• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Finansista żyje nie tylko liczbami. State Street rośnie w Trójmieście

Robert Kiewlicz
20 listopada 2023, godz. 08:00 
Opinie (207)
- Owszem, zajmujemy się poważnymi i odpowiedzialnymi tematami, ale nie czyni to z nas ludzi sztywnych, bez dystansu ani takich, którzy w życiu widzą tylko liczby - twierdzi Marlena Ludian.

- Owszem, zajmujemy się poważnymi i odpowiedzialnymi tematami, ale nie czyni to z nas ludzi sztywnych, bez dystansu ani takich, którzy w życiu widzą tylko liczby - twierdzi Marlena Ludian.

Praca w finansach może być ciekawa, rozwojowa i pełna nowoczesnych technologii. O tym, że nie wszystkie stereotypy dotyczące branży finansowej są prawdziwe, dlaczego technologia jest jej nierozerwalną częścią i jak szybko stać się jednym z największych pracodawców w Trójmieście, rozmawiamy z Marleną Ludian, dyrektorką Działu Obsługi Klienta w State Street.



Bankowiec, finansista - osoba skupiona na liczbach, procentach, bardzo skrupulatna i rzeczowa. Czy rzeczywiście to obraz osoby pracującej w waszej branży, czy może to całkowicie mylny osąd?

Marlena Ludian: - To całkowicie mylny osąd, bo wśród nas odnajdzie Pan, co ciekawe, przedstawicieli różnych zawodów. Owszem, zajmujemy się poważnymi i odpowiedzialnymi tematami, ale nie czyni to z nas ludzi sztywnych, bez dystansu ani takich, którzy w życiu widzą tylko liczby. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, mamy swoje hobby, pasje, realizujemy marzenia i bardzo chciałabym odczarować wizerunek finansistów w takim ujęciu, jakie sugeruje samo pytanie. Średnia wieku w naszej branży to ok. 30 lat, jesteśmy dynamicznie rozwijającą się organizacją, pracujemy w oparciu o nowoczesne technologie i idziemy z duchem czasu.
Nigdy nie miałam wytyczonej ścieżki kariery i nie planowałam następnych kroków, a często obecnie spotykam się z taką właśnie postawą u młodych ludzi.

Wspomniała Pani o technologii. Jak jest ona ważna w nowoczesnych finansach?

- Jeśli chodzi o State Street, warto zaznaczyć, ze nie jesteśmy bankiem komercyjnym. Nie otwieramy rachunków bankowych ani nie udzielamy kredytów, więc technologia, o którą opieramy swoje procesy, też nie będzie kojarzona jako ta powszechnie dostępna, czyli bankowość elektroniczna. W naszym przypadku chodzi o dostęp w czasie rzeczywistym do funduszy inwestycyjnych, bieżących transakcji i umożliwienie naszym klientom podglądu tego, co dla nich robimy. Już teraz nasi klienci mają podgląd bieżących procesów i nie muszą wyczekiwać na raporty pojawiające się często dzień, tydzień czy miesiąc później.

Wynika z tego, że technologia to obecnie nierozerwalna część branży finansowej.

- Absolutnie. Partnerstwo z IT to podstawa. Do tego dochodzi sztuczna inteligencja, o której mówi się, że dotknie w dużej mierze branżę finansową - wyprze część stanowisk. Być może tak się stanie, ale będzie to dotyczyć stanowisk najprostszych, nie mam obaw, ze praca, którą wykonujemy, zostanie wyparta przez roboty. Branża finansowa bardzo mocno opiera się na relacjach międzyludzkich i często wymaga umiejętności analitycznych - to się na pewno nie zmieni w najbliższym czasie, jeśli w ogóle.

- Wybór Trójmiasta nie był przypadkowy. Było ono poddane analizom jak wiele innych miast w Polsce. Wybór był podyktowany nie tylko kwestiami operacyjnymi czy dostępnością talentów, ale też otwartością miasta - mówi Marlena Ludian. - Wybór Trójmiasta nie był przypadkowy. Było ono poddane analizom jak wiele innych miast w Polsce. Wybór był podyktowany nie tylko kwestiami operacyjnymi czy dostępnością talentów, ale też otwartością miasta - mówi Marlena Ludian.

