• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O co chodzi z CETA i kto na tym straci, a kto zyska?

Wioletta Kakowska-Mehring, Robert Kiewlicz
18 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
CETA może oznaczać wzmożony ruch towarowy. A trójmiejskie porty mogą skorzystać zarówno na wzroście eksportu, jak i importu. CETA może oznaczać wzmożony ruch towarowy. A trójmiejskie porty mogą skorzystać zarówno na wzroście eksportu, jak i importu.

Głównym argumentem zwolenników jest to, że przyniesie korzyści polskim przedsiębiorcom, z kolei sztandarowym hasłem przeciwników, że jest szkodliwa dla polskich konsumentów. Mowa o CETA, czyli umowie handlowej między Unią Europejską a Kanadą. Umowie, która w ostatnich dniach rozgrzała opinię publiczną, a w Polsce niespodziewanie zjednoczyła skrajną prawicę i nową lewicę. Pomorscy rolnicy też się obawiają, ale... może skorzystają trójmiejskie porty.



CETA, czyli Comprehensive Economic and Trade Agreement to umowa znosząca ograniczenia w handlu między Unią Europejską a Kanadą. Umowa przewiduje zniesienie niemal wszystkich ceł i barier pozataryfowych (m.in. normy techniczne, sanitarne oraz ograniczenia ilościowe w eksportowaniu różnych produktów) oraz liberalizację handlu usługami. Nad umową pracowano od 2009 roku, a negocjacje zakończono w 2014 roku. W imieniu państw członkowskich rozmowy prowadziła Komisja Europejska. Pod koniec października tego roku, podczas szczytu Unii z Kanadą, umowa ma zostać podpisana. Ostateczne wdrożenie będzie zależało od jej ratyfikacji przez parlamenty krajów Unii. Może to potrwać nawet 2-3 lata, dlatego planowane są tymczasowe rozwiązania. Od 2017 roku ma wejść w życie cześć zapisów, czyli pakiet handlowy.

Czy jednak w ogóle do tego dojdzie? Dziś na spotkaniu ministrów państw Unii Europejskiej nie doszło do ostatecznego porozumienia w sprawie zgody na podpisanie CETA. Teraz sprawą zajmą się przywódcy unijni na czwartkowo-piątkowym szczycie.

Czy słyszałe(a)ś o CETA?


Jaki jest podstawowy problem z CETA?

Brak rzetelnej informacji - to podstawowy zarzut. Przez wiele lat negocjacje były tajne. Dla jednych był to wymóg wynikający z międzynarodowych standardów, dla drugich chodziło o to, aby społeczeństwo w porę nie dowiedziało się, co znajdzie się w tej umowie. Choć treść upubliczniono po przyjęciu jej przez KE, to do dziś trwa spór o interpretacje wielu jej zapisów. Sama umowa to prawie 1500 stron. Jest to bardzo złożony dokument, trudny do analizy, zawierający zapisy, które budzą poważne wątpliwości. Właśnie ta niejednoznaczność i skomplikowanie powodują emocje. A forma wprowadzenia na pewno nie sprzyja uspokojeniu nastrojów, bo niby parlamenty narodowe mają coś do powiedzenia, ale proces ten będzie się toczył już po podpisaniu umowy. Zresztą w pierwszej wersji miało się skończyć tylko na ratyfikacji przez Parlament Europejski. Tego udało się uniknąć.

- Informacje, które spływają z rynku są sprzeczne, a najgorszą obecnie sprawą jest brak wiedzy na temat tej umowy. Wszyscy posługują się sloganami typu: chrońmy nasze rolnictwo, inni znowu, że korporacje nas zniszczą, że przegramy z agresywnym kapitalizmem. Chciałbym usłyszeć konkrety. Dajcie nam więcej wiedzy na ten temat. Nawet nie po to, aby wypowiedzieć się na temat samej umowy, ale po to, aby przygotować się do jej następstw - twierdzi Sławomir Halbryt, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza. - Tę umowę ktoś powinien wytłumaczyć ludziom zwracając uwagę na jej charakter i ogólne założenia, a potem skupić się na szczegółach. Podejrzewam, że wiele organizacji branżowych skupiłoby się na ważnych dla nich elementach umowy, gdyby miały do niej pełny dostęp. Jedni na niej być może skorzystają, inni nie, bo konkurencja kanadyjska może być zbyt silna i sobie z nią nie poradzą. Możemy sobie tylko gdybać, dlaczego informacji jest tak niewiele. Mam wrażenie - i nie tylko ja - ale także inne osoby ze środowiska, że tak naprawdę nie wiemy, jaki jest powód podpisania tej umowy, że rządzący coś ukrywają, albo nie chcą poinformować o jej celu.
W tej sytuacji nie tak łatwo wyjaśnić, o co dokładnie chodzi i jakie są sprzeczności w interpretacji. Postaraliśmy się jednak zebrać kilka "za" i "przeciw".

