• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Brak wynagrodzenia za praktyki zawodowe

Wojciech Kawczyński
20 grudnia 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (54)
Praktyki zawodowe to często pierwszy kontakt z pracą zarobkową młodych ludzi. Praktyki zawodowe to często pierwszy kontakt z pracą zarobkową młodych ludzi.

Brak wynagrodzenia za praktyki zawodowe. Nieterminowa wypłata wynagrodzenia za pracę jest wykroczeniem przeciwko prawom pracownika. Nie każdy jednak wie, jakie kroki może podjąć, kiedy pracodawca zwleka z wypłatą. W takiej sytuacji znalazł się syn naszego czytelnika.



Porady prawne w serwisie Praca



Mój syn raz w tygodniu chodzi na praktyki zawodowe. Przed ich rozpoczęciem podpisał umowę, w której była mowa o tym, że do 10. dnia każdego miesiąca będzie otrzymywał wynagrodzenie. Niestety zaczął się właśnie jego trzeci miesiąc pracy i nie dostał jeszcze ani jednej wypłaty. Jakie kroki powinien podjąć?

Brak wynagrodzenia za praktyki zawodowe - jakie kroki podjąć?



Odpowiedzi na to pytanie udzielił radca prawny Wojciech Kawczyński z Kancelarii Prawnej Kawczyński i Kieszkowski Adwokaci i Radcowie Prawni sp.p. w Gdańsku

Wojciech Kawczyński, radca prawny Wojciech Kawczyński, radca prawny
Z informacji od czytelnika nie wynika, jaką umowę podpisał syn czytelnika. Czy jest to umowa o pracę na 1/5 etatu czy umowa zlecenia, czy też może specyficzna forma praktycznej nauki wykonywania zawodu, która może być, zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z dnia 24 sierpnia 2017 w sprawie praktycznej nauki zawodu wykonywana w warsztatach szkolnych, pracowniach szkolnych, placówkach kształcenia ustawicznego lub praktycznego, u pracodawców i w indywidualnych gospodarstwach rolnych. Z uwagi jednak na fakt, iż zgodnie z art.7 ww. Rozporządzenia umowę o praktyczną naukę zawodu organizowaną poza daną szkołą zawiera z podmiotem przyjmującym uczniów na praktyczną naukę zawodu, dyrektor szkoły, a w pytaniu czytelnika mowa jest o umowie, którą zawarł jego syn, a nie dyrektor szkoły, najprawdopodobniej ten ostatni przypadek należy wykluczyć.

W dalszej części niniejszego artykułu zostanie przyjęte, iż syna czytelnika wiąże z pracodawcą umowa o pracę. Może o tym świadczyć termin, w którym miał otrzymywać wynagrodzenie. Zgodnie bowiem z art. 85 §2 Kodeksu pracy wynagrodzenie za pracę płatne raz w miesiącu wypłaca się z dołu, niezwłocznie po ustaleniu jego pełnej wysokości, nie później jednak niż w ciągu pierwszych 10 dni następnego miesiąca kalendarzowego. W praktyce to właśnie 10. dnia kolejnego miesiąca wiele firm wypłaca wynagrodzenia pracownikom. W przypadku umowy zlecenia data wypłaty wynagrodzenia za wykonane zlecenie jest pozostawiona woli stron. To strony w umowie zlecenia określają, kiedy zleceniobiorca otrzyma wynagrodzenie za wykonane zlecenie. Nawet jednak jeśli syn czytelnika podpisał dokument, który nosi tytuł "umowa zlecenia", to w przypadku gdy podlega bezpośredniemu kierownictwu swojego przełożonego i wykonuje pracę w miejscu i czasie wyznaczonym przez niego, to jest to - mimo nazwy - umowa o pracę. W takim przypadku wszelkie poniższe uwagi mają zastosowanie także do takiej umowy.

Poznaj trójmiejskich pracodawców



Brak terminowej wpłaty wynagrodzenia to wykroczenie przeciwko prawom pracownika



Czy zdarzyło ci się nie dostać wynagrodzenia za pracę na czas?

