• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pracownicy ochrony zdrowia skarżą się na brak rąk do pracy

Ewa Palińska
4 lipca 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Zwiedź z nami Centrum Medycyny Nieinwazyjnej

O podwyżkę płac pielęgniarki i ratownicy medyczni walczą od dawna. Ale nie tylko finanse spędzają im sen z powiek - problemem są też niedobory kadrowe. Pracownicy Kliniki Położnictwa UCK twierdzą, że zredukowano z tego powodu liczbę łóżek, a ratownicy medyczni SOR na Zaspie nie są w stanie rozpisać grafiku na sierpień. Szefowie obu szpitali pozostają w kontrze i zapewniają, że rąk do pracy im nie brakuje.



Ile najdłużej czekałe(a)ś na wizytę u lekarza?

Długi, czasem kilkuletni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty, kilkugodzinne oczekiwanie na pomoc w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych, wielomiesięczne oczekiwanie na operacje - to niestety codzienność, z jaką z powodów braków kadrowych muszą mierzyć się zarówno pacjenci, jak i pracownicy ochrony zdrowia.

Choć Ministerstwo Zdrowia co rusz podejmuje kolejne działania mające na celu uporanie się z tą sytuacją, problem się pogłębia.

Groźba zamknięcia oddziału z powodu braku położnych



Pracownicy Kliniki Położnictwa GUMed przed tygodniem zaalarmowali nas, że z powodu braków kadrowych Uniwersyteckie Centrum Kliniczne planuje zlikwidować Oddział Patologii Ciąży. Miałby on zostać włączony w struktury Oddziału Położnictwa Izolacyjnego.

- Na tych oddziałach znajdują się naprawdę ciężkie przypadki: poronienia, kobiety mające urodzić dzieci z wadami, cukrzyce, bezwodzia, krwawienia, oddzielające się łożyska - wylicza jedna z położnych (nazwisko znane redakcji). - Gdyby UCK zrealizowało swój pomysł, liczbę łóżek trzeba by zredukować o 70 proc. W efekcie kobiety potrzebujące pomocy nie miałyby gdzie jej szukać, bo alternatywy brakuje.
Oddział jednak zachowano, choć zredukowano na nim liczbę "łóżek" z 20 do 14.

- Niby niedużo, ale jako że "patologia" zawsze jest wypełniona do ostatniego miejsca, to nie jest też mało - podsumowuje nasza rozmówczyni.
Brakuje zresztą nie tylko położnych, ale też lekarzy, którzy często się zwalniają.

- Ordynator kliniki, prof. Krzysztof Preiss dwoi się i troi, żeby kogoś ściągnąć i wypełnić braki, ale niewiele to daje. Pracowników o odpowiednich kwalifikacjach po prostu nie ma na rynku - dodaje jeden z pracowników Kliniki Położnictwa GUMed/UCK.
Pracownicy Kliniki Położnictwa GUMed/UCK skarżą się, że w związku z brakami kadrowymi są zmuszeni pracować ponad miarę. Szpital uspokaja jednak, że problemów z obsadzeniem etatów nie ma. Pracownicy Kliniki Położnictwa GUMed/UCK skarżą się, że w związku z brakami kadrowymi są zmuszeni pracować ponad miarę. Szpital uspokaja jednak, że problemów z obsadzeniem etatów nie ma.

"Łatanie" grafików dyżurami medycznymi



Aby wypełnić grafik, położnym postanowiono dołożyć dyżury medyczne czy tzw. "inne nadgodziny". Dyżury medyczne można bowiem - w odróżnieniu od "spontanicznych" nadgodzin - zaplanować z góry i przypisać z wyprzedzeniem, nawet kilka razy w miesiącu.

- Mogę dzisiaj być w pracy normalnie w dzień i mieć przypisany dyżur medyczny nocny, co oznacza, że pracowałabym bez przerwy przez 24 godziny - tłumaczy pracownica Kliniki Położnictwa. - Otrzymam za to dodatkowe wynagrodzenie, ale premii już nie. Zresztą premie przyznaje się u nas uznaniowo, raz na kilka miesięcy. W lipcu mam wstawionych kilkanaście dyżurów po 12 godzin. Oddziałowa już nie ma komu ich przydzielać, bo brakuje ludzi. Niektóre z nas mają też dodatkową pracę, np. w przychodni, i muszą ją jakoś pogodzić z tak gęsto zapełnionym grafikiem. W jaki sposób to zrobią? To już nikogo nie interesuje. A dodatkowa praca jest nam potrzebna, żeby związać koniec z końcem. Z samej pracy w szpitalu czasem trudno się utrzymać.
Zdaniem pracowników Kliniki Położnictwa wyjścia z sytuacji nie ma, bo aby polepszyć sytuację, należałoby zwiększyć zatrudnienie. Chętnych do pracy jednak brakuje, bo absolwenci polskich uczelni medycznych są tak dobrze wykształceni, że bez trudu znajdują pracę za granicą - dużo lepiej płatną i mniej obciążającą.

