• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nierówności dochodowe. Gdańsk w czołówce miast

Robert Kiewlicz
27 stycznia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, największe nierówności dochodowe widać w bogatych i silnie rozwiniętych miastach. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, największe nierówności dochodowe widać w bogatych i silnie rozwiniętych miastach.

Główny Urząd Statystyczny zbadał nierówności dochodowe w Polsce na poziomie lokalnym. Rozwarstwienie dochodowe najbardziej widoczne jest w dużych, bogatych miastach - szczególnie stolicach województw. Gdańsk zajmuje piąte miejsce pod względem zróżnicowania dochodowego wśród miast wojewódzkich - tuż za Warszawą, Krakowem, Poznaniem i Wrocławiem. Choć z danych GUS wynika, że najbardziej zróżnicowanym dochodowo miastem jest Podkowa Leśna koło Warszawy. Tu przeciętny dochód najbogatszych mieszkańców jest nawet 30 razy wyższy niż przeciętny dochód najbiedniejszych.


Czy zauważasz coraz silniejszy podział na biednych i bogatych?


Z danych GUS wynika, że najbogatszymi byli podatnicy mieszkający w miastach dużych, w których mediana dochodów wyniosła 42 003,70 zł, z kolei najuboższymi mieszkańcy miast małych (34 483,74 zł).

Dla populacji podatników zamieszkujących w miastach średnich mediana wyniosła 36 691,97 zł. Analiza bazuje na danych pochodzących z rozliczeń podatkowych PIT-11, udostępnionych przez Ministerstwo Finansów.

  • Mediana dochodów (w złotych) ludności w 2018 r. według gmin w kraju.
  • Mediana dochodów (w złotych) według województw i grup wielkościowych miast w 2018 r.
  • Mediana dochodów (w złotych) ludności w 2018 r. według miast.

Jak wynika z badania "Stratyfikacja dochodowa mieszkańców miast", w poszczególnych województwach najbogatsi (pod względem wartości mediany) mieszkańcy zamieszkiwali w województwie mazowieckim (40 214,43 zł), a najbiedniejsi w województwie świętokrzyskim (28 631,48 zł).

Największe dochody w dużych miastach



Największą wartość mediany dochodów mieli mieszkańcy Warszawy, a najmniejszą mieszkańcy Cedyni leżącej w województwie zachodniopomorskim. Na uwagę zasługuje fakt, że aż cztery z pięciu miast o największych wartościach mediany leżą w województwie mazowieckim.

Wskaźniki zróżnicowania dochodów mieszkańców miast. Wskaźniki zróżnicowania dochodów mieszkańców miast.

Wśród miast wojewódzkich najmniejsze wartości mediany dochodów (poniżej 38 tys.) mieli mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego, Torunia, Zielonej Góry oraz Łodzi. Natomiast największą medianą dochodów charakteryzowali się mieszkańcy Warszawy. Mediana dochodów mieszkańców zaledwie czterech miast wojewódzkich, tj. Warszawy, Wrocławia, Krakowa oraz Gdańska, była większa od mediany dochodów mieszkańców wszystkich miast wojewódzkich (43 838,68 zł).


Mediana rocznych dochodów w miastach Trójmiasta:

  • Gdańsk - 44 241,75 zł,
  • Gdynia - 42 344,65 zł,
  • Sopot - 41 686,36 zł.


Miasta o największym zróżnicowaniu dochodowym



Jedną z miar zróżnicowania dochodowego jest współczynnik Giniego. Ma wartości od zera do jednego - im wyższa wartość, tym większe rozwarstwienie. Współczynnik Giniego we wszystkich grupach wielkościowych miast kształtował się na zbliżonym poziomie i zamykał się w przedziale od 0,74 w miastach średnich do 0,76 w miastach małych. Dla miast wojewódzkich współczynnik ten był na tym samym poziomie jak w grupie miast dużych (0,75).

Nierównomierność rozkładu dochodów mieszkańców Gdańska. Nierównomierność rozkładu dochodów mieszkańców Gdańska.

Zróżnicowanie dochodów mierzone współczynnikiem Giniego w przekroju województw zamyka się w przedziale od 0,38 w woj. podlaskim do 0,47 w woj. mazowieckim. Na pierwszych miejscach miast o największych rozwarstwieniu znalazły się stolice województw, w tym Gdańsk.

Badanie GUS wykazało też, że mieszkańcy miast tracących funkcje społeczno-gospodarcze charakteryzowali się mniejszym zróżnicowaniem dochodów i słabszą koncentracją dochodów w stosunku do mieszkańców pozostałych miast w kraju.

Opinie (199) 6 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Asystentki w NBP po 30 000 zł/mc. To źle, ale rozdawnictwo 500+ zniechęca do pracy

    500+ oraz PiS rozleniwia, a jak rozleniwia to się mniej pracuje i mniej zarabia. Do tego dochodzi Rodzina_PiS z sekretarkami po 30 tys. zł miesięcznie, duszenie przedsiębiorców (czyli oni tez mniej zapłacą i zatrudnia) i z PiS będzie tylko gorzej...

    • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    (12)

    Czyli mediana zarobków w Gdańsku to ~3680 zł miesięcznie, a więc jakieś 2700-2800 netto. A teraz spróbujcie znaleźć mieszkanie za mniej niż 1500 zł z opłatami. Jak nie chce się mieszkać w schowku na miotły, to co najmniej 2000 zł trzeba liczyć, czyli zostanie 700-800 zł na miesiąc. A potem czytamy artykuły o roszczeniowych millenialsach, którzy nie chcą się wyprowadzać od rodziców, bo są leniwi. Czy ktoś jeszcze uważa, że nie ma bańki na rynku mieszkaniowym?

    • 68 8

    • A jak to policzyłeś?

      Przecież tu mowa o dochodzie, więc po odliczeniu składek. A ilu z tych osób nie płaci nawet podatku?

      • 0 0

    • (1)

      Dzieci brak, z żoną zarabiamy łącznie 11500 netto miesięcznie, mieszkania z minimalnym kredytem- powodów do marudzenia brak

      • 5 4

      • panisko mieszka

        a moje bombelki hore

        • 0 0

    • (5)

      To może warto zacząć od wynajęcia pokoju? (Ja tak zrobiłem) później zwiększyć swoje kompetencje i doświadczenie zawodowe aby zarabiać więcej. A nie odrazu wymagać nie wiadomo czego. No tak zapomniałem wam się za darmo należy a reszta niech tyra na to aby wam lepiej się żyło.

      • 13 28

      • (4)

        Wyciągnąłeś sobie jakiegoś chochoła i z nim walczysz. Przecież mówię wyraźnie o ludziach, którzy mają pracę i chcą zacząć planowanie rodziny, więc teksty o oczekiwaniu czegoś za darmo wsadź sobie głęboko w kieszeń. Może pomyliło ci się z Karynami na bezrobociu, które ledwo skończyły podstawówkę i od zawsze żyją na zasiłkach? Młode pokolenie cały czas jest obrzucane g*wnem i ma przepraszać, że żyje, zasuwać za 2500 i kisić się w jednym mieszkaniu z siedmioma Ukraińcami. Jeszcze będziesz błagał, żeby było komu tyrać na Twoją emeryturę, jak wypędzicie młodych ludzi z tego kraju przez taką mentalność.

        • 30 5

        • (2)

          Do planowania rodziny potrzeba dwojga. I wtedy są dwie pensje. Kawaler jak słabo zarabia to niech wynajmie pokój jak w serialu Przyjaciele.