Słowo "wyprze" może trochę niepokoić pracowników w kontekście rozwoju AI.

- Musimy pamiętać, że na cały produkt, który tworzymy globalnie, składa się szereg drobnych procesów. To te procesy, jako komponenty, ulegają modyfikacji. Całości procesu nie jesteśmy w stanie zautomatyzować i transformować ot tak, robimy to stopniowo. Część stanowisk, tych najniższych, stanie się na pewnym etapie niepotrzebna. Ale to akurat dobra wiadomość. Nikt z nas nie chce wykonywać pracy, która może być w całości zaprogramowana, mamy naprawdę wiele do zrobienia i intelekt ludzki jest tu niezbędny.

Będziemy się "snobować" na pracę bardziej twórczą, bardziej wymagającą?

- Tak i już teraz się to dzieje. Nasi pracownicy często sami zgłaszają, jak usprawnić i zmienić pewne procesy. Te wszystkie oddolne inicjatywy pracownicze zbieramy, kwantyfikujemy i to one często dają początek zmianom.
W naszej organizacji kobiety stanowią większość na stanowiskach aż do drugiego szczebla zarządzania. Wyżej następuje zmiana proporcji, ale to z uwagi na tradycyjne role pełnione przez kobiety i mężczyzn w życiu społecznym.

Wspomina Pani o pracownikach i o tym, jak ważne są ich autorskie pomysły. Jak to wygląda w praktyce?

- Oddział State Street Polska ma kluczowy wkład w europejski świat funduszy inwestycyjnych naszej firmy. Jesteśmy centralną jednostką, jeśli chodzi o obsługę tych funduszy w regionie.

Od nas zatem oczekuje się inicjatywy co do zmiany i poprawy procesu. Tylko ktoś, kto jest blisko, jest w stanie poczynić takie obserwacje i zasugerować stosowne zmiany. To, co nam przeszkadza, nie zawsze jednak jest możliwe do zmiany. Często są to procesy bardzo skomplikowane i powiązane.

Wprowadzenie każdej innowacji poprzedza zawsze proces badania zależności i wpływu oraz kosztów, jakie to za sobą niesie względem korzyści, jakie przynosi.

Może Pani podać przykład takiego usprawnienia, jakie powstało w polskim oddziale State Street?

- Oczywiście, takich procesów jest całe mnóstwo, ale posłużę się przykładem, który nie tylko dał korzyści nam, w Polsce, ale dał początek globalnym zmianom w tym zakresie w całej organizacji. Upraszczając: Pracownicy księgowości funduszy inwestycyjnych na ostatnim etapie wyceny funduszy wykorzystują platformę, która zwraca ich uwagę na istotne parametry. Jeśli jakikolwiek parametr odbiega od normy, pojawia się alert, który pracownik musi zweryfikować i uzasadnić.

Po wielomiesięcznych obserwacjach i sugestiach pracowników podjęliśmy decyzję o ustawieniu tych wskaźników w nieco inny sposób, bardziej optymalny, ale jednocześnie, co bardzo ważne, bez jednoczesnego podnoszenia ekspozycji na błąd lub nieprawidłowość.
Oddział State Street Polska ma kluczowy wkład w europejski świat funduszy inwestycyjnych naszej firmy. Jesteśmy centralną jednostką, jeśli chodzi o obsługę tych funduszy w regionie.

To zapoczątkowało globalny projekt dedykowany alertom, przy użyciu m.in. najnowszych technologii (Artificial Intelligence, Machine Learning) i cieszymy się, ze nasza praca pomaga w podnoszeniu jakości usług i udoskonala produkty, które wspólnie tworzymy.

Czy finanse to dobra branża do rozwoju zawodowego dla kobiet? Czy jest to głównie męski świat?

- Tak i wciąż się tak kojarzy. Jednak to się bardzo mocno zmienia. W naszej organizacji, kobiety stanowią większość na stanowiskach aż do drugiego szczebla zarządzania. Wyżej następuje zmiana proporcji, ale to z uwagi na tradycyjne role pełnione przez kobiety i mężczyzn w życiu społecznym.

