• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W Szkole Baletowej uczą nie tylko tańca klasycznego

Łukasz Rudziński
17 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Balet jest techniką dominującą i bazą dla pozostałych technik, jednak w dużej mierze kształcimy tancerzy wszechstronnych - mówi dyrektor (zdjęcie z Koncertu Dyplomowego w 2016 roku). Balet jest techniką dominującą i bazą dla pozostałych technik, jednak w dużej mierze kształcimy tancerzy wszechstronnych - mówi dyrektor (zdjęcie z Koncertu Dyplomowego w 2016 roku).

Jesteśmy otwarci na wejście w teren. Zależy mi na tym, aby nasza placówka była postrzegana jako integralna część środowiska Gdańska i Trójmiasta. Dotąd byliśmy pod pewnym względem enklawą, a przecież kształtujemy kierunki, w jakich kultura powinna być promowana, bo ponosimy za to odpowiedzialność - mówi Sławomir Gidel, nowy dyrektor Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Janiny Jarzynówny-Sobczak w Gdańsku.



Łukasz Rudziński: Z jakimi pomysłami obejmuje pan dyrekcję Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Gdańsku?

Sławomir Gidel: Będziemy pracować nad zmianą stereotypowego myślenia o szkole baletowej, zgodnie z którym kształcimy tylko tancerzy klasycznych. Oczywiście taniec klasyczny jest techniką dominującą i bazą dla pozostałych technik, jednak w dużej mierze chcemy kształcić tancerzy wszechstronnych. Sukcesywnie zwiększamy liczbę godzin tańca współczesnego. Są prowadzone zajęcia hip-hopu, akrobatyki, tańca ludowego, charakterystycznego, historycznego, rytmiki. Zwiększyliśmy liczbę godzin przeznaczonych na techniki wspomagające: ćwiczenia rozciągająco-wzmacniające przy wykorzystaniu techniki pilates i barre au sol. Określenie "baletowa" kojarzy się jednoznacznie, podobnie jak człon "szkoła ogólnokształcąca". My jesteśmy placówką kształcenia ogólnego i specjalistycznego.


Sławomir Gidel, nowy dyrektor Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Gdańsku. Sławomir Gidel, nowy dyrektor Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Gdańsku.
Warto zostać tancerzem po szkole baletowej?

Nie mam co do tego wątpliwości, choć trzeba pamiętać, że to zawód bardzo trudny. Na całą siatkę przedmiotów ogólnych nałożona jest bogata siatka przedmiotów zawodowych obowiązkowych oraz zajęcia związane z indywidualnym i zespołowym repertuarem baletowym. Uczniowie przychodzą do szkoły na 8 rano, a wychodzą z niej o 16-17. Mają dziennie średnio po pięć godzin więcej od swoich rówieśników z innych szkół. Chcielibyśmy wprowadzić kolejne zajęcia zawodowe, jak step, emisja głosu czy inne formy ruchu, np. aikido, capoeira, ale nie mamy możliwości czasowych, by je umieścić w planie lekcyjnym. Będziemy próbowali wprowadzać inne techniki tańca w systemie weekendowych i wakacyjnych warsztatów. Zajęcia zawodowe realizowane są w trybie zbliżonym do wyczynu sportowego, wymuszającego codzienną dyscyplinę. To skutkuje tym, że nasi absolwenci to osoby dojrzałe, samodzielne, w pełni gotowe do podejmowania zawodowych i życiowych decyzji. Po uzyskaniu dyplomu zawodowego tancerza otrzymują propozycje pracy w kraju i za granicą. Szkoła więc jest trudna, wymaga bardzo dużego wysiłku fizycznego i intelektualnego, ale zawód tancerza - przepiękny.

Od kilku lat zauważalnie mniejsza niż wcześniej jest rola gdańskiej "Baletówki" na mapie szkół tego typu w Polsce. Uczniowie nie osiągają sukcesów na miarę braci Kupińskich czy Eleny Karpuhiny w Ogólnopolskim Konkursie Tańca. Z czego to wynika?

