• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kredyt to nie dar od losu, ale raczej przymus ekonomiczny

Robert Kiewlicz
27 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
- Oferta banków w obszarze kredytów mieszkaniowych powinna być przyjazna dla klienta, a obciążenia z tytułu rat kredytowych powinny być przewidywalne - twierdzi Rafał Kozłowski, prezes PKO Banku Hipotecznego. - Oferta banków w obszarze kredytów mieszkaniowych powinna być przyjazna dla klienta, a obciążenia z tytułu rat kredytowych powinny być przewidywalne - twierdzi Rafał Kozłowski, prezes PKO Banku Hipotecznego.

Z początkiem kwietnia 2015 roku rozpoczął działalność w Gdyni PKO Bank Hipoteczny. To nowa instytucja finansowa wchodząca w skład Grupy PKO, która powstała w miejsce przejętego Nordea Bank Polska. O planach rozwojowych, trudnym okresie dla sektora bankowości i możliwych zmianach w systemie kredytowania nieruchomości rozmawiamy z Rafałem Kozłowskim, prezesem PKO Banku Hipotecznego.



Rozpoczęliście działalność 1 kwietnia 2015. Czy macie już pierwszych klientów, udzieliliście może pierwszych kredytów?

Rafał Kozłowski: - Przyjęliśmy ponad sto wniosków kredytowych. Obecnie kończymy ich analizę pod kątem wyceny zabezpieczeń oraz oceny zdolności kredytowej klientów. Zakładamy, że w najbliższych dniach podpiszemy pierwsze umowy.

Zaczęliśmy od kredytów w kwotach powyżej 400 tys. złotych. Dlatego wniosków na ten moment jest jeszcze stosunkowo niewiele. To celowe działanie z naszej strony. Chcemy sprawdzić efektywność operacyjną, zanim będziemy rozszerzać naszą działalność.

Ile obecnie osób zatrudnia PKO Bank Hipoteczny i ile osób znajdzie docelowo w nim pracę?
Banki zawsze w pierwszej kolejności dążą do ugody z klientem. Wykorzystanie uprawnień wynikających z BTE następuje dopiero w sytuacji, gdy próby porozumienia stały się niemożliwe. Brak możliwości korzystania z BTE spowoduje, że większość spraw będzie najprawdopodobniej kierowana do sądowego postępowania nakazowego.

- Obecnie jest nas około 50 osób, a zatrudnienie na koniec tego roku wzrośnie o kolejne 10. Zgodnie z naszymi planami w 2016 roku możemy zatrudniać nawet około 100 osób. Poszukiwać będziemy pracowników głównie w zakresie wycen nieruchomości oraz analiz i oceny zdolności kredytowej.

Rok 2014 ocenia się jako dosyć słaby dla sektora hipotecznego. Jakie są wasze przewidywania jeśli chodzi o rok 2015? Czy sprzedaż kredytów wzrośnie?

- Nie liczymy na znaczny wzrost rynku. Naszym zdaniem będzie on jednak stabilnie rósł. Gwałtowny wzrost rynku mógłby być niebezpieczny dla gospodarki. W Polsce oddaje się rocznie 150-160 tys. mieszkań i ta liczba jest dość stabilna. Takie są aktualne możliwości produkcyjne naszych firm deweloperskich. Jeśli nagle odkręcimy "kurek z kredytami" to spowodujemy szybki wzrost cen nieruchomości, który dopiero po jakimś czasie zostanie poddany korekcie, więc lepiej, aby rynek kredytów rozwijał się powoli, ale stabilnie.

Rynek kredytów hipotecznych, w aspekcie nowej sprzedaży kredytów hipotecznych w 2014 roku delikatnie wzrósł - o ok. 1 proc. Niektóre prognozy na rok 2015 mówią o wzroście nawet do 7 proc. To jest bardzo dobry wskaźnik na tle Europy. Pamiętajmy, że europejski rynek kredytów mieszkaniowych nie rośnie. Od pewnego czasu jest rynkiem spadającym lub co najwyżej stabilnym.

Czy odczuwacie to, że zaufanie klientów wobec banków znacznie spadło w ostatnich latach? Głośno w mediach o kredytach frankowych, czy polisolokatach, co nie wpływa pozytywnie na opinię społeczeństwa o bankach.