Kobiety często świadomie, na pewnym etapie swojego życia, podejmują decyzję, że wysiadają z tego pędzącego pociągu korporacyjnego. Nie uważam jednak, że jest to dla nich utracona korzyść. Mężczyźni wciąż jadą tym pociągiem, osiągają sukcesy, pną się w górę. Natomiast wartość, którą kobiety tworzą w tym czasie, będąc w domu i poświęcając czas rodzinie, jest nieoceniona i nie da się w żaden sposób zestawić z zawodowymi osiągnięciami. Kobiety są w stanie to nadrobić. Kiedy wracają do pracy, są w stanie doskonale pogodzić ją z życiem domowym. Są zdeterminowane, ale też otwarte na nowe i elastyczne.

Czy dyskryminacja, bariery w rozwoju zawodowym kobiet w firmach związanych z finansami istnieją?

- Ja w tej organizacji praktycznie nie doświadczyłam takiego zagadnienia. Na bardzo wczesnym etapie mojej kariery usłyszałam wprawdzie niewybredny żart od kolegi na równorzędnym stanowisku, który pamiętam do dziś, ale poza tym bardzo podoba mi się podejście i zorientowanie firmy na różnorodności, nie tylko w zakresie płci.
Część stanowisk, tych najniższych, stanie się na pewnym etapie niepotrzebna. Ale to akurat dobra wiadomość. Nikt z nas nie chce wykonywać pracy, która może być w całości zaprogramowana.

Jak wygląda to w State Street Polska?

- Zaszeregowanie płacowe jest takie samo na stanowiskach dla mężczyzn i dla kobiet. Dostępność tych stanowisk jest również taka sama. O wszystkim decydują kompetencje i doświadczenie. Proces selekcji kandydatów jest zawsze transparentny, a pula kandydatów zdywersyfikowana.

Jak Pani trafiła do branży finansowej? Praca w finansach zawsze była Pani marzeniem czy może był to całkowity przypadek?

- Na pewno nie był to przypadek. Do State Street trafiłam jeszcze na czwartym roku studiów. Studiowałam rachunkowość i marketing oraz zarządzanie międzynarodowe i w tym kierunku szukałam pracy. Szukałam dynamicznego, najlepiej międzynarodowego środowiska pracy. State Street było bardzo dobrym wyborem. Od tego czasu nie tylko pogłębiłam swoją wiedzę w zakresie rynku funduszy inwestycyjnych, ale też bardzo ważna była moja ścieżka kariery zawodowej jako menadżera oraz rozwój osobisty. Poznałam swoje mocne i słabe strony. Dowiedziałam się, w czym jestem dobra, a czego powinnam unikać. To wszystko przeżyłam razem ze State Street i jestem za to wdzięczna. State Street jest tak dużą organizacją, posiadającą tak szeroką kompleksową gamę usług oraz strukturę międzynarodową, że nie da się tutaj nudzić.

Co pomogło Pani osiągać kolejne stanowiska, rozwijać się i awansować?

- Wymieniłabym trzy elementy: Nigdy nie miałam wytyczonej ścieżki kariery i nie planowałam następnych kroków, a często obecnie spotykam się z taką właśnie postawą u młodych ludzi. I może słusznie, nie jest to bynajmniej krytyka takiego podejścia. Natomiast ja uznaję, że to otwarte elastyczne podejście dało mi możliwość wzięcia na siebie rożnych odpowiedzialności, w przeróżnych obszarach, i pozwoliło drogą eliminacji zbliżyć się do tego, w czym jestem dobra i co sprawia mi przyjemność.

Nauczyłam się dzielić swoimi spostrzeżeniami i konstruktywnie rozwiązywać problemy. Na początku mojej drogi nie było to takie proste. Uważałam, że skoro jestem młoda i niedoświadczona, to powinnam czerpać od innych i uznawać lepszość pomysłów i nie dzielić się zbyt często tym, co ja mam do powiedzenia. Ale to się bardzo szybko zmieniło, kiedy zauważyłam, że taka postawa jest wręcz nagradzana, a ja dzięki temu widzę, jak moje sugestie są wcielane w życie.
Branża finansowa bardzo mocno opiera się na relacjach międzyludzkich i często wymaga umiejętności analitycznych - to się na pewno nie zmieni w najbliższym czasie, jeśli w ogóle.

