkowo z wypowiedzi prezesa Narodowego Banku Polskiego wynika, że dopuszcza on możliwość obniżenia stóp poniżej zera. Banki już wycofują się z kolejnych ofert dotyczących lokat. O tym, czy warto jeszcze trzymać pieniądze w banku, czy dojdzie do tego, że bankowi trzeba będzie płacić za przechowanie pieniędzy i czy oszczędności Kowalskiego są tak naprawdę bezpieczne rozmawiamy z Andrzejem Jelinkiem, prezesem Trójmiejskiej Kancelarii Finansowej.



Część banków zawiesiła do odwołania oferty dotyczące lokat terminowych. Skąd taka decyzja sektora?

Andrzej Jelinek: - Jest to efekt olbrzymiej nadpłynności banków. Klienci banków zmniejszyli popyt na kredyt. W obecnej sytuacji rynkowej obserwujemy ciągły spadek marży odsetkowej z kredytów - najważniejszej składowej przychodów banków. Skoro nie ma popytu na kredyt, banki nie potrzebują depozytów w takiej masie jak kiedyś.
NBP zależy na osłabieniu złotego nie w trosce o gospodarkę, a ze względu na chęć zwiększenia wartości rezerw walutowych. W ten sposób zysk NBP za 2020 rok byłby większy, a on przecież ostatecznie będzie przelany do budżetu.

Jednocześnie zmieniły się proporcje w strukturze depozytów. Obecnie już ponad 3/4 stanowią depozyty bieżące, zaś 1/4 to depozyty terminowe (lokaty). Ale jednak są na rachunkach w banku. A banki muszą płacić podatek bankowy i w ich interesie jest posiadanie jak najmniejszej ilości "niepotrzebnych" w danym momencie depozytów. Więc banki będą podejmować różnego rodzaju działania, aby skutecznie zniechęcić ludzi do zakładania depozytów, gdyż w obecnej sytuacji one bardziej przeszkadzają w ich działalności, niż pomagają.

Czy kolejne banki mogą decydować się na wycofanie z lokat? Czy oferta może zupełnie zniknąć z rynku?

- Zdecydowanie tak! Skoro potentat jak na polskie warunki - PKO Bank Polski zdecydował się na praktycznie zlikwidowanie oferty depozytowej pozostawiając jedną lokatę na trzy miesiące oferującej 0,01 proc. w skali roku to tak, możemy się tego spodziewać. Kilka dni temu na podobny ruch zdecydował się bank Pekao SA. Oczywiście sytuacja każdego z banków jest inna, ale przyczyna jest jedna. Ta o której mówiłem przed chwilą - nadpłynność banków. Sytuacja ulegnie zmianie, kiedy to wzrośnie zainteresowanie kredytami, a przecież w tej chwili obserwujemy wiele biznesów, które są bliżej decyzji o ich zamknięciu, niż dalszym rozwoju, dodatkowo wspartym kredytem. W podsumowaniu, tak długo jak banki nie będą potrzebować naszej gotówki, tak długo nie ma co oczekiwać na powrót depozytów do oferty. Inną kwestią są oczywiście warunki - nie ma możliwości oferowania wysoko oprocentowanych depozytów, skoro stopy procentowe są niemal zerowe.

Czy są jeszcze na rynku depozyty, na których można zarobić?

- W ujęciu realnym nie. Inflacja w Polsce w 2020 roku wyniosła średniorocznie 3,4 proc. Grudniowy odczyt sprzed kilku dni to 2,4 proc. i jest to najniższy odczyt od maja 2019 roku. Prognozy na 2021 rok oscylują w granicach 2,30 proc. Lokatą, która obecnie oferuje najlepsze warunki oprocentowania (2,10 proc. w skali roku, na okres sześciu miesięcy) jest "Lokata Witaj" oferowana (tylko dla nowych klientów!) przez NestBank. Ale to i tak poniżej inflacji, a warto zauważyć, że skorzystanie z tej promocji wymaga spełnienia dodatkowych warunków. Należy otworzyć rachunek, a następnie przelewać na niego wynagrodzenie. Osoby prowadzące działalność gospodarczą muszą przelewać 6 tys. zł miesięcznie i dokonywać z tego rachunku płatności ZUS/US. Warto jeszcze wspomnieć, że kwota maksymalna lokaty to 10 tys. zł, więc zysk z tej lokaty po opodatkowaniu wyniesie 85,05 zł. Wiele osób więc bardziej będzie sobie cenić fakt posiadania tych 10 tys. zł niż możliwość zyskania 85 zł po sześciu miesiącach. Można jeszcze wspomnieć o "Lokacie powitalnej" w Pekao SA. która po spełnieniu odpowiednich warunków może oferować 3 proc., ale tylko dla klientów dawnego Idea Banku.

  • - Tak długo jak banki nie będą potrzebować naszej gotówki, tak długo nie ma co oczekiwać na powrót depozytów do oferty - twierdzi Andrzej Jelinek, prezes TKF.
  • - Tak długo jak banki nie będą potrzebować naszej gotówki, tak długo nie ma co oczekiwać na powrót depozytów do oferty - twierdzi Andrzej Jelinek, prezes TKF.