          • 10 9

          • Na pewno.? (1)

            Ze niby jak dwoje to podwamy zarobki jak i szczęście? Ale nie podwajamy zobowiązan i kłopotów? Co za bajkowy scenariusz. Jak są dwie pensje to i są podwójne potrzeby i więcej idzie na jedzenie i wydatki za media. Potem dochodza dzieci czyli worek bez dna.

            • 1 0

            • jeżeli myślisz, że mieszkając w dwie osoby z automatu wszystko jest x2 to widać, że z nikim nie mieszkałeś

              • 1 0

        • Zalozyles, ze mlode pokolenie zarabia 2500 netto

          I uparcie wszystko wokol tej tezy opisujesz. Wyobraz sobie, ze po za IT, sporo ludzi wyksztalconych, doswiadczonych 40 letnich w roznych branzach zarabia te 2500-3500 na reke. I musza jeszcze utrzymac rodzine z dziecmi. W branzy IT byle mlodzian na service desku bez doswiadczenia zarobi te 4-6k netto. O takiej pensji niejeden doswiadczony specjalista z innej branzy moze pomarzyc. Co do cen mieszkan to niewiem skad przekonanie, ze wlasnosciowe mieszkanie jest naleznym dobrem? Pojdzmy dalej i dostosujmy zarobki do nowego auta z salonu sredniej klasy za okolo 120k. Przeciez ludzie musza czyms jezdzic. Mialem kiedys 24 lata i zarabialem psie pieniadze. Ale wiedzialem wtedy, ze najwazniejsze jest budowanie wiedzy i doswiadczenia a kasa z czasem przyjdzie. No i wlasnosciowe mieszkanie. Roszczeniowosc mlodego pokolenia polega na chceniu wszystkiego na juz, w wieku 28lat. Za moich czasow wyjatkiem bylo jak student posiadal auto. Teraz to norma. Po co palic kase na auto, jak nie macie dzieci, lepiej budowac kapital i odkladac na wklad nammieszkanie. Poki mlodzi jestescie. Albo zrezygnuj z iphone za 4k i stolowania sie w restauracjach. Chodzi o mentalnosc.

          • 18 1

    • 6500 brutto (1)

      4400 netto

      • 3 4

      • 4600 netto

        • 1 0

    • Mieszkanie w pojedynkę

      To luksus na który ludzie nigdy nie mogli sobie pozwolić ani w przeszłości ani w krajach dużo bogatszych od Polski.

      • 5 0

  • Definicja - sugestia dla autora artykułu

    Dla dobra dyskusji warto byłoby napisać jak definuje się dochód, o którym mowa w artykule. Każdy dyskutujący domyśla się sam: czy to netto, czy brutto, czy przychód minus koszty, czy rocznie czy miesięcznie. I potem głupoty wychodzą.

    • 0 0

  • (7)

    Szukam w tekście i znaleźć nie mogę: te zarobki to brutto czy netto?

    • 38 11

    • Brutto

      Zawsze brutto jeśli dane podają oficjalne instytucje

      • 0 0

    • Brutto to przychod. Netto to dochód. (2)

      Wiec powinno byc netto po odliczeniu obciazen podatkowych. Ale co autor miał na myśli tego nie dojdziesz. Ważne ze sa slowa klucze takie jak nierówność; podzial ; biedni i bogacić. Bo wszyscy czekaja az wrocumy dosystemu ze kazdy mial miec po równo....

      • 8 6

      • brutto to kwota teoretyczna:) (1)

        bo pracownik dostaje mniej, a pracodawca płaci więcej.
        Powinien być zakaz rozliczania z urzędem przez pracodawców, każdy powienien dostawa na konto całe swoje zarobki (łącznie z 'teoretyczną' częścią obciążającę pracodawców) od tego płacić wszystkie należne podatki. wszyscy zarabialiby dużo i zrozumieli, ile oddają w podatkach :))

        • 6 0

        • dokładnie tak, społeczeństwo zyskałoby świadomość gdyby dostawało brutto i musiało oddać większość w podatku

          pensja brutto to jak mierzenie tego tam za co mogą usunąć mój komentarz, razem z kością ogonową

          • 2 0

    • tajemnica

      I nie znajdziesz.

      • 3 0

    • To sa wartosci z pitu11, czyli prawdopodobnie (brutto - skladki zdrowotne - koszty uzyskania), w konsekwencji to jakies 85% kwoty brutto

      • 5 0

    • zawsze się w Polsce brutto podaje

      bo takie masz na umowę, na wysokość "rękę" wpływa dużo rzeczy indywidualnych, jak małzeństwo, dzieci, itepe

      • 17 5

  • (21)

    Przykro mi ale sprzedawca nigdy nie bedzie zarabiac tyle samo co chirurg czy prawnik z wiadomych powodow.

    • 61 18

    • są sprzedawcy, którzy zarabiają znacznie więcej (5)

      wszystko zalezy co i komu sie sprzedaje.

      "Niebotyczność" dochodów wymienionych branż również jest mityczna. W każdej branży mozna znaleźć kominy ale przeciętność jest przeciętna...

      Wszyscy jesteśmy sprzedawcami, tak ustawia się rzeczywistość i teoretycznie nie powinny mieć miejsca zjawiska "się należy". Szczególnie nie należy się za czas spędzony nad nauką, bo, jak powiedział Konfucjusz "czyż nie jest szczęściem się uczyć?".
      A jeśli się uczysz jedynie po to aby osiągnąć jakiś "certyfikat" uprawniający do wyższych dochodów, to chyba jest tu jakaś sprzeczność z "kapitalizmem teoretycznym"... ;)

      • 0 1

      • nie ma tu żadnej sprzeczności (4)

        To że Konfucjusz słusznie zauważył że szczęściem jest się uczyć nie znaczy że ktoś kto się uczy nie będzie chciał tego wykorzystać. Przecież można łączyć przyjemne z pożytecznym. Nie jest to zasada "sie należy", tylko zasada "biją się o mnie, więc postawię im warunek". Np. mój okulista, czemu miałby pracować za 50zł za godzinę skoro spokojnie zgarnia 300? Musiałby być masochistą. A kolejki ma takie że trzeba się umawiać na 2 miesiące przed.

        • 1 0

        • działa również inna zasada (1)

          masz szczęście się uczyść i zajmować niezwykłymi rzeczami, to nie rość sobie prawa do niezwykłości i wszczególnych wymagań. Bo taśma czy kasa czeka a chętnych na "niezwykłość" zawsze się znajdzie... To tzw. "złota klatka", jesteś cenny ale nie masz gdzie odejść.
          I jest ona znacznie silniejsza niż mityczne "bicie się" przedsiębiorców o pracownika. Oczywiście, znam przypadki "sadzania" sześciu zespołów nad jednym problemem i konkurencja ale to tylko w przedsięwzięciach o głębokim budżecie. I raczej nie są to modele, na których można budować przyszłość...

          • 1 2

          • bzdura, nie ma takiej zasady

            przede wszystkim wykształceni i poszukiwani specjaliści sobie nic nie roszczą. Nie utyskują nad swoim losem. Oni stawiają warunki bo jest na nich popyt. Taśma w biedronce na nich nie czeka, powtarzam, bo jest na nich popyt. I nigdzie nie muszą odchodzić bo jest na nich popyt. Taki okulista nie musi się prosić o pracę, może założyć swój gabinet. Tu nie ma żadnej "złotej klatki". Wiedza jest wielkim kapitałem i łatwo ją spieniężyć, a dobre warunki finansowe są nagrodą za wysiłek.