- Kiedy skarżymy się oddziałowej bądź dyrekcji na warunki pracy to słyszymy, że przecież ciężko nie mamy. Tymczasem zdarza się, że jedna położna na nocnym dyżurze przyjmuje jednocześnie trzy porody. To nie jest norma, taka sytuacja może być raz w miesiącu, ale każdy nasz błąd może okazać się tragiczny w skutkach. Przy takim obciążeniu o pomyłkę nie jest trudno - opowiada położna.
- To, czy nie jesteśmy za bardzo obciążone, bardzo łatwo sprawdzić - dodaje inna pracownica Kliniki. - Wystarczy zobaczyć, ile w danym czasie jest otwartych sal porodowych i jaka liczba personelu przypada na każdą z nich. Zapewniam, że z założonymi rękami nie siedzimy. Ogarniamy poród, dziecko, które się urodzi, czasem wpadnie w tym samym czasie jakieś cesarskie cięcie, a jeszcze musimy skrupulatnie uzupełniać dokumentację.

UCK - redukcja łóżek ma związek z sezonem urlopowym, nie z niedoborami kadrowymi



UCK dementuje, jakoby Klinika Położnictwa borykała się z niedoborami kadrowymi. W sezonie letnim faktycznie zmniejszono liczbę łóżek, ale ma to związek z sezonem urlopowym, a nie z problemami z obsadzeniem etatów. Co więcej, mimo redukcji liczby miejsc, Klinika Położnictwa w nowej lokalizacji - Centrum Medycyny Nieinwazyjnej - oferuje ich więcej niż w czasach, kiedy funkcjonowała w obiekcie przy ul. Klinicznej.

- W kwestii likwidacji łóżek i redukcji personelu warto przytoczyć dane liczbowe, które łatwo zweryfikować, sięgając do dokumentacji szpitalnej. W nowym szpitalu w Klinice Położnictwa pracujemy na 79 łóżkach, w szpitalu przy ul. Klinicznej dysponowaliśmy jedynie 68 łóżkami. W sezonie urlopowym zmniejszyliśmy liczbę łóżek o sześć, czyli nadal dysponujemy 73 łóżkami - to o pięć więcej niż w starym szpitalu. Podkreślam, że redukcja liczby łóżek wiąże się z sezonem urlopowym, a nie z niedoborami kadrowymi - informuje Jakub Kraszewski, dyrektor naczelny Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. - W szpitalu przy Klinicznej 10 położnych pełniło dyżury na oddziałach położniczym, patologii ciąży i izolacyjnym. W tej chwili jest to 13 położnych. Żeby umożliwić wzięcie urlopów, zawiesiliśmy jeden dyżur położnej. Wprowadziliśmy dodatkowo dyżur lekarza położnika w Izbie Przyjęć, by polepszyć opiekę dla pacjentek (dyżuruje teraz czterech lekarzy, kiedyś trzech). Dodam też, że wczoraj [3 lipca - red.] padł rekord - urodziło się 17 dzieci. Przeciętnie w czerwcu i lipcu w UCK rodzi się o 20 proc. więcej dzieci niż przed przeprowadzką do Centrum Medycyny Nieinwazyjnej. Obserwujemy tendencję wzrostową. Pacjentki chętnie przybywają do naszego szpitala z powodu diametralnej zmiany warunków. Być może inne pomorskie placówki ograniczyły swoje zasoby, jak co roku w sezonie letnim. UCK zabezpiecza prawidłową obsadę położnych i lekarzy mimo trwającego sezonu urlopowego.
Pracownicy SOR przy Szpitalu św. Wojciecha twierdzą, że z powodu braków kadrowych nie są w stanie wypełnić wszystkich sierpniowych dyżurów. Dyrekcja szpitala zapewnia jednak, że zatrudnienie jest większe, niż obliguje ustawa. Pracownicy SOR przy Szpitalu św. Wojciecha twierdzą, że z powodu braków kadrowych nie są w stanie wypełnić wszystkich sierpniowych dyżurów. Dyrekcja szpitala zapewnia jednak, że zatrudnienie jest większe, niż obliguje ustawa.