Zdaniem zwolenników CETA

Według zwolenników umowa otworzy nowe możliwości przez polskimi przedsiębiorcami, którzy będą mogli podbić kanadyjski rynek, zarówno produktami, jak i usługami. Nowy rynek może dać z kolei nowe miejsca pracy. A dlaczego Kanadyjczycy mieliby kupować polskie produkty? Bo są dobre jakościowo i choć droższe, to znajdą bez problemu nabywców wśród - w końcu bogatych - konsumentów zza Oceanu. To z kolei ma być też szansą dla naszych rolników, którzy produkują zdecydowanie zdrowsze produkty. Zwolennicy uspokajają, że przed wejściem do Unii Europejskiej też obawialiśmy się konkurencji, nowych rynków, a ostatecznie skorzystaliśmy na tym. Umowa poprawia także możliwości znajdowania zatrudnienia na rynku kanadyjskim przez polskich specjalistów, obejmuje uproszczone procedury delegowania pracowników i wprowadza wzajemność w uznawaniu kwalifikacji.

- CETA znosi bariery celne i zrównuje firmy europejskie w prawie do udziału w procedurach zamówień publicznych z firmami kanadyjskimi w Kanadzie. Tworzy większe szanse dla sektora małych i średnich firm, bo zostały przewidziane w umowie dodatkowe mechanizmy wspierania wymiany handlowej i uproszczone procedury celne - mówi Jakub Wojnarowski, zastępca dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan. - Największe korzyści powinny odczuć w przyszłości takie sektory polskiej gospodarki jak produkcja maszyn czy sektor chemiczny, bo to produkty z tych sektorów tworzą większość polskiego eksportu do Kanady.
Zdaniem przeciwników CETA

Według przeciwników umowy naszym przedsiębiorcom będzie trudno konkurować z dużymi koncernami i to nie tylko na tamtym rynku, ale przede wszystkim na rodzimym. Nasz rynek zostanie zalany tanią żywnością, produkowaną bez zachowania europejskich norm jakościowych, o które walczono w Unii przez lata. Obawy budzi stosowanie zakazanych u nas środków ochrony roślin, dodatków do żywności i GMO. Kanada jest bowiem jednym z największych producentów tzw. żywności modyfikowanej genetycznie. Małe gospodarstwa, które stanowią trzon gospodarki rolnej w Polsce mogą nie wytrzymać konkurencji z dużymi kanadyjskimi gospodarstwami. Przewaga koncernów będzie zbyt duża, a to wcale nie wpływa na konkurencyjność rynku. To nie spowoduje wzrostu miejsc pracy, a ich utratę. Tu przywołują przykład umowy NAFTA, zawartej między USA, Kanadą i Meksykiem. Nie wpłynęła ona na wzrost miejsc pracy, a wprost przeciwnie. Najbardziej dotknęło to biedniejszy Meksyk.

- Obawiamy się napływu żywności, która nie do końca jest bezpieczna i certyfikowana w Kanadzie, a nie w UE. Żywność pochodzenia GMO na pewno będzie tańsza i konkurencyjna w stosunku do naszych produktów. Z drugiej strony trend świadomości konsumenckiej w Polsce znacząco się poprawia. Dlatego też umowa jest pewną szansą dla polskiego rolnictwa, bo nasza produkcja roślinna jest GMO free - mówi Rafał Mładanowicz, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż i rolnik prowadzący 40-hektarowe gospodarstwo w woj. pomorskim.
Kolejnym argumentem podnoszonym przez przeciwników jest to, że CETA ma być furtką dla amerykańskich koncernów obecnych mocno w Kanadzie. Wówczas zbędna stanie się kolejna kontrowersyjna umowa, czyli TTIP , jaką obecnie negocjuje Unii Europejska ze Stanami Zjednoczonymi, oczywiście znów tajnie.

