• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wpadki podczas rekrutacji. Jak zrobić dobre wrażenie na pracodawcy?

Aleksandra Wrona
18 kwietnia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Praca detektywa: wymagania, predyspozycje, zadania
Rozmowy rekrutacyjne dla niektórych są bardzo stresującym przeżyciem. Warto dobrze się do nich przygotować. Rozmowy rekrutacyjne dla niektórych są bardzo stresującym przeżyciem. Warto dobrze się do nich przygotować.

Rekrutacja do pracy to często wieloetapowy proces, podczas którego czyha na nas wiele pułapek. Jak się przed nimi ustrzec i zostawić po sobie dobre wrażenie? Zapytaliśmy rekruterów zarówno o popularne, jak i o mniej typowe wpadki kandydatów do pracy. Wszak nie od dziś wiadomo, że ludzie uczą się na błędach, jednak kto powiedział, że koniecznie na własnych?



Przepraszam, a jakie to stanowisko?



O ile nie ma nic złego w odpowiadaniu jednocześnie na kilka ogłoszeń o pracę, o tyle dawanie pracodawcy do zrozumienia, że jest "jednym z wielu" może obniżyć naszą szansę na zatrudnienie. Rekruterzy radzą, żeby notować sobie oferty, na które aplikujemy, a przed rozmową odwiedzić stronę firmy i odświeżyć sobie o niej informacje.

- Jednym z błędów jest to, że kandydaci aplikując na dane ogłoszenie nie zapisują go sobie, później przychodzą na rozmowę i pytają: "A na jakie stanowisko aplikowałem? Czy może mi pani opowiedzieć więcej o tym stanowisku?" - mówi Karolina, rekruterka.

Czy denerwujesz się podczas rozmowów kwalifikacjynych?

Dobrze jednak, jeśli nasza wiedza o firmie będzie wynikała ze znajomości branży i osobistych doświadczeń, a nie ograniczy się do bezrefleksyjnie powtarzanych informacji z internetu.

- Jedna osoba była bardzo solidnie przygotowana do rozmowy, ponieważ na wstępie wyrecytowała pół Wikipedii na temat firmy, do której aplikowała. Nie ma nic złego w tym, że ktoś się nauczy podstawowych informacji o firmie, wręcz przeciwnie - świadczy to o tym, że mu zależy, ale ten kandydat recytował tekst jak z podręcznika do historii, niestety zupełnie nie odpowiadając wymaganiom w tej pracy - mówi Ola, rekruterka.
Taśmowe wysyłanie CV również niesie ze sobą pułapki. Warto poświęcić chwilę i dokładnie doczytać szczegóły ogłoszenia.

- Zacznijmy od tego, że wielu kandydatów nie potrafi czytać ze zrozumieniem ogłoszeń o pracę. Przykładowo: wymóg w ofercie pracy to przesłanie CV w formacie pdf, a 90 proc. dokumentów, które otrzymuję to pliki programu MS Word - z pozoru szczegół, ale po pierwsze takie CV na każdym komputerze będzie wyglądać inaczej i prawdopodobnie się brzydko "rozjedzie", a po drugie zwykle świadczy to o tym, że osoba może być roztargniona, chaotyczna albo wysyła CV gdzie popadnie i nie czyta ogłoszeń dokładnie, do końca - mówi Aneta, rekruterka.

Kreatywny, twórczy i pracowity. Kilka słów o CV



Curriculum Vitae zwane w skrócie "CV" to kolejny ważny krok do udanej rekrutacji. Poradników o tym, jak je napisać znajdziemy w internecie mnóstwo. Co ma kluczowe znaczenie dla rekruterów?

- W CV oczywiście "smaczków" można znaleźć od groma, ale przede wszystkim kandydaci aplikują na nieodpowiednie stanowiska, ich doświadczenie zawodowe znacznie odbiega od wymogów w danej pracy, a w CV znajduje się bardzo dużo zbędnych informacji, które nikogo nie interesują, np. stan cywilny. Czasami w życiorysach spotykam się też z tym, że ktoś wypisuje swoje cechy charakteru - zwykle większość takich osób pisze to samo, więc rekruter przeglądający 100 takich CV i tak nie będzie tego traktował poważnie, ale szczególnie drażni mnie, kiedy osoba deklaruje, że jest kreatywna i twórcza, a jej CV wygląda, jakby napisało je dziecko z podstawówki - mówi Ola.
Odpowiednie zdjęcie w CV wydaje się być oczywistością, a jednak doświadczenia rekruterów pokazują, że wcale tak nie jest. Warto pamiętać, że w przypadku rekrutacji ważniejsze jest to, czy na zdjęciu wyglądamy odpowiednio profesjonalnie niż to czy wyszliśmy na nim najładniej. Odpadają zdjęcia z wczasów, spotkań rodzinnych czy - coraz bardziej popularne w życiorysach - selfie.

- Raz w CV zdarzyło mi się zobaczyć "stylowe" zdjęcie kandydata na fotelu w białych mokasynkach - wspomina Piotrek, rekruter.
- Kiedyś szukałam pracownika do sklepu. Pewien chłopak przysłał swoje CV bez zdjęcia, a zdjęcie dosłał w osobnym załączniku. Była to fotografia z celi więziennej, w której leżał na pryczy. Chłopak oczywiście przeprosił i dodał, że od kilku lat nie ma innych fotek, ale niedługo wychodzi z więzienia i nadrobi zaległości - wspomina Marta, rekruterka.