Lubię się uczyć i poznawać nowe obszary działania tej firmy. Wielokrotnie awansowałam pionowo na stanowiska wyższe, ale były momenty w mojej karierze, gdzie robiłam krok w bok, dzięki któremu robiłam potem krok naprzód. Mówię o tym dlatego, że cześć osób, z którymi obecnie pracuję, ma obawy że takie działanie opóźni ich rozwój. Ja uważam wręcz odwrotnie - tak długo, jak będzie to przemyślany ruch i pozwoli nam się rozwinąć, w wielu wypadkach może być akceleratorem naszego rozwoju osobistego.

Jak ważne jest dla Pani zachowanie balansu między pracą zawodową a życiem prywatnym? Czy finansista ma czas na rozrywkę?

- Staram się znajdować czas dla siebie. Moją odskocznią jest sport. Daje mi endorfiny, obniża kortyzol i pozwala na regenerację. Biegam od kilkunastu lat i nie wyobrażam sobie swojego życia bez tej aktywności.

Do tego dochodzi literatura. Czytam po kilka książek naraz. W zależności od samopoczucia sięgam po daną pozycję. Jeśli wyjeżdżam na urlop, to staram się, aby był on długi i dał mi możliwość nabrania dystansu do pracy. Hobby mam wiele - staram się umiejętnie nimi żonglować.

Wspomniała Pani, że State Street Polska nie jest bankiem komercyjnym. Czy można laikowi przybliżyć, czym zajmuje się na co dzień 2 tys. pracowników w Gdańsku?

- Zaczęliśmy od prostej księgowości funduszy inwestycyjnych. Chodzi o wyliczenie wartości udziałowej netto funduszu, czyli ceny funduszu każdego dnia. Jesteśmy globalnym partnerem inwestorów instytucjonalnych na całym świecie, pomagamy im w jak najlepszej realizacji ich celów, radzeniu sobie z wyzwaniami rynkowymi. Świadczymy dla nich szeroki zakres usług finansowych i dostarczamy rozwiązania, które pomagają im utrzymać wiodącą pozycję na rynku.
Średnia wieku w naszej branży to ok. 30 lat, jesteśmy dynamicznie rozwijającą się organizacją, pracujemy w oparciu o nowoczesne technologie i idziemy z duchem czasu.

2 tys. pracowników, to robi wrażenie. Dlaczego w Trójmieście tak szybko się rozwijacie? Dzięki lokalizacji czy może dzięki pomocy ze strony instytucji typu Invest in Pomerania odpowiedzialnych za obsługę inwestorów?

- Wybór Trójmiasta nie był przypadkowy. Było ono poddane analizom jak wiele innych miast w Polsce. Wybór był podyktowany nie tylko kwestiami operacyjnymi czy dostępnością talentów, ale też otwartością miasta. Instytucje i władze były otwarte i na pewno pomogły nam w podjęciu tej decyzji. Współpraca była i jest bardzo dobra i na pewno chcielibyśmy ją kontynuować.

Za naszym sukcesem stoi też to, że dbamy o pracowników. Bardzo dużo poświęcamy rozwojowi pracownika i inwestowaniu w niego, ale też staramy się, aby każdy czuł się u nas swobodnie. Realizował swoje pasje, a nie tylko wykonywał zadania, które obejmuje opis jej/jego stanowiska.

Praca w State Street to praca tylko dla osób z doświadczeniem w finansach?

- Najważniejsze dla nas jest, aby potencjalny pracownik posługiwał się językiem angielskim, był elastyczny i potrafił otworzyć się na nowe. Jesteśmy otwarci na kandydatów bez wykształcenia finansowego. Przyjmujemy osoby bez doświadczenia, bo stawiamy na gruntowne przygotowanie chętnych na zawodową karierę z nami. Często przyjmujemy osoby, które z rożnych względów dokonują zwrotów w swojej karierze. Stawiamy na wykształcenie takiego pracownika od podstaw. Dlatego tak ważne jest, aby pracownik przyszedł do nas z pozytywnym nastawieniem i chęcią do nauki. To umowa z długofalową korzyścią dla obu stron.

