- 1 Zobacz, jak wygląda świat widziany z suwnicy bramowej (15 opinii)
- 2 Czy w najbliższą niedzielę sklepy będą czynne? (21 opinii)
- 3 Wstydliwy ranking. Pomorze drugie od końca (77 opinii)
- 4 Artur Dziambor typowany na rządową posadę (185 opinii)
- 5 Bon energetyczny nawet 1,2 tys. zł dopłaty (279 opinii)
- 6 Lotos Kolej szuka oszczędności i zwalnia (249 opinii)
Większość Polaków kłóci się z rodziną o pieniądze
O pieniądze kłóci się z najbliższymi zdecydowana większość Polaków, bo aż 65 procent - wynika z badania zrealizowanego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Główne powody to nieliczenie się ze zdaniem partnera, rozrzutność i zbyt niskie dochody. Co trzecia osoba zanim przystąpi do rozmowy, sprawdza po kryjomu finanse i wydatki partnera. Zdecydowanie częściej partnerzy kontrolują partnerki, bo też częściej mają dostęp do finansów swojej drugiej połowy.
- Najmłodsze pokolenie najpierw tkwi w gorącym sporze o pieniądze z rodzicami, a później z drugą połową, bo każdy wychodzi z rodzinnego domu z innym bagażem doświadczeń i innymi nawykami. Niestety błędy popełnianie na starcie w dorosłość mogą zaważyć na realizacji życiowych planów i stanowić dodatkowy balast na kolejne lata. Z naszych danych wynika, że z powodu nieopłaconych rachunków i rat kredytów znajduje się w rejestrze dłużników lub ma popsutą historię kredytową ponad 137 tys. osób, czyli prawie 5 proc. osób z tego pokolenia, w kolejnym 25-34 latków jest już niemal 560 tys. niesolidnych dłużników - mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
O ile przeciętna zaległość najmłodszej grupy wynosi 8,3 tys. zł. to już po 25 roku życia jest to o prawie 10 tys. zł więcej.
Punkty zapalne to m.in. krótki staż związku i dzieci
Niełatwo o pokojowe rozmowy o wydatkach i oszczędnościach również w rodzinach z małymi dziećmi. Regularne problemy z dogadaniem się ma co najmniej 20 proc. rodziców potomstwa w wieku do 9 lat. Dla porównania w gospodarstwach domowych, w których nie ma dzieci na utrzymaniu, o częstych i bardzo częstych sporach mówi 14 proc. ankietowanych, a tam, gdzie mieszkają dorosłe dzieci - 16 proc. respondentów.
- Pieniądze to trudny temat, który wywołuje silne emocje i potrafi być źródłem poważnych konfliktów. Obnaża różnice systemów wartości i charakterów w związkach. Niestety nie ma prostych reguł. Konto wspólne czy oddzielne? A co, jeśli partnerzy różnią się zasadniczo poziomem dochodów? Satysfakcjonujące porozumienie, które nie obędzie się bez kompromisów, ustalić jednak warto, bo jego brak wzmaga kryzysy w związkach i aż dla ok. 30 proc. par kończy się rozstaniem - mówi Roman Pomianowski, psycholog społeczny, prezes Stowarzyszenia Program Wsparcia Zadłużonych.
Wydał i nie spytał, a na dodatek za mało zarabia
Kłótnie na tle finansowym w 70 proc. przypadków wybuchają między partnerami i małżonkami, w następnej kolejności 17 proc. badanych wymienia rodziców, 7 proc. dzieci, a 5 proc. rodzeństwo. Statystyki mogłyby wyglądać gorzej, gdyby nie to, że niemal co dziesiąty ankietowany prowadzi gospodarstwo domowe samodzielne i ma zdecydowanie mniej okazji, by się z kimś spierać.
O co się kłócimy? Przede wszystkim o nieuzgadnianie wydatków i rozrzutność. W następnej kolejności o niewystarczające dochody, nieumiejętność oszczędzania oraz wysokość wydatków partnera na hobby czy używki. Przy czym kobiety zdecydowanie częściej wymieniają jako powód awantur niskie dochody (34 proc. kontra 28 proc.) i rozrzutność (37 proc. kontra 28 proc.). Mężczyźni natomiast wydawanie pieniędzy bez zgody (34 proc. kontra 30 proc.) oraz przeznaczanie oszczędności na nieodpowiedni cel (19 proc. kontra 13 proc.). Ale kto wywołuje temat, a kto z tych powodów jest stawiany pod ścianą, trudno jednoznacznie stwierdzić.
- Mamy w Polsce paradoksalną sytuację - kobiety są lepiej wykształcone, ale mniej zarabiają. Kierowany w ich stronę zarzut zbyt małych dochodów może mieć więc charakter strukturalny. Jest jednak gorzej, jeśli partner lub partnerka zarzuca drugiej stronie, że się nie stara, że nie jest wystarczająco przedsiębiorcza, zaradna - bo to już ocena osoby, tego jak wywiązuje się ze swych powinności wobec rodziny, a nie informacja zwrotna mobilizująca do większego zaangażowania. Z moich obserwacji wynika, że posądzenie polskiego mężczyzny o to, że jest "bankrutem" potrafi być jedną z największych obelg - zauważa Roman Pomianowski.