            • 1 0

        • okulista - bardzo dobry przykład (1)

          zarabia z powodu szczegolnych umiejętności?
          Nie, zarabia bo jest niezbędny w prowadzeniu biznesu lub znajduje klientów na takie ceny. Widocznie jest niezłym sprzedawcą... ;)
          Ja mam to znacznie taniej a jakoś nie widzę aby było to gorzej

          • 0 2

          • owszem, okulista zarabia z powodu bardzo szczególnych umiejętności

            6 lat medycyny, kilka lat specjalizacji i długa praktyka. To jest wysoko wykwalifikowany lekarz. A sprzedawcą to jest każdy tylko to troche za mało. Trzeba jeszcze sprzedawać coś co jest poszukiwane i cenne. On sprzedaje swoją wiedzę.

            • 1 0

    • dokładnie tak, zgadza się, ale nie o to tak do końca chodzi (5)

      wiadomo że ktoś kto poświęcił więcej czasu na naukę zarobi statystycznie więcej, a rozwarstwienie to nic złego. Złe są małe dochody a nie rozwarstwienie. Rozwój cywilizacyjny prowadzi natomiast do tego że ten sprzedawca pietruszki też zarobi na życie. A zarobki Bezosów i innych Gatesów nie mają wpływu na to jak sobie żyje Kowalski. Co najwyżej na jego samopoczucie.

      • 6 0

      • "ktoś kto poświęcił więcej czasu na naukę zarobi statystycznie więcej" (3)

        nie ma takiej zależności.

        • 0 0

        • jest taka zależność, kluczem jest tu słowo statystycznie (2)

          ale jak ci się to słowo nie podoba to załóżmy jedną konkretną branżę. Inżynier budowlaniec zarobi więcej niż jego kolega po technikum. Ludzi którzy więcej czasu poświęcili na zgłębianie jakiegoś tematu jest dużo mniej niż tych którzy tego czasu poświęcili mniej. Przez to trudniej o tych pierwszych. A skoro ich podaż jest mniejsza a popyt na nich większy to zarabiają więcej.

          • 0 0

          • żeby nie wiem jak wyedukowany był budowlaniec (1)

            nie zarobi jak się nie będzie budować.
            Zaledwie od paru (powiedzmy dziesięciu) lat w budownictwie zarabia się przyzwoicie a branża się cywilizuje. I to nie dlatego, że to jakieś specjalne, niezwykłe umysły a długa ścieżka zdrowia do uzyskania uprawnień oraz wymogi formalne do prowadzenia takiej działalności. Oraz koszt produktu, który zależy od jego podpisu...
            Jak w każdej korporacji.
            Tylko zauważ, ile kasy trzeba było wpompować w ten rynek i ile czasu musiało upłynąć, aby takie zjawiska się pojawiły w większej skali niz powiatowy inspektor nadzoru. I aby zauważono, że aby ludzie ten trud chcieli podjąć, to muszą mieć jakąś motywację. I nie można jechać na rympał, bo w świecie pilnuje się interesu i formalizmy (w tym obsada budowy) trzymają cwaniaków za mordę.

            Porównanie między technikiem a inzynierem jest słabe, ponieważ wielu techników zarabia przyzwoicie (szczególnie poza naszymi granicami...) a kiepski inzynier zarabia... różnie... ;)
            Tym bardziej, że obecny inzynier jest na poziomie niegdysiejszego technika...

            • 2 1

            • budowlaniec to był przykład, możesz tam wstawić kogokolwiek

              bo generalnie to nikt nic nie zarobi, jak się świat zawali i piekło wszystkich pochłonie. Tylko co to ma do rzeczy? Kwestią dyskusji było to kto ma większe zarobki, a nie czy jakiś czysto hipotetyczny stan sprawi że nikt nic nie zarobi.

              Dlatego użyłem słowa statystycznie. Bo to zakłada szerszy horyzont niż dobrzy technicy i słabi inżynierowie. Rozszerza m.in. również o słabych techników i dobrych inżynierów. Jak weźmiesz wszystkie dochody do kupy i podzielisz przez ilość ludzi to ci wyjdzie że inżynier zarabia jednak więcej.

              Twoje stwierdzenie o kwalifikacjach dzisiejszych inżynierów wyciągnąłeś sobie z d..y. A nawet gdybyś miał rację to by to również oznaczało spadek kwalifikacji na wszystkich poziomach. Technik byłby w takim razie na poziomie starej zawodówy, a to taka sama bzdura jak to co powiedziałeś. Niemniej technik budowlaniec poza policzeniem prostej belki statycznie wyznaczalnej nic innego nie policzy. Inżynier ma wiedzę na temat wytrzymałości materiałów na dużo wyższym poziomie. Wystarczy sprawdzić program studiów i zakres tej wiedzy, zamiast gadać głupoty.

              • 0 0

      • Cieszę się, że ktoś to napisał! Dokładnie, chodzi o to, że jeśli ktoś świetnie sprzedaje osiem godzin dziennie pietruszkę- ku zadowoleniu swojemu i klientów- to może to robić i przeżyć, a że nie ma Ferrari- trudno, niech mają ci, którzy lubią pisać przez osiem godzin dziennie kody (czy może raczej ci, którzy nimi zarządzają).
        Gorzej, kiedy nauczycielka zatrudniona w szkole podstawowej w Sopocie musi dojeżdżać 1,5 h dziennie w jedną stronę z Ujeściska komunikacją miejską i wystarcza jej tylko na wynajęcie pokoju.

        • 5 0

    • Jakby brał pod stołem i zajmował prywatnie panstwową powierzchnie to też by tyle zarabiał (3)

      • 11 9

      • (2)

        jak zajmuje ją prywatnie to za nią płaci

        • 2 1

        • O!!! (1)

          Naiwności!

          • 1 1

          • O!!!

            Ignorancji!

            • 0 0

    • Nie? To poczytaj o zarobkach w Danii.

      • 1 0

    • Powiedz to mojemu dilerowi.... (1)

      • 6 1

      • nie powiem bo nie ma z nim kontaktu

        siedzi od paru lat i nic nie zarabia

        • 1 0

    • Zalezy czego sprzedawca (1)

      ...koperku pewnie nie

      • 12 0

      • :D a poietruchy? :D

        • 1 0

  • Te liczby to jakis kosmos (60)

    40 000 rocznie? Kto tyle zarabia? Ja wyciagam co najmniej 200 tys. rocznie. Za takie kwoty da się w ogóle przeżyć?

    • 46 75

    • słowo nierówności to konik socjalistów .........w obecnych czasach każdy kto pracuje, podpisuje umowę dobrowolnie (33)

      tzn nie ma przymusu pracy.....to socjaliści zabierają ludziom w podatkach ok 70% zarobionych pieniędzy ....opodatkowanie pracy+opodatkowanie konsumpcji+podatek inflacyjny +inne podatki/opłaty to ile z pensji zostaje z 30%? niech to gus obliczy.....

      ludzie nie maja pojęcia jak są rabowani w podatkach i jakie marne usługi dostają w zamian...a każdy socjalizm kończy się jak wenezuela

      • 35 12

      • nie ma przymusu pracy (19)

        tak jak nie ma przymusu jedzenia i oddychania.

        ulubiony argument i konik "liberałów"...
        I każdy ich pomysł kończy się "januszexem" i "za bramą stoją inni".