Pamiętajmy, że Ogólnopolski Konkurs Tańca, organizowany przez naszą szkołę od kilkunastu lat, nie jest głównym miernikiem jakości pracy szkoły. Bardziej kierowałbym się wskaźnikiem procentowym zatrudnienia absolwentów w dobrych teatrach, w czym nasi absolwenci wypadają naprawdę dobrze. Niekiedy bardzo utalentowani tancerze nie posiadają cech psychofizycznych, które pozwalają im skutecznie rywalizować w konkursie. Wielu dobrych artystów, choćby plastyków czy muzyków, nie wygrywało konkursów, a są cenionymi twórcami kultury. Zauważamy jednak, że osiągnięcia naszych uczniów na gdańskim konkursie nie są dla nas zadowalające, natomiast cieszymy się z sukcesów odnoszonych na konkursach międzynarodowych. Gdy zaś mówimy o statusie tancerza w kulturze, to w ciągu ostatnich lat bardzo się on obniżył. Związane jest to z funkcjonowaniem teatrów, ich poziomem, liczbą zatrudnianych absolwentów naszych szkół, repertuarem czy w końcu sposobem finansowania. Dochodzi też kwestia odebrania przywileju wcześniejszej emerytury i konieczności przekwalifikowania się po zakończeniu kariery.

Spektakl "W oczekiwaniu na Wigilię" w wykonaniu młodzieży Szkoły Baletowej. Spektakl "W oczekiwaniu na Wigilię" w wykonaniu młodzieży Szkoły Baletowej.
Kariera tancerza zawodowego nie jest więc atrakcyjna dla młodych ludzi?

Pamiętajmy, że model życia się zmienia, niekoniecznie na lepszy. Sprawność fizyczna dzieci jest coraz słabsza. Niewłaściwy jest również sposób żywienia. Pamiętajmy też, że dzisiejsza młodzież przyzwyczajona jest do szybkiej konsumpcji swojego zaangażowania. U nas wysiłek jest rozłożony na dziewięć lat. Zakładamy nie tyle szybki, co stały rozwój. Trochę się to gryzie z oczekiwaniem natychmiastowych wyników. Mniejsza więc jest obecnie cierpliwość i gotowość do podejmowania długofalowego działania, jakim jest kształcenie zawodowego tancerza. Natomiast wzrasta liczba instytucji prowadzących zajęcia taneczne i nastawionych na szybkie efekty. Rodzice wybierają dzieciom zajęcia prowadzone dwa, trzy razy w tygodniu, które pozwalają im szybko stanąć na scenie, coś zatańczyć, zaśpiewać, wziąć udział w przedstawieniu. Cieszą się wtedy rodzice, cieszą się dzieci, ale nie do końca przekłada się to na jakość występów.

Co w najbliższym czasie może się w Szkole Baletowej zmienić?

Będziemy proponować naszym uczniom większą ilość zajęć z zakresu różnych technik tanecznych i tych wspomagających artystyczny rozwój. Mamy zamiar coraz częściej grać na scenach poza szkołą. Szukamy możliwości prezentowania naszej młodzieży na zewnątrz. Tancerz to zawód, który nie polega tylko na ciągłym kształceniu techniki, ale też na umiejętności zaprezentowania jej widzom. Tancerze muszą mieć możliwość konfrontacji z widzami już na etapie szkoły, podobnie jak aktorzy muszą uczyć się kreowania powierzonej roli, wyrażania emocji.

Spektakl "Noc w środku dnia", przygotowywany przez uczennice Szkoły Baletowej w Gdańsku. Spektakl "Noc w środku dnia", przygotowywany przez uczennice Szkoły Baletowej w Gdańsku.
Relacje na linii Szkoła Baletowa - Opera Bałtycka w ostatnich latach nie należały do szczególnie udanych. Jednak zgodnie z deklaracją obecnej dyrekcji Opery miało się to zmienić. Jak obecnie wygląda wasza współpraca?

Współpraca z teatrem operowym jest dla naszej placówki niezwykle ważna. Uczeń szkoły baletowej musi mieć możliwość podglądania artystów baletu. Opera, realizując swoje plany repertuarowe, dopuszcza możliwość zaangażowania nowych tancerzy, a Szkoła Baletowa to naturalne zaplecze dla tego typu instytucji. Dlatego cieszy nas wznowiona współpraca z Operą Bałtycką i fakt, że w najnowszej premierze spektaklu baletowego "Dziadek do orzechów" weźmie udział spora grupa naszych uczniów. Korzyści z tego płynące leżą po obu stronach i są podstawą do tego, aby praktyki sceniczne naszych uczniów w Operze Bałtyckiej stały się dobrą praktyką. Naturalnie głównym ogranicznikiem w tym względzie jest repertuar Opery - produkcje, w których nasi uczniowie mogą brać udział. Jestem pełen optymizmu i wiary w to, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.