Brak terminowej wypłaty wynagrodzenia za pracę jest wykroczeniem przeciwko prawom pracownika. Zgodnie z art. 282 Kodeksu pracy ten, kto wbrew obowiązkowi nie wypłaca w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia przysługującego pracownikowi, podlega karze grzywny od 1 do 30 tys. zł. Wykroczenie to popełnia zawsze konkretna osoba fizyczna. Co do zasady, jeśli pracodawcą jest osoba fizyczna, to ona jest zobowiązana do wypłacania wynagrodzenia. Jeżeli natomiast pracodawcą jest np. spółka handlowa, to osobą odpowiedzialną jest osoba zarządzająca tą jednostką, czyli np. członek zarządu spółki, chyba że osoby te wykażą, że czynności te zleciły jakiejś innej osobie np. kadrowej. Wtedy odpowiedzialną za niewypłacenie wynagrodzenia jest ta osoba, chyba że ona z kolei wykaże, że brak zapłaty wynagrodzenia nie nastąpił w wyniku jej błędu, ale np. niezapewnienia środków koniecznych do wypłaty wynagrodzenia przez pracodawcę.

Uporczywe niewypłacanie wynagrodzenia może być przestępstwem



Co więcej, uporczywe lub złośliwe niewypłacanie pracownikowi wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia pieniężnego, wynikającego ze stosunku pracy, może stanowić przestępstwo, o którym mowa w art. 218 § 1a Kodeksu karnego zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3. Jak podkreśla się w piśmiennictwie za typowy przykład uporczywego niewypłacania wynagrodzenia za pracę przyjmuje się zaleganie z trzema i więcej wypłatami wynagrodzenia (lub częściami wypłat), jeżeli pracodawca w datach kolejnych wypłat dysponował środkami umożliwiającymi należyte wykonanie zobowiązania względem pracownika.



W mojej ocenie do uporczywego naruszania prawa pracownika do wynagrodzenia za pracę dojść może jednak również wtedy, gdy pracodawca zalega z wypłatą jednej tylko pensji, ale wielokrotnie wzywany do jej zapłaty lekceważy ten obowiązek". W konsekwencji w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się syn czytelnika, pracownik powinien wezwać pracodawcę do wypłaty zaległego wynagrodzenia za wszystkie zaległe miesiące wraz z należnymi odsetkami za opóźnienia liczonymi od następnego dnia, kiedy miał dostać wypłatę. Pracownik nie musi przy tym wyliczać tych odsetek. Wystarczy, że napisze że oprócz wynagrodzenia za pracę domaga się odsetek ustawowych za opóźnienie. To pracodawca powinien te odsetki wyliczyć na dzień zapłaty zaległego wynagrodzenia.

Niezależnie od tego pracownik może zgłosić taką sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy, a w przypadku gdyby pomimo wezwań do pracodawcy w dalszym ciągu nie otrzymał wypłaty, także na policję.

O autorze

autor

Wojciech Kawczyński

radca prawny, kancelaria Kawczyński i Kieszkowski

Miejsca

Opinie (54)

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    (3)

    Niestety bezpłatne praktyki to coraz częstsze zjawisko. Jest to niepoważne i wręcz absurdalne, młody człowiek chce zdobyć doświadczenie, poświęca swój czas i nieraz musi być na praktykach po 8-12 godzin, za które nie dostanie ani złotówki. Za co taka osoba ma się utrzymać? Rząd powinien się w końcu wziąć do roboty i prawnie uregulować konieczność wynagradzania praktyk młodym ludziom, za każdą pracę należy się zapłata niezależnie czy to praktyki czy pełen etat na umowie o pracę.

    • 37 7

    • Tak tak

      Aha, wcale a wcale w latach 2000 tak nie bylo. Wcale tak nie bylo przy >20% bezrobociu u mlodych

      • 1 2

    • Zaraz, zaraz.

