• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ponad połowa Pomorzan ma kredyt

VIK
16 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
W grupie 15,36 mln dorosłych kredytobiorców przeważają kobiety (51,1 proc.). W grupie 15,36 mln dorosłych kredytobiorców przeważają kobiety (51,1 proc.).

Ponad połowa dorosłych mieszkańców Pomorza ma jakiś kredyt, mieszkaniowy czy konsumpcyjny. Na szczęście tylko 8 proc. ma z tym kłopot i nie spłaca w terminie - podało Biuro Informacji Kredytowej. A jak wyglądamy na te kraju?



Prawie co drugi dorosły Polak (48,8 proc.) spłaca zobowiązania kredytowe. To średnia krajowa. Na Pomorzu mamy jednak wyższy wskaźnik, bo kredyty spłaca aż 51 proc. dorosłych mieszkańców regionu. Łącznie w skali kraju spłacanych było w czerwcu 2018 roku 28,34 mln zobowiązań kredytowych na kwotę 608,26 mld złotych. Okazuje się jednak, że Polacy solidnie spłacają swoje kredyty, biorąc pod uwagę fakt, że tylko 7,9 proc. kredytobiorców spóźnia się z regulowaniem rat powyżej 90 dni, co stanowi 6 proc. łącznej kwoty pozostającej do spłaty. Na Pomorzu znów jest powyżej średniej, bo kłopoty ze spłatą ma 8 proc. kredytobiorców.

Portret kredytobiorcy



Biuro Informacji Kredytowej przygotowało raport "Kredytowy portret Polaków 2018" z którego wynika, że w grupie 15,36 mln dorosłych kredytobiorców przeważają kobiety (51,1 proc.). Najliczniejszą grupą wśród kredytobiorców są osoby aktywne zawodowo w wieku 35-44 lat. Osoby te stanowią 23,3 proc. wszystkich kredytobiorców. Należy do nich co czwarty (25,55 proc.) spłacany obecnie kredyt. Mają oni do spłaty 40,7 proc. wartości wszystkich obecnie spłacanych kredytów. Średnia wysokość zadłużenia na kredytobiorcę w przedziale wiekowym 35-44 lata wynosi 69 150 zł.

Na dom czy na samochód?



Przeważający udział wartościowy na tle wszystkich rodzajów zaciągniętych kredytów w Polsce mają zobowiązania na cele mieszkaniowe. Jest ich obecnie 2,37 mln na łączną wartość pozostającą do spłaty w wysokości 420,66 mld zł (co stanowi 69,2 proc. łącznej wartości kredytów do spłaty). Aż 48,6 proc. wszystkich czynnych zobowiązań kredytowych stanowią kredyty konsumpcyjne, za które BIK przyjmuje łącznie kredyty ratalne i gotówkowe. Jest ich 13,81 mln na kwotę do spłaty wynoszącą 163,56 mld zł (co stanowi 26,9 proc. łącznej wartości kredytów do spłaty).

Ściana wschodnia ostrożna



Najwięcej kredytów w stosunku do poziomu zaludnienia mają mieszkańcy województw wielkopolskiego i dolnośląskiego, zaś najmniej - mieszkańcy województw podkarpackiego oraz świętokrzyskiego. Pod względem liczby posiadanych kredytów mieszkaniowych liderem jest województwo mazowieckie, bo 18 proc. wszystkich spłacanych kredytów należy do mieszkańców tego województwa. Najmniej takich kredytów, bo tylko po 2 proc. wszystkich spłacanych kredytów mieszkaniowych, mają osoby z województw opolskiego, podlaskiego i świętokrzyskiego. W liczbie kredytów konsumpcyjnych przodują: śląskie (13,4 proc.) i mazowieckie (12,8 proc.), natomiast do mieszkańców województwa podlaskiego należy tylko 2,4 proc. wszystkich spłacanych kredytów konsumpcyjnych, opolskiego 2,5 proc. i świętokrzyskiego 2,6 proc.