Rozmowa rekrutacyjna



Jak podkreślają rekruterzy, absolutną podstawą rozmowy rekrutacyjnej jest przyjście na nią osobiście i punktualnie. Niestety, okazuje się, że dla przyszłych kandydatów nie zawsze jest to oczywiste. Niektórzy kandydaci tak boją się spóźnienia, że przychodzą na rozmowę dużo za wcześnie. Warto pamiętać, że firma nie zawsze ma na takie okoliczności specjalne "poczekalnie", a wałęsanie się po korytarzu nie jest mile widziane.

- Problematyczni są kandydaci, którzy przychodzą na spotkanie dużo za wcześnie, nawet pół godziny przed czasem. Lepiej poczekać w okolicy niż przyjść z takim wyprzedzeniem - ostrzega Karolina.
Należy pamiętać też, że rekruter zaprasza na rozmowę nas, a nie naszych bliskich.

- Największe zdziwienie, jakiego doświadczyłam jako rekruter, to sytuacja, w której na rozmowie pojawiła się mama kandydata w jego imieniu. Tłumaczyła, że syn dzień wcześniej długo siedział z kolegami i tego dnia nie był w dobrej formie, a że bardzo zależy jej na pracy, to postanowiła przyjść i porozmawiać w jego imieniu, żeby nie zmarnować okazji. Podobne sytuacje dotyczące składania CV przez mamy czy żony też nie są rzadkością. Czasami kandydatom zależy mniej na pracy niż osobom, które z nimi mieszkają - mówi Karolina.
- W mojej pracy częsty przypadek to żony kandydatów, które umawiają ich na rozmowę. Zdarza się też, że przyjeżdżają wraz z nimi i wpraszają się na rozmowę, gdzie wypowiadają się tylko one - mówi Łukasz.
- Kiedyś z pytaniem o wyniki rekrutacji dzwoniła do nas przyszła teściowa kandydata - śmieje się Kasia, rekruterka.
Zadbajmy o to, żeby nasze CV wyglądało możliwie profesjonalnie. Zadbajmy o to, żeby nasze CV wyglądało możliwie profesjonalnie.
Umiejętności wpisane w CV bardzo często nie mają pokrycia z rzeczywistością. Wbrew pozorom bardzo łatwo jest to sprawdzić.

- Niektórzy chwalą się też, że w CV że mają magistra, ale na spotkaniu nie potrafią odpowiedzieć, na jaki temat pisali pracę magisterską. Miałam również przypadek, kiedy kandydatka przyznała, że tematu nie pamięta, gdyż pracę pisał jej ktoś inny - mówi Aneta.
- Zdarza się, że podczas rozmowy kandydat zapewnia, że Excel mu nie straszny, a kiedy podczas drugiego etapu rekrutacji ma dodać do tabeli trzy komórki to okazuje się, że "tego to nie pamięta". Dużo przychylniej patrzmy na osobę, która mówi wprost: "Nie wiem/nie pamiętam, ale chętnie się nauczę/przypomnę" - mówi Piotrek.
Warto też przygotować się na rozmowę o sobie. Przed przyjściem przećwiczmy w domu odpowiedź na popularne pytania o swoje predyspozycje oraz zastanówmy się czego (także finansowo), oczekujemy od pracodawcy.

- Z mojego doświadczenia wynika, że przyszli pracownicy, szczególnie młodzi, nie potrafią mówić o sobie i zawalczyć o siebie. Mają problem z podaniem swoich mocnych i słabych stron, co oznacza, że nie przygotowują się do rozmowy, bo jest to dość powszechne pytanie. Zapytani o to, jak te cechy przydadzą się w pracy, patrzą na mnie z przerażeniem. Poza tym często nie potrafią podać kwoty, jaką chcieliby zarabiać, a już notorycznie nie potrafią poprzeć jej argumentami. Często podają też kwoty, które są nieosiągalne przy tak małym doświadczeniu w branży - mówi Patrycja, rekruterka.
Szukasz pracy? Sprawdź oferty w naszym serwisie Praca

- Na rekrutację do banku przyszedł ostatnio kandydat, który wcześniej pracował na budowie. Zapytany "dlaczego chce zmienić branżę" powiedział, że chciałby, żeby mama była z niego dumna. Na pytanie "gdzie widzi siebie za dwa lata" stwierdził, że na kolei, bo to państwowa, dobra firma - wspomina Piotrek.
Dużą rolę odgrywa też pierwsze wrażenie i schludny wygląd.

- Na rozmowy rekrutacyjne przychodzą różne osoby, rekrutowałam kiedyś dla bardzo luksusowej marki IT, a kandydat przyszedł na spotkanie ubrany w brudny, szary dres i siedział nachylony nad stołem, z łokciami opartymi o kolana. Inny zaś, przy pytaniach o doświadczenie zawodowe i jego opinie o poprzednich miejscach pracy uznał, że w zasadzie podobała mu się praca tylko tam, gdzie nie musiał nic robić - wspomina Aneta. - Miałam też na rozmowie kandydata, który przez cały czas miał minę, jakby przyszedł tu za karę, nie był w stanie podać odpowiedzi na większość moich nieskomplikowanych pytań, ale przede wszystkim patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić. Na koniec rozmowy, wstając, zajrzał do mojego laptopa, w którym miałam notatki ze spotkania.
Na rozmowie postarajmy się też szanować zasady panujące w firmie, inaczej możemy zostać zapamiętani nie tak, jak nam się marzy.

- Miałam kandydatkę, która uparła się, żeby umyć po sobie szklankę. Po zakończonej rozmowie zabrała szklankę i zapytała, gdzie jest kuchnia, mimo zapewnień, że sprzątniemy, nie udało się jej przekonać. Wzbudziło to nasz niepokój, ale kandydatka dała się zapamiętać na długie lata - mówi Karolina.

