- 1 "Uśmiechnięty" kolos w Porcie Gdynia (65 opinii)
- 2 Zużywamy coraz więcej energii (116 opinii)
- 3 Blisko 28 mln zł za 4 kluby fitness (60 opinii)
- 4 Historia o "Gdyńkongu" uderza w Port Zewnętrzny (118 opinii)
- 5 Gra Manor Lords światowym hitem (46 opinii)
- 6 Trzeci raz szukają prezesa Energi (87 opinii)
Ukraina to za mało. Po pracowników sięgniemy do Indonezji i Nepalu
Polski rynek to za mało. Grupa Progres z Gdańska chce rekrutować pracowników do Czech, Słowacji i na Węgry. W ciągu roku wejdzie na rynek niemiecki, a najdalej za dwa lata chce zatrudniać w Polsce pracowników z tak odległych krajów jak Nepal, Bangladesz czy Indonezja.
Obecnie Grupa Progres posiada ponad 20 oddziałów zlokalizowanych na terenie Polski i Ukrainy. Dzięki jej działaniom w 2016 roku ponad 20 tys. osób znalazło zatrudnienie. Firma specjalizuje się między innymi w dostarczaniu na rynek polski pracowników z Ukrainy. Teraz planuje większą ekspansję zagraniczną i otwarcie nowych oddziałów w krajach Grupy Wyszehradzkiej - w Czechach, na Słowacji i Węgrzech. Równolegle buduje własną sieć oddziałów na terenie Ukrainy.
- Mamy plany większego wyjścia z naszą działalnością poza granice Polski. Ekspansja zagraniczna wynika wprost z potrzeb, jakie nasi kontrahenci mają na rynkach czeskim, słowackim czy węgierskim. Dodatkowo kraje te mają relatywnie małe populacje, co powoduje jeszcze większy problem z pracownikami - mówi Piotr Zając, prezes zarządu Grupy Progres.
W tym samym czasie spółka chce wejść z usługami do krajów Zachodniej Europy. Na początku do Niemiec, później do krajów skandynawskich, następnie Krajów Beneluksu i Francji.
- Dojdzie do tego w ciągu najbliższych miesięcy. Na rynku niemieckim będziemy świadczyć usługi w zakresie rekrutacji stałych, czyli poszukiwania pracowników wykwalifikowanych - informatyków, konstruktorów, inżynierów, pracowników kadry technicznej średniego szczebla. Są to specjalizacje bardzo pożądane obecnie w tym kraju. W pierwszej kolejności na pewno sięgniemy po specjalistów z Polski, stwarzając im bezpośrednią możliwość rozwoju na zagranicznym rynku. W dłuższej perspektywie - roku lub dwóch lat - z racji tendencji panujących w Unii Europejskiej, czyli otwarcia rynku wewnętrznego dla obywateli Ukrainy, chcemy dostarczać też pracowników tymczasowych na terenie całej Europy Zachodniej.
Europosłowie poparli zniesienie wiz krótkoterminowych dla Ukraińców. Decyzja została już zaakceptowana przez Radę UE. Na mocy nowych przepisów każdy obywatel Ukrainy posiadający paszport biometryczny będzie mógł wjechać bez wizy na teren Unii Europejskiej na 90 dni. Przepisy obejmują wyjazdy turystyczne czy delegacje biznesowe, ale nie wyjazdy w celu podjęcia pracy.
- Zmiany legislacyjne spowodują, że będziemy mieli do czynienia z dwoma zjawiskami. Po pierwsze jakaś część pracujących u nas obecnie Ukraińców przeniesie się z Polski dalej, na zachód Europy, w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Nie jest to dziwne jeśli spojrzymy na tamtejsze stawki, które są czterokrotnie nawet wyższe od polskich. Nie musimy się jednak obawiać, że odpłynie ogromna większość z nich, ponieważ Niemcy mają problemy głównie ze znalezieniem pracowników wysoko wykwalifikowanych. Sadzę, że po wejściu w życie nowych przepisów ok. 30 do 50 proc. pracujących u nas obywateli Ukrainy może się zdecydować na wyjazd z Polski - mówi Zając. - To z kolei zainicjuje kolejne zjawisko. Stawki w Polsce będą musiały pójść w górę, co część pracujących obecnie za granicą Polaków może skłonić do powrotu do kraju. Polscy fachowcy zawsze będą chętniej zatrudniani w kraju. Mają często lepsze przygotowanie i wykształcenie, ponadto brak jest bariery językowej. Są też cenieni za swoją efektywność i rzetelność, zresztą nie tylko w Polsce.
Według prezesa Grupy Progres ci przedsiębiorcy, którzy nie będą w stanie w swoich marżach zmieścić wyższych kosztów zatrudnienia, będą szukać innych rozwiązań. Jednym z nich może być poszukiwanie pracowników w innych zakątkach Europy.
- Pierwszym, alternatywnym miejscem jest Mołdawia. Jesteśmy już w trakcie opracowywania projektu dotyczącego pozyskiwania pracowników z tamtego rynku. Myślimy też o Kazachstanie. W następnych etapach chcemy z kolei sięgnąć po pracowników z Nepalu, Bangladeszu i Indonezji - mówi Zając. - Dzisiaj może się nam wydawać to nieprawdopodobne, jednak wszystko to, co się dzieje na rynku pracy trzeba zawsze odnieść do twardych zasad ekonomii. Jeśli jest silna potrzeba kontynuowania i rozwoju biznesu w Polsce, to w obliczu deficytu pracowników na lokalnym rynku należy znaleźć odpowiednie rozwiązanie czy stworzyć usługi w tym zakresie. Rynek sobie zawsze poradzi, my też chcemy wychodzić naprzeciw potrzebom polskiej gospodarki.
Jak twierdzi Piotr Zając, jeśli rozwój gospodarczy w Polsce będzie na stabilnym poziomie, to coraz większy procent zatrudnionych w naszym kraju będą stanowili obcokrajowcy.
- Polacy coraz chętniej się kształcą i rozwijają zawodowo, więc naturalnie będą zajmować stanowiska kierownicze wyższego i średniego szczebla. Natomiast niższą kadrę, niewykwalifikowaną, coraz częściej stanowić będą pracownicy zagraniczni. Trzeba też spojrzeć na demografię czy zmiany społeczno-kulturowe w naszym kraju. Całkiem prawdopodobny jest taki scenariusz, że zawody niechętnie wykonywane przez Polaków za kilka lat będą wykonywane przez osoby z Nepalu, Indonezji czy Bangladeszu - podsumowuje Zając.
Miejsca
Opinie (175) ponad 10 zablokowanych
-
2017-05-25 08:46
Każdy przedsiębiorca zrobi ze 5 dzieci i je za 20 lat zatrudni i jeszcze skorzysta z programu 500+
- 11 0
-
2017-05-25 08:35
stop!
to ciagnie nasz kraj do dna.
- 12 1
-
2017-05-25 08:34
a Syryjczyków nie chcą?
podobno tacy pracowici i dostępni w dowolnych ilościach
- 23 0
-
2017-05-25 08:29
małe płace to mało pracowników
- 21 1
-
2017-05-25 08:27
socjal w Polsce
na szczęście nie jest (i niech nigdy nie będzie) taki dobry, jak w krajach na zachodzie europy, więc przynajmniej będą do nas przyjeżdżać ludzie do pracy, a nie darmozjady.
- 14 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.