- Patrząc na kredytową mapę Polski zwraca uwagę znacznie wyższy poziom aktywności kredytowej na zachodzie Polski w stosunku do wschodniej części kraju. Można to częściowo tłumaczyć kilkoma czynnikami, m.in. zróżnicowaną skłonnością do ryzyka w różnych obszarach kraju, czynnikami kulturowymi albo różnicami w poziomie zamożności (posiadanym majątku) czy dochodowym (wynagrodzenia). Informacje z bazy BIK pokazują jednocześnie najniższą jakość kredytów udzielonych mieszkańcom północno-zachodniej Polski. Relatywnie lepiej spłacane są kredyty w województwach południowo-wschodnich. Pytanie, skąd może wynikać to zjawisko związane z bardziej sumiennym i odpowiedzialnym podejściem do spłacania rat kredytowych i czy przyczyna tkwi tylko w odmienności kulturowej, stylu życia czy też we wspieraniu przez rodzinę, np. pomocy krewnych, w przypadku kłopotów finansowych - wyjaśnia prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.
VIK

Opinie (129) 2 zablokowane

  • (13)

    Ja nie mam kredytu i nie będę miał. 30 lat czuć się niewolnikiem banku, to nie dla mnie.

    • 45 20

    • Wniosek z tej wypowiedzi płynie prosty. (2)

      Jesteś biedny i Ciebie na to nie stać.

      • 4 12

      • (1)

        Mój wniosek to taki, że bredzisz. Chcesz się spotkać? Pokaże Ci moja biedę, ale pod warunkiem, że przestaniesz wnioskować, bo Ci to nie idzie. Jesteś bogaty, bo stać Ciebie na kredyt? Ze słoikami z którymi tu zjeżdżasz, pewnie jesteś panem szlachtą hehe.

        • 14 12

        • Od słoików wyzywasz? Widzę że się u mamusi mieszka i samemu się niczego w życiu nie dorobiłeś.

          • 1 0

    • Ja mam dwa kredyty hipoteczne na laczna sume 330tys. (1)

      Ciezka sprawa. Nie polecam. Zawyzam zdecydowanie srednia.

      • 16 1

      • Mam tak samo, ale na razie zupełnie mnie to nie boli na szczęście i planuję oba spłacić w ciągu 3-5 lat.

        • 3 0

    • Wyjeżdzam (1)

      Do Norwegii i odkładam pieniądze na budowe domu,ucieka mi czas rodzinny,ale przemęcze sie 5 lat i mam nieruchomość na własność,a tak pętla na szyji przez 30 lat

      • 3 7

      • Uważaj, żebyś przez te 5 lat nie utracił rodziny. Wśród moich znajomych, którzy w pewnym okresie życia rozdzielili się, niestety taki scenariusz nie jest odosobniony

        • 19 1

    • To jak w takim razie żyjesz? Może zniewalasz rodziców siedząc im wciąż na głowie..?

      • 5 1

    • ale możesz spłacić wcześniej (2)

      jak znajdziesz dobrą prace i nie będziesz leniem

      • 15 20

      • Ja wzialem na 25 lat

        splacilem w niespelna 3,5 roku. Teraz juz biore wszystko za gotowke.

        • 6 4

      • Napisał to chyba bankowiec albo ukladzista

        • 12 9

    • Cały swiat zyje na kredyt i to normalne Gdyby nie kredyty to dalej byśmy w jaskiniach siedzieli

      • 10 29

    • jak nie jesteś bogaty to zawsze jesteś niewolnikiem
      nie masz kredytu na mieszkanie to mieszkasz u kogoś, niewolnik to niewolnik

      • 42 7

  • 70% mieszkan jednak za gotowke, tak czy nie ? (2)

    Sporo. Sporo tych kredytobiorcow w Polska. Jesli wuwzglednic ze najwiekszy zyciowy zakup ( mieskznie) tylko 30% Polakow dokonuje za pomoca kredytu.

    • 6 5

    • Tak. I nie, logika się kłania. (1)

      Obecnie 65-70% mieszkań kupowanych jest za gotówkę.
      Tylko że nie każdy ma jedno mieszkanie, może łopatologicznie:
      A - gotówka, A1 - gotówka, B - gotówka, B1 - gotówka, C - gotówka, C1 - gotówka, D- kredyt, E kredyt, F - kredyt

      Osoby A, B i C kupiły 6 mieszkań za gotówkę, osoby D, E, F kupiły 3 mieszkania na kredyt.
      Połowa osób ma kredyty, 2/3 zakupów było za gotówkę. Proste?

      ps. Poza tym kilka(naście) lat temu odsetek zakupów kredytowych był inny - oni jeszcze spłacają i też są w raporcie, myśl w trzech wymiarach - uwzględnij czas.

      • 4 0

      • I co z tego?