Nie dotrzesz? Uprzedź!



Zdarza się, że na spotkanie z rekruterem dotrzeć nie możemy. Czasem decydują o tym względy losowe, innym razem nie jesteśmy już zainteresowani pracą. Najgorsze, co możemy zrobić, to o tym nie uprzedzić. Jako największy problem rekruterzy wskazują kandydatów, którzy nie informują ich o tym, że nie dotrą na spotkanie.

- Dość oczywista sprawa, ale jednak wciąż duży problem - kandydaci, którzy nie przychodzą na umówione spotkanie nie informując o tym wcześniej, a później za kilka miesięcy aplikują ponownie licząc, że nie pamiętamy tej sytuacji. Rekruterzy skrzętnie odnotowują takie sytuacje i jest spora szansa, że trafi się na tę samą osobę, chcąc zatrudnić się za jakiś czas w tej lub nawet w innej firmie. Świat HR nie jest aż tak duży, rekruterzy zmieniają pracę i można przekreślić swoje szanse na zatrudnienie, będąc nieodpowiedzialnym - kwituje Karolina.

Czy jest się czego bać?



Jak widać, rekrutacyjnych faux pas jest naprawdę sporo, jednak warto pamiętać o tym, że rekruter też jest człowiekiem, a w swojej pracy widział już naprawdę sporo, więc na niektóre niedociągnięcia, szczególnie te wynikające ze stresu, potrafi przymknąć oko.

- Oprócz takich oczywistych rzeczy jak nieprzyjście na rozmowę, to moim zdaniem, nieczytelne CV, czy jakieś jednostkowe zachowanie lub wypowiedź, często pod wpływem stresu, nie powinna dyskwalifikować kandydatów. Jeśli kandydat jest dobry, to dwa lub trzy etapy rekrutacji wystarczą, żeby to zweryfikować - mówi Agnieszka, rekruterka.

Opinie (188) 3 zablokowane

  • Problematyczni są kandydaci, którzy (2)

    przychodzą na spotkanie dużo za wcześnie, nawet pół godziny przed czasem. Pani Aleksandro, to nie powinno byc problemem. Wiem to z wlasnej praktyki. Zalezy to z kim bedzie takie interview. Jezeli z rekruterem z agencji to ma Pani racje ale jezeli z bezposrednim pracodawca to nie. Dlaczego? Poniewaz nie od razu rozmawiasz z pracodawca ale musisz na miejscu wypelnic u niego aplikacje. Takie aplikacje na profesjonalne stanowiska sa bardzo dlugie. Czasem 6 stron i trzeba sie troche naglowic jak je wypelnic. Niejednokrotnie trzeba dodac dodatkowa strone papieru kancelaryjnego aby dokladniej opisac swoje dotychczasowe doswiadczenie i motywacje. Co tam i jak wpisac aby pracodawca mial pewnosc ze zwracasz sie do niego i tylko do niego o prace tylko dla jego kompanii/organizacji. Zabiera to czasem nawet 40 minut. Pracodawca szybko poznaje sie na tuzinkowosci opisow w listach motywacyjnych. Dopiero potem pracodawca bierze wypelniona aplikacje i starannie ja studiuje. Wtedy dopiero zaprasza Ciebie do swojego gabinetu aby porozmawiac bezposrednio. Jesli on ustala ze rozmowa bedzie o 14:00, to juz trzeba miec wszystko gotowe na ta godzine. Z tym swoim zdjeciem na CV to europejska glupota. W calej Ameryce tego nie wymagaja ale oczywiscie Unia musi sie czyms "madrym" wyroznic.

    • 2 13

    • Negatywne znaki daja mi tylko ci ktorzy (1)

      chyba do tej pory albo jeszcze nie pracowali albo sluchali legendarnych opowiesci innych ktorzy zanadto chwalili sie swoimi "sukcesami". To co ja napisalem jest zwyczajnym albo przecietnym sposobem szukania pracy bezposrednio. Nie poprzez rekrutera. Pracodawca zawsze chce wiedziec cos o Was za nim zacznie z Wami rozmawiac. Wiec aplikacje trzeba wstepnie wypelnic bardzo dokladnie. Nie ma czegos takiego ze wchodzisz do przedsiebiorstwa i prosisz o natychmiastowa rozmowe kwalifikacyjna z szefem. Sekretarka zaraz odpowie ze wpierw trzeba wypelnic aplikacje poniewaz bez uprzedniego uzgodnienia szefostwo nigdy nie rozmawia z przygodnymi ludzmi. Poza tym ostatnio wiele (tych bardziej znanych) przedsiebiorstw zyczy sobie wypelniac aplikacje juz on-line. Bez widzenia sie z kandydatem. Wtedy na odpowiedz trzeba troche poczekac jesli aktualnie w danym momencie nie maja zadnych wolnych etatow.

      • 0 3

      • "interviev" :D

        • 0 0

  • Nie znosze rekruterow...Uwazaja sie za najmadrzejszych (1)

    i przeważnie starają sie jak moga upokorzyć..lub zagiąć kandydata/tke.
    Kazdy kto jest..lub chce byc od spraw HR powinien pamiętać, ze nie jest ponad i nie moze traktować ludzi z gory....a co gorsza..o zgrozo(co zresztą wychodzi tez z tego artykułu) wyśmiewać sie z ludzi.

    • 22 0

    • Problem jest w tym, że rekruterzy mają niewiele wspólnego z prawdziwym HR mimo że pracują z ich ramienia.