      Zaraz, zaraz, pan Radca prawny podał zapisy ustawy, które już dziś funkcjonują w naszym prawie, które ten pracodawca złamał. Co jeszcze może zrobić rząd? Tu, w tym przypadku potrzebny jest kontroler z Inspekcji Pracy, lub prokurator. Bo wydaje mi się, że to nie jest jedyny przypadek "zapomnienia" tego pracodawcy?

      • 0 0

    • W normalnej, zdrowej gospodarce to czeladnik płaci mistrzowi za naukę !!

      • 3 0

  • (2)

    Tak się kończy szukanie przez pracodawców 30-letnich ludzi z 20-letnim doświadczeniem.

    • 22 1

    • W Bangladeszu w branży szycia odzieży są tacy,

      albo za parę lat będą

      • 1 0

    • jest to możiwe - jak się pracuje 16h na dobrę to 20 lat doświadczenia robi się w 10 lat

      • 4 0

  • Opinia wyróżniona

    (30)

    Brak zapłaty to jedno, ale jak taki młody człowiek ma się czegokolwiek nauczyć, jeśli dostaje najgorszą robotę, której stali pracownicy nie mieli ochoty robić. Moje praktyki na studiach polegały na segregowaniu tony papierów, klikaniu jednej rzeczy w systemie i wysyłaniu faksów. Zero tłumaczenia, a jeszcze głupie przytyki. To ma być przygotowanie do pracy w zawodzie?

    • 48 4

    • (18)

      A jaką robotę ma dostać osoba, która niczego praktycznego nie umie? Stali pracownicy mają swoje obowiązki i nikt im również nie płaci dodatkowo za szkolenie praktykantów.

      • 6 10

      • (4)

        To po co w ogóle organizować praktyki, jeśli żaden ze stałych pracowników nie ma czasu zająć się praktykantem, nawet jeśli jest do tego wyznaczony. Przecież to kompletnie nic nie wnosi dla rozwoju zawodowego takiej osoby. Sama byłam kilka lat temu wyznaczona do "opieki" nad praktykantką. Robiła to co ja robię na co dzień, poza sytuacjami awaryjnymi, gdzie trzeba było działać szybko i nie było czasu Jej uczyć.

        • 14 2

        • (1)

          Doświadczenie przychodzi z czasem, wiedza przychodzi z nauką - nie dotkniesz liczb zespolonych jeśli nie rozumiesz podstaw arytmetyki. Jeśli mam kogoś nauczyć gotować to niech najpierw nauczy się dbać o sprzęt. Tak samo ma ślusarstwa, stolarstwa czy czego byś nie wymyślił. Gdy już nauczy się dbać o sprzęt, przyjdzie czas na to by nauczył się dbać o swoje otoczenie tak by ani sobie, ani nikomu innemu nie zrobił krzywdy przez brak wyobraźni bądź zrozumienia zagrożeń jakie wynikają z wykonywania określonej pracy.
          Po to są praktyki by młody człowiek poznał swoje stanowisko pracy, zrozumiał jakie zasady obowiązują i z czasem obył się z sprzętem. Zatem praktyki to jedynie podstawa, wstęp do zawodu. Doświadczenie i chęć nauki pozwoli młodemu człowiekowi stać się mistrzem, ale na pewno potrzeba na to czasu!

          • 4 1

          • Tak, praktyki to wstęp do zawodu, ale jeśli nikt nie ma czasu się zająć praktykantem, to i tego wstępu mieć nie będzie. Wydaje mi się, że to jest jednak bardziej problem praktyk w biurach, bo jak ktoś ma uczyć się pracy na maszynach, to go tak nie olewają, chociażby po to, żeby sobie krzywdy nie zrobił.

            • 2 0

        • (1)

          To pytanie do pracodawcy po co, a nie zarzuty do stałej obsady, że nie mają czasu szkolić praktykantów. Wyznaczyć pracownika oczywiście można, pod warunkiem, że na ten czas część jego pracy wykonuje ktoś inny. Może twoja praca nie jest skomplikowana i praktykant może ją wykonywać, ale to już zależy od branży i stanowiska.