        Nie zmienia to faktu. Ludzie maja w pyta gotowki (podobno) a polowa narodu jest zadluzone po uszy. Kto tu klamie a kto jest po prostu pitolniety ?

        • 0 0

  • Po prostu bidaki są niewolnikami

    • 1 0

  • Fajny podział (4)

    Prawie tak samo przebiega podział kredytobiorców, jak podział na zwolenników partii rządzącej w wyborach samorządowych. Czyżby nie potrzebowali gotówki, bo 500+ jest lepszym rozwiązaniem ?

    • 37 11

    • (1)

      Nie mają zdolności kredytowej a różnica i tak minimalne

      • 2 1

      • mylisz się a róznica jest gigantyczna

        to nie kwestia zdolności, to raczej kwestia mentalności. Ludzie o poglądach konserwatywnych z reguły uważają, że na wszystko trzeba samemu zapracować.

        • 3 0

    • Fakt, czyli widać, że ci "wykształceni z dużych miast" to kredyciarze

      Kredyty konsumpcyjne, czyli wszystkie nie mające celów binesowych to zło, głupota i bezmyślność.

      • 11 2

    • Nie, bo w porownaniu z polszewikami mysla i nie sa skazeni propaganda tvnu

      • 6 9

  • Oto wielka tajemnica wysokich cen mieszkan (20)

    Gdyby banksterzy nikomu nie "dawali" kredytu na mieszkania, ludzie musieli by płacić pieniędzmi, które mają a nie tymi, które może kiedyś zarobią i ceny były by 70% niższe

    • 87 7

    • Tak było 20 lat temu. Był wtedy ogromny problem z dostępnością mieszkań... (1)

      ...stać na nie było tylko ludzi z dużą porcją gotówki

      • 3 2

      • Do sprzedaży po cenach rynkowych oferowanych wówczas było (1998r.) tylko 8 tys mieszkań. Dzisiaj sprzedaje się rocznie blisko 70 tyś mieszkań (67tys w roku 2017).

        • 2 0

    • (17)

      Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura

      • 6 32

      • Krzycz Trybson! (16)

        Bzdura ponieważ?

        • 20 2

        • (15)

          ponieważ popyt byłby bardzo niski, więc deweloperzy nie mieliby racji bytu. Po upadku deweloperów podaż mieszkań byłaby bardzo mała. Budowa i sprzedaż pojedynczych mieszkań wiązałaby się z bardzo wysokimi cenami, siłą rzeczy

          • 8 12

          • Krzycz Trybson! (14)

            Raczej sprzedawali by po cenach naturalnych, które by rosły naturalnie wraz ze wzrostem zarobków. To jest prosta korelacja, przed 2005 rokiem, kiedy o kredyt było sporo trudniej dało się budować i sprzedawać za 2000zł za metr kwadratowy, w 2005 roku zaczęło się luzowanie wymogów kredytowych i nagle mieszkania w tym samym miejscu i standardzie poszły o 150% w górę, w ciągu zaledwie roku. Jak to wytłumaczysz?

            • 16 5

            • (11)

              Dzisiaj sam koszt budowy mieszkań to około 4-5 tys zł/m2 (wzrosły koszty materiałów i robocizny). W cenie poniżej 4 tys/m2 trudno kupić nowe mieszkanie nawet na zapyziałej prowincji. Dolicz cenę gruntu, która jest tym większa, im bardziej atrakcyjny teren, dolicz koszty pośrednie i dolicz zysk.
              Zapomnij, że jakakolwiek spółka będzie prowadziła działalność ze stratami, żeby kupującym ulżyć w niedosycie finansowym.
              Jeżeli nie ma popytu na jakiekolwiek dobro konsumpcyjne w cenie gwarantującej odpowiedni zysk, to w gospodarce wolnorynkowej takiego dobra nikt nie będzie produkował.
              Co prawda niektórym marzy się całkowity powrót do gospodarki sterowanej centralnie, w której różnicę między kosztami produkcji, a przychodem ze sprzedaży można pokryć z dotacji (podatków), więc póki co, nierentowne przedsiębiorstwa skarbu państwa mogą czuć się w miarę komfortowo, (wystarczy głośno pokrzyczeć i rząd szybciutko "przychodzi z pomocą"). Firmy budowlane i deweloperskie na razie nie należą do tej grupy przedsiębiorstw, więc muszą sobie radzić na rynku bez pomocy państwa. Dla niektórych firm budowlanych i deweloperskich, sprzedających poniżej kosztów można dostrzec światełko w tunelu w postaci zleceń na mieszkania z plusem, ale to światełko jest i chyba jeszcze długo będzie bardzo bledziutkie

              • 6 7

              • Krzycz Trybson! (10)

                No tak, koszt budowy w Gdańsku to 4-5k, a w Łodzi i Katowicach to 2k (tak by wynikało z różnicy cen). I jeszcze nikt nie zwęszył interesu jakim jest import materiałów i robotników z tamtych okolic... A można by tyle zaoszczędzić... :D To są banialuki, że budowa tyle kosztuje.