      • 1 0

  • Rekrutacja = odwrócenie pojęć (12)

    Jeżeli pracodawca chce pozyskać dobrego pracownika to musi się bardzo starać, a tu mamy odwrócenie pojęć. Na spotkaniu to przyszły pracownik musi się "produkować"-prezentować gdzie pracował, co robił, jakie ma zainteresowania, jakie posiada kwalifikacje i inne uprawnienia, a pracodawca co ? Na wstępie obowiązkowe powinno być podanie wysokości wynagrodzenia już na etapie ogłoszenia, dalej należy podać szczegółowo zakres zadań i obowiązków( to bardzo nie wygodne dla pracodawców), wskazać powody i przyczyny dużej rotacji pracowników w jego firmie, podać powinien informację jaki jest powód umieszczania regularnie ogłoszeń na rożne stanowiska. Jak ja chcę coś kupić lub nabyć to idę do sklepu lub hurtowni, a nie sklep czy hurtownia przychodzi do mnie. W ogłoszeniach typu "zatrudnię"-trzeba pisać i podawać prawdę i posiadać rozeznanie na rynku pracownika i wiedzę ile oferuje konkurencja. Ale najczęściej "dziad" szuka "dziada" lub desperata...Te 25 lat "demokracji" i transformacji po 1989r.-doprowadziło do tego, że pracownik często postrzegany jest jak niewolnik...Na razie bez większych zmian mimo lekkiej poprawy. Szybciej by to nastąpiło gdyby nie "tańszy zamiennik" ze wschodu który jest na miejscu i w nieograniczonej ilości i dostępny jak towar "od zaraz"..Przykręcić trochę "śrubę" na import pracowników z bloku wschodniego, a może coś się zmieni...Te "magiczne" 2100 zł Brutto już dawno by się samoistnie przedawniło , a na pozycję wyjściową byłoby minimum 3000 zł.Brutto.

    • 27 2

    • (6)

      Jakie odwrócenie pojęć? Wszystko zależy od sytuacji i ktoś kto wie cokolwiek o procesie zatrudniania nie będzie wypisywał takich głupot. Stanowisko wymagające niskich kwalifikacji przyciągnie takich kandydatów. W tej sytuacji lepiej zatrudnić kogoś na kimś można polegać i go przeszkolić zamiast tracić czas na roztrząsanie doświadczenia i ukończonych kursów. Jeżeli szukasz specjalisty ze specyficznym wykształceniem oraz/lub doświadczeniem w wąskiej branży to jako pracodawca musisz się trochę więcej pogimnastykować aby taka osoba zgodziła się na pracę w tej a nie innej firmie. Kandydaci powinni znać przedział swoich możliwości zarobkowych a pracodawca powinien uwzględnić w ogłoszeniu skalę wynagrodzenia ale podawanie wysokości płacy jest głupotą, niekorzystną dla obu stron. Dobry kandydat może rządać maksymalnej stawki, zamiast godzić się na zaniżoną. Pracodawca któremu zależy na danej osobie może zachęcić kandydata do zaakceptowania oferty pracy poprzez zaoferowanie najwyższej płacy w danym przedziale. Każdy kandydat jest inny, posiada inną kombinację wiedzy, doświadczenia oraz cech charakteru. Jedne są bardziej cenione, inne mniej. To się bezpośrednio przekłada na wysokość zarobków zamiast twojej rady aby mierzyć wszystkich jedną miarką. Powody i przyczyny odejścia kolego to jedno i to samo i w żadnym wypadku pracodawca nie ma obowiązku opowiadać kandydatowi takich historii bo nie ma to żadnego związku z tą osobą. Kandydat sam może o to zapytać jeżeli go to interesuje lub niepokoi. Podobnie rzecz ma się z kwestionowaniem umieszczania ogłoszeń. Dodam tylko że pracodawca nie zawsze może ujawnić wszystkie informacje, zwłaszcza jeżeli dotyczą one byłych pracowników (polityka prywatności) podobnie jak i kandydat nie ma obowiązku odpowiadania na pytania naruszające ich prywatność. Ogólny zakres obowiązków powinien być zamieszczony w ogłoszeniu, żądanie lub umieszczanie szczegółowego opisu jest nierealne i świadczy o 2 rzeczach: ze strony pracodawcy o jego/jej nieudolności, braku zainteresowania rozwojem firmy, pracownikami i wdrożeniami usprawniającymi funkcjonowanie firmy. Oczekiwany ze strony kandydata świadczy o braku jakiejkolwiek chęci rozwoju, nieumiejętności dostosowania się do zmian (które są nieuniknione) postrzegania dobra firmy jako korzyści dla wszystkich którzy w niej pracują i dawaniu z siebie jedynie absolutnego wymaganego minimum, a gdy wybije 16ta rzucaniem wszystkiego w kąt i wyjściem do domu. Krytykujesz pracodawców za przedmiotowe podejście do pracowników i traktowanie ich jak niewolników a zatrudnianie do kupowania martwego towaru. Sam nie przejawiasz innej postawy w stosunku to pracodawców. Widzisz ich jedynie jako źródło zarobków, stawiasz wobec nich żądania i nawet nie próbujesz spojrzeć na pracę jako obustronną współpracę. Twoj komentarz to twoje prawdziwe CV, które jasno mówi, że jesteś zainteresowany wyłącznie sobą, nie obchodzi cię nic poza tym żeby odwalić swoje obowiązki jak maszyna i w żadnym wypadku nie zgodzić się na więcej niż musisz oraz że jesteś oporny na jakiekolwiek zmiany. Nie znam twoich kwalifikacji ale z takim nastawieniem nadajesz się jedynie do pracy na taśmociągu. Może spojrzyj krytyczniej na siebie i dojdziesz do tego dlaczego jesteś rozgoryczony, pełen jadu i obwiniasz innych za swoje g*wniane życie zawodowe.

