• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Walka o elektrownię atomową jest zażarta

Wioletta Kakowska-Mehring, Robert Kiewlicz
26 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 

Pierwsza elektrownia atomowa jaka powstać ma w Polsce wzbudza ogromne emocje. Pomorski Żarnowiec jest jedną z najlepszych lokalizacji pod tę inwestycję. Świadczą o tym coraz częstsze wizyty na Pomorzu potencjalnych dostawców technologii jądrowej.


Waldemar Dunajewski, szef Stowarzyszenia na rzecz budowy Elektrowni jądrowej w województwie pomorskim. Waldemar Dunajewski, szef Stowarzyszenia na rzecz budowy Elektrowni jądrowej w województwie pomorskim.

W środę Gdańsk odwiedzą przedstawiciele GE Hitachi Nuclear Energy, w czwartek z pomorskimi przedsiębiorcami spotkają się przedstawiciele władz innego potencjalnego dostawcy technologii do elektrowni atomowej - Westinghouse Electric Company. O wadze tej inwestycji, o tym jakie szanse i jakie problemy niesie ze sobą budowa elektrowni na Pomorzu rozmawiamy z Waldemarem Dunajewskim, szefem Stowarzyszenia na rzecz budowy Elektrowni jądrowej w województwie pomorskim.

Dlaczego powstało Stowarzyszenia na rzecz budowy elektrowni atomowej, jakie ma cele i kto będzie działał w tej organizacji?

Waldemar Dunajewski: Pomysł na Stowarzyszenie wyszedł z Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza. Dzięki temu chcemy w sposób zorganizowany działać na rzecz budowy elektrowni w naszym regionie. W gronie założycieli są ludzie nauki, biznesu, działacze społeczni różnych organizacji. Będziemy chcieli przyciągnąć do naszego Stowarzyszenia jak najwięcej młodych ludzi. Ma ono być organizacją masową. Ludzie, którzy będą należeć do niego, mają być ambasadorami energetyki opartej na energii atomowej. Mają przekonywać swoje środowisko do tej inicjatywy. Chcemy iść szeroko, nie możemy sobie pozwolić na podziały polityczne, czy konflikty interesów. Naszym pierwszym celem jest stworzenie pozytywnej atmosfery wokół budowy elektrowni atomowej. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć, że opór wobec tej inwestycji będzie duży. Drugim zadaniem jest przygotowanie biznesu w naszym województwie, tak aby jak najwięcej z tego tortu kapitałowego zostało na naszym terenie. Od samego początku musi być dobra współpraca, i z władzami samorządowymi, wojewódzkimi, i z inwestorem. Nie możemy tracić przecież energii na niepotrzebne sprawy.

Przeciwnicy energetyki jądrowej też nie narzekają na jej brak?

- Zwykle przeciwstawia się 10 proc. albo mniej, ale to jest tzw. głośna mniejszość, która jest bardzo aktywna. I tego należy się spodziewać. Trzeba będzie równoważyć działalność organizacji... nazwijmy je ekologicznych. Ekoterrorystów nie da się przekonać. My chcemy przekonać zwykłych obywateli. Bo musi być miejsce dla energetyki jądrowej. Potrzeby energetyczne rosną. Polska energetyka powinna być oparta na trzech filarach - konwencjonalnym opartym na węglu, ze źródeł odnawialnych i energetyce jądrowej. To daje stabilizację i bezpieczeństwo. Energetyka jądrowa nie zagraża więc ani górnikom, a ani rolnikom, którzy wytwarzają biomasę. Nie odstraszy też turystów - taki argument też jest podnoszony. Według mnie to ich ściągnie. W elektrowniach atomowych robi się część turystyczno-pokazową, która ściąga masy wycieczek. Kolejnym argumentem są miejsca pracy i zamówienia dla pomorskich firm. Należy pamiętać, że na takiej budowie nie są potrzebne tylko super wysokie technologie, potrzeba też podwykonawców do mniej skomplikowanych prac.

Argumentem za lokalizacją pomorską jest też brak dużej elektrowni na Północy kraju.

- Z punktu widzenia bezpieczeństwa dobrze byłoby, aby elektrownie były rozmieszczone w całej Polsce. To jest pewnym argumentem działającym na naszą korzyść. Oczywiście na Pomorzu pracuje się obecnie nad kilkoma inicjatywami energetycznymi, ale - moim zdaniem - nie dojdzie do tego, że z deficytu będzie duża nadwyżka mocy. Po pierwsze, to co trzeci pomysł wychodzi, więc blokowanie jakiegoś na tym etapie jest bezsensowne. Po drugie, gdyby wszystkie te pomysły wyszły, to Północ nie byłaby już importerem, a eksporterem energii.

