• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

500 zł to za mało, aby odejść z pracy

erka
12 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Wbrew obawom większość pracowników korzystających z programu 500+ nie planuje rzucić pracy. Wbrew obawom większość pracowników korzystających z programu 500+ nie planuje rzucić pracy.

Tylko 1,5 proc. pracowników zadeklarowało, że rozważa rezygnację z pracy ze względu na otrzymywanie świadczenia z programu 500+ - wynika z badania zrealizowanego przez Millward Brown na zlecenie Work Service. Oznacza to, że odejście z pracy dopuszcza ok. 240 tys. osób. Pracodawcy mają większe obawy. Niemal jedna trzecia uważa, że program 500+ będzie miał negatywny wpływ na dostępność pracowników.


Program 500+ to:


Od momentu wprowadzenia rządowego programu 500+ w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele komentarzy, dotyczących jego wpływu na rynek pracy. Jednak do tej pory nikt nie przeprowadził wiążących analiz w tej kwestii.

- Jako największa firm HR w Polsce, postanowiliśmy to zjawisko zbadać. I jak się okazuje jedynie 1,5 proc. pracowników rozważa rezygnację z pracy w związku z otrzymywaniem 500+. Na poziomie procentowym jest to bardzo niskie wskazanie, ale w przeliczeniu na liczbę pracowników daje ponad 240 tys. osób, co może być odczuwalne w poszczególnych regionach kraju - komentuje Maciej Witucki, prezes zarządu Work Service. - Nie można jednak całkowicie pomijać nastrojów pracodawców. 32,8 proc. obawia się negatywnego wpływu świadczenia na dostępność pracowników. To natomiast może oznaczać, że część osób po prostu nie przyznała się w badaniu, że dodatkowe pieniądze są impulsem do rezygnacji z pracy. Natomiast pracodawcy, którzy są najbliżej pracowników, dostrzegają inną skalę zjawiska.
Jedynie 1,5 proc. pracowników rozważa rezygnację z pracy w związku z otrzymywaniem 500+. Jedynie 1,5 proc. pracowników rozważa rezygnację z pracy w związku z otrzymywaniem 500+.

Wśród beneficjentów programu 500+ aż trzech na czterech twierdzi, że w ogóle nie zastanawiało się nad rezygnacją z pracy w związku z otrzymywaniem świadczenia, natomiast co piąty deklaruje, że to zbyt mała kwota, by zachęcała do porzucania pracodawcy. Wśród rozważających odejście z pracy dominują młodzi pracownicy - 9,9 proc. osób w wieku od 18 do 34 roku życia w porównaniu do zaledwie 1,1 proc. osób od 35-44 lat oraz zarabiający 2-3 tys. zł (21,3 proc. rozważających rezygnację pracy).

Gorsze nastroje panują wśród pracodawców. Już co trzeci z nich obawia się, że program 500+ wpłynie negatywnie na dostępność pracowników. Największe obawy występują w firmach średnich (39 proc. obawiających się) oraz w produkcji i handlu - odpowiednio 42 proc. i 41 proc. obawiających się.
Już co trzeci pracodawca obawia się, że program 500+ wpłynie negatywnie na dostępność pracowników. Już co trzeci pracodawca obawia się, że program 500+ wpłynie negatywnie na dostępność pracowników.

- Warto zwrócić uwagę, że istnieje związek między odsetkiem pracowników deklarujących chęć odejścia z pracy w związku z programem 500+, zarabiających 2-3 tys. zł a niepewnością pracodawców w branży produkcyjnej i handlu. To właśnie w tych sektorach mediana zarobków kształtuje się na tym poziomie, co może uzasadniać obawy pracodawców. Co więcej, właśnie w tych branżach widoczne są dziś wzmożone trudności z pozyskaniem kandydatów - mówi Krzysztof Inglot, pełnomocnik zarządu Work Service.
erka

Opinie (289) 6 zablokowanych

  • Jak pracujecie na Niemców w Lidlach ,Rosmanach,kauflandach,realach,mediamarktach,nettach i innych , to was nie boli

    Natomiast jak pracujecie na 500+ czyli na dzieci , które kiedyś pracować będą na wasze emerytury to już was boli folksdojcze z Gdańska

    • 33 18

  • no niestety jak płaci się za ciężką pracę śmieszne pieniądze, to i 500+ może być konkurencją dla pracodawcy ;)

    zwłaszcza w handlu, gdzie musisz być dostępny praktycznie zawsze, często na śmieciówce a i praca wcale lekka nie jest