Miejsca

Opinie (207) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (9)

    Przydomek slave street nie wzial sie znikad. Sposrod 6 korporacji przez jakie przeszedlem to najgorsze korpo.

    • 91 1

    • (5)

      a które był lepsze? dla koleżanki pytam

      • 12 0

      • (3)

        To zalezy czego kolezanka szuka. Jezeli kultury pracy to Nordea albo Danske Bank. Jezeli bezpieczenstwa a niekoniecznie wysokich zarobkow to LSEG, kiedys Thomson Reuters czy Refinitiv a jak chce pieniedzy to niech idzie na konsultanta do HSBC albo UBS. Od amerykanskich korpo w Polsce to juz Franklin Templeton jest lepszy choc niewiele.

        • 21 1

        • (1)

          Citi tez jest lepsze. Ale nie handlowka

          • 7 0

          • i JP Morgan

            • 4 0

        • Z ta kultura pracy to przesadziles. Z reszta sie zgadzam.

          • 1 0

      • polecam Amazon

        • 0 6

    • samo słowo korporacja to już niewola, szczególnie w Azji Europy czy w krajach byłego bloku wschodniego

      gdzie panowie z metropolii z Londynu czy NY zarządzają stadem białych murzynów na prowincji. Ja w korpo nabrałem kontaktów, poznałem kilka mechanizmów i poszedłem na swoje.

      • 22 2

    • a czy nie lepiej nauczyć się porządnego fachu i zarabiać pieniądze w realnej gospodarce

      .....nie mam żadnego wykształcenia ekonomicznego a wiem w co inwestować nadwyżki z zyskiem ale podstawa to posiadać fach i dośw zawodowe

      • 8 1

    • albo SS

      • 0 0

  • (7)

    State Street, Vanguard, BlackRock. Właśnie te fundusze ze Stanów to prawdziwi władcy świata. Mają udziały właściwie we wszystkich firmach na całym świecie. Obracają pieniędzmi większymi niż PKB większości krajów na świecie.
    I stosują przymus. Wprowadzasz w firmie ESG albo zabieramy pieniążki, wystawiamy zły rejting i foremka upada. Co to ESG? To autorski wymysł Larry'ego Finka z BlackRock - dosłownie algorytm ich sztucznej inteligencji pod nazwą Alladin. Właśnie z ESG wypływa ta cała nowoczesna lewicowa ideologia: elgiebete, "ekologia", doktorzy I inżynierowie. Ale dlaczego? Ano była taka akcja "Occupy Wallstreet". Finansiści się przestraszyli, że wszystkie grupy społeczne były zjednoczone przeciwko ich kryminalnym akcjom no to stworzyli tematy zastępcze: rasizm, toksyczna męskość, homofobia itd. Warto na własną rękę sprawdzić ilość artykułów o powyższych tematach przed i po "Occupy Wallstreet".

    • 61 12

    • (2)

      Nadjesz z jednej sali z Antonim? Napoleon jest z wami?

      • 10 36

      • (1)

        widac ze oczytany to ty nie jestes. a przeciez dostep do informacji jest obecnie powszechny. zajrzyj chociazby na wikipedie. to dobry start aby zglebc wiedze o tych funduszach.

        • 20 1

        • E tam, z tego bełkotu powyżej warto wiedzieć tylko o jednej rzeczy - ktoś sobie wymyślił, że jak firma jest ekologiczna, to pewnie rozwija się w oparciu o nowoczesne technologie, więc indeks takich spółek może mieć lepszy zwrot z inwestycji niż główny rynek czy nasdaq.

          A jak ktoś nie lubi płacić prowizji w zarządzanych funduszach, to opieranie koszyka akcji na równego rodzaju indeksach jest w ostatniej dekadzie całkiem popularne. Więc sama obecność spółki na takiej liście zwiększa pobyt na akcje i podnosi ich cenę. W efekcie zaczął się greenwashing na maksa. Nagle każda firma jest "neutralna węglowo" , bo przecież zakupili kredyty, od firm krzaków, które najczęściej z CO2 walczą tylko na papierze. Podpowiem, że jak audytorzy utrzymują się tylko z opłat za przeprowadzenie audytu, to nikt nie miał tak idealnych dokumentów jak sprzedawcy kredytów.

