• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stocznia techniczna. Alternatywny plan dla załogi Stoczni Gdańsk

Robert Kiewlicz, Wioletta Kakowska-Mehring
13 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Stoczniowcom ze Stoczni Gdańsk znów marzy się budowanie statków. Stoczniowcom ze Stoczni Gdańsk znów marzy się budowanie statków.

Rozmowy między właścicielem Stoczni Gdańsk a Agencją Rozwoju Przemysłu na temat przejęcia zakładu toczą się, ale strona rządowa - jak widać - nie jest pewna ich wyniku. Choć w stoczni rozpoczął się proces badania kondycji przedsiębiorstwa, to ARP przygotowuje wariant alternatywny. Tym razem ma po swojej stronie stoczniową "Solidarność".


Czy Stocznia Gdańsk wyjdzie wreszcie z kłopotów?


- Naszym scenariuszem bazowym jest rozwój aktywów w oparciu o majątek Stoczni Gdańsk. Na wypadek gdyby rozmowy z większościowym udziałowcem stoczni przeciągały się ponad miarę lub nie udałoby się nam odkupić stoczni, przygotowaliśmy alternatywny plan, który możemy szybko zrealizować. Uwzględnia on m.in. potencjał terenów należących do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, a także aktywa innych podmiotów, zarówno państwowych, jak i prywatnych. Chcemy powołać specjalną spółkę, która zajęłaby się produkcją stoczniową. Cieszę się, że mamy poparcie zarządu PSSE dla tego planu, a także zakładowej NSZZ Solidarność Stoczni Gdańsk - powiedział Marcin Chludziński, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
O tym projekcie mówi się "stocznia techniczna". Chodzi o tereny przejęte od Stoczni Gdańsk przez Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną, a także tereny dzierżawione przez Stocznię Nauta, gdzie obecnie funkcjonuje Zakład Nowych Budów. Tam mieliby znaleźć pracę stoczniowcy gdańskiego zakładu. Realizacja projektu zakłada m.in. współpracę ARP, PSSE oraz polskich firm działających na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej. O tych planach strony rozmawiały ostatnio w Gdańsku.

Inicjatywa ARP to tak zwany plan B, na wypadek gdyby zbyt długo przeciągały się negocjacje dotyczące dalszej przyszłości Stoczni Gdańsk SA, w której ARP ma obecnie niecałe 19 proc. akcji i żadnego wpływu na zarządzanie. Właścicielem Stoczni Gdańsk jest biznesmen Sergiej Taruta, do którego należy aż 81 proc. akcji. Przejmując 10 lat temu Stocznię Gdańsk ukraiński inwestor zapowiadał nie tylko ustabilizowanie jej sytuacji finansowej, ale i dalszy jej rozwój. Niestety tak się nie stało, mimo kilkukrotnego wsparcia polskiego rządu oraz ARP.

Propozycje dla Ukraińców



Obecnie Stocznia Gdańsk znowu jest w trudnej sytuacji. Dlatego kilka miesięcy temu ARP złożyła ukraińskiemu właścicielowi trzy biznesowe propozycje. Dotyczą one zarówno Stoczni Gdańsk, jak i spółki GSG Towers, w której ARP ma co prawda 50 procent udziałów, ale również jest bez kontroli operacyjnej. Jeden z wariantów zakłada wykup Stoczni Gdańsk przez ARP. Aby mogło dojść do złożenia ostatecznej oferty przez ARP, niezbędne jest przeprowadzenie szczegółowej analizy finansowo-prawnej spółek. Strona ukraińska zgodziła się na przeprowadzenie  tzw. due diligence przez niezależnych ekspertów w październiku. Dostęp do dokumentów, co umożliwiło rozpoczęcie prac, uzyskano jednak niecałe dwa tygodnie temu.