Są też inne instytucje, gdzie można zobaczyć uczniów gdańskiej Szkoły Baletowej?

Nadbałtyckie Centrum Kultury od lat udostępnia nam scenę w kościele św. Jana. Na potrzeby spektakli baletowych nie jest ona dla nas idealna, jednak to fantastyczna przestrzeń do prezentowania innej formy działalności naszej szkoły. Już w tym roku zaprezentujemy tam spektakl, który odkryje talenty naszych uczniów nie tylko taneczne, ale też aktorskie i wokalne. Staramy się przy okazji różnych projektów pojawiać w różnych miejscach, na przykład w Pałacu Opatów, Filharmonii Bałtyckiej czy Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie. Jesteśmy otwarci na nowe przestrzenie artystyczne. Zależy mi na tym, aby nasza placówka była postrzegana jako integralna część środowiska Gdańska i Trójmiasta. Dlatego będziemy się włączać w różnego rodzaju inicjatywy kulturalne.

Młodzież ze Szkoły Baletowej coraz częściej występuje poza siedzibą (na zdjęciu podczas 25. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy). Młodzież ze Szkoły Baletowej coraz częściej występuje poza siedzibą (na zdjęciu podczas 25. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy).
Każda szkoła baletowa w Polsce boryka się z tym samym problemem - niewielką liczbą chłopców. Wolą ganiać za piłką niż ćwiczyć na sali baletowej. Ma pan pomysł, jak to zmienić?

Sama ilość to nie wszystko, bo stawiamy przede wszystkim na jakość, chociaż ona też w pewnym stopniu zależy od uwarunkowań ilościowych. Kształtowanie wizerunku placówki jest bardzo ważne. Mieliśmy niedawno sytuację, kiedy na egzamin rekrutacyjny przyjechała mama z synem, który nie chciał uczyć się w szkole baletowej. Gdy dowiedział się, że prowadzone są tu zajęcia hip-hopu, akrobatyka czy taniec współczesny, stwierdził: "Mamo, właśnie do takiej szkoły chcę chodzić!". Jest grupa młodych ludzi, którzy mają predyspozycje do uprawiania zawodu tancerza, na co składa się talent, warunki fizyczne i zainteresowania. Sądzę, że tych osób jest wystarczająco dużo, by zapewnić właściwą pracę instytucji. Pytanie, na które wciąż szukamy odpowiedzi, brzmi - jak do nich dotrzeć? To problem nie tylko polskich szkół baletowych. Pamiętajmy o toku nauczania i cechach, jakie powinien posiadać uczeń, który taką szkołę kończy. Zmieniamy się, ale to nie jest rewolucja, a raczej ewolucja. Zachowujemy wieloletnią tradycję szkoły, modyfikując i ulepszając pewne obszary jej działania.

Opinie (15) 3 zablokowane

  • wspaniała szkoła (2)

    Wspaniała szkoła, kadra i młodzież. Brawo

    • 13 7

    • wspaniała szkoła? (1)

      • 3 4

      • Tak, popieram. Szkoła jest wspaniała

        • 4 2

  • Jezioro bez łabędzi (2)

    Artykuł w stylu
    Łubudubu łubudubu niech nam żyje prezes naszego klubu niech zyje nam....nowy pan dyrektor.

    i skądinąd przesympatyczny pan dyrektor, i przesympatyczny pan redaktor i .... podsumowanie w stylu: wszystkie dzieci są nasze ".wszystkie style tańca są nasze.
    W sumie fakt co nie dotanczą to "do-wyglądają"na scenie. Grunt to kolorowe pióra.

    A może o to już chodzi by tańczyć cokolwiek i jakkolwiek i gdziekolwiek
    Św Jan czemu nie. Kościół nie ma sceny do tańca.Kto to do licha wymyślił?
    O tempora....
    jeśli na takie gnioty jak to co roku wystawiane Jezioro Łabędzie w Muzycznym ( bardzo słabe spektakle technicznie) wali ludożerka( płacąc 200 stówy za bilet) nie mając pojęcia, że to drugi garnitur tancerzy się plącze po tych scenach trójmiejskich i Ergo Arenach- to czegóż od baletowego ogólniaka oczekiwać.
    przedostatniego w rankingach baletówek patrząc po wynikach konkursów.
    Niestety.