          I teraz śmieszna sprawa ale na początku roku ktoś to wszystko podliczył - i ten nieoficjalny indeks ekologicznych spółek nie przynosił żadnych kokosów, lepsze zwroty były ze zwykłego S&P 500. I nagle nikt tych kredytów nie chce kupić, cena się zupełnie załamała.

          - niestety dla nas te amerykańskie ściemniane kredyty to zupełnie osobny byt od Europejskiego rynku certyfikatów CO2, który nam podbija ceny prądu

          • 8 0

    • xD

      • 2 11

    • Co to ESG? (1)

      Może i wymysł. A o TCFD słyszałeś? A o CSRD? Uważasz że troska o klimat jest bez sensu? Lewicowa ideologia? Ciekawe jak długo przeżyjesz (i twoja rodzina) bez dostępu do świeżej wody, przy 50C w lipcu próbuj sam jeśli chcesz, ale pozwól rownież innym dokonać wyboru

      • 1 11

      • Troska to tu jest jedynie o własne kieszenie i władzę absolutna.

        • 4 0

    • Tych bandytów już dawno powinni zdelegalizować i zamknąć.

      • 3 0

  • a co dokładnie (3)

    robią tam pracownicy szeregowi? Siedzą w exelu i co jeszcze?

    • 34 3

    • (2)

      Zalezy od dzialu.

      • 2 4

      • (1)

        siedza w exelu albo na kawie

        • 10 2

        • Chyba tylko w HR

          • 9 1

  • Typowa współczesna plantacja

    gdzie człowiek jest zasobem, liczy się tylko wynik a praca to klepanie na czas, które mógłby wykonywać nawet nieco lepiej wytresowany orangutan.

    • 65 1

  • Praca (4)

    To hobby i pasja. Kto jeszcze wierzy w słowa takich osób jak ta Pani? To już nawet nie jest śmieszne ani żenujące po prostu niech nic nie mówi.

    • 87 4

    • :) (2)

      Współczuję. Mam nadzieję, że kiedyś uda się Tobie znaleźc pracę, która będzie dla Ciebie pasją i hobby.

      • 3 54

      • Opinia wyróżniona

        prace mozna lubic, nawet kochac. czuc sie w niej wspaniale, ale okreslanie pracy jako hobby albo jeszcze gorzej - pasja to jest juz proszenie sie o psychologiczne klopoty.

        prace zawsze trzeba rozgraniczac jako osobny byt, zawsze. nawet jak jest super i chodzimy do niej z usmiechem to nigdy nie wolno traktowac jej jako hobby czy pasji. to tak jakby narkoman mowil ze narkotyki to jego hobby czy pasja. no nie. to znaczy ze w pewnym momencie nie zauwazylismy jak jedna noga przekroczylismy pewien prog

        • 75 4

      • Korpo brednie. Trzeba miec iq małpy aby to łykac. Podam przykład.

        Pasjonować się można historią. To nie znaczy, ze nauczyciel historii chodzi do szkoły codziennie z bananem na ustach. Za całe 3k netto. To samo kucharz. Lubi gotować ale w domu dla swoich, bez marudzenia, stresa i presji czasu. Bez użerania sie z panami w suvach, że mu ktoś rzuci stekiem w twarz. Bo przesmażony. No i nie hurtowo w najlepszy wolny czas tj. Piątek i sobota wieczór w robocie.

        • 28 0

    • ta pani uwielbia tą pracę, bo ma na kim wyżywać nerwy z racji własnych kompleksów i życiowego niedosytu

      ot kadra zarządzająca w wielu takich korpo. SS akurat ma opinię okrutnego pracodawcy i to za 3K...
      to tylko stracony czas i przede wszystkim nerwy

      • 10 1

  • Toć to zaprzeczenie...

    "Branża finansowa bardzo mocno opiera się na relacjach międzyludzkich i często wymaga umiejętności analitycznych..."