Badanie due diligence ma na celu szczegółową ocenę aktualnej sytuacji przedsiębiorstwa oraz określenie istniejącego i potencjalnego ryzyka związanego z planowaną transakcją kapitałową, czyli np. fuzją, przejęciem, wydzieleniem lub... sprzedażą przedsiębiorstwa. Czy do takowej dojdzie? Pokaże wynik badania, choć nie to może być decydujące, bo pomimo złych wieści o kondycji firmy, wciąż widać dużą determinację w działaniach strony państwowej.

- Na wyniki czekamy z niecierpliwością, bo wówczas będziemy mogli podjąć ostateczne decyzje. Przedstawimy je bez zbędnej zwłoki. Sytuacja obu spółek jest trudna, o czym informują nas szefowie NSZZ "Solidarność' Stoczni Gdańskiej, którym podobnie jak ARP zależy na ustabilizowaniu sytuacji i rozwoju przedsiębiorstwa. Chcemy jak najszybciej postawić Stocznię Gdańsk na nogi, i wreszcie zapewnić jej rozwój. I to realny, a nie na papierze. Tak, aby pracownicy wreszcie mieli pewność pracy i wynagrodzenia, a lokalna społeczność była dumna ze swojej rozwijającej się firmy - mówi prezes Marcin Chludziński.

Solidarność traci cierpliwość



Kłopoty Stoczni Gdańsk nabrzmiały na początku 2013 roku. Ogłoszono, że zakład rezygnuje z produkcji stoczniowej. Plan naprawy oparto o produkcję wież wiatrowych i konstrukcji stalowych. Od tamtej pory zakład wdrażał różne plany i programy restrukturyzacji, toczył spory z ARP i walczył o przetrwanie. Wówczas władze zakładu mogły liczyć na wsparcie zakładowej "Solidarności". Wszystko zmieniło się pod koniec 2016 roku, wówczas związkowcy rozpoczęli starania, aby majątek Stoczni przejął Skarb Państwa.

A sytuacja w Stoczni Gdańsk jest bardzo napięta. Pracownicy narzekają na system wypłat, który zależy od premii. W sytuacji, gdy nie ma pracy, wypłaty są niższe o połowę. W listopadzie odbyło się spotkanie załogi z obecnym prezesem Stoczni Gdańsk Karenem Oganesianem, który starał się uspokoić nastroje. Relację ze spotkania zamieszczono w  "Rozwadze i Solidarności" - gazecie redagowanej przez stoczniową "Solidarność". Pracownicy zarzucili prezesowi, że przez rezygnację z produkcji stoczniowej, a także brak działania na rynku konstrukcji stalowych firma ma dziś znów kłopoty. W branży energetyki wiatrowej brak zamówień, a na ten rynek zarząd postawił najmocniej. Prezes tłumaczył, że firma negocjuje z trzema firmami z tego obszaru i że po nowym roku będzie praca. W te zapewnienia związki już chyba nie wierzą.

- Widać, jak trudno ruszyć system premiowy... A skoro o pieniądzach mowa: panie prezesie - ile są winne spółki Taruty naszej GSG Towers i Stoczni Gdańsk? - zapytał na spotkaniu Karol Guzikiewicz z zakładowej Solidarności.
- 10 milionów - odpowiada prezes Oganesian. - Ale wystąpiłem o zwrot...
Potem padło pytanie, na ile wypłat by wystarczyło i padła odpowiedź, że na półtora miesiąca - czytamy w "Rozwadze i Solidarności".

Prezes wyraził też opinię, że wartością zakładu są jego pracownicy. Jednak żaden kontrahent nie chce pracować z firmą niestabilną, której grożą strajki, która ma kłopoty z wypłatą i jest tematem nieprzychylnych publikacji. Stwierdził, że pomimo trudniej sytuacji wierzy w poprawę. W tę już nie wierzą związkowcy, którzy raczej liczą na program ARP.

Niedawno w prasie ukraińskiej pojawił się też tekst dotyczący interesów Siergieja Taruty, głównego udziałowca Stoczni Gdańsk. Stwierdził on, że jest skłonny pozbyć się udziałów w stoczniowych spółkach. Czeka jedynie na odpowiednią cenę. Czy utrzymująca się napięta sytuacja w stoczni jest elementem strategii negocjacyjnej ukraińskiego inwestora? Jeśli tak, to jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie w ARP, jest całkowicie nietrafiona. Agencja jest skłonna w ostateczności zakupić stocznię, jednak na pewno nie za wszelką cenę.