        • 11 6

        • dlaczego za bramą stoją inni? Bo nie jesteśmy krajem rozwiniętym (18)

          Gdybyśmy byli to walka o pracownika spowodowałaby wzrost zarobków i koniec gadania o Januszexach. Januszexy to nie jest grupa społeczna, tylko my wszyscy. Każdy z nas ogląda złotówkę z dwóch stron i każdy z nas zapłaci tylko tyle ile musi. Jak zamawiasz do domu kafelkarza, hydraulika czy kogokolwiek to interesuje cię by był dobry i jak najtańszy. Czy nie? Bo to takie gadanie kryptoJanuszy o Januszexach, jest żałosne.

          • 9 5

          • żałosna jest naiwność kapitalistów - teoretyków (7)

            Wykształcenie czy kwalifikacje (ogólnie - "rozwinięcie") nie sa żadnym kapitałem, gdy rynek ich nie potrzebuje. Więc o takiego pracownika (wytwórcę) nikt nie zabiega. Bo trzeba mieć mu co zaoferować i trzeba wiedzieć, do czego służy. Procesy wytwórcze są już na tyle zdefiniowane i zinstrumentalizowane, ze to nie jest "rocket science" i nie potrzeba do nich zastępów geniuszy bajońsko wynagradzanych.
            Za to potrzeba konsekwencji i stabilności.
            Oraz miejsca w międzynarodowym podziale pracy, z którego sami się wyślizgaliśmy.
            Między innymi, wierząc w bajeczki "liberałów" i utopijnych "kapitalistów".

            Nie, nie szukam najtańszego hydraulika czy kafelkarza. Szukam takiego, który spełni moje oczekiwania i rozbierze robote, która spieprzył. Bo ja znam się na ich robocie. A przynajmniej potrafię ją ocenić.

            • 0 5

            • żałosna jest naiwność socjalistów i ich wiara w moc urzędu (5)

              Zgadza się nikt o takiego pracownika nie zabiega. W kapitalizmie musisz się wykazać. W komunie zatrudniali wszystkich, nie ważne czy mieli kwalifikacje, dlatego była nieefektywna i padła. Ważne że do fabryki wjeżdżała surówka a z komina leciał dym. Nie istotny był efekt bo mechanizmy rynkowe tego nie regulowały.
              Procesy wytwórcze są tak skomplikowane że w zaawansowanych fabrykach potrzeba wyłącznie ludzi dobrze wykształconych. W Japonii na halach toyoty gaszą światło na zmianie. Większość pracy wykonują roboty a nie ludzie. Do zaprojektowania tej linii, ale też samochodów i potem utrzymania ruchu, zapewnienia łańcucha dostaw itd. potrzeba specjalistów. Akurat pracowałem w tej branży jako konstruktor stacji roboczych dla Thyssen Kruppa (Gdańsk, ul. 3 lipy 3 na suchaninie) więc nie opieram swojej wiedzy na domysłach jak ty. I to jest właśnie rocket science. Przy budowie maszyn pracują inżynierowie o podobnych kwalifikacjach co przy projektowaniu rakiet. Te same kierunki różniące się dopiero wyborem katedr na poziomie studiów.
              Odpowiadasz wymijająco. Jak masz dwóch takich samych kafelkarzy, profesjonalistów to którego weźmiesz? Tańszego czy droższego?

              • 4 2

              • nie odpowie, przeżywa dysonans poznawczy (4)

                w jego teoretycznym świecie wszyscy zarabiają tyle samo, każdy ma dobrze a w wolnych chwilach biegają za motylkami na łąkach

                • 0 0

              • na dysonans poznawczy są dwie metody (3)

                a. Odkrycie jego przyczyn.
                b. Stworzenie (a raczej przejęcie... ;) ) sobie wygodnego zestawu haseł i postawienie się po "wygranej" ich stronie.

                Co kto woli...

                "potrzeba specjalistów"
                Specjalistów potrzeba do wymyślenia takiego sposobu działania i przekonania dysponentów funduszy do takiego funkcjonowania.
                Potem są procedury.
                Tak się składa, że coś o tym wiem.

                • 0 2

              • chłopie lejesz wodę i nie dajesz żadnych konkretów. Jak filozof może się znać na przemyśle? (2)

                bujanie w chmurach i rzucanie hasłami oderwanymi od rzeczywistości to nie dla mnie. Podaj konkrety. Odpowiesz też na ostatnie pytanie? Dwóch takich samych, ale jeden tańszy a drugi droższy.

                • 1 0

              • temu (1)

                któremu będzie lepiej z oczu patrzeć.

                "lejesz wodę i nie dajesz żadnych konkretów"
                A moze to ty nie słyszysz tego co chcesz i znasz?

                Filozof moze całkiem nieźle znać się na przemyśle. Ale nie z każdym "z przemysłu" rozmawia.

                Znasz złotą zasadę prowadzenia dyskusji i z kim się nie dyskutuje?

                • 0 2

              • obu patrzy z oczu tak samo, co dalej? znów unikasz odpowiedzi?

                "A moze to ty nie słyszysz tego co chcesz i znasz?"
                Ja ci podałem konkret ze swojego podwórka. Ty walnąłeś frazes który nie odnosi się do tej dyskusji. Filozof guzik wie o przemyśle, a to przykład z twojej wcześniejszej wypowiedzi który tego dowodzi "Procesy wytwórcze są już na tyle zdefiniowane...". Dalej szkoda komentować.
                Moja zasada którą teraz łamię jest taka że nie dyskutuje się z mitomanami którzy tylko twierdzą że się na czymś znają.

                • 1 0

            • Tacy goście którzy na wszystkim sie znają właśnie są najgorsi,. Oczekiwania nie wiadomo jakie ale najlepiej jakby mu to zrobić za darmo. Fachowcy robią robotę a ci szukają dziury w całym i byle powodu by mniej zapłacić lub wcale.

              • 4 1

          • Tu nie chodzi o ogladanie zlotowki z dwoch stron. (9)

            Januszex to mentalnosc. W krajach zachodnich wlasna dzialalnosc to sposob na dochod identyczny jak praca na etacie. I tak ktos, kto nie znajduje pracy na etacie zaklada byle fast foodzik i smazy kurczaki. Zarabia na czysto np. 3000 euro czy 2500 funtow i zyje sobie. Nie kupuje suva, nie nosi sie w gajerku tylko sam zakasa rekawy i wydaje kurczaki. Nie czuje, ze dzialalnosc to od razu musi byc wiecej niz na etacie. U nas kazdy Janusz bez kwalifikacji nie pojdzie na kase bo jest przeswiadczony, ze jest wybitny. Mimo, ze nic nie potrafi np. Po szkole biznesu. I otwiera byle januszex, oczywiscie szuka za okolice najnizsze do pracy i zaczyna sie. Oszukiwanie na godzinach, zamiast 8h pracy, 12h, zamiast umowy o prace jakies zlecenia. Rotacje ma tak wielka, ze sam nie zna osob ktore zatrudnia :) a pierwsze co robi po miesiacu dzialalnosci? Oczywiscie suv w leasing :) i slizga sie taki miesiacami psujac rynek. Pomnoz teraz taki januszex razy kilkaset i juz masz obraz rynku w Polsce. W Polsce panuje przeswiadczenie komusze, ze jak dzialalnosc to musi byc kasy razy kilka niz na etacie. Bzdura. Wlasny biznes to jest opcja pracy tak samo jak umowa o prace. Otworzysz firme w branzy IT i moze byc tak, ze programisci zarobia 3 razy tyle co ty jako wlasciciel. Normalna sprawa.