          • 1 0

          • Tak, to zarzut przede wszystkim do pracodawcy, albo przynajmniej osoby, która sobie wymyśliła praktykantów, skoro nie umie zorganizować pracy z korzyścią dla wszystkich. Jeśli firma nie ma możliwości nauczenia praktykanta czegokolwiek, bo jest zawalona robotą, to niech się lepiej w to nie bawi, inaczej praktykant to po prostu darmowa siła robocza - osoba, którą się wykorzystuje pod płaszczykiem zapewnienia możliwości nauki zawodu. Patrząc z drugiej strony: jeśli w firmie nawarstwiają się papiery, którymi nikt się nie zajmuje przez dłuższy czas, to znaczy, że stali pracownicy nie wywiązują się ze wszystkich swoich obowiązków ;)

            • 0 0

      • (12)

        Kiedy przychodzi nowy pracownik, to też nikt go nie będzie wdrażał, bo nikt nie dostanie za to dodatkowych pieniędzy? Obojętnie, czy świeżak po studiach, czy osoba, która już coś robiła i umie - każdego trzeba wdrożyć.

        • 3 3

        • (11)

          Nie jest obojętnie. Nowy pracownik przychodzi z założeniem pracy przez jakiś czas. Uczenie go to inwestycja na przyszłość. Uczenie praktykanta to strata czasu, jeśli muszę odłożyć swoją pracę i trzymać go za rączkę.

          • 2 2

          • (10)

            To kto ma w takim razie takiego praktykanta uczyć, skoro każdy uważa, że to nie jego broszka?

            • 4 0

            • (9)

              To pytanie należy kierować do pracodawcy, który przyjął praktykanta, a nie pracowników, którzy zapewne go wcale nie chcieli.

              • 2 1

              • (8)

                Tak to zazwyczaj wygląda, że pracownicy nie mają ochoty nikogo uczyć, ale skoro dostali takie polecenie służbowe...Z tym chyba dyskutował nie będziesz?

                • 2 0

              • (7)

                A ty nie dyskutuj z tym co pracownicy dają do zrobienia praktykantowi.

                • 0 2

              • (6)

                Jako praktykantka, która chciała czegoś więcej, niż tylko odwalenia praktyk, mogłam dyskutować. Młoda i głupia byłam. Teraz patrzę z perspektywy czasu i widzę, jaka to była chora sytuacja. Czyli twoim zdaniem taki pracownik, któremu nie na rękę zajmowanie się praktykantem, mógłby mu zlecić na przykład czyszczenie kibli w biurze i to też by było w porządku i nie temat do dyskusji? Totalna samowolka? No chyba jednak nie.

                • 1 0

              • (5)

                A twoim zdaniem pracodawca może wymagać od pracownika szkolenia praktykantów, jeśli nie należy to do jego obowiązków? Wszystko działa w dwie strony. Pracodawca płaci za wykonywanie określonej pracy, uzgodnionej w umowie.

                • 0 1

              • (4)

                W idealnym świecie nie może, ale spróbuj się sprzeciwić. Zazwyczaj jest określone w umowie stanowisko pracy, do którego przypisany jest jakiś ogólnie przyjęty zakres obowiązków. Podpisywałeś gdzieś kiedyś szczegółowy zakres obowiązków, bo ja nie. Co więcej, u mnie każdy musi umieć wszystko, żeby móc zastąpić współpracownika.

                • 0 1

              • (3)

                Owszem, mam zakres obowiązków w umowie. Trzeba było wybrać porządna firmę.

                • 1 2

              • (2)

                Umowa zlecenie?

                • 0 2

              • (1)

                Umowa o pracę.