Ratownicy z SOR-u św. Wojciecha - "nie jesteśmy w stanie wypełnić grafiku"



Na niedobory kadrowe, obok oczywiście zbyt niskiego wynagrodzenia, skarżą się też ratownicy medyczni ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala św. Wojciecha na Zaspie. Do niedawna grozili nawet strajkiem, jeśli sytuacja się nie poprawi.

- Braki kadrowe są tak duże, że w chwili obecnej nie jesteśmy w stanie wypełnić grafiku na sierpień - deklaruje jeden z ratowników z SOR Zaspa.
Zdaniem prezesa spółki Copernicus PL nasz informator jest jedyną osobą, która dostrzega i skarży się na braki kadrowe.

- Na domknięcie sierpniowego grafiku mamy jeszcze czas, a dyrektor medyczny, który dyżuruje na SOR-ze, o rzekomej trudnej sytuacji dowiedział się w chwili, kiedy poproszono go o komentarz w tej sprawie - mówi Dariusz Kostrzewa, prezes spółki Copernicus PL. - Nikt wypowiedzeń nie złożył, kilku pracowników przebywa wprawdzie na zwolnieniach lekarskich, ale zatrudnienie mamy większe, niż obliguje nas do tego ustawa, więc na braki kadrowe nie narzekamy. Nie mamy takich problemów również w innych podmiotach zarządzanych przez naszą spółkę.
Społeczeństwo się starzeje, a młodzi ludzie po ukończeniu uczelni medycznych wybierają pracę za granicą, dlatego problemy kadrowe w szpitalach mogą się pogłębiać. Społeczeństwo się starzeje, a młodzi ludzie po ukończeniu uczelni medycznych wybierają pracę za granicą, dlatego problemy kadrowe w szpitalach mogą się pogłębiać.

Braki kadrowe, które doprowadziły do tragedii



Na braki kadrowe skarżył się od dłuższego czasu dr Leszek Trojanowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku - o trudnej codzienności pracowników i pacjentów opowiedział naszej redakcji już w lutym br.

Trudna codzienność szpitala psychiatrycznego. "15 przyjęć dziennie"


Placówka od lat przeżywała oblężenie. W 2018 roku odnotowano tam 9 tys. zgłoszeń i dokonano 5006 przyjęć. Daje to 15 przyjęć dziennie! Szpital dysponuje tymczasem 45 łóżkami na każdym z sześciu oddziałów, więc po trzech takich dniach cały oddział jest z reguły wypełniony.

Szpital nie może odmówić pomocy pacjentom, którzy znajdują się w sytuacji zagrożenia życia, dlatego niejednokrotnie zachodzi konieczność umieszczania pacjentów pediatrycznych we wspólnych salach z osobami dorosłymi. W efekcie przepełnienia placówki oraz niedoborów kadrowych doszło w końcu do tragedii - w nocy z 5 na 6 czerwca doszło tam do zgwałcenia hospitalizowanej 15-latki przez 25-letniego pacjenta . Zgłoszono też inne przypadki molestowania seksualnego dwóch 13-letnich pacjentek przez 33-letniego mężczyznę .

W chwili obecnej trwają prace nad zwiększeniem zasobów kadrowych i poprawieniem bezpieczeństwa podopiecznych placówki.

Miejsca

Opinie (193) 6 zablokowanych

  • CMN (1)

    Pani Redaktor - lekarze i położne zwalniają się bo dyrekcja traktuje szpital jak prywatny folwark i zasady korporacji, nie interesuje ich jakość tylko ilość , szpital ma zarabiać - na klinicznej była przede wszystkim jakość- dobro pacjenta !!! A tu tylko Kasa ich interesuje! To czubek góry lodowej!

    • 11 1

    • Skoro szpital to firma to zarzad jest rozliczany z zarabianych pieniedzy

      • 2 0

  • braki (2)

    jak były szkoły medyczne 5-cio letnie z praktykami na wszystkich oddziałach i pielęgniarki niejednokrotnie posiadały większą wiedzę niż lekarze stażyści i były przygotowane do pracy na wszystkich oddziałach to jakiś mądraliński wymyślił że należy zamknąć szkoły dla pielęgniarek i położnych i otworzyć kierunki na studiach (szczyt głupoty)to teraz nie ma co narzekać ,miało być mg przed nazwiskiem i jest ,ale do roboty nie ma chętnych.

    • 8 8

    • Bzdura. (1)

      Bardzo dobrze, że zlikwidowano.

      • 2 1

      • bzdura bo?

        uzasadnij ?