    A uczniowie? Skończą szkołę, pokręcą hip hopem i pupą, pójda do domów kultury pracować i szafka gra

    ....Oj patronka szkoły grozi palcem....
    Nie o taką szkołę ...chyba jej chodziło.
    Makijaż panie dyrektorze wszystkiego nie załatwi. I dobre samopoczucie to nie jest główna rzecz dla której zostaje się dyrektorem.

    Jest , bywała kiedyś sztuka tańca.... Kiedyś

    Nie każdy absolwent baletówki jest tancerzem.
    To byłby lepszy tytuł.

    Czarny Łabędź.
    Polecam strony internetowe innych baletówek, nie tylko polskich.
    Duża różnica

    • 11 19

    • (1)

      nie mam nic wspólnego z baletem ale niestety bardziej wierzę w ten komentarz niż nadymanie się dyrektora, kto kiedyś na państwowym pracował to wie o co chodzi, a jak w jakiejś szkole to tym bardziej, najgorsze szkoły największy szum potrafią wokół siebie robić żeby tylko ego dyrektora podbudować a wszelkie słowa krytyki od razu się wycisza albo jak tu minusuje

      • 5 3

      • Łatwiej uwierzyć nam w to co złe...

        • 0 1

  • uczennica

    Kiedy25 lat temu zdałam egzamin i chodziłam do tej szkoły, to poziom był wysoki a odsiew uczniów bardzo duzy.Teraz zbiera sie ich na siłę.Ale szkoła jest przyjazna wszystkim dzieciom (chyba?) wtedy uczeń był przedmiotem pracującym ciężko jak wół roboczy.Wszystkie osoby, które znam ze szkoły są już dorosłe, pracują w innych zawodach, ale każdy ma zwichniętą psychikę i źle wspomina tamten czas ze względu na nauczycieli, którzy wykańczali nas ciężką pracą.A my bardzo lubiłyśmy taniec....do czasu.A pan P? dobrze,że już odszedł na zasłużoną emeryturę.

    • 6 7

  • Dźwignie nożne!

    • 1 6

  • Taniec klasyczny jest piękny i dobrze, by tradycje były kultywowane. Dzisiejsze czasy wymagają otwartości na inne rodzaje tańca. A szkoła? Cóż... wystarczy popatrzeć na frekwencję w najstarszych klasach.

    • 2 6

  • Hip Hop hula hop

    MACIEK gleba Florek od Hip Hopu na dyrektora baletówki.Małgorzata Rozenek jako perfekcyjna pani dyrektor.

    W tym kierunku to idzie.
    I balet będzie przykrywką.By się hip hopowo tarzać po scenie.
    Dobry Public Relation starczy
    I dobra nawijka w mediach.

    Rzemiosło dziś nie w cenie.Ponoć baletówka miala przestać istnieć juź w nowym rozdaniu.
    I tak się dzieje.
    .Szkoda tylko nazwy i tradycji.
    Kto dzis rozumie balet?
    Wszyscy za to na siłę chcą się" otwierac"na amatorów
    .gdzie niewiele wystarczy do tańca.
    Bo tu nawet "dwojga" nie trzeba...

    • 4 4

  • Nie wierze ze ta szkoła odbuduje swoją renomę. Kiedyś jednak kultura miała klasę dziś jej nie ma. Ciekawi mni kto uczy tańca historycznego i jak? Notacji Beauchamp - Feuilleta? Czy choreografie takie jak Aimable Vainceur, Folie d' Espagne czy Buree d'Achille? A moze Polonez i Mazur z XVII wieku? Bardzo chętnie przyjdę na pokaz.