            • 8 3

            • na zachodzie jest dokładnie tak samo jak u nas (8)

              Janusz otwierający biznes z kurczakami robi tak dlatego bo nic więcej nie umie. Jak potrafi więcej to nie zasuwa za tysiąc euro w budzie z kurczakami. Zachód jest silny gospodarczo bo nastąpiła akumulacja kapitału wielu pokoleń ludzi przebojowych którzy nie traktowali biznesu jako alternatywy dla etatu tylko chcieli budować rzeczy wielkie i czerpać z nich korzyści.

              • 5 1

              • (5)

                Chyba mało wiesz o tym zachodzie. Jesli w takich Niemczech otwierasz interes robisz założmy meble na wymiar to klient przychodzi i placi tyleile ma zapłacić a nie na dzien dobry krzyczy ze w IKEI taniej. To sa właśnie januszki polskie. Panie co tak drogo w IKEI połowe mniej.

                • 4 2

              • przecież ja zupełnie o czym innym piszę, przeczytałeś tylko nagłówek? (4)

                co do twojego postu, wg ciebie w Niemczech klient przychodzi i nie pyta o cenę? Powiedz skąd on wie ile ma zapłacić? Jest wg ciebie jakaś obiektywna wartość o której wszyscy wiedzą ale nikt nie mówi? Niemiec nie zagląda do portfela? Czemu nie pojedziesz tam i nie zaczniesz tych szafek sprzedawać po 10 tys euro?

                • 2 2

              • tak, jest wielu Niemców (3)

                co nie kupi w IKEA.
                Nie kupi, bo ma inne przyzwyczajenia i system wartości.
                I zapłaci 10k euro za orzechową szafkę.

                To się nazywa "głębokość rynku" i jego segmentacja.
                Oraz świadomość.

                • 0 1

              • ale to nie oznacza że zapłaci ile mu każą, bo taki wysunąłeś wcześniej postulat (2)

                popatrzy i oceni, jak będzie dla niego warta 10 tys euro to ją kupi, a jak nie to właśnie pójdzie do Ikei

                • 1 0

              • "tyle ile ma zapłacić" (1)

                czyli tyle ile wycenił uczciwie rzemieślnik i tyle ile jest gotów zapłacić znający się na rzeczy klient.

                W odróznieniu od tubylca, który porównuje ziemniaki z odkuwką stalową. I wychodzi mu, że odkuwka powinna być z ziemniaków.

                • 0 1

              • czyli nie tyle ile ma a tyle na ile się umówią

                czyli tak jak jest w zasadzie wszędzie. Tylko że ty twierdzisz że niemiec, jakoby był ulepiony z lepszej gliny, nie targuje się i nie kręci nosem. Bzdura i generalizowanie.

                • 1 0

              • "bo nic więcej nie umie" (1)

                No nieeee...
                A gdzie amerykański mit o pucybucie sprzedającym jabłka?!

                • 0 1

              • a gdzie jest napisane że się zdewaluował?

                • 1 0

      • Będziesz miał dzieci, rodzine, przynajmniej 30tke na karku to wyrośniesz z bzdur o złych podatkach (12)

        Może wtedy najdzie cie refleksja, skąd się biorą pieniądze na utrzymanie dróg, służb mundurowych tj. policja, straż pożarna, służby komunalne, prąd w mieście, administracja skarbowa, sądownictwo, wojsko itp. W Afryce masz czysty kapitalizm. Tam miarą prywaciarza jest ilość krów, dzieci i kóz, którymi się handluje. Nie płacą żadnych podatków. Nie mają państwowej służby zdrowia, dróg lokalnych, oswietlenia na wsiach i kanalizy. To co przehandlują z innym sąsiadem to ich :) Można jedynie dyskutować nad wysokością obciążeń podatkowych i ich dystrybucji np. palenie na 500 plus dla proletariuszy. Czy więcej przeznaczać na służbę zdrowia, na drogi czy na wojsko. Czy nic nie przeznaczać. Natomiast nikt nic lepszego nie wymyślił dotychczas, skąd ma Państwo cywilizowane wziąć kase na funkcjonowanie. Podatki same w sobie nie są złe. Zła jest ich dystrybucja, kontrola i wysokość w stosunku do zarobków. Szczególnie w krajach biednych jak Polska.

        • 22 19

        • ....problem socjalizmu od zawsze jest ten sam kto bedzie kontrolował kontrolujących ..... (11)

          ...prawie wszystko co zostało wymienione może być prywatne i trzeba za to płacić ze swoich zarobionych pieniędzy ....a jak ktoś nie chce płacić to jego wybór - ma prawo ale wtedy nie korzysta z usług ......a teraz to wszyscy płacą ok 70% zarobionych pieniędzy i jaki poziom usług .....

          • 10 4

          • mylisz prostotę (9)

            z prostackim "chodzeniem na skróty"

            • 0 7

            • nie to ty jesteś zwolennikiem komplikowania (8)

              w afryce nie masz kapitalizmu tylko ustroje mafijne. Z resztą gdybyś teraz wprowadził tam kapitalizm to od razu nie staliby się krainą mlekiem i miodem płynącą. Na to potrzeba czasu. Podatki, owszem są potrzebne, ale rozsądne są tylko takie które wydawane są na rzeczy niezbędne a nie na konsumpcjonizm i wyborczą kiełbasę. Im mniej podatków tym więcej pieniędzy na inwestycje biznesu.

              • 9 3

              • uwiebiamy proste "pomysły" (7)

                na nieproste problemy. No pewnie że "nie od razu"... Każdy z ustrojów namawia do wyrzeczeń w imię przyszłych pokoleń. Ale tyko niektóre coś w tym kierunku robią.

                "od razu nie staliby się krainą mlekiem i miodem płynącą"
                No pewnie. Najpierw trzeba się zaspokoić tak aby z pyska kapało. I to co skapnie, to będzie dla tej roboczej "patoli".

                Jestem ciekaw jak zmusisz "byznes" do inwestycji? Niczym go nie zmusisz i jesli klepanie palet będzie się opłacać, to będzie się je klepać do końca świata albo i jeszcze dłużej, robiąc wszystko aby sytuacja nie uległa zmianie.
                "Niewidzialna ręka rynku"? Na prawdę jesteś tak naiwny?

                "nie na konsumpcjonizm i wyborczą kiełbasę"
                A widzisz tu jakąś różnicę w kupowani czwartej fury w "lyzyngu" i piątej chaty dla siódmej kochanki? I jednocześnie unikając zapłaty pracownikom jak diabeł święconej wody? Można w sposób bardziej "europejski", stosując agresywne optymalizacje podatkowe, personalne i lokacyjne.
                Nic z tych mechanizmów, które stają się podstawą obrotu gospodarczego nie ma żadnego zwiazku z jakąkolwiek efektywnością, poza wlasną kabzą.

                • 4 5

              • biznesu nie musisz zmuszać do inwestycji (6)

                biznesmeni sami chcą inwestować po to by się rozwijać i trzaskać kolejną kasę. Na tym polega biznes przecież. Palet nie będą klepać w nieskończoność bo ktoś inny wymyśli coś nowocześniejszego co lepiej spełni potrzebę rynku. I to jest właśnie ta niewidzialna ręka rynku. Spełnianie potrzeb konsumenta i wybory które całe społeczeństwo konsumentów dokonuje. Jeśli myślisz że "niewidzialna ręka rynku" jest czymś innym to ty właśnie jesteś naiwny. Codziennie dokonujesz wyboru jaki chleb kupić, jaki wybrać samochód i robisz to tak żeby zrobić dobrze sobie. A biznesmen musi nadążyć i trafić w twoje gusta bo jak nie to pójdziesz do konkurencji. Znów niewidzialna ręka rynku. Do prawdy nie pojmuję że jeszcze się nie domyśliłeś czym ona jest.