        • 0 0

  • W innych gdańskich szpitalach jest podobnie, brak pracowników pielęgniarek, salowych, fizjoterapeutow, a ci co są pracują za dwuch oczywiście za marne grosze. Nawet średniej krajowej nie mamy

    • 9 0

  • W służbie zdrowia jest kadrowy dramat jakiego Polska jeszcze nie znała. (1)

    Brakuje lekarzy i pielęgniarek. Na dyżurach jest jeden lekarz na dwa oddziały i jeszcze ma SOR na głowie. Młodzi lekarze bez doświadczenia są zmuszani do pilnych zabiegów po wypadkach, bo nie ma asysty doświadczonych kolegów. Pielęgniarki biegają, bo jakby chodziły to nie obrobią pacjentów.
    Średnia wieku personelu rośnie, problem będzie narastał.
    Zostanie nam masowy import lekarzy i pielęgniarek z Indii i Filipin za chwilę, tylko czy będzie im czym zapłacić, bo rząd specjalizuje się w rozdawaniu kasy elektoratowi, żeby kupić wyborcze głosy, zamiast zmierzyć się z realnymi problemami.

    • 17 0

    • Bzdety

      Pielęgniarek z Filipin czy Indii się zachciało. Poziom odrealnienia sięgnął zenitu,może jeszcze chińskie ?
      Nikt nie przyjedzie pracować do kraju z któego uciekają tubylcy przez nadmiar pracy, układy, pańszczyźniane traktowanie, gdzie zarobki to jałmużna a w/w pielęgniarki pracują ale w USA, Australii czy nawet JaponiiWysoka pensja to nie wszystko liczy się także kultura pracy.

      • 0 0

  • Ciekawe kiedy zrozumieją, że jedna osoba nie jest w stanie zastąpić 5?

    • 13 0

  • JAJA (1)

    " ciężko " pracujący nauczyciele strajkowali - nie wykonali rocznego programu nauczania !! -
    ileż mają godzin pracy ! ileż wolnego ! i ciągle im źle !!!
    a Pracownicy Ochrony Zdrowia ???
    .... pracują " piątek świątek i w niedzielę " i nikt z PIP nie liczy ich czasu pracy...
    media, gdy piszą to tylko wtedy, kiedy dojdzie do jakiegoś smutnego wydarzenia !!!
    a wielu absolwentów tychże kierunków .... wyjeżdża !!!
    Jeśli nie będzie gruntownej reformy nauczania i opłacania w ochronie zdrowia
    to będzie jeszcze gorzej !!!!!

    • 9 1

    • To zapraszam do szkoły, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma

      • 0 3

  • Prezes Kostrzewa (1)

    Nie ma problemu na SOR? Już Pan zapomniał o spotkaniu z nami ratownikami kilka miesięcy temu? Dopniecie grafik bo nam urlopy odebraliście! Ja też rezygnuje z dyżurów w tym miejscu (pracą nie można nazwać tego co się tam dzieje). Redakcjo zajrzyjcie tam. Zobaczcie jak to wygląda. Posłuchajcie personelu i pacjentów. Żegnam!

    • 15 0

    • Masz rację..Leżałam na SOR w piątek.Wszystko się zgadza.Nie dajcie się.Ile to można tak ciągnąć.Tylko jak coś się stanie,to wtedy do was pretensje.Walczcie o swoje,bo prezesik nawet nie wie jak wygląda wasza praca.

      • 1 0

  • Nie ma problemów kadrowych? (1)

    Uczęszczałem swego czasu na kurs języka niemieckiego. Skończyłem na B2, więcej mi nie trzeba.
    Skład osobowy (podział na branże):
    - studenci kierunków medycznych i farmaceutycznych - 40%
    - inżynierowie: 30%
    - studenci innych kierunków: 15%
    - pozostali (pasjonaci, emeryci, uczniowie, maturzyści...): 15%

    Dane szacunkowe. Przerobiłem kilka grup, więc mam na to pewien ogląd na temat

    • 6 0

    • Co to b2

      Komm na hauze czy Goethe?

      • 1 1

  • SOR na Zaspie..

    Za mało personelu na taki przemiał pacjentów.Nie wiedzą w co ręce włożyć,kto ważny a kto ważniejszy.Pomagaja jak mogą.A przy tym mili i uprzejmi.Ja nie mogę złego słowa powiedzieć na ich pracę.Ale zmęczenie w pewnym momencie góruje.

    • 9 0

  • Jakie wyniki wyborów w kraju taka służba zdrowia.

    A służby mundurowe także ledwie trwają.

    • 0 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Dorota Sobieniecka- Kańska

Dyrektor Gdańskiego Klubu Biznesu. Wydawca, dziennikarka, wykładowca, doradca public relations....

Najczęściej czytane