      • 0 5

      • (5)

        niestety ale nie zgadzam się z ani jednym zdaniem
        proces jaki przedstawiłeś to proces modelowy i bardzo spłycony
        obecnie największe braki są właśnie na stanowiskach tych najniższych, taśmowych jak to określasz
        dzisiaj pracownik chce wiedzieć co konkretnie będzie robił i za ile
        bo bardzo często po ustaleniu zbyt ogólnym okazuje się że wkład pracy jest niewspółmiernie wysoki do kasy - i co wtedy jak się nie dogadają co do kasy
        przy takim podejściu pracownik by zmieniał pracodawcę co miesiąc
        bo za małą kasę nikt nie będzie ani karku naginał ani się gimnastykował
        by za tą samą kasę wykazać swoją "elastyczność"
        teraz pracownik ma wybór i to chyba jedyna dobra rzecz jaka nas spotyka

        • 3 0

        • (4)

          Tylko że ktoś o najniższych kwalifikacjach nie może oczekiwać wynagrodzenia wyższego niż minimum. Kierowca rządający 6 tys za prowadzenie ciężarówki jest jakimś żartem. Nic dziwnego że ludzi szuka się wśród Ukraińców czy Wietnamczyków. Tak samo jak Polacy są tanią siłą roboczą na zachodzie. Piszesz, że pracownik nie będzie się gimnastykował za niewielką kasę a ja obstaję przy swoim, że niskokwalifikowany pracownik wykonujący prosta pracę nie zasługuje na wysokie wynagrodzenie. Jezeli pracownik ma wybór to niech zmienia miejsce pracy co miesiąc, traci czas na jej szukanie, rozmowy kwalifikacyjne, zarywa ciągłość płacy i tworzy coraz mniej wiarygodną historię zatrudnienia. W Polsce pracodawcy i pracownicy stoją po przeciwnych stronach zamiast patrzeć w tym samym kierunku.

          • 0 2

          • Zły przykład... (1)

            Zawód kierowcy ciężarówki niewymagający kwalifikacji? Poważnie?

            • 1 0

            • Dodatkowe prawo jazdy to nie kwalifikacje

              • 0 0

          • (1)

            wynagrodzenie to jeszcze nie wszystko
            zapłacę ci 6 000 PLN za malowanie płotu
            prosta fizyczna niewymagajaca praca, na 2 dni
            zgadzasz się?
            praca w grudniu, nie zapewniam farb, płot musisz sobie odkopać, pracować będziesz w samych gaciach na mrozie i masz na to 2 dni jak się nie wyrobisz to za każdy dzień odciagamy po tysiaczku
            to jak będzie?
            to przecież bardzo wysoką stawka, prezes tyle nie zarabia

            • 0 0

            • Chcesz prowadzić rozmowę to rozmawiajmy ale nie o malowaniu płotu w gaciach w grudniu

              • 0 0

    • Jak już mowa o PRL (1)

      W tamtych bardzo złych czasach wystarczyło kupić Wieczór Wybrzeża lub Głos Wybrzeża( był jeszcze Dziennik Bałtycki-do dziś !) i na ostatnich 2 stronach było w cholerę ogłoszeń typu "zatrudnimy". Ofert od "groma" i ciut ciut. Począwszy od wszystkich Trójmiejskich Stoczni, wszystkie "budowlanki" zakłady maszynowe, komunalne,Poczta, PKP, Port, Transport,Energetyka,Ciepłownictwo, komunikacja miejska, od "łopaciarza" do inżyniera...To samo przed rozpoczęciem roku szkolnego to szkoły i uczelnie ekspansywnie się ogłaszały. Na dworcach nawet przez megafony podawano komunikaty , że np.Rejon Przewozów Kolejowych ( PKP) w Gdyni- zatrudni..i tu chyba 7-9 stanowisk. Praca we wszystkich branżach od zaraz i na "państwowej" posadzie.

      • 5 0

      • A na koniec prawie plajta państwa - i tyle tego było.

        • 1 0

    • Walczylim i wywalczylim....bezrobocie które w okresie od 1990- do 1993 osiągnęło liczbę 3.5 mln bezrobotnych wg.planu Pana L. Balcerowicza. Nagle nic się nie opłacało...i pracowników za dużo.

      • 3 0

    • Rekrutacja teraz,a w PRL-u to "Agitacja"..

      Nie jestem jeszcze starym "prykiem" ale dobrze pamiętam jak to było z rekrutacją w latach 1982-88r.-czyli jeszcze w PRL-u. Jak ruszały jakieś większe budowy , otwierano nowe zakłady pracy lub te już istniejące otwierały nowe wydziały itp.-to wysyłano w "teren" tzw."kupców". No i panowie jeżdzili po innych zakładach albo podjeżdżali pod bramy i czekali na wychodzących pracowników. Padało pytanie .."ile tu Pan zarabia"???- a Pan robotnik,obojętnie od profesji mówił, że tyle a tyle albo gonił gościa.Kiedyś jako nastolatek czekałem pod bramą zakładu na mojego ojca i bylem świadkiem takiej "agitacji"-tak to wtedy nazywano...Chodziło chyba o pracę na budowie EJ Żarnowiec. Podobno przebitka na "kasie" była potężna ( 3 x ) ale mój "stary" nie chciał-wolał mniej ale za to od 7:00 do 15:00-póżniej ewentualnie jakaś "fucha" i się jakoś żyło...