                "A widzisz tu jakąś różnicę" - tak bo ja wydaję kasę na bzdury tylko gdy mam jej mocno za dużo i gdy to ja podejmuję wyboru za własną kasę (czytaj za własny czas spędzony na pracy). Jeśli robi to kto inny za moje, to jest to fundamentalna różnica. Ja przede wszystkim maksymalizuję swoje zyski. Bo ja wydaję swoje, a to znacznie efektywniejsze niż jak ktoś obcy wydaje kasę obcego człowieka na potrzeby innego obcego człowieka. Polityk natomiast wyda twoją kasę na to byś na niego zagłosował a ty głupi to zrobisz bo ci sie wydaje że coś dostałeś.

                "unikając zapłaty pracownikom", ale to łzawe i stereotypowe. Ustrój w którym w większości płaciło państwo już mieliśmy i każdy wie jak to wyglądało.

                • 7 2

              • wielki lol typie (5)

                jesteś śmieszny i masz chyba z 16 lat. Mówisz o inwestycjach biznesu? Biznes inwestuje w mieszkania zamiast we własne firmy, to jest już od iluś lat rzeczywistość o której nie masz pojęcia. Druga kwestia jest taka że piszesz z pozycji państwa, które jest bezpieczne, ogarnięte i na łeb ludziom nie kapie. Wiesz czemu nikt cię nie gania z maczetą po ulicy? pewnie nie wiesz, ale pewnie też nie pamiętasz jak wyglądało tutaj dokoła podczas przemian gdy bezrobocie wynosiło 20% a policja bała się wysiadać na pwnych dzielnicach. Żyjesz w jakiejś utopii w której z usług publicznych będziesz korzystał jak z Netflixa, będziesz sobie włączał i wyłączał subskrypcję jak ci się podoba. Widać że nigdy w życiu jeszcze spod spódnicy mamy nie wyszedłeś bo byś nie pisał takich bzdur, nie masz też pojęcia jak działa biznes i jak wielkim strumieniem korzysta z państwowych usług oraz tego, że państwo poprzez redystrybucję napędza konsumpcję. Jedź do najbiedniejszego kraju gdzie nie ma podatków i obserwuj jak klienci ochoczo taczkami ci przywożą pieniądze i jakie masz gigantyczne nieopodatkowane zyski.

                • 6 3

              • wielki lol? :D to ty chyba masz 16 lat (4)

                bo śmieszny jesteś na pewno. Biznes to wiele branż a nie tylko mieszkaniówka. Dalej nie ma sensu z tobą gadać bo cała reszta w ogóle nie odnosi się do tego co powiedziałem. Państwo ci zredukuje bezrobocie? Tak jak za komuny redukowało? Druga sprawa, myślisz że biznesu by nie było gdyby nie korzystał z żadnych dopłat? Masz mentalność niewolnika. To nie państwo tworzy dobrobyt tylko praca ludzi.

                • 4 1

              • a może tak trochę odejść od "ściany"? (3)

                bo to wywody oszołomionego, który nie wie co się dzieje i aby stać, musi podpierać ścianę...
                A "normalność" to wykorzystanie całej szerokości korytarza i możliwość manewru.

                "tylko praca ludzi"
                Tak, twój dobrobyt tworzy praca ludzi na ciebie. A ich dobrobyt?

                "tworzy dobrobyt ... praca ludzi."
                Dobrobyt tworzy kapitał i jego właściwa dystrybucja.

                • 0 2

              • na razie to ty nie masz o niczym pojęcia, dlatego walisz półsłówkami (2)

                praca ludzi tworzy dobrobyt całego społeczeństwa i ona daje postęp cywilizacyjny. Praca ludzi to też kapitał. Wytworzone dobra tylko symbolicznie zamieniamy na bilety z nadrukiem wartości. To że ty zasiejesz pszenice, a ja złowię rybę a potem się po części wymienimy tworzy ten dobrobyt. Bo z tej pracy wynika tyle że nie będziemy głodni. To taki najprostszy przykład. I to my, zainteresowani, wiemy najlepiej czego nam potrzeba i jak ten kapitał dystrybuować. Właśnie my, nie urzędnik.

                • 0 0

              • utopia (1)

                to moze się sprawdzało w czasach biblijnych ale od czasu wynalazku Fenicjan i spostrzeżenia że wymiana handlowa to nie tylko barter, jest to nieaktualne.

                Za tzw. "komuny" był wierszyk o takiej właśnie utopii gdzie piekarz piekł, krawiec szył, rolnik siał... A wszystkiego pilnował żołnierz "aby nie przeszkodził wróg"...

                "Praca ludzi to też kapitał"
                Praca nie jest kapitałem. Jest kosztem. To od czasów gdy spostrzeżono, że można komuś zapłacić i nie zginać grzbietu. I wcale zapłata nie musi być ekwiwalentna a do pracy można nakłonić takiego osobnika różnymi... motywacjami.

                I tak jest głównym narzędziem zdobywania środków do życia dla większości ludzi na ziemi.

                • 1 2

              • unaoczniłem ci tylko czym jest pieniądz i rozwój, nie chodziło mi o barter

                co do komuny to właśnie tak działała jak opisaleś. Bo by rządy komunistyczne mogły działać potrzebny jest przymus.

                Praca jest kapitałem, każda jej godzina nim jest. Bo jest wymienna na dobra. To że dla pracodawcy jest kosztem nic nie zmienia, bo jak za nią zapłaci to jej fizyczna reprezentacja staje się takim kapitałem. Masz sardynki i masz puszki, dorzucasz do tego ileś tam godzin pracy i masz sardynki w puszce które razem są droższe niż osobno. Ogólnie pracę całego społeczeństwa możesz przeliczyć na miliony godzin które każdego dnia przyczyniają się do tego że postępuje rozwój cywilizacyjny.

                • 1 0

          • to nie jest problem socjalizmu - to problem każdego ustroju

            a pozbycie się kontroli i odpowiedzialności to główny problem "manażerii".
            Jakiejkolwiek.
            Czy to na poziomie spółdzielni mieszkaniowej czy spółki gieldowej.

            • 0 0

    • bo ty nie kończyłeś studiów (6)

      bo ty nie kończyłeś studiów, po zawodowce jesteś, pracujesz 12 h dziennie, tak więc nie porównuj się z normalne żyjącymi ludźmi

      • 6 6

      • życie korpobrojlera (5)

        w biurowym kojcu nazywasz normą...?!

        Byt jednak kształtuje świadomość...

        • 4 4

        • hehe, twój ukształtował twoją bardzo żałośnie (4)

          skoro nie uważasz za normę że ktoś kto projektuje maszyny pracuje przy kompie. Poza tym korpo to nie kojec, chyba że dla jakiejś telefonistki z call center. Cała reszta ma dużo bardziej dowolny styl pracy

          • 2 3

          • tak, te tysiące w OBC siedzą tylko i "zmużdżają" "maszyny" i "algorytmy" (3)

            trochę o tym wiem, więc wybacz.

            Cały nasz kapitał (statystycznie) to płaca 4-5x niższa niż w rodzimych firmach tych "pączków".