                • 14 6

              • W Łodzi ostatnio też mieszkania zdrożały (5)

                ... i to znacznie. Oczywiście w porównaniu do Gdańska w innych miastach jest taniej, ale inne miasta nie są tak atrakcyjne, więc i grunty są tańsze. Zobacz jakie ceny mieszkań są np. W miejscowościach turystycznych. Takie Zakopane np. ... tam o cenie mieszkania decyduje grunt. Po prostu taniej nie kupisz

                • 3 2

              • Krzycz Trybson! (4)

                Cena gruntu w dużych miastach, w normalnych lokalizacjach (na przykład w znaczeniu "nie pas nadmorski") to maksymalnie kilkaset złotych w metrze kwadratowym mieszkania, w przypadku wysokich kilkunastopiętrowych bloków to jest 100-200zł w dzielnicach centralnych, wiadomo że im mniej pięter tym większy będzie udział gruntu w cenie, ale nikt nie buduje dwu/trzypiętrowych budyneczków. To nie może być traktowane jako usprawiedliwienie wysokiej ceny.

                • 2 3

              • (3)

                Cena uzależniona jest od podaży i popytu. Atrakcyjna lokalizacja przyciąga klientów i nic dziwnego, że cena jest odpowiednio wyższa.
                Dodam jeszcze jeden ważny aspekt, o którym rzadko kto wspomina, a mianowicie: niektóre inwestycje muszą być odpowiednio drogie, żeby utrzymać ich prestiż. Koszt robocizny i materiałów w takich inwestycjach jest kwestią drugorzędną. Jest grupa klientów, którzy gotowi są zapłacić bardzo wysoką cenę za nieruchomość dającą gwarancję odpowiedniego sąsiedztwa. W atrakcyjnych lokalizacjach żaden deweloper nie będzie budował i sprzedawał tanich i popularnych mieszkań, skoro w niewiele wyższych kosztach budowy może wybudować, a następnie sprzedać mieszkania o wyższym standardzie, dla bardziej majętnej części społeczeństwa. Nie chodzi tu tylko o inwestycje luksusowe.

                • 5 1

              • Krzycz Trybson! (2)

                No oczywiście, że tak, wiadomo że muszą być mieszkania tańsze i droższe, jak w przypadku każdego innego dobra. Ja tylko stwierdzam (od początku tej dyskusji), że obecny popyt wynika ze zbyt luźnej polityki kredytowej, więc ludzie mogą wydawać dużo więcej pieniędzy niż pozawala na to ich status materialny. Gdyby nie to, ceny byłyby zrównoważone możliwościami finansowymi, przy braku kredytów na LTV 80-100% ceny były by znacząco niższe, już prawdopodobnie przy wymaganym maksymalnym LTV wynoszącym 50% ceny byłyby bardziej naturalne, bo mieszkania byłyby kupowane przez ludzi których na to rzeczywiście stać (a nie natomiast "stać w tym momencie", czyli na przykład po podpisaniu pierwszej umowy o pracę na czas nieokreślony w wieku 24 lat).

                • 1 0

              • A mnie się wydaje, że deweloperzy mają obecnie zyski rzędu 20% (ze względu na wyższe koszty) i nie ma co liczyć na znaczne obniżki cen mieszkań. Wyższe stopy procentowe, to oczywiście trudniejszy dostęp do kredytów, więc i mniejszy popyt na mieszkania. Nie oznacza to automatycznie spadku cen, tylko zmniejszenie podaży. Po prostu deweloperzy zmniejszyliby znacznie ofertę mieszkań do sprzedaży.Żeby temu zapobiec, między innymi z tego powodu stopy utrzymywane są na niskim poziomie

                • 1 1

              • Jak słusznie zauważyłeś, mieszkania są droższe i tańsze. Gdańsk jest miastem na tyle atrakcyjnym, że ilość mieszkań droższych może być stosunkowo większą niż w innych miastach (Łódź, Katowice) i spokojnie znajdą się na nie nabywcy. Droższe mieszkania, lepiej zlokalizowane, wpływają na średnią cenę w mieście. Podobnie jest w Warszawie, czy Krakowie.

