Gdynia: 3 mln zł na prawników zajmujących się lotniskiem
Znalazł się chętny na zakup praw do dysponowania częścią majątku lotniska Gdynia-Kosakowo. To warszawska firma INBAP Intermodal, budująca kolejowy terminal przeładunkowy na ścianie wschodniej. Za 8 mln 666 tys. zł będzie zarządzać terenami o powierzchni 264 ha i takimi elementami jak pas startowy czy terminal pasażerski przez 20 najbliższych lat.
Myślisz, że z Gdyni będą startować pasażerskie samoloty?
Na ogłoszenie odpowiedział jeden oferent. We wtorek w gdańskim Sądzie Okręgowym syndyk masy upadłościowej lotniska zapoznał się z jego ofertą i ją zaakceptował.
Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo na zdjęciach
Kim jest inwestor?
To spółka INBAP Intermodal, mieszcząca się w Warszawie, ale działająca na ścianie wschodniej, gdzie w miejscowości Małaszewicze Duże (blisko granicy z Ukrainą) na obszarze 12 ha buduje terminal przeładunkowy z bocznicami kolejowymi, suwnicami bramowymi, platformami kontenerowymi i placem składowania pustych kontenerów, który ma zapewniać pełną obsługę logistyczną. Teraz za 8 mln 666 tys. zł netto przez 20 lat będzie mógł też zarządzać gdyńskim lotniskiem.
Upadłość po interwencji Komisji Europejskiej
Przypomnijmy: od lutego 2014 r. lotnisko nie może zostać uruchomione, bo Komisja Europejska zakwestionowała pomoc publiczną, jaką Gdynia i Kosakowo przeznaczyły głównie na zmiany w infrastrukturze lotniska w Babich Dołach, by dostosować je do przyjmowania cywilnych samolotów.
Czytaj więcej: Komisja Europejska: pomoc dla lotniska w Gdyni nielegalna.
Gdynia odwołała się od decyzji Komisji Europejskiej do sądu, ale poskutkowało to jedynie ograniczeniem kwoty, jaką spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo otrzymała od gmin w ramach niedozwolonej pomocy publicznej. Z 91,7 mln zł odjęto ok. 16,5 mln zł, które przeznaczone zostały na finansowanie budynków i wyposażenia lotniskowej Straży Pożarnej czy budowę ogrodzenia - czyli elementów, które przydadzą się lotnisku niezależnie od tego, czy dopuszczony będzie w nim także ruch cywilny.
Spółka pieniędzy nie oddaje, bo nie ma z czego: jest w stanie upadłości, nie zapłaciła też części wykonawców i współpracowników.
Plany były ambitne: po czterech latach działania spółka miała mieć rocznie pół miliona pasażerów, po kolejnych trzech - 1 milion, a w latach 2025-2030 nawet 1,4 mln pasażerów rocznie. Teraz wiadomo, że te liczby pozostaną na papierze, ale może w końcu uda się uruchomić lotnisko w innym formacie.