Wspomniał pan, że ekoterrorystów nie da się przekonać. Trudno będzie też przekonać tych, którzy boją się atomu.

- Będziemy także starali się tłumaczyć i wyjaśniać problemy. Nie chcemy mówić o tym, że energetyka jądrowa jest całkowicie bezpieczna. Nie można tak mówić. Każdy wielki przemysł niesie za sobą pewne zagrożenia. Każdy duży zakład nie jest bezpieczny, jeżeli jest nieodpowiedzialnie budowany i eksploatowany. Energetyka jądrowa ma jednak tę zaletę, że jest pod międzynarodową kontrolą - każda procedura czy system zabezpieczeń. Teraz są nowe technologie. Przywoływany jako straszak Czarnobyl nie jest dobrym przykładem. Tam był reaktor grafitowy. Przecież to nie była tylko elektrownia, ale także fabryka plutonu dla celów militarnych.

Jaka powinna być nasza elektrownia?

- Uważam, że z tej trójki konsorcjów, z którymi prowadzone są obecnie rozmowy, wszyscy mają dobrą technologię. W tej sytuacji ważne staje się za ile? My nie chcemy wkraczać w decyzje rządowe i inwestora. My chcemy tutaj, na Pomorzu, stworzyć taką atmosferę, że gdy inwestor będzie miał do wybory dwie równoważne lokalizacje, to wybierze naszą, właśnie z racji korzystnego klimatu wokół tej inwestycji. Zawsze wybiorą tą, gdzie nie grożą im konflikty społeczne.

Walka o lokalizację rzeczywiście może być taka zażarta?

- Walka już jest zażarta. Wielkopolska walczy o Klempicz, zachodniopomorskie o lokalizację przy jeziorze Kopań pod Darłowem. Ostateczną decyzję podejmie jednak inwestor. I ten co będzie miał 51 proc., czyli PGE, ale - moim zdaniem - i ten co będzie miał resztę, czyli 49 proc. też będzie chciał mieć coś do powiedzenia w tej kwestii.

Jeszcze niedawno lokalne środowisko jednoczyło się, aby nie dopuścić do przejęcia Energii przez PGE. Teraz znów się łączy, ale tym razem, aby przekonać PGE do zlokalizowania elektrowni na Pomorzu. O dobrą atmosferę nie będzie łatwo.

- Odnośnie Energii mówi się o sprawie interesu regionu, albo o tym czy dzięki tej transakcji uda się podratować budżet. Niestety, nikt nie dyskutuje jaki jest interes strategiczny państwa. A strategiczny interes państwa jest taki, że powinny być też silne koncerny narodowe. Zdolne do inwestowania. W Niemczech mamy cztery koncerny energetyczne i praktycznie każdy jest tak duży, jak cała polska energetyka. We Francji dwa lata temu doszło do fuzji dwóch potężnych koncernów z branży energetycznej - Suez i Gaz de France - , z których Gaz de France był dużo większy od naszego PGNiG, bo uznano, że są za słabe, aby konkurować. Moim zdaniem powinno się załatwiać lokalne interesy, ale w duchu interesu państwa. Gdyż błąd popełniony w energetyce na tym etapie dużo kosztuje. Kolejny przykład to czeski koncern CEZ. Kilka lat temu Parlament nie wyraził zgody na sprzedaż koncernu i... w tej chwili jest to potężna firma giełdowa, jedna z najważniejszych czeskich firm. I teraz to ona kupuje. Najlepszym rozwiązaniem byłoby doprowadzenie do fuzji PGE z Energą i sprzedaż akcji na giełdzie. Prywatyzacja energetyki przez giełdę jest moim zdaniem najlepsza. Skoro jednak za późno na fuzję, to rozwiązanie, które forsuje resort skarbu, czyli sprzedaż Energii PGE, jest najlepszym krokiem.

Miejsca

Opinie (42) 8 zablokowanych

  • PRZEKONYWANIE SPOŁECZEŃSTWA DO "ATOMÓWKI" DROGĄ OSZUKIWANIA.

    PRZEKONYWANIE SPOŁECZEŃSTWA DO "ATOMÓWKI" DROGĄ OSZUKIWANIA. http://zb.eco.pl/zb/220/pdf/12-14.pdf

    A Klempicz o nic się nie biję bo już zatwierdzili,że nie chcą u siebie elektrowni,ładnie kłamiecie ludzi.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Kinga Stawicka

Dyrektor Sprzedaży Krajowej w firmie Marcopol Sp. z o.o. Producent Śrub - wiodącego producenta i...

Najczęściej czytane