    • 2 5

  • dlaczego taka ostra krytyka (2)

    Nie rozumiem poprzednich wypowiedzi. Nowy Dyrektor Szkoły Baletowej jest nim zaledwie od 2 miesięcy. Jeżeli upadek szkoły rzeczywiście się zaczął to chyba wcześniej. Myślę, że problem jest bardziej złożony niż zła dyrekcja. Ja uważam, że dyrekcja i kadra jest dobra, są nowe pomysły. Wyjście do mediów nie jest nadymaniem się tylko próbą zainteresowania mieszkańców Trójmiasta szkołą, żebyśmy docenili że ją mamy - jest tylko 5 baletówek w Polsce. Szkoła jest trudna, to prawda co pisze Pan Dyrektor - nauka tańca to wyczyn sportowy, 16 h treningu dla pierwszaków to nie jest mało a do tego pozostałe przedmioty. Myślę, że obecnie mało jest dzieci które chcą robić cokolwiek co wymaga takiego wysiłku. A poza tym ile naprawdę wybitnych tancerzy możemy znaleźć w każdym roczniku? Ile jest szczególnie utalentowanych osób w każdej dziedzinie sztuki, dyscyplinie sportowej? Oprócz tego, że utalentowanych to jeszcze wypromowanych. Myślę, że Pan Dyrektor chce zerwać z negatywnym myśleniem o szkole także poprzez promocję. To co powiedział jest prawdą. Trudno, że by mówił "jestem Dyrektorem beznadziejnej szkoły" Zgodzicie się Państwo, że to bez sensu. Braki szkoły doskonale zna i próbuje to naprawić. Jeżeli chodzi o występy szkoły to akurat w Św. Janie byłam i występ był fantastyczny a atmosfera miejsca doskonała dla tego akurat przedstawienia. Co do spektakli innych grup baletowych (głownie grupy z Moskwy) "gorszego sortu" jak piszą poprzednicy skoro bilety na ten drugi garnitur tancerzy znikają w oczach to widać iż olbrzymie zapotrzebowanie na kulturę, dotyczy to nie tylko baletu ale także koncertów, spektakli. Raz "ludożerka" jak piszą poprzednicy (mi osobiście bardzo nie podoba się to określenie) zobaczy gorszy spektakl a raz lepszy i dzięki temu wykształci się również w tym zakresie. I jeszcze jedno, skoro szkoła taka beznadziejna to dlaczego internat pełny, dlaczego rodzice posyłają tam rodzeństwa? Trzymam kciuki za szkołę, będzie dobrze.

    • 12 3

    • Ostra Krytyka?-widocznie wskazana

      Odpowiedź do poprzednika

      "Ludożerka "- określenie można zmienić i za nie przeprosić ( choć słyszałem gorsze).
      Ale zmieniam na" widzowie niewyrobieni",żeby nie zmienić na gorzej.

      Ale drugiego garnituru tanczącego ciągle to samo " Jezioro Łabędzie" w muzycznym lub jeszcze lepiej w filharmonii ( na scenie malutkiej) tego Zmienić Nie Można.

      I nikt nawet nie próbuje zmienić.
      Dlaczego oni jak już przyjeżdzają to w Operze nie zatańczą . Nie wiem.?
      kasa? może.
      I to proszę panstwa jest najgorsze, że ostatni raz dobry balet w wykonaniu zespołu B. Ejfmana zatańczył tu 10 może 7 lat temu. I to tez był chyba jednorazowy strzał ta "Anna Karenina"chyba w O. Leśnej.

      Do Trójmiasta nie może się przebić żaden świetny profesjonalny zespół.
      Po to jeżdzi się do Copenhagi, Monachium ST Petersburga, Moskwy.Czasem W- Wy.

      zaraz pojawią się głosy.PO co? jeżdzić. ?
      Lepiej pójść na gorsze baleriny do NOT u.Pewnie. Droga wolna.
      Otóż nie. Różnicy może i Ludożerka( a ja jednak lubię to określenie) nie dostrzega ale niestety owa różnica jest
      między innymi sztukami przez małe s i duże S także.Między Zenkiem Martyniukiem a śp Wodeckim też jest ta różnica. Nie słyszycie??????To nie usłyszycie.

      Bardzo długo juz czekamy na to kształtowanie dobrego gustu odbiorcy i nadal z tego czekania nic nie wynika a podrzędne balety najeżdżąją na Trójmiasto z hukiem od lat.A ludożerka płaci.