            • 0 3

            • Ale winisz za to komputery? (2)

              Ktoś to musi zaprojektować. I chyba niewiele o tym jednak wiesz. Na zachodzie płacą więcej, nie dlatego że chcą tylko że muszą. Bo konkurencja jest prężna. U nas rozwój gospodarczy jest taki że wytwarzamy około 10-12 razy mniej niż Niemcy. Więc chyba wiadomo skąd się te zachodnie pensje, za Odrą i dalej, biorą. Póki ich nie dogonimy, pensji też takich nie będziemy oglądać. Chyba że branże niewrażliwe na położenie. Piloci zarabiają tyle samo w danej firmie niezależnie od kraju

              • 2 1

              • "rozwój gospodarczy jest taki że wytwarzamy około 10-12 razy mniej" (1)

                to nie zależy od rozwoju gospodarczego a od pozycji w międzynarodowym podziale pracy.
                Czyli od tego, kto tym rządzi. Oczywiście, są to zjawiska powiązane ale zawsze zarabia ten, kto panuje nad wolumenem.

                "Bo konkurencja jest prężna"
                Konkurencja jest żadna. No, może na szczeblach prezesów, w kategorii jacht. Za to dużo jest do zrobienia w kategorii "efektywności" i na tym zystkujemy. Bo identyczna praca jest realizowana przez wielokrotnie tańsze ręce.

                "ich nie dogonimy, pensji też takich nie będziemy oglądać"
                W czym? Sądzisz że Krupp się posunie? Albo jakikolwiek inny podmiot gospodarczy, który zagospodarował zasoby tej ziemi? Chyba zupełnie się nie orientujesz, co tu się odbyło na przełomie 80/90...

                • 0 2

              • dlatego to zależy od rozwoju gospodarczego

                kraj rozwinięty produkuje więcej i pozyskuje więcej klientów bo ma takie moce przerobowe. Żeby dojść do jego poziomu potrzeba lat pracy i inwestycji w rozwój. Policz sobie sam ile lat musisz dygać żeby twoja firma urosła 10 krotnie jeżeli rocznie możesz wyciągnąć 10% z dochodu i wydać to na inwestycję w firmę, hale, maszyny, zatrudnienie. Mi wychodzi około 24 lata. Podział pracy jest taki jaki sobie wywalczysz pozycją twojej firmy.

                "konkurencja jest prężna" - nie zrozumiałeś co napisałem. Prężna konkurencja to wiele działających podmiotów, firm które zatrudniają. Jak chcą się rozwijać muszą zatrudniać więcej i więcej, ale dochodzą do ściany gdy bezrobocie jest niskie, zaczynają wtedy walczyć o pracownika płacą, ale też automatyzować procesy co zwiększa efektywność. To jest ciągły rozwój. Nie wiem co wypisujesz o jakiś jachtach i prezesach, ale to w ogóle oderwane od kontekstu rozmowy, co więcej od jej sensu.

                Krupp jest silnym podmiotem, mocno zautomatyzowanym. Natomiast na świecie wyrosło wiele konkurencyjnych firm które jedzą z tego samego tortu. Nikt go nie pyta czy sie posunie. Inne podmioty zgarniają dużą część zleceń z tego rynku przez co same się rozwijają.

                • 1 0

    • To są zarobki miesięczne ;) (4)

      Poczytaj dobrze

      • 13 11

      • mediana roczna

        • 2 0

      • "a najbiedniejsi w województwie świętokrzyskim (28 631,48 zł)." (2)

        miesięczny dochód najbiedniejszego w świętokrzyskim?
        ;)

        • 7 1

        • (1)

          Mediana! A nie , miesięczny dochód najbiedniejszego w świętokrzyskim?"

          • 2 1

          • nie widzisz

            znaku zapytania?

            • 1 1

    • Slabys, Szumowscy wyciągają 500 mln. Przejdź do pis. Poprzyj ustawe antaborcyjna TW Przylebskiej iWolfganga.

      • 2 2

    • Aby przeżyć skromnie w trójmieście rodzina klasyczna 2+2 musi mieć okolo 7k netto dochodu miesiąc (5)

      w miesiąc. Czemu aż albo tylko tyle? Bowiem kredyt na mieszkanie srednio 1600zł, opłaty czynszowe za mieszkanie 500zł, prąd 100zł, internet i telefon 100zł, paliwo do auta 400zł, utrzymanie auta srednio w miesiacu z OC i drobnymi naprawami wymiana oleju itp 300zł, przedszkola publiczne 800zł, konsumpcja spożywcza 2000zł, chemia gospodarcza oraz artykuły higieniczne 200zł, ubrania i obuwie 200zł, niespodziewane wydatki jak leki na goraczke, drobne domowe naprawy, jakies prezenty okolicznosciowe 300zł. Za 7k to jest życie na styk dniem dzisiejszym.

      • 31 2

      • niestety tak jest, ja siódemkę wydaję miesięcznie mimo że nie mam kredytu

        co prawda nie oszczędzam na żarciu. Kupuję to na co mam ochotę, ale wybieram oszczędnie. Jak nie widzę różnicy to wybieram tańszy produkt. Moja rodzina to 2+3. Raz w tygodniu żarcie z jadłodajni, pizzeria, chińskie itp. Samo jedzenie to 3,5 koła

        • 6 0

      • no to ja mam tylko na prezenty okolicznosciowe

        • 5 0

      • Lewak (1)

        Ja musiałem jeszcze opłacić opiekunkę dodatkowo 1800 i tak żyliśmy od pierwszego do pierwszego przez kilka lat, bez wyjazdów na urlop, wyjść do kina czy nawet alkohol u.

        • 4 2

        • Bez alkoholu ? :O tak sie nie da zyc

          • 10 2

      • A i to przy zalozeniu, ze wszystko sie ulozylo

        Na farcie i wczesniej mialo sie lub odlozylo kase na wklad na mieszkanie. Aby miec kredyt 1600pln to trzeba bylo miec wczesniej na wklad np. 80k. Sporo ludzi ma kredyt ponad 2k. Aby miec przedszkole publiczne i placic 800pln za dwojke dzieci trzeba dostac miejsce. Niektorzy musza placic w prywatnym przedszkolu lub zlobku ponad 1k. Wtedy te 7k netto nie spina budzetu i jest problem. Mowa o przezyciu miesiaca skromnie bez zadluzania sie. Jak to sie ma do mediany gdanskiej?

        • 13 0

    • głupia

      prowokacja.

      • 1 1

    • Może liczą "na głowę" - wliczając dzieci i emerytów. (1)

      • 15 9

      • tak jak ten plakat "mam 5 miesięcy" i ktoś dopisał " i 100 tysięcy długu Morawieckiego do spłacenia"

        • 24 0

    • Kasjerka w biedronce ma więcej (2)

      4k x 12 + premie to i z 55k wyjdzie

      • 7 3

      • (1)

        Mi wyszło 48, ale może mam słabą baterię w kalkulatorze.

        • 6 4

        • może Twój kalkulator nie ma opcji dodawania premii?

          • 17 0

    • Jesteś w stanie przeżyć za 200 tys rocznie?

      ja za tyle to nawet nie wstaje z łóżka.

      • 17 4

  • Gdańsk = najwyższe ceny + najniższe wynagrodzenie (5)

    tak było, jest i jeszcze długo będzie w tym mieście ...

    • 15 1

    • to przez słoje (4)

      • 2 0

      • (2)

        Pół Warszawy to słoje. Pół Nowego Jorku, pół Londynu. Coś marna ta hipoteza.

        • 1 1

        • bardzo słuszna hipoteza (1)

          jaki "słój", taka "metropolia" i dochody.

          • 0 0

          • Fakt. Napływowy spod Brooklyn, Iowa w Nowym Jorku jakościowo różni się od napływowego z Iławy w Gdańsku. To chyba jasne.