                • 2 1

              • Jest tam rubryka rodzaj wykonywanej pracy. Wpiszą stanowisko i nic ponad to i PIP się nie przyczepi, więc wielu pracodawców nie pisze szczegółów w umowie, bo może nie pisać. Tak to działa w większości wypadków.

                • 2 0

    • Dlatego pracodawcy tak bardza chca, zeby tusk wrócił (1)

      On się nigdy nie czepiał, że praktyki zawodowe maja byc platne

      • 0 10

      • Każdy, kto pisać potrafi sprawdzi te twoje potłuczyny - już w latach 90 praktyki u prywaciarza płatne były. Określała to ustawa i w zależności od ilości dni przepracowanych uposażenie dostawałeś. Tego nikt nie zmieniał do czasu miłościwie nam panującego krótkiego i małego prezesa. Ale, przecież dla ciebie nie ma znaczenia rzeczywistość, ważne, że grosiki za komentarz lecą o przylepieniu tuska do czegokolwiek - swoją drogą, aż dziw bierze, że twoi mocodawcy nie znają starej prawdy "nie ważne jak, ważne że powtarzają twoje nazwisko"...

        • 2 2

    • Jakie studia takie praktyki (8)

      • 0 5

      • (7)

        Wiesz, te studia miałby mi zapewnić dobrze płatną pracę w międzynarodowej firmie i praktyki też były w dużej, międzynarodowej firmie, gdzie liczyłam potem na zatrudnienie. Po miesiącu praktyk odechciało mi się starać tam o pracę.

        • 2 1

        • (6)

          No jeśli po miesiącu się odechciało, to szybciutko. Może trzeba było najpierw się wdrożyć, potem popracować i na końcu wykazać, a nie na dzień dobry oczekiwać gwiazdki z nieba.

          • 2 3

          • (5)

            Oczekiwanie, że mnie czegoś tam nauczą, to nie jest oczekiwanie gwiazdki z nieba. Czego można się nauczyć przekładając papiery przez miesiąc z jednej kupki na drugą i do segregatora ( potem zaczął się rok akademicki ) ? O jakim wdrożeniu mówisz, skoro dla nich łatwiej było donosić mi kolejne ryzy zadrukowanego papieru do przekładania, niż pokazać, na czym polega ich codzienna praca? Atmosfera gęsta, fałszywa uprzejmość, wbijanie szpil, obgadywanie wszystkich naokoło... Firm o takim profilu działalności jest w Polsce sporo, po co pchać się na dzień dobry w gniazdo os, gdzie od razu widać, że prędzej będą chcieli Cię zgnoić, niż dać możliwość rozwoju i wykazania się.

            • 2 0

            • (4)

              Uczyć to się należało na studiach. Najpierw trzeba było poprzekładać te papiery, o które prosili, a z czasem zapewne dostawałabyś co raz bardziej rzeczowe zadania. Jeśli ktoś kręci nosem po miesiącu i oczekuje zadań doświadczonych pracowników nic nie potrafiąc to jest to nieporozumienie. Do wszystkiego się dochodzi etapami.

              • 0 3

              • (3)

                Praktyki trwały miesiąc, bo miały trwać miesiąc - tak to załatwiła uczelnia, z której skierowanie na te praktyki dostałam. Nie doszukuj się w tym niczego więcej. Miał być miesiąc, był miesiąc, potem trzeba było wrócić na uczelnię na dzienne studia, więc wróciłam. Nieporozumieniem było to, że w firmie, która zajmuje się tym, czego uczyłam się na studiach, nawet nie pokazano mi w praktyce, na czym polega mój przyszły zawód. Co w tym jest trudnego do zrozumienia? Owszem, do wszystkiego dochodzi się etapami. Tam nie było nawet początku czegokolwiek, zmarnowany miesiąc i tyle. Przekładać papiery może też małpa w zoo.

                • 3 0

              • bo te praktyki zazwyczaj polegają na wyzysku stażysty (2)

                Miałem dokładnie taką sytuację. Trzy miesiące stażu w drukarni jako grafik, po 8 godzin dziennie na II zmianę. Rozliczenie pod koniec stażu. Po trzech miesiącach szef łaskawie wręczył mi 600 PLN. Jakby mi ktoś w ryj strzelił.