      • 4 0

    • Pracownicy się już zorientowali że o własną przyszłość muszą sami zadbać
      nie ma tak jak za komuny, masz pracę i masz emeryturę i jakoś się żyło
      umowy śmieciowe, obniżenie pensji, machlojki z umowami
      i na własnej skórze doświadczyli że praca za minimum do niczego nie prowadzi
      część wyjechała a ci co zostali walczą o godne jutro

      • 4 0

  • Amerykański sposób rekrutacji (4)

    W USA nie bawią się w jakieś "zbieranie CV" potencjalnych kandydatów na pracowników.
    Pierwszy sposób to pisze się do danej firmy pismo , że chcemy podjąć u nich pracę i dlaczego . Podajemy co potrafimy, ewentualne osiągnięcia i sukcesy, a na samym końcu wykształcenie. Długo nie trwa jak dzwoni ktoś z firmy i zaprasza na rozmowę. Rozmowa odbywa się w amerykańskim stylu : ..co słychać ??? jak się dzisiaj czujesz ?? yes ok ? Na pierwszym miejscu amerykański luz i otwartość.
    Jak już przybysz się oswoi, to rozmowa zaczyna się od tego dlaczego się zainteresował firmą, jakie ma oczekiwania itp. I od tego momentu przedstawiciel firmy zaczyna się "produkować" . Przedstawia obraz firmy, osiągnięcia, dokonania-możliwości-same wręcz przechwałki. Póżniej już parę pytań do kandydata czy on się sam "widzi na danym stanowisku , oprowadzają po dziale, wydziale. I konkretnie wyznaczony okres próbny 5-10 dni za np.10 $ na godzinę. Po tym okresie (10 dni) przychodzi ktoś ważny i mówi: sorry ale ty się nie nadajesz, albo YES OK ! Masz pracę gratuluję Ci i masz od dziś 15 $ dollar"s na godzinę i pyta YES OK ????

    • 12 1

    • $15/h (1)

      Majątek....

      • 0 0

      • Nie w Stanach.

        • 0 0

    • Hmmm, grubo przesadzasz. Sposób rekrutacji zależy od charakteru pracy. Praca za $10 to najniższy szczebel więc i proces rekrutacji jest nieskomplikowany, byleby były ręce do pracy. Nie znaczy to że wszyscy tak zatrudniają. 2-3 rozmowy kwalifikacyjne są standardem, pierwsza z rekruterem HR, który robi pierwszy przesiew, druga i trzecia z menadżerem i wytypowanymi pracownikami miejsca przyszłej pracy, którzy później wspólnie ustalają kto najlepiej pasowałby do ich zespołu i zarazem ma kwalifikacje najbardziej odpowiadające wymogom stanowiska. Nikt już nie piszę żadnego pisma, chyba że akurat jesz lunch w McDonald i przy okazji wypełniasz podanie o pracę u nich bo przykleili na szybę "ogłoszenie" o pracę "help needed, ask inside". Podanie o pracę składa się przez wypełnienie elektronicznie aplikacji z podaniem numeru referencyjnego ogłoszenia i pozycji. Wykształcenie figuruje jako pierwsza lub druga pozycja wraz z historią zatrudnienia. Dodatkowe kwalifikacje, nieuwzglednione w aplikacji figurują ostatnie. To tylko jeden z rodzajów zatrudnienia. Mogę pisać cały wieczór o różnych metodach rekrutacji ale nie mam czasu. Nie mąć ludziom w głowach. Twoje doświadczenie to nie standard.

      • 1 1

    • z tym YES OK to przegiąłeś, to typowo polskie sformułowanie

      taki polski - angielski

      • 0 2

  • (2)

    Nigdy nie rozumiałam jaki cel ma wieloetapowa rekrutacja. Wydaje mi się, że od sprawdzenia czy ktoś się nadaje na 100% powinien być okres próbny, a nie jakieś testy, ankiety, idiotyczne problemy do rozwiązania, pytania typu gdzie pani się widzi za 5 lat, ocena psychologa... Jedno spotkanie, rozmowa i tyle. Jak pracodawca, czy inna osoba rekrutująca zna się na tym, co firma robi i wie co kandydat powinien umieć na danym stanowisku, to nie powinien mieć problemów z wybraniem najlepszego spośród ubiegających się o pracę. Po co to nadmiernie komplikować?

    • 8 0

    • Okres próbny też nie zawsze jest efektywny. Zbyt krótki pozwala nowemu pracownikowi podawać przez chwilę kogoś kim naprawdę nie jest, zbyt długi okres próbny naraża pracodawcę na straty związane z kosztami administracyjnymi, szkoleniami itp na osobę, która na koniec nie pozostanie w firmie. Każdy chce wyciągnąć z drugiego jak najwięcej przy własnym minimalnym wkładzie pracy czy pieniędzy.

      • 0 2

    • Dokładnie, nic dodać nic ująć.
      A komplikują, aby panie z HR co są zatrudniane na wyrost, miały jakieś zajęcie.

      • 1 0

  • (13)

    nigdy nie zrozumiem jak można dać w CV zdjęcie z imprezy i kłamać co do swoich kwalifikacji i umiejętności... Jest to żenujące i takie osoby powinny maksymalnie kopać rowy skoro nie rozumieją i nie widzą problemu w kłamstwie już na początku procesu rekrutacji.