    • 27 0

  • pracodawcy

    Zawsze miałem pracodawców za sknerów. Sami są sobie winni. Dają ludziom głodowe pensje albo pod stołem tak jak moja żona, umowy śmieciowe 1/4 etatu, siedzi po 40 godz. tygodniowo - to się nie dziwmy, że ludzie są zmęczeni już życiem i mają wszystko w d.... . Ja przez około 5 lat pracowałem na śmieciówkach zanim dostałem normalną umowę. Jeden z pracodawców (NARZĘDZIA) kazał mi nawet pracować po 9 godz od pon-pt za 800 zł. Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedział, pracowałem wcześniej bezpłatnie, a teraz dostaje od niego dobrą pracę i płatną; powinien być z tego zadowolony :) jak mu powiedziałem, że nie będę pracował za taką kwotę to dał mi 2500 brutto :) i tak mnie zwolnił po dwóch miesiącach pracy, gdyż odmawiałem wykonywania jego poleceń (poza zakres powierzonych obowiązków) :))

    W Polsce jest potrzebne więcej kontroli. Małe i średnia przedsiębiorstwa czują się bezkarni. Cieszę się, że teraz nie ma komu pracować na ich emerytury :), a w ich firmach brakuje ludzi chętnych do pracy.

    Tak naprawdę większość pracodawców stać na godne utrzymanie pracownika. +Opisana firma powyżej to właściciel domu jednorodzinnego, jeżdżący samochodem za ponad 100 tys. PLN, a jego syn co roku na zagranicznych wakacjach. To był najgorszy pracodawca, u którego byłem, gdyż zostałem zwolniony w pierwszym dniu obecności pracy po ślubie.
    +Kolejny pracodawca, to pracodawca, który jeździ nowym z salonu BMW; są to samochody raczej drogie w utrzymaniu, natomiast umowa 1/4 etatu gdzie trzeba pracować po 40 godz za około 1600 - 1800 PLN (oczywiście w umowie 400 brutto, reszta pod stołem).
    +Następna firma z jaką się zetknąłem. Pracodawca jeździ nowiutką z salonu Vitarą. Dodam, że to jeszcze najlepszy mały, śmieciowy pracodawca, który dba o pracownika. Pierwsze dwa miesiące umowa zlecenie podpisywana po 30 dniach pracy. Później własna działalność, trochę lepsze pieniądze od innych ale zatrudniony na stanowisku serwisant, a obowiązki to serwisowanie jego maszyn i rozwożenie posiłków, zbieranie pieniędzy, tylko szkoda że trasa nie była adekwatna co do dnia pracy. Około 10 punków dziennie trasa dzienna około 100 km. Nie do przejechanie w 8 godzin. Aby wyrobić się w 9 - 10 godzin trzeba była jeździć dostawczym samochodem (niesprawnym) z załadunkiem ze średnią prędkością 100 km/h nawet przez miasto, w pół roku uzbierałem 20 pkt karnych i to był mój powód odejścia. Jego maszyny wołały o sanepid :P
    +Kolejny to diler samochodów, gdzie na 2 tyg. otrzymywałem telefon kom. do domu i musiałem po 8 godzinach pracy być pod telefonem 24 godziny dostępny i odbierać telefony od klientów. Dodatkowo nic nie płacono.
    +Kolejna to spółka skarbu państwa - Poczta Polska. najniższa krajowa, a rozwożenie listów własnym pojazdem. umowa na 7 godzin dnia pracy gdzie niemożliwe było rozwiezienie wszystkich listów. Przy większej ilości jeździłem tylko z poleconymi a zwykłe rozwoziłem tylko przy mniejszej ilości listów :)
    +Następna to stocznia. Zarząd dziwi się, ze nie ma chętnych do pracy i trzeba szukać z zagranicy ludzi. Teraz się trochę zmieniło ale za moich czasów ze stoczni, umowa o dzieło lub własna działalność, praca po 12 godzin przymusowo (teraz słyszałem od kolegi że pracują po 8 godz.).

    Już nie będę wymieniał gdzie jeszcze byłem :) Teraz pracuje w korporacji na normalnych warunkach, ale szukam czegoś poza granicami. Dlaczego? Polska to jest kraj, gdzie każdemu jest mało, a Polak, Polaka nawet zabije dla 1 PLN. I to wszystko przy było w czasach rządów PO. Dużo czasu minie za nim Polska się odbuduje i odzyska zaufanie polityków. To już pewnie nie będzie mnie dotyczyło ale możne moje dzieci będą chciały powrócić do Europy :)

    • 32 10

  • Ja koffam +500

    kichta flaszek zytniej, 5 sztang fajek, rzyc nie umierac

    • 12 11

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Sławomir Kalicki

Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni oraz Strathclyde University (MBA). Od początku pracy...

Najczęściej czytane