- Trochę mnie przeraziło masowe przenoszenie siedzib amerykańskich firm na tereny Kanady. W chwili obecnej chyba ok. 80 proc. amerykańskich firm ma siedziby właśnie tam. Czy to jest faktycznie wentyl bezpieczeństwa dla gospodarek Ameryki? Dzięki temu, w krótkim czasie, mogą wyeksportować ogromne ilości produktów rolno-spożywczych do nas. Będzie to jednak tylko krótkofalowe działanie. Ja natomiast w mojej branży nie mogę patrzeć krótkofalowo - dodaje Rafał Mładanowicz.
Gospodarstwa rolne w Kanadzie to wielkie fabryki żywności, z którymi trudno będzie konkurować ceną. Pomorscy rolnicy zamierzają więc walczyć jakością. Gospodarstwa rolne w Kanadzie to wielkie fabryki żywności, z którymi trudno będzie konkurować ceną. Pomorscy rolnicy zamierzają więc walczyć jakością.

Zagrożenia można przekuć w szanse

Nawet sceptycy uważają jednak, że długofalowo możemy nawet wygrać na tej umowie. Trzeba się jednak przygotować.

- Musimy działać dwutorowo. Poza zbudowaniem jakiejś wizji gospodarczej, musimy też tworzyć zaplecze produkcyjne, które obecnie kuleje i w produkcji roślinnej, i w zwierzęcej. Do tego niezbędna jest nam także świadomość konsumencka. Badania konsumenckie pokazują, że tylko ok. 20 proc. Polaków czyta etykiety na produktach. Gdybyśmy zwiększyli ten patriotyzm konsumencki o kolejne 20 proc. to uważam, że w perspektywie długofalowej nie będziemy musieli się CETA obawiać - mówi Rafał Mładanowicz. - Dodatkowo spokojnie przez najbliższe lata jesteśmy w stanie w Polsce stworzyć swoją bazę paszową. Tak aby odciąć się od GMO. Już w tej chwili w Polsce uprawiane są dziesiątki tysięcy hektarów soi. Nawet jeśli Amerykanie czy Kanadyjczycy nagle chcieliby zmieniać podejście do swojej produkcji rolnej, to "wygodnictwo" amerykańskich farm pod kątem GMO jest tak duże, że gdyby mieli tego zaniechać i wejść w normalną produkcję, ze związanymi z tym zagrożeniami, to nie nie dadzą rady.
Czy bać się arbitrażu międzynarodowego?

Jest jeszcze jedna sporna sprawa. Chodzi o arbitraż międzynarodowy. Po wejściu w życie umowy między Kanadą i Unią Europejską firmy będą mogły pozywać państwa i domagać się odszkodowań za zmiany w prawie (np. podniesienie płacy minimalnej czy zakaz stosowania jakiegoś pestycydu), które uniemożliwiłyby im osiągnięcie spodziewanych zysków. Proponowana obecnie w CETA formuła jest jednak korzystniejsza dla Polski niż ta, która obowiązuje nasz kraj w ramach umowy, jaką w latach 90. podpisaliśmy m.in. z Kanadą i Stanami Zjednoczonymi. Na podstawie takiej właśnie umowy amerykański koncern Cargill otrzymał od Polski ponad 16 mln zł za to, że w naszym kraju ograniczono stosowanie syropu izoglukozowego. Według CETA gorzej i tak już nie będzie.

Skorzystają trójmiejskie porty

Umowa jest transgraniczna, ale sprawa dotyczy także Pomorza i Trójmiasta. I tu mały, ale ważny lokalny wątek. Wzrost wymiany handlowej może pomóc naszym portom. W ostatnich latach mocno skorzystały na kontaktach z Azją. Teraz mogą skorzystać na wzmożonej wymianie handlowej z Kanadą. Trójmiejskie porty rozwijają się, inwestują, ale wiele jeszcze przed nimi.

- W związku z CETA mamy bardzo dobry moment dla sprzedaży nadwyżek naszej bezpiecznej i dobrej żywności. Tylko nie jesteśmy na to gotowi. Brak w dalszym ciągu terminala produktów rolno-spożywczych z prawdziwego zdarzenia w naszym kraju. Mamy całkiem dobre możliwości eksportowe. Jednak nie są one w stanie konkurować na linii bezpośredniej. Możemy nasze towary wysyłać przez Hamburg czy z innych portów Zachodniej Europy, ale w ten sposób za wiele na tym nie zarobimy - dodaje prezes Mładanowicz.
A jak dziś wyglądają gospodarcze kontakty polsko-kanadyjskie?