            • 0 0

      • zdecydowanie TAK

        • 2 0

  • (7)

    Panie Robercie mediana to nie średnia! Mediana no najczęściej występująca wartość. Czyli drodzy Państwo najczęściej w Gdańsku zarabia się 3680 zł (rozumiem, że to jest brutto) to wychodzi 2700 na rękę. Także mity o mieście informatyków możecie sobie wsadzić między bajki :D Taka jest niestety smutna prawda.

    • 74 24

    • Mediana (3)

      To tzw wartość środkowa i właśnie ona jest najlepsza do oceny dochodów. Najczęściej występująca to dominanta. Pozdrawiam

      • 47 1

      • mediana - co to znaczy

        mediana oznacza że 50 % "badanych" ludzi w roku 2018 zarabiała od 0 zł do 44 271,75 zł a pozostałe 50% zarobiło 44 271,75 zł i więcej.
        Mediana najczęściej nie jest równa średniej. Np. 10 ludzi w firmie zarabia : 1 / jeden/ 2800zł , 3/ trzech / - 4000zł, 4 - 6000zł a 2 - 9000zł. ...Średnia to = 2800 + 9000 = 11800 // 2 = 5900zł. Mediana = suma wszystkich zarobków dzielona przez ilość osób = 5680zł . a Dominanta - przedział , gdzie największa ilość osób zarabia określoną kwotę = D = 6000zł.

        • 0 1

      • Ehhh

        A mieszkania za pół banki to że świeca szukać. Jak my tu w ogóle mamy żyć?

        • 7 0

      • Zapędziłem się i pomyliłem się, masz rację oczywiście.

        • 29 0

    • dobra, pała, przyjdż we wrześniu

      mój ty statystyku

      • 1 0

    • 2700 albo i mniej

      • 5 1

    • Nie zgodze sie z przedmowca.

      • 0 0

  • I tak powinno być! (9)

    Nierówności dochodowe są motorem napędowym naszej cywilizacji. Bez elementu rywalizacji ludzie gnuśnieją.

    • 5 12

    • (5)

      powiedz mi jaki typ głodu i niedostatku spowodował że NASA wysłała człowieka w kosmos, albo jaki rodzaj biedy klepał Elon Musk aby stworzyć Teslę?

      • 2 1

      • pierwsze pytanie - konkurencja z "socjalizmem"

        na której wielu dobrze zarobiło. A dokładnie na obawach polityków i wierchuszki biznesu, która obawiała się konfrontacji.
        drugie pytanie - a kto bogatemu zabroni się bawić?

        • 0 0

      • Dzięki kapitalizmowi i wolnemu rynkowi (2)

        Z roku na rok ludzi żyjących w ubóstwie na świecie jest mniej. Poczytaj statystyki. Co roku świat wyciąga dziesiątki milionów ludzi ze skrajnego ubóstwa. Pod tym względem jest lepiej niż kiedykolwiek w historii.

        • 0 1

        • w żadnym wypadku

          po prostu wiecej ze stołu spada...
          Oraz wynika to z lęku przed destabilizacją, stosowaną również jako narzedzie walki konkurencyjnej. Zapytaj ludzi w Libii i Syrii, jak odbierają efekty tego narzędzia...
          Wyciąganie ludzi z ubóstwa czy podnoszenie poziomu życia i "postęp" nigdy nie był i nie jest celem "kapitalizmu".

          • 0 0

        • To prawda, ale równocześnie rośnie przepaść miedzy najbogatszymi, a resztą społeczeństwa.

          • 0 0

      • A jaką biedę klepał Ludwik 16 ze mu ścięli głowę ?

        Duża polaryzacja społeczeństwa powoduje również gniew motłochu...

        • 2 0

    • Dokładnie :) (1)

      Tak jest od zarania cywilizacji i nigdy nie bylo socjalizmu.
      Socjalizm to bzdurny wynalazek XXw, który nigdy nie zdał egzaminu i spowodowal 2 największe totalitaryzmy w dziejach: komunizm i nazizm

      • 5 4

      • ani bzdurny, ani nieskuteczny...

        ani z XXw.
        Istniał od zarania cywilizacji, tak jak od zarania cywilizacji istniał społeczny egoizm, pozwalajacy jedym ludziom żyć z pracy drugich.
        Wiek XX to istotne udoskonalenie umiejętności sterowania społeczeństwem i twórcze oraz masowe wykorzystanie starej zasady "divide et impera" do walki konkurencyjnej. Po co finansować armię, niszczyć i zatruwać ogromne połacie terenów, jak można sterując nastrojami społecznymi zmieść konkurencję i osadzić swoich namiestników? Przepływy pieniądza w okolicach Wielkiego Kryzysu, Rewolucji Październikowej, powstania nsdap, ii wojny Światowej, wskazują znaczące zaangażowanie kapitału, który miałby w tym interes. I gdyby rozsądniej naziści podeszli do sprawy, kominy Oświęcimia dymiłyby do dzisiaj.
        Tak jak obecnie w Chinach.

        Totalitaryzmy nie są związane z socjalizmem a z ludzką naturą. Ideologia jest jedynie legitymacją dla zwolnienia hamulców. Zawsze znajdzie się jakaś dyspozycyjna grupa jajogłowych, co podsunie dobrze poukładane słowa.

        Przypadkowym i niezamierzonym efektem tych eksperymentów i wywołanych nimi kataklizmów jest podniesienie przeciętnego poziomu życia na terenach tymi ekserymentami objętymi. To efekt uboczny i w pewnym sensie potwierdzający skuteczność konkurencji w kreowaniu postępu. Ale tylko w pewnym sensie, bo "postęp" w postaci poziomu życia również komuś był potrzebny do wytworzenia napięcia...
        Bez takich pobudek, nie miał by miejsca.
        I również nie był wynalazkiem socjalizmu, bo takie działania były częste już w wieku XIX, gdzie przemysł zaczał tworzyć przyzakładowe miasta. Na obecne miary nie był to poziom zadowalający ale na ówczesne czasy był prawdziwą rewolucją. Nie z "dobroci serca" a z powodu opłacalności wynikającej ze stabilizacji siły roboczej.
        I nie wszystkim się to podobało...
        Takim przykładem jest łatka "komunisty" przyklejona Fordowi, jednemu z głównych ideologów rozwiązań zastosowanych dla mitygacji skutków Wielkiego Kryzysu. A wywołanego również celową i zamierzoną grą na spadki...

        • 0 0

    • z drugiej strony przepaść płacowa powoduje że człowiek ma w koncu dość wyzysku i woli nic nie robić :)

      • 3 1

  • Być w dobrym zawodzie.

    Mam znajomego,który jest lekarzem.Pracuje 8 godz.w państwówce.Potem prowadzi prywatę.Miesięcznie wyciąga do 150.000 zł.Aż nie do uwierzenia ale jednak prawda.

    • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Zbigniew Canowiecki

Prezes Zarządu „Pracodawców Pomorza”. Jest absolwentem Politechniki Gdańskiej. Doktorat uzyskał na Uniwersytecie Gdańskim.W latach 1981-2007 Prezes Zarządu i dyrektor giełdowej spółki „Centrostal S.A.”. Sprawował społecznie wiele funkcji m.in. Prezydenta Pomorskiej Izby Przemysłwo-Handlowej, Przewodniczącego Sejmiku Gospodarczego Województwa Pomorskiego, Przewodniczącego Pomorskiej Rady Przedsiębiorczości. Członek Polskiego Forum Akademicko-Gospodarczego w Warszawie...

Najczęściej czytane