                • 0 0

              • (1)

                Pewnie jeszcze kazał się cieszyć, że w ogóle cokolwiek Ci zapłacił, łaskawca. To jest patologia. Szkoły wymagają zaliczenia praktyk, z których kompletnie nic nie wynika, traktują Cię w firmie jak tanią siłę roboczą, nie przygotowują do pracy w zawodzie, bo nie mają czasu albo zwyczajnie nie chcą, przecież to totalna strata czasu. Powinni z tego zrezygnować w takim razie. Już chyba lepiej próbować pod koniec nauki załapać się chociaż na część etatu albo na zlecenie, bo wówczas i nauczą i zapłacą, według tego, co tu piszą. ;)

                • 0 1

              • Skoro praktyki są ze szkoły to jest to część nauki. Nie bardzo rozumiem czemu za dodatkową naukę chcesz jeszcze mieć płacone. Co do reszty to się zgadza.

                • 0 0

  • Temat znany od czasów januszów biznesu, czyli wykwitu wszelkiej działalności w latach 90. Byli, są i będą pajace żerujące na ludziach, którzy nie wiedzą jakie mają prawa i co mogą w sytuacji gdy pajac pensji nie wypłaca. Osobiście, dwadzieścia lat temu, zgłosiłem takich januszów, podpisali umowę, nie zgłosili i w dodatku wynagrodzenia zapłacić nie chcieli - ZUS, skarbówka, PIP, wszystko na raz ich rozjechało i skończyły się radosne wykwity januszowego korzystania z darmowej pracy.

    • 28 1

  • To jest własnie biznes najlepszy według Powców wtedy było takich nawiecej

    • 6 10

  • Do kamieniołomów.

    Każdy taki przypadek powinien być traktowany jak kradzież. I nie do pudła tylko do ciężkich robót ewentualnie zajęcie majątku na spłatę długów.

    • 5 1

  • Praktyki zawodowe dekadę temu to była kpina. Sam kończyłem budowlankę przy Grunwaldzkiej, nauczyciele brali nas na prywatne roboty i kiedy doświadczeni budowlańcy wykonywali prace godne tego zawodu nam dawali gruz do noszenia albo szlifowanie ręcznie ścian i tak przez 3 lata, ciekawe jak jest teraz

    • 5 0

  • Yusk nie placi za praktyki! (1)

    Szybciej ci da Janusz biznesu niż tzw tolerancyjny Szwed

    • 0 4

    • d

      raczej tuńczyk

      • 0 0

  • A nie wystarczy miska ryżu za praktyki?

    Mateusz

    • 4 2

  • jak by podawane bylo wynagrodzenie w ogloszeniu o prace to takie historie bylyby w promilach a tak

    co 5 mlody ma problemy z odzyskaniem pensji za to co przepracowal nie mowiac o placeniu tygodniowo jak wszedzie na zachodzie gdzie nikt nie bedzie pracowal 28 dni kredytujac swoja praca czyjs biznes. czas ogarnac ten komunistyczny balagan slorzacy tylko uprzywilejowanym spadkobiercom z ukadow.

    • 5 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Grzegorz Morawski

Prezes zarządu i udziałowiec przedsiębiorstwa POLYHOSE Poland. Grupa POLYHOSE jest globalną firmą, posiadająca oddziały w 10 krajach, produkującą nisko- oraz wysokociśnieniowe przewody transferowe, wykonane z gumy, plastiku i teflonu. POLYHOSE Poland została pierwotnie założona jako EXITFLEX Polska – spółka córka szwajcarskiej fabryki, istniejącej od 1971 roku. Członek zarządu i udziałowiec przedsiębiorstwa AIRBLAST Poland. Firma AIRBLAST, posiadająca oddziały w 12 krajach, jest od ponad...

Najczęściej czytane