Dla klientów posiadających większe oszczędności banki już nie są tak "hojne". Dla przykładowej kwoty 100 tys. zł najbardziej atrakcyjną ofertą jest "Lokata Facto", która oferuje 1,2 proc. na okres trzech lub sześciu miesięcy. Jest jednak jedno "ale". I to dość poważne. Środki nie podlegają gwarancji Bankowego Funduszu Gwarancyjnego lecz włoskiego funduszu gwarancyjnego Fondo Interbancario di Tutela dei Depositi. Każdy już indywidualnie powinien sobie odpowiedzieć na pytanie czy dla 1,2 proc. warto narażać się na ryzyko korespondencji, zatrudnienia być może prawników, tłumaczy, jeśli pojawią się kłopoty. Lokalną ofertą może być w przypadku wyższych kwot (ale nie więcej niż 200 tys. zł) "Elastyczne Konto Oszczędnościowe Nowe środki" w Getin Banku, gdzie można otrzymać 1 proc., ale tak jak nazwa wskazuje - tylko dla nowych środków.
Klienci powinni przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Trzeźwość myślenia w panującej sytuacji rynkowej może się okazać wystarczająca do uniknięcia niespodziewanych wpadek i utraty znacznej części lub całości środków.

Rada Polityki Pieniężnej już trzykrotnie decydowała się na obniżenie głównych stóp procentowych w Polsce. Są one utrzymywane od wielu miesięcy na rekordowo niskim poziomie. Czy mogą być jeszcze niższe?

- Należy się z tym liczyć. W ostatnich dniach grudnia prezes Narodowego Banku Polskiego i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński zasugerował, że polski złoty jest zbyt mocny i nie wyklucza kolejnej obniżki stóp procentowych nawet w I kwartale 2021 roku. Wielu analityków odbierało te słowa jako - w pewnym sensie - grę polityczną. NBP zależy na osłabieniu złotego nie w trosce o gospodarkę, a ze względu na chęć zwiększenia wartości rezerw walutowych (poprzez osłabienie naszej waluty). W ten sposób zysk NBP za 2020 rok byłby większy, a on przecież ostatecznie będzie przelany do budżetu, który tych środków bardzo potrzebuje. Poza ustną "interwencją" prezesa Glapińskiego, w grudniu doświadczyliśmy również realnych interwencji walutowych dokonanych przez NBP bezpośrednio na rynku i ich celem było osłabienie złotówki. To taka kolejna cegiełka do powyższej "teorii spiskowej". Póki co na styczniowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp, ale rynek powoli zaczyna wyceniać obniżkę na posiedzeniu marcowym i obecnie jej prawdopodobieństwo jest szacowane na 40 proc.

Banki nie są w stanie zaoferować klientom wysokiego oprocentowania na lokatach terminowych skoro stopa depozytowa wynosi 0 proc. Czy można spodziewać się, że nominalne oprocentowanie depozytów stanie się ujemne? Będziemy dopłacać do lokat?

- Jeśli chodzi o zwykłe lokaty to nie. Przecież nie musimy tych lokat zakładać. Ale dopłata w postaci różnego rodzaju opłat za utrzymywania gotówki w bankach już jest możliwa. Taką sytuację od miesięcy obserwujemy w Europie Zachodniej. Początkowo dotyczyło to korporacji, obecnie dotyczy to również osób fizycznych w niektórych bankach. Spodziewam się, że w Polsce będzie podobnie. Bank ponosząc koszty, będzie chciały je "przerzucić" na swojego klienta.

Oprócz lokat klienci mają do dyspozycji jeszcze rachunki oszczędnościowe, ale ich oprocentowanie jest bardzo niskie. Co mogą w takiej sytuacji zrobić?

W zasadzie tu również możemy już niemal na palcach jednej ręki policzyć rachunki, które coś jeszcze oferują. A nawet jeśli oferują 0,01 proc. czy 0,10 proc. to czy to ma jakiekolwiek znaczenie przy inflacji powyżej 2 proc.? No nie. Więc klienci albo się z tym pogodzą, albo muszą szukać atrakcyjniejszej stopy zwrotu w innych formach alokowania oszczędności. Takich możliwości jest kilka. Najmniej wysublimowanym rozwiązaniem będą detaliczne obligacje skarbowe emitowane przez ministra finansów i gwarantowane przez Skarb Państwa. Oferta jest szeroka. Obligacje trzymiesięczne oferują obecnie 0,5 proc. w skali roku. Dla klientów o dłuższym horyzoncie inwestycyjnym odpowiednie mogą być np. obligacje czteroletnie indeksowane inflacją. W pierwszym roku oferują 1,3 proc., w kolejnych latach zaś marżę na poziomie 0,75 proc. powiększoną o inflację. Jest również specjalna oferta dla beneficjentów programu 500+ - do wysokości środków otrzymanych z tego programu.