    Właśnie AI będzie się opierało o takie algorytmy, że umiejętności analityczne człowieka będą na niższym poziomie niż AI. W skrócie: wszystkie najlepsze cechy analityków zostaną wykorzystane do stworzenia AI.

    • 20 3

  • Pracowalem tam kilka lat temu. (13)

    Bardzo słabe zarobki w porównaniu do konkurencji, za to bardzo duże oczekiwania i presja w FA. Generalnie amerykańska kultura pracy czyli zap.. aż padniesz. Z trzech korpo, w których przyszło mi pracować, najgorzej ich wspominam.

    Na plus jest to, ze dają szanse każdemu kto złoży cv, ale coś za coś (słabe zarobki)

    • 94 0

    • Slabe zarobki czyli ile na początek? (12)

      • 12 0

      • Zarobki są bardzo niskie jak do wymagań (10)

        W jednym z działów który zajmuje się czymś więcej niż excelem po roku obiecywanek cacanek dalej mniej niż pani na kasie w biedronce "bo ona nie ma możliwości awansu." No w sumie to ty też nie, ale chociaż korpo oczka zamydli

        • 21 1

        • (9)

          dlaczego nie podasz kwoty? nikt cie przeciez nie zabije za to, czy moze serio tak was wytresowali tam ze nawet anonimowo nie podajecie

          • 6 5

          • (1)

            Teraz 3100 zł na entry level, jak zaczynałam było 2600 w 2018

            • 24 1

            • Zasiłek

              Dla emigrantów w Niemczech jest wyższy.Polska to jest jednak stan umysłu i niewolnictwa

              • 16 3

          • Ja miałem 3500 brutto na FA ale to był 2016 rok. (6)

            Za seniora miałem 5200. Po zmianie pracy ale nie stanowiska zarabiałem 30% więcej niż manager w SS

            • 9 0

            • (5)

              Czyli 11500 netto? Ciekawe gdzie, bo na pewno nie w Trójmieście :)
              Bajki opowiadasz

              • 0 3

              • Oczywiscie, ze nie w trojmiescie, bo w tej dziurze nic nie ma

                • 1 1

              • Jak ty wyliczyłeś te 11500 netto? (2)

                • 1 0

              • (1)

                Na podstawie własnych zarobków.

                • 1 0

              • Czyli team manager w ss ma około 9000 netto ? Ciekawe

                • 0 0

              • Skąd to 11500 netto?

                Gość pisze, ze na seniorze miał 5200 brutto, a po zmianie pracy dostał 30% więcej, więc jak by nie patrzeć w nowej pracy dostał 6760 brutto, skąd to 11500 netto?!

                • 0 0

      • 3K

        • 0 0

  • (7)

    Nie znam nikogo, kto by wytrzymał w SS dłużej niż kilka lat, może poza moją byłą dziewczyną, ale ona wyrwała się od biedy i ojca alkoholika, więc nie będzie narzekać na ciężkie warunki

    • 91 2

    • Nie znasz nikogo takiego (2)

      Bo to istnieje dopiero kilka lat.

      • 2 38

      • Hahaha

        • 28 1

      • No popatrz, a jak pracowałem dla nich w 2005 w Dublinie...

        Sprawdź zanim napiszesz coś głupiego.

        • 11 1

    • Jak masz znać kogoś kto pracuje tam kilkanaście lat (2)

      Jak to istnieje 5.

      • 1 9

      • Z matmy była pała ? (1)

        • 3 1

        • Taaa

          • 0 0

    • Haha ten tekst na litość dalej sprzedaje wszystkim dookoła? Żałosna jest ale po trupach do celu bo jak inaczej

      • 1 0

  • śmiech na sali (11)

    Jako pracownik SS mogę powiedzieć, że to niewolnicza praca za groszowe wynagrodzenia :) Ten artykuł to jakaś abstrakcja tak jak lanie pracownikom Moeta na spotkaniach służbowych podczas gdy za wynagrodzenie na grade A1 czy A2 ciężko jest się utrzymać. Zamrożenia, brak możliwości rozwoju i ogromna presja pracodawcy. To są realia, może lepiej Trójmiasto.pl porozmawiałoby z szeregowymi pracownikami firmy i wtedy po zebraniu stosownych informacji - napisaliby Państwo artykuł? Rzetelny, a nie takie brednie.