      Znowu reklama Jaziora Łabędziego na pół budynku... a ludzie jak nie widzą różnicy między dobrą a złą tancerką tak nie zobaczą.
      Tyle.I na to co polski widz obejrzy nikt nie ma wpływu. Liczy się by zespół nawet drugorzędny wystąpił , wziął gażę i wrócił do siebie. Tam na nich nikt nie pójdzie.
      A jak pójdzie to tylko raz. Drugi raz juz nie.
      A do nas jadą... aż się kurzy. Komu na tym zależy????
      .Ładnie tańczyli? Ładnie.. I wystarczy. A skąd wiemy że ładnie. No bo ładnie wyglądali i muzyka była ładna. I tancerki zgrabne. LUdzie?

      A co do szkoły
      Chyba kolejnośc nie ta w tym komentarzu .odnośnie negatywnego wizerunku szkoły
      Szkoła czasy świetności miała. I nikt tego nie kwestionuje.Lata 70 80 te 90 te to wielkie szkoły sukcesy.Także jeszcze 10 lat temu brylowała w konkursach także międzynarodowych.

      dziś to nie ta sama szkoła.Ale ani to wina nowej dyrekcji ani zasługa starej.
      Młodzież rozdaje tu karty. Choć i kadra dobra pewnie się powoli wykrusza.
      Dawne tygrysy poszły lub pójdą spać .A młodzi uczą inaczej. Nie znaczy gorzej. Ale miarą tej nauki są niestety międzynarodowe rankingi, angaże też konkursy, przyznaję. Na uzytek potańczenia w św Janie to jest poziom dopuszczalny.
      Ale nigdzie indziej nikt ich nie zaprosi. No może poza indywidualnościami ,które są w każdej szkole. Nie ma co się zrzymać w poprzednim komentarzu ,że pojawia się krytyka lekcji hip hopu. i wizji nowej dyrekcji szkoły.
      Tancerki na całym świecie jeśłi chcą tak tanczyć to mają swoje placówki do tańca współczesnego. Nie połączą tego z 16 godzinną harówką i klasyką.
      Młodzież rozdaje karty. I ona nie chce ciężko pracować.
      A bez tego balet na wysokim poziomie nie istnieje.
      Dlatego dyrekcja ( nowa) udaje że ma ASY - a chowa pod stołem same dziewiątki trefle.
      Dlatego warto mówić otwartym tekstem. Trzymajmy poziom.BO na You can dance szkoda tej szkoły. I tych lat ciężkiej pracy.
      Opera Bałtycka powiedziała dziękuję zespołowi amatorskiemu Isadory.I mają biedę bo profesjonalistów nie ma .

      I jeszcze jedno zdanie ,że pan dyrektor nowy chce zerwać z negatywnym myśleniem o szkole?
      To chyba nie jest dobre zdanie.Nikt o poziomie tej szkoły jeszcze 10 lat temu nie mówił negatywnie.Ani nawet 5 lat temu.
      Ten poziom był zawsze dobry, czasem b. dobry.
      Ale żle może być za lat 10 dopiero jeśli amatorzy wejdą do sal.
      A nasze - moje dzieci ?Młodzież?
      Chetnie to zaakceptują.Nikt nie lubi wielkiego wysiłku i wielkiej pracy.
      Ale naprawdę szkoła tej rangi nie może zacząć przypominać "klubów fittnes" a tancerki nie będą tylko gimnastyczkami świetnie rozciągniętymi. Voila.

      • 3 1

    • szkoła przyjazna uczniowi i nauczycielowi :)

      Uczę w tejże szkole. Jest to któraś z kolei placówka, w której pracuję i muszę powiedzieć, że pracuje mi się w niej lepiej niż w pozostałych. Małe klasy pozwalają na dużą indywidualizację nauczania, szkoła jest wyjątkowo bezpieczna, brak często dramatycznych problemów, z którymi spotykałam się w innych szkołach publicznych. To prawda, że dzieci muszą dużo pracować, ale wciąż wiele z nich ma w sobie energię, by podejmować różne, nie tylko taneczne, wyzwania. Mi z kolei dana jest przestrzeń wolności, której brakowało mi w innych szkołach - mogę tworzyć własne projekty, konkursy; wszystko, szczególnie ostatnio, przyjmowane jest z otwartością.

      • 1 2

  • W latach 80-tych marzyłam aby tam się kształcić,

    niestety miałam za daleko a nikomu po całym dniu pracy w stoczni nie chciało się mnie odbierać :(

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Grzegorz Bierecki

Grzegorz Bierecki urodzony 28 października 1963 roku. Od 1990 prezes Fundacji na Rzecz Polskich...

Najczęściej czytane