Drugą możliwością są fundusze inwestycyjne obligacji. Ubiegły rok był dla obligacji bardzo dobry - sprzyjały temu wzrosty ich cen (wskutek spadku stóp procentowych i spadku rentowności obligacji). W tym roku raczej już tak dobrze nie będzie. Osobiście spodziewałbym się wyniku na zdywersyfikowanym portfelu ok. 1,5-2,0 proc. Ale może to wynika z mojej ostrożności - w ubiegłym roku spodziewałem się 4 proc., a ostatecznie portfel modelowy wypracował 5,23 proc. Oczywiście warto w takim przypadku, jak już wspomniałem przed chwilą, swój portfel zdywersyfikować i zbudować go z kilku funduszy. Trzeba również zadbać o to, aby nie zapłacić żadnych opłat manipulacyjnych przy nabyciu, jak i sprzedaży tych funduszy.

W czasach niskich stóp procentowych, masowego drukowania pieniądza przez banki centralne bardzo dobrze zachowywało się złoto. Udział złota, ze względu na brak korelacji złota z innymi klasami aktywów, dobrze wpływa na cały portfel oszczędności.

Czy po trudnym roku 2020, rok 2021 będzie łaskawszy? Szczególnie dla klientów?

- Spodziewam się, że w 2021 roku możemy mieć powtórkę z promocji bankowych, które pamiętam z początków mojej zawodowej pracy związanej z inwestycjami w 2004 roku. Wówczas bardzo popularne były lokaty połączone z funduszem. Część środków jest na atrakcyjnie oprocentowanym depozycie, część zaś zostaje wpłacona do funduszu inwestycyjnego. W czasach kiedy na całym świecie mamy historycznie niskie, zerowe stopy procentowe i bardzo niskie rentowności obligacji, inwestorzy na całym świecie będą poszukiwać alternatyw. Jak wszyscy doskonale wiemy, popyt na dane aktywa powoduje wzrost ich cen. Może się więc okazać, iż pomimo wysokich wycen na wybranych rynkach akcji (głównie mam tu na myśli sektory technologiczne w USA) będą one miały kolejny pozytywny rok, okupiony jednak być może znacznymi przecenami.

Historycznie w czasach niskich stóp procentowych, masowego drukowania pieniądza przez banki centralne bardzo dobrze zachowywało się złoto. Udział złota, ze względu na brak korelacji złota z innymi klasami aktywów dobrze wpływa na cały portfel oszczędności. Obecnie, niestety dla drobnych inwestorów, marże na małych jednostkach zakupowych - 1g, 2g są ekstremalnie wysokie i może się okazać, że naprawdę długo potrwa odrabianie kosztów poniesionych przy zakupie. Najbardziej popularne i najbardziej płynne są monety 1 uncyjne oraz sztabki 100 gramowe. W ich przypadku marże są "rynkowe". Przed zakupem oczywiście warto je porównać u różnych dealerów.

Co radziłby pan przedsiębiorcom? W jaki sposób oni mają inwestować pieniądze?

- W ostatnich tygodniach otrzymujemy dużą ilość zapytań dotyczących pomocy dla przedsiębiorstw i alokowania ich płynnych środków. Część firm, takich jak moja kancelaria, zbudowała dedykowane do tego celu portfele, składające się głównie z krótkoterminowych obligacji skarbowych. Taki ruch dla korporacji jest nieunikniony i warto taką decyzję poprzedzić dogłębną analizą.

Klienci powinni przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Trzeźwość myślenia w panującej sytuacji rynkowej może się okazać wystarczająca do uniknięcia niespodziewanych wpadek i utraty znacznej części lub całości środków. Ja osobiście, pomimo posiadanego doświadczenia i dużej pracy włożonej w analizę danej oferty, również zainwestowałem w inwestycję, z której na ten moment nie odzyskałem środków. Od tej pory jestem jeszcze bardziej wyczulony i przyjmuję zasadę, że inwestuję tylko na dużych, płynnych rynkach dających mi dostęp do moich pieniędzy i tylko z największymi, nadzorowanymi instytucjami. Nawet jeśli jakaś oferta zapowiada się jako płynna, ale oferuje nam 10 proc. czy nawet w niektórych przypadkach kilkanaście procent, (ba! nawet czasami nie oferuje, a "gwarantuje"!) zastanówmy się chwilę. Jest takie powiedzenie - nie ma darmowych obiadów . Więc czy to jest ok, że dostajemy 7 proc. , czy 10 proc. gdy stopy procentowe i depozyty są niemal zerowe? Mamy wątpliwości - podziękujmy. Nie mamy, a widzimy, że oferta jest bardzo atrakcyjna - skonsultujmy to z kimś, być może ostudzi nasz zapał. I uratuje nasze oszczędności.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (251)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Ewa Bereśniewicz - Kozłowska

Prezes zarządu firmy Aplitt. Absolwentka Wydziału Elektroniki Politechniki Gdańskiej, studiów...

Najczęściej czytane