    • 62 13

    • (2)

      "ale przede wszystkim kandydaci aplikują na nieodpowiednie stanowiska, ich doświadczenie zawodowe znacznie odbiega od wymogów w danej pracy"

      Autorka tych bredni powinna strzelić sobie w kolano.
      Co? Jak jestem z zawodu mechanikiem to nie mogę być stolarzem? Po to zmieniam pracę żeby zmienić pracę... nielogiczne?
      Ojej, może Pani z biura nie ma w zwyczaju zmiany zawodu, bo biuro to biuro przecież.

      Mam pełno uprawnień na sprzęt ciężki, szkole mechaniczną samochodową, kilka kat. prawa jazdy. I za kilka lat NIE ZAMIERZAM pracować na żadnych z tych stanowisk. Czy to jest nierealne dla Pani z HR? Czy może przed podjęciem pracy powinienem cofnąć się w czasie i wybrać inny zawód, a może udać się w wieku 28lat na studia np: stolarki? A może wyjechać w Bieszczady?
      BREDNIE, BREDNIE PRZEZ WIELKIE LITERY Ż CAPSLOCKIEM KTÓREGO FIZYCZNIE NA TELEFONIE NIE MAM.
      Dalej tego bzdurnego artykułu nie czytam, dział HR to dział najbardziej odsunięty od rzeczywistości. Kropka

      • 17 5

      • Że wszystkim się zgadzam , ale CAPSA w tel masz po szybkim 2-krotnym naciśnięciu "shifta ;)

        • 2 0

      • Jeszcze tylko dodam waszą super tajną broń. Jakim zwierzęciem chciałbyś być i dlaczego?
        Niedźwiedziem polarnym, żeby więcej nie czytać takich bzdur i nie mieć kontaktu z amebami. Elo

        • 18 1

    • (5)

      "..takie osoby powinny maksymalnie kopać rowy.."
      Żeby dobrze wykopać rów, to trzeba tez myśleć, bo jak nie myśli, to można szpadlem
      trafić w kabel, który przesyła 15kV i pojara albo Wacka albo dziurkę...

      • 13 0

      • (1)

        przy kopaniu rowów to jest brygadzista od tego, żeby jeden z drugim nie trafił w kabel i kierownik budowy, który na podstawie planów w razie potrzeby upomni brygadzistę.

        • 9 5

        • Tu masz łopatę a tu masz linie gdzie kopać, ja wracam o 15 to ma być zrobione.

          • 3 0

      • a widziałeś taki kabel? (2)

        spróbuj przebić izolację szpadlem, a nawet to na odpowiedniej głębokości dodatkowo kładzie się specjalną folię która informuje kopiącego o kablu leżącym pod nią.

        • 6 4

        • Teoretycznie, kable z lat 70 i 80 nie mają żadnych oznaczen (1)

          • 7 0

          • W latach 70 i 80 o jakich oznaczaniach mowa.... tym bardziej o folii....XD

            • 3 1

    • Kopać rowy? To jakaś nowa specjalizacja w HR, i to wreszcie jakaś przydatna?

      • 8 0

    • rodo (2)

      Obecnie nie daje się cv ze zdjęciem! Podobnie, jak nie podaje się daty urodzenia.

      • 22 2

      • (1)

        jak już to od 25 maja b.r.

        • 7 1

        • srodo -kolejne rozporządzenie które daje tyko zarobić inpektorom ochrony danych....

          • 6 4

  • A druga strona medalu (8)

    A często się zdarza, że rekruter nie ma pojęcia o branży i zadaje nie odpowiednie pytania.
    Zdarzyło mi się to już kilka razy. Byłem zapraszany na rozmowę przez headhuntera, który dostał zlecenie na znalezienie osoby z dużym doświadczeniem w branży transportowej.
    Na podstawowe pytanie odnośnie strategi firmy, programów, systemu rozliczania czasu pracy itp nie umiał udzielić mi odpowiedzi. Za to padło sakramentalne pytanie:"co pan chce robić za 5 lat"?? Pytania z ABC młodego rekrutera są dobre, ale dla osób które szukają pierwszej pracy. Jak szukacie ludzi z doświadczeniem i znajomością w danej branży to przyłóżcie się trochę bardziej.
    Drodzy rekruterzy, zadajcie sobie również czasem trud, i przeanalizujcie dobrze CV kandydata.
    Od nas wymagacie, zapoznania się z firmą, informacji na jej temat, nie spóźniania się itp.
    A komu i ile razy się zdarzyło, że czekał na swoją rozmowę 5-10 minut bo poprzednia się przedłużyła. Czy to nie jest nie szanowanie czasu.

    • 205 1

    • Mój ulubiony motyw w programowaniu (4)

      To 5 lat doświadczenia w języku, który istnieje od 2...

      • 45 0

      • Z ciekawości obejrzałem parę ogłoszeń z IT (1)

        Wszędzie wymagają doświadczenia i "bardzo dobra znajomość X"
        Są oferty na staż, junior, senior - wymagania wszędzie takie same (doświadczenie + znajomość technologii X) zatem zgaduję, że junior i senior robią to samo a jedyna różnica, to pensja :)

        • 10 0

        • @Zi0m, różnica to doświadczenie :)

          • 0 0

      • (1)

        tak, i znajomość wielu różnych języków zupełnie z innej parafii
        taki kombajn a pensja jedna

        znalazłam Pana profil w internetach, mam dla Pana wspaniałą ofertę!
        a jak prosisz o szczegóły to cisza...udają że ich nie ma

        • 17 0

        • Też tak mam

          Najśmieszniejsze, że dostaję bardzo często identyczne teksty, a jestem kobietą. Jak ten mój profil taki interesujący, to chociaż by imię przeczytali...