Eksport z Polski do Kanady w I połowie tego roku przekroczył 705,6 mln euro i jest to 12 proc. więcej niż rok temu. W całym 2015 roku eksport przekroczył 1,1 mld euro. Wartość skumulowanych inwestycji kanadyjskich w Polsce w 2014 roku wyniosła 264 mln dolarów kanadyjskich. Co kupują Kanadyjczycy w Polsce? Najchętniej wyroby przemysłu lotniczego, czyli silniki turboodrzutowe i turbośmigłowe czy podwozia do samolotów i ich części. Drugie w kolejności są surowe skóry, głównie z norek. Na tym Pomorze niewiele korzysta. Pierwsza grupa produktów to domena podkarpackiej Doliny Lotniczej. Z kolei z Kanady importujemy układy scalone i mikroasemblery elektroniczne, wały napędowe, korby oraz silniki turboodrzutowe, turbośmigłowe i inne turbiny gazowe.

Co na to politycy

W sobotę w Warszawie odbył się protest. "Mieliśmy wstać z kolan, a rząd klęka" - pod tym hasłem maszerowała Akcja-Demokracja, a poparły ją m.in. związki zawodowe i partie polityczne - wśród nich Partia Razem, ruch Kukiz'15, SLD czy OPZZ RIOR. Na jednej manifestacji spotkali się Adrian Zandberg z Razem i Paweł Kukiz. Swój protest "Stop CETA" zorganizował też Obóz Narodowo-Radykalny. Za przyjęciem CETA - jak do tej pory - opowiadały się PO, Nowoczesna, PSL i PiS. Jak widać CETA wprowadziła dziwne alianse na polskiej scenie politycznej. Jednak wszystko wskazuje na to, że... wiele jeszcze przed nami.

- Ratyfikacja umowy będzie wymagać 2/3 głosów. Mamy więc jeszcze wiele czasu na podjęcie ostatecznej decyzji i bardzo wysoki próg akceptacji przez Sejm - czytamy we wczorajszej odpowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na list Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych, które ma zastrzeżenia do CETA.

Opinie (121) 1 zablokowana

  • CETA To kolejne wzbogacanie sie kosztem zdrowia Ludzi!!

    UE wprowadziła do Polski śmieciowe jedzenie zlikwidowała Polskie ostre normy zakazujące ich sprzedaży!!Teraz CETA Chce by mozna było sprzedawać u nas jeszcze gorsza jakościowo żywność której głównym składnikiem są konserwanty,cukier gukozowo fruktozowy i zjełczałe tłuszcze !!!Dlatego rozmowy były tajne i dlatego są setki przepisów które maja regulowac jak ukrywać szkodliwość dla ludzi.

    • 19 1

  • te umowy śmierdzą na odległość, i żadne zapowiadane pozytywne skutki dla Polski jakoś mnie nie przekonują

    • 15 1

  • Nikt nie straci, nikt nie zyska - CETA nie przejdzie (2)

    • 3 10

    • no nie wiem

      Lewica w PE przepchnie wszystko nawet wbrew woli panstw

      • 1 0

    • Niestety już przeszła

      głosami PIS i PO

      • 1 0

  • CETA i TTIP to zdrada interesu narodowego.Zdjęcia kurczaków amerykańskich, kanadyjskich ostudzą zwolenników.Przyjęcie umów ,to żywność modyfikowana i kurczaki o czterech nogach.Smacznego.

    • 10 1

  • Za CETĄ głosowało PO&PIS (1)

    I co lemingi, wasze dwie sztandarowe partie poza którymi świata nie widzicie głosowały za CETA. W końcu do was barany dotarło że to są dwie antypolskie partie?

    • 15 2

    • właśnie tez o tym czytałem! Ojjj grubo!!!!

      • 5 0

  • Ja wam to ułatwię (1)

    CETA - oligarchia miedzynarodoea

    • 8 0

    • czytaliście o tym CETA i ttip to nic innego jak tajne głosowania za korporacyjnym i monarchami które chcą rządzić poprzez wywiazywanie się z umów międzynarodowych ,gdzie oskażane państwa nie mają nic do powiedzenia!
      albo się zgadzasz albo kara miliony $$$ za co ,nieważne!