    • 128 2

    • (1)

      Szeregowy pracownik nie zapłaci tyle co Pani Marlena oraz dział HR za pochwalczy artykuł.
      Właśnie, a gdzie oznaczenie, że artykuł jest sponsorowany?
      Nie mówcie mi, że redaktor Robert przeprowadził wywiad i napisał artykuł promujący za darmo.

      • 62 0

      • to typowe dla tego portaliku, tak jak "recenzje" gastronomii

        • 32 0

    • Dlatego najbardziej wiarygodne w tego typu artykułach są komentarze. (2)

      O ile sponsorujący pozwoli na zamieszczanie komentarzy. Z drugiej strony jeśli nie pozwoli, to strzał w kolano dla firmy i tak jakby sam oznajmił, że u nas jest kiepsko :) Więc szacun dla State Street, że komentarze chociaż są zezwolone i nie obawiają się obsmarowania.

      • 39 1

      • w prawie każdym artykule promującym deweloperów są zablokowane (1)

        przypadek?

        • 16 0

        • Nie. Ale w przypadku deweloperów

          Bez znaczenia są komentarze bo i tak ludzie ich nienawidzą. Bo zmowa, bo za duze marze, bo za pół darmo powinni sprzedawac itp. Są po prostu na nich skazani. A różnice między nimi są kosmetyczne. Nie ma innej opcji aby nabyć nowe mieszkanie gdzie indziej. Sam se nie wybudujesz. Natomiast rynek pracy jest bardzo zróżnicowany. Od Janusza, przez handel po korpo itp.

          • 8 2

    • nie napiszą takiego artykułu, bo wypowiedzi szeregowych pracowników też będą nieszczere (1)

      dużo ludzi jest zachwyconych tym, że pracują w nowoczesnym biurowcu, mają owocowe wtorki, darmową kawę i wierzą w propagandę, jakoby firma o nich dbała i tylko "sky is the limit". Wystarczy, że przepytają napływowych słoików, a ci są wniebowzięci, że tam mogą pracować.

      • 13 1

      • A dlaczego chcesz byc najmadrzejszy i zabrac ludziom przyjemnosc z pracy?

        Czy uwazasz, ze Tobie sie nie powiodlo lub nie podobalo, to wszystkim innym rowniez?

        • 1 4

    • Ja jestem w szoku, że to coś jeszcze w ogóle jakoś ciągnie i że jeszcze są ludzie, którzy tam wytrzymują (2)

      • 3 0

      • Zastanawiające

        Być może właśnie nie jest tam aż tak źle skoro są ludzie, którzy jednak zostają (i awansują)?

        • 0 4

      • bo dzikusy z Warmii i Mazur tam chętnie pracują

        i później chwalą sie na swoich wioskach jakie to pany teraz

        • 5 2

    • A w którym miejscu wywiadu p. Marlena mówi, że wynagrodzenie jest super?

      Ja się pytam

      • 0 1

  • (2)

    A ja jestem zwykłym dostawcą pizzy,żona w mleczarni pracuje i jakoś ledwo wiążemy koniec z końcem a jesteśmy już po 60 tce.

    • 14 1

    • za to jesłi to prawda (1)

      to ominęło ci wiele niepotrzebnych trosk i rozczarowań

      • 4 0

      • M

        I ile przyjemności

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Sławomir Kądziela

Od 2008 roku związany z rozwojem usług inżynierskich, serwisowych i informatycznych SESCOM SA jako dyrektor handlowy. Aktualnie odpowiedzialny za rozwój sprzedaży usług oraz poszerzanie oferty usługowej jako Dyrektor Sprzedaży i Marketingu.Doktor Nauk Ekonomicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Magister Wydziału Zarządzania Akademii Ekonomicznej w Poznaniu.Od 2000 roku związany z branżą usługową, głównie z usługami technicznymi, inżynierskimi oraz Facility Management. Od 2004 roku...

Najczęściej czytane