          • 16 0

    • Zgadzam się w zupełności. Zadaje taki "mądre" pytania... Że niby to takie sztuczki na wychwycenie cech kandydata??? Nie zawsze. I sakramentalne w języku angielskim - "opowiedz o sobie" lub "co robisz w wolnym czasie".

      • 9 0

    • do Kymaty (1)

      Wyprzedziłeś ;)
      Zachowanie drugiej strony podczas procesów rekrutacji, to elaborat słowny o książkowy.
      Zamieszczanie kilka razy, w odstępach czasu, tego samego ogłoszenia
      - informując kandydata/-ów, przy pierwszym podejściu, że znaleziono Kogoś innego....
      Nieprzygotowanie do rekrutacji, zarówno czasowe.. : oczekiwanie przez kandydata
      przez 5-10 to jeszcze "ujdzie w tłumie", ale 20 i więcej minut to już przegięcie...
      jak i merytoryczne: czyli zadawanie pytań z kosmosu..
      Ale clou tematu, to obiecanki, pt. "Otrzyma Pan/Pani odpowiedź, np. do Piątku"
      A w Piątek oczywiście cisza... itd.

      • 21 0

      • dlatego nie chodzę na rozmowy do agencji

        kilka razy nie wiedzieli do końca, jak wyglądałoby moje stanowisko, raz mnie oszukali (mówili że praca bezpośrednia a na miejscu okazało się że przez agencję) i po prostu przestałam tracić czas. Rozmowy trwały często po półtorej godziny.
        Ostatnio byłam na rozmowie bezpośrednio u pracodawcy i wzbudziłam szczere zdziwienie, kiedy po 30 minutach oczekiwania na rekrutującego wyszłam podziękowawszy. Nawet nikt nie przyszedł przeprosić za spóźnienie, nic. Ale sekretarka była w szoku, że wychodzę :)))

        • 32 0

  • Co mnie wkurza?

    Wkurza mnie to, że zwykle w ogłoszeniach nie podaje się proponowanego wynagrodzenia za pracę, tylko jakieś dodatki-pierdoły, które niewiele kosztują pracodawcę. Zaś podczas rozmowy kwalifikacyjnej dyskwalifikujące potencjalnego pracodawcę jest jego oczekiwanie, że będziemy z satysfakcją pracować za psie pieniądze na jego dobrobyt. Nierzadko dotyczy to oddziałów zagranicznych firm, które szukają w Polsce darmowych wyrobników za pieniądze kilkakrotnie mniejsze, niż w ich firmach na tzw. Zachodzie.

    • 5 1

  • szukałem pracy w magazynie i trafiłem akurat jak mieli dostawę (2)

    dwa słowa z kierownikiem i rozładowywałem tira
    ja i magazynier
    przyjechał właściciel i zapytał : chce pracować ?
    a ja na to: a nie widać ?
    szef: a ile by chciał ?
    ja: a ile jest w stanie dać ?
    zaczął się rechotać i pogadaliśmy chwilę na rampie
    na badania wstępne leciałem przed pracą, szybko, szybko, bo tam rozładunek, szef pełen podziwu ja pełen podziwu pod koniec miesiąca przy wypłacie
    pół roku później kierownik wyjechał do Poznania
    teraz ja jestem kierownikiem

    rozmów kwalifikacyjnych nie należy się bać
    tak wiem, łatwo się mówi
    tak, łatwo się mówi jak jest się po kilkuset spotkaniach z ludzmi dla których nie jesteś żywą, myślącą istotą

    stosujcie zasadę - nie oni jedyni ! to oni mnie potrzebują ! jeden fałszywy ruch i wychodzę

    • 50 3

    • Ty: Ile jest Pan w stanie mi dać? (1)

      Szef: Tyle ile mozesz za jednym razem ponieść, wiec ile?
      Ty: Podniose 50 kilogramow.
      Szef: Dobrze, place 50 zlotych za dzien pracy.

      • 1 1

      • nie chodzi o podnoszenie ale o sprawne rozładowanie

        takim obserwatorom z boku dziękujemy

        • 0 0

  • Najwiekszy syf to agencje rekurtacyjne, cwaniacy i pazozyty (1)

    Wciskaja kazdego wszedzie, byle by tylko zarobic.
    Kaza podpisywac jakies niekozystne na maxa umowy pracownikom delegowanym, aby dusic kase na maxa, zatrudniaja studentow, za smieszna kase, kłąmią jak z nut.

    Wszystkim firmom mowie, omijajcie tych posrednikow bo to zaraza jest,

    • 40 1

    • Rekruterzy to ci ktorzy po studiach nie moga znalezc pracy

      zgodnie ze swoim kierunkiem. Przewaznie pedagodzy po uniwersytetach. Takze emerytowani lub ci ktorzy stracili prace wczesniej jako personalni w dzialach kadr.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Marek Kamiński

Polski polarnik, podróżnik, żeglarz, autor książek, fotograf, przedsiębiorca. Właściciel firmy firmy Invena. Zajmuje się ona dystrybucją armatury i urządzeń przeznaczonych do wewnętrznych instalacji grzewczych i sanitarnych. Kamiński jest też założycielem Instytutu Marka Kamińskiego, Fundacji Marka Kamińskiego. Włada ośmioma językami obcymi: angielskim, niemieckim, włoskim, francuskim, hiszpańskim, norweskim, rosyjskim i japońskim.

Najczęściej czytane