      • 3 0

  • Dlaczego z góry zakłada się, że GMO jest szkodliwe? (1)

    Z tego co się orientuję przeprowadzono mnóstwo badań na ten temat i nie udało się tego udowodnić.

    • 2 15

    • udało się nawet udowodnić, że nie jest szkodliwe...

      • 2 2

  • a jak mamy konkurować!!

    oni wyślą kilku facetów z walizkami pełnymi kasy i wszystko kupią a co ma zrobić nasz przedsiębiorca, mikrus w porównaniu z nimi, stanie w kolejkę po wizę?

    • 8 0

  • w sprawie dobrego jedzonka .... (3)

    Walonczycy na zarcie sa baaardzo wybredni - podobnie jak ich francuscy sasiedzi. Byle czego do ust nie wezma. Najlepsze mieso i kielbasy sa dla nich z malych, wiejskich ubojni,w ktorych zaopatruje sie ich rzeznik,co ma sklep w dzielnicy. Nawet rolnicy scwanili sie i sami proponuja "colis", czyli po polsku paczki z wlasnego uboju i z wlasnorecznego wyrobu.
    Sery kupuja najlepiej z wiejskich wytworni prawie ze chalupniczych. Bo to ma najlepszy smak ! Carrefour i belgijski Delhaize to wiedza, dlatego sami podpisuja umowy z lokalnymi producentami.
    W belgijskim Lidlu tez mozna znalezc sporo produktow lokalnych. Teraz na jesieni sprzedaja np. walonska dziczyzne,co ja upolowano na miejscu w kraju.

    Gdyby tania zywnosc z Kanady byla az taka dobra,to by wzieli i podpisali to cale CETA.
    U nich tez jest epidemia raka ii chorob autoimmunologicznych. Nie tylko w Polsce !
    Oj,zebysmy sie pewnego dna nie znalezli z reka w nocniku, kiedy tesknic bedziemy do plastikowego sera z Biedry i do wyrobow kielbasopodobnych !

    P.S. Francja chce to cudo podpisac, bo sam Hollande powiedzial Magnette tydzien temu,ze go rozumie,ale ze PRESJA jest duza.
    On dobrze wie, ze te tony obornika przed Elysée to juz nie za jego kadencji ...

    • 6 0

    • ptysiu (2)

      chyba nie zrozumiales prawdziwej przyczyny dla ktorej Francja i Walonia sprzeciwiaja sie CETA. Chodzi o ochrone produktow jak sery, piwa i wina. Amerykanie i kanadyjczycy w zamian za dopuszczenie tych produktow na swoj rynek, chca uzyskac prawo do ich dowlnego kopiowania ...

      • 3 2

      • balbinko (1)

        Dobrze wiem, o co chodzi. Poza tym belgijskie piwo i francuskie sery oraz wino ciagle stoja na wyzszym poziomie, niz ich blade kalifornijskie kopie chrzczone siarka i czym tam jeszcze !
        Bo na marke i jakosc pracuja cale pokolenia savoir faire !

        Poza tym europejski rynek zbytu na w/w produkty ciagle jeszcze ma sie dobrze. Francuski producent wina sprzeda swoje butelki 200-300 km od domu i nie potrzeba mu wozic ich za ocean, zeby wyjsc na swoje ! (Ile to CO2 sie przy tym naprodukuje !).

        A doskonale europejskie produkty i tak sa juz kopiowane na calym swiecie. AOC ich nie chroni, a podpisanie CETA i TTiP ten smutny proceder tylko zalegalizuje !

        .... taka jest prawda, balbinko ....

        • 4 0

        • nie potrzebuja eksportowac za ocean?

          sprawdz sobie ptysiu ile Francuzi eksportuja wina do usa i pozniej sie wypowiadaj ...

          • 0 0

  • (1)

    fajne pytania w ankiecie - były rząd ustami Bieleckiego przyznała się że nie przeczytał, a pytają nas

    • 4 0

    • super

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Łukasz Żelewski

Prezes zarządu Agencji Rozwoju Pomorza od 2007 roku. Wcześniej pełnił funkcję Zastępcy Dyrektora...

Najczęściej czytane