Kuszące podglądanie konta
Spory sporami, a kontrolowanie stanu konta, wydatków i oszczędności drugiej połowy, to inna sprawa. Nawet tam, gdzie kłótnie o pieniądze się zdarzają, 52 proc. twierdzi, że nie ma potrzeby sprawdzania konta partnera, ale jest też 48 proc. badanych, którzy myślą inaczej. Uważają, że zanim rozpocznie się burzliwą rozmowę o wydatkach i oszczędnościach należałoby się upewnić, jak sprawa faktycznie wygląda i obejrzeć finanse partnera. Nie każdy ma jednak taką możliwość, ostatecznie sprawdza więc co trzeci, z czego na częstą kontrolę decyduje się co dziesiąty badany. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości, w tym względzie nadal nie ma mowy o równouprawnieniu. Kontrola jest bardziej domeną partnerów, robi to 37 proc. z nich, podczas gdy kontrolujących partnerek jest 27 proc. Może wyglądałoby to inaczej, gdyby nie fakt, że w takich trudnych finansowo związkach kobiety rzadziej mają dostęp do rachunków mężów (12 proc.) niż oni do ich kont (20 proc.).
Nie ma pieniędzy, a kłótnie są
Wyniki badania nie pozostawiają też wątpliwości, że sporów o pieniądze jest więcej tam, gdzie żyje się skromniej. Wystarczy, by dochody własne badanego przekroczyły 3 tys. zł lub gospodarstwa domowego 4 tys. zł i już sytuacja wygląda nieco lepiej. Nie oznacza to jednak, że wszędzie, gdzie deklarowany jest wysoki standard życia, udaje się żyć bez awantur o pieniądze.
- Co ciekawe, grupa bez problemów finansowych, w której dobrze się żyje i która może pozwolić sobie na wszystko, także nie unika kłótni. Często i bardzo często doświadcza ich niemal co piąty badany, podczas gdy w grupie deklarującej skromne życie, której nie wystarcza nawet na podstawowe potrzeby, dzieje się tak w co czwartym przypadku. Zamożne pary rzadziej niż inne kłócą się jednak o pieniądze między sobą, a zdecydowanie częściej ze swoimi dziećmi - mówi Sławomir Grzelczak.
Opinie wybrane
-
2021-02-19 23:00
Nie rozumiem,na początku małżeństwa oboje pracowaliśmy,marne pensje,na niewiele býło nas stać,nie wydawaliśmy na głupoty.Po 20 latach stać nas na wiele a nadal na bezsensowne rzeczy nie wydajemy.Każdy ma swoje konto od lat,nie kontrolujemy się.Nie rozumiem ludzi,jak można wydawac kasę nie mając jej.
- 21 1
-
2021-02-21 21:50
Dokładnie , pracuję przeszło 25 lat a dziś moja wypłata to nawet już na wszystkie opłaty nie wystarczy.
Tak jak w artykule napisano jestem określany jako niezaradny, leń i nie powinien zakładać rodziny. Pracuję na jednym etacie, jak mam możliwość dorabiam. O kant d. to wszystko.Prdl się pod Pendolino i będzie spokój.- 2 2
-
2021-02-21 17:57
Oczywiście (4)
Oczywiście, że tak o pieniądze. Ostatni mój partner chciał mieszkać razem ale nie chciał mieć poukładanych finansów wspólnych czyli wspólnego konta z którego kupuje się potrzebne rzeczy i wpłaca wprost proporcjonalnie do zarobków kasę jakąś. Przychodził korzystał z prądu, jadł ale nic nie dołożył. Tak naprawdę byłam dobra do czasu kiedy za wszystko płaciłam. Zranił mnie, kochałam go naprawdę.
- 6 0
-
2021-02-21 21:57
(1)
Zranił Cię bo nie chciał mieć wspólnego konta? Może trzeba było na początku sztywno określić ile ma dołożyć?
- 0 1
-
2021-02-22 07:57
Na początku
Na początku czyli kiedy 1 dnia? Ustalałam to po 3 miesięcznym spotykaniu, to chyba tak w miarę normalnie. Zranił bo jak mowa zaczęła się o kasie to się zmył.
- 1 0
-
2021-02-21 19:45
Bez honoru
Bez honoru facet, taki facet nie znajdzie kobiety, będzie po prostu sam, bo tak jak piszesz za siebie musi płacić i dorzucać się do rachunków, jedzenia itp
- 2 0
-
2021-02-21 18:42
to określenie partner - słabo pasuje
Pattner zachowuje się po parnersku.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.