Miejsca

Opinie (62)

  • Przecież to prezydent tysiąclecia zabiegał o ukraińskiego inwestora dla ratowania upadłej stoczni gdańskiej. Czy towarzysz balbina o tym nie pamięta?

    • 5 1

  • Nie ma co reanimować na siłę.

    Ludzie zawsze znajdą robotę na kasie w markecie albo gdzieś przy sprzątaniu albo na budowie. Teraz jest zapotrzebowanie na tanią siłę roboczą.

    • 2 4

  • Paradoks PIS

    Najpierw pierwszy rząd PIS Stocznię Gdańsk "oddzielił" od Gdyni i "uratował" sprzedając Ukraińcom, a teraz drugi rząd PIS odkupuje tę samą stocznię, tylko jeszcze bardziej rozwaloną, od tych samych Ukraińców i znowu ją "ratuje". Paradoks goni paradoks ... czyli obecnie norma.

    • 11 1

  • stocznia techniczna

    stocznia techniczna to świetny pomysł, teren strefy jest idealny pod taką inwestycję za 700 mil zł , to może się udać pod jednym warunkiem, że panowie związkowcy nie przeżrą tych pieniędzy i będą trzymać się z dala od tego podmiotu. przypominam iż jeszcze 3 miesiące temu wspierali Ukraińskiego inwestora !!!

    • 9 1

  • Stocznia techniczna

    Ciekawe, że autor nie opisał, na czym miałaby polegać "stocznia techniczna". Wg mnie w obecnym stanie ten twór nie ma fizycznej możliwości nie tylko wybudować jakiegokolwiek statku, ale choćby i całego kadłuba, bo nie byłoby jak go zwodować. Jak tak dalej pójdzie, to za chwilę stocznią zaczniemy nazywać halę z kilkoma maszynami do palenia produkującą węzłówki.

    • 10 0

  • Stocznia sama doprowadziła się do upadku

    wyprzedając pokolei każdy kawałek ziemi, żeby tylko było na wypłaty i obiady. K2, K3, wyspę Ostrów tak wszystko przejedli.

    • 9 1

  • Kłopoty stoczni? A gdzie jest ten co stocznię sprzedał i prezesem był sprzedawca śledzi we Wrzeszczu.Pewnie komuch z pis-u niedługo sprzeda rosjanom Orlen gdzie jest prezesem.Ale to jest po myśli przykurcza, niszczyć wszystko co Polskie.A chronic zydowskie. Ludzie czy wy tego nie widzicie.

    • 4 2

  • Przecież guzikiewicz i gałęzewski palili opony pod UW w Gdańsku bo chcieli być u Ukraińca a co teraz znowy pod skrzydełka państwa nie wstyd wam solidarnościowcy.

    • 14 0

  • Nie wiedziałem że Remontowa też jest niemiecka

    a może nie jest niemiecka tylko tam pracują a nie pozorują pracę

    • 3 0

  • Dolizali się

    Przecież to Kaczyński z Morawieckim zlikwidowali praktycznie możliwości budowy instalacji wiatrowych w Polsce. Tak długo panowie stoczniowcy lizali tyłek PiS aż się dolizali do sedna.

    • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Tomasz Basiński

W latach 1987 – 1990 kształcił się w sopockim Policealnym Studium Zawodowym w specjalności Oprogramowanie Maszyn Cyfrowych. W 1992 roku ukończył z wynikiem bardzo dobrym Wydział Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku Organizacja i Zarządzanie. Brał udział w wielu specjalistycznych kursach marketingu i sprzedaży organizowanych przez renomowane instytucje. Doświadczenie w zarządzaniu zdobywał od 1992 roku. Był współorganizatorem biura Fundacji Centrum Informacji Gospodarczej przy...

Najczęściej czytane