                • 1 0

              • Głupi czy co? (1)

                Sam napisałeś o zależności cen nieruchomości od zarobków.

                • 0 3

              • Krzycz Trybson!

                A ty czytać ze zrozumieniem nie potrafisz, czy co?

                • 3 0

              • (1)

                załóż firmę budowlaną i buduj, buduj i rób kasiorę :)

                • 6 6

              • Krzycz Trybson!

                Już robię, ale w innej branży. ;} Co nie zmienia faktu, że mieszkania są sprzedawane tak drogo jak tylko się da, a dwa się bardzo drogo dzięki bardzo dużej dostępności kredytu i to nie jest specjalne dobrze.

                • 15 0

            • Nie chodzi o luzowanie wymogów a o aktualnie niskie stopy, na początku wieku stopy były rzędu 20%. Aktualnie wzrost nawet o kilka % mógłby wywołać niezłe załamanie się rynku jak nie krach, w zależności od wielkości wzrostu

              • 2 0

            • Niedoceniony wątek (?)

              Może trochę i tym, że na rynek pracy, a zatem również w tryb rozglądania się za własnym gniazdem, zaczęły wchodzić roczniki z maksimum wyżu demograficznego, co w naturalny sposób zwiększyło i tak wysokie ciśnienie na rynku - a jego niewidzialna ręka jakoś często reguluje ceny w górę.
              Ale mogę się mylić, bo mylę się często.

              • 0 2

  • Porównując koszty życia, ceny mieszkań (zakup, wynajem) (2)

    czy ceny żywności i zwykłej kawy na mieście, to tzw. ściana wschodnia czy pdwsch nie wyszłaby lepiej.

    • 10 0

    • Wydają, potrzebują mniej pieniędzy to (1)

      nie biorą kredytów.
      Pamiętam jak wiele lat temu kawalerka w Trójmieście 100 tys. w Rzeszowie 20 tys. ten sam metraż.

      • 6 1

      • Kto może z tej ściany wschodniej ucieka za granicę albo do Warszawy i innych największych miast w Polsce. I tam właśnie biorą kredyty

        • 3 0

  • Niezła manipulacja. Nie pisali jaką jest różnica w spłacie zobowiązań. A jest minimalna

    • 3 0

  • A ja nabrałam chwilowek (12)

    na 13tysiecy i nie mogę tego spłacić.. jestem w czarnej .... I będę każdego ostrzegać, aby się w to nie pakował. Z pracy mnie zwolnili bo nie chcą mieć do czynienia z komornikami, zostałam ze wszystkim sama, nie mam pomysłu na życie ani co z tym zrobic i coraz częściej myślę wiadomo o czym..

    • 16 12

    • Serdecznie dziękuję (1)

      za wszystkie opinie, wezmę sobie je do serca i wszystko przemyśle. Nie znam nikogo za granicą i nie wiem czy jechać w ciemno.. Mimo wszystko dziękuję za pomoc. W moim przypadku akurat się sprawdza, że z rodziną najlepiej na zdjęciach a kompletnie obcy ludzie są w stanie podnieść mnie i dać mi motywacyjnego kopa. Dzięki!

      • 4 0

      • W Niemczech pracy jest mnóstwo, opieka, magazyny. Zatrudniają z Polski.

        Powodzenia !

        • 2 0

    • Święte rado maryja (1)

      Idź do Rydzyka on ma dużo kasy, jest miłosierny powinien pomóc

      • 1 8

      • Aha.

        • 0 1

    • Upadłość

      Mozesz oglosic upadlosc konsumencka, kilka lat i jestes czysta. Tylko raczej gdy nie masz mieszkania i nic wartosciowego. I zadnej możliwości splaty kredytu.

      • 1 1

    • Urząd miasta w Gdańsku reklamował na plakatach pomoc

      - doradztwo dla osób zadłużonych i w trudnej życiowej sytuacji. Spróbuj zapytać tam o radę. Nie martw się, wszyscy mają czasem trudniejsze momenty w życiu, potem przychodzi lepszy czas.
      Zapytaj też w Mopsie o pomoc, zapomogę na życie.

      • 12 4

    • słuchaj i nie gadaj głupot tylko jedz do niemiec opiekować sie staruszkami,biur jest pełno które szukają pań,do zmiany pampersa i sprzxatania nie potrzeba języka to samo przyjdzie z czasem.pomyślności

      • 11 3

    • (1)

      A jak się brało chwilówki to pewnie z myślą, że nie trzeba spłacać? Nie jestem w stanie zrozumieć ludzi jak Ty. Tak to jest jak się wyżej s.a niż du.ę ma, ale to trzeba nie mieć rozumu. I po co ten płacz tutaj? Mamy się złożyć na Twoje długi czy jak? Weź się za robotę i spłacaj to co nabrałaś, nie jest tego jakaś olbrzymia kwota. Zamiast zachowywać się jak bezradny bachor, to weź się za siebie.zastanów się co należało by w sobie zmienić, by zmienić podejście do życia. Jeśli sama tego nie potrafisz to są terapie, ale trzeba chcieć, a nie leżeć i płakać. Masakra.

      • 10 17

      • Myślę, że nie znasz całej sytuacji

        autora wpisu i niepotrzebne są takie słowa. Może ktoś zachorował i ta osoba starała się pomóc a teraz została sama z niczym? Lub w jakikolwiek inny sposób chciała komuś pomóc a wyszła jak Zabłocki? A może rzeczywiście brała z myślą niesplacania? Nie oceniaj ludzi z góry.

        • 15 4

    • (1)

      Nie myśl o złych rzeczach. Na początek jakakolwiek praca, zatrudniają wszędzie. Czasem można brać wypłatę w gotówce. Małymi kroczkami do przodu!! Ewentualnie wyjściem mogłoby być skonsolidowanie kredytu ale przy komorniku to chyba nie przejdzie. Masz możliwość pracy za granicą?

      • 26 2

      • Jak masz komornika to bank wypina na Ciebie du.ę nawet jak masz w nim konto i nigdy nie miałeś takich problemów, zawsze spłacałeś kredyty na czas. Ja miałem miesiąc komornika, z czystej złośliwości, ale nie będę opisywał sytuacji. Ze strony banku wyczułem niechęć do mojej osoby no i brak jakichkolwiek rozwiązań. Poradziłem sobie bez banku i spłaciłem niewielki dług, po miesiącu byłem znowu super klientem banku zasypany promocjami w kredytach. Co do treści autora komentarza po prostu trzeba znaleźć robotę normalną, bo firma która zwalnia człowieka, bo wchodzi komuś na wypłatę komornik, to świadczy, że czegoś się boją, robią jakieś wałki. Na czas spłaty kredytu przestawić się na minimum i nie stękać tylko naprawdę przestawić się na minimum i potraktować to jak długą zabawę survivalową "chodzi o pozytywne myślenie w bagnie" i potraktować to jak doświadczenie, żeby więcej w takie zabawy kredytowe się wiązać.

        • 18 0

    • Nie martw się

      13 tysięcy to nie dużo. Znam takich co mają po 100 tysięcy i nie płacą. Nic im nie można zrobić bo nic nie mają. Także głowa do góry.

      • 18 1

  • Taki motyw (3)

    Mam 5 bitcoinow i kilka innaych fiatow za ok 25tys. Zero kredytów i na lokacie 200tys. Mieszkanie i auto które ma 4 lata. Dzisiaj wywalili mnie z pracy ( miałem 4,3k netto ). Właśnie siedzę i pije 4 piwo i za cholerę nie wiem czy mam dobrze czy złe :/

    • 24 10

    • Odpocznij do Swiat (1)

      a potem znajdz inna prace. 4,3 K netto to nie tak duzo.

      • 7 2

      • Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze

        znajdziesz lepiej płatną pracę, bo wreszcie masz powód żeby jej poszukać

        • 4 0

    • Krzycz Trybson!

      4.3 netto mieszkanie, młode auto i takie oszczędności? Wyczuwam ściemę.

      • 21 0

  • Czy leasing to toż kredyt? (1)

    • 4 0

    • Raczej nie. To umowa na korzystanie z przedmiotu z możliwością wykupu. Nie widać go też np. w BIK.

      • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Łukasz Żelewski

Prezes zarządu Agencji Rozwoju Pomorza od 2007 roku. Wcześniej pełnił funkcję Zastępcy Dyrektora...

Najczęściej czytane