- PKO Bank Hipoteczny jest nowym bankiem, który specjalizuje się wyłącznie w kredytach mieszkaniowych w złotych. W tym kontekście ważne jest, aby stawiać sobie pytanie o miejsce kredytu mieszkaniowego i jego alternatywy oraz o relację bank-klient.

Jeśli mam, dajmy na to, trzydzieści lat i mam zamiar kupić mieszkanie, posiadam wkład własny, ale do mieszkania brakuje mi kilkuset tysięcy złotych, to mam zasadniczo następujący wybór: pieniądze mogą pochodzić od rodziny albo od banku. Jeśli będzie to pożyczka lub kredyt, to nie będę ich traktować jako daru losu, ale raczej jako przymus ekonomiczny. Ze względu na kwotę oraz długi czas kredytowania, który zwykle przekracza 20 lat, obciążenia z tytułu takiego kredytu będą długoterminowe i taka będzie też moja, mimo wszystko przymusowa, relacja z bankiem. Dlatego uważamy, że oferta banków w obszarze kredytów mieszkaniowych powinna być przyjazna dla klienta, a obciążenia z tytułu rat kredytowych powinny być przewidywalne.

Tradycyjnie oferowany w Polsce kredyt hipoteczny oparty jest tymczasem na zmiennym oprocentowaniu. W efekcie wysokość raty kredytowej zmienia się co kilka miesięcy, a wzrost stóp procentowych o zaledwie 2 pkt. proc. oznacza dla klienta podwyżkę miesięcznej raty o ok. 25 proc. Nawet jeśli w ślad za wzrostem stóp procentowych wzrosną wynagrodzenia, to nie będą one w stanie zrekompensować w całości wyższej raty kredytowej. Kredyty hipoteczne o stałym - w dłuższym okresie - oprocentowaniu ograniczyłyby takie ryzyko. Dlatego podjęliśmy prace nad wprowadzeniem takich kredytów do naszej oferty. Aby je ukończyć, potrzebne są zmiany w prawie dotyczącym banków hipotecznych. W ubiegłym roku Rada Ministrów przyjęła założenia do zmian, a nad projektem ustawy pracują obecnie Rządowe Centrum Legislacji, Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Sprawiedliwości.

Kolejne rekomendacje wydawane przez Komisję Nadzoru Finansowego maja powodować, że relacje bank - klient stać się mają bardziej partnerskie. Od sierpnia 2016 roku przestanie też obowiązywać w obecnej formie Bankowy Tytuł Egzekucyjny. Czy te zmiany spowodują też zmiany w systemie kredytowania mieszkań?
Zgodnie z naszymi planami w 2016 roku możemy zatrudniać nawet około 100 osób. Poszukiwać będziemy pracowników głównie w zakresie wycen nieruchomości oraz analiz i oceny zdolności kredytowej.

- Banki analizują teraz przepisy dotyczące Bankowego Tytułu Egzekucyjnego. BTE w swej obecnej formule daje bankom przede wszystkim skrócenie czasu dochodzenia zaległych wierzytelności. W momencie kiedy BTE zostanie zmieniony, chociaż jeszcze nie wiemy w jaki sposób, z pewnością ulegnie zmianie okres odzyskiwania zaległych kredytów.

Czas w ekonomii ma swój wymiar finansowy. Banki jednakże zawsze w pierwszej kolejności dążą do ugody z klientem. Wykorzystanie uprawnień wynikających z BTE następuje dopiero w sytuacji, gdy próby porozumienia stały się niemożliwe. Brak możliwości korzystania z BTE spowoduje, że większość spraw będzie najprawdopodobniej kierowana do sądowego postępowania nakazowego. Oznaczać to będzie, oprócz wyższych kosztów postępowania dla długów wysokokwotowych, prawdopodobne wydłużenie czasu uzyskania tytułu wykonawczego, a przez to - większe odsetki karne dla klienta. Z jednej strony dłużnik zyskuje prawo złożenia sprzeciwu na postanowienie sądu, ale jednocześnie rosną kwoty, które będzie zobowiązany zwrócić bankowi.

Osobną sprawą są zmiany w relacjach bank-klient w obszarze kredytów mieszkaniowych, którym towarzyszy również dyskusja na temat zmian w sposobie funkcjonowania tego rynku. Jednym z jej elementów jest obowiązek posiadania wkładu własnego i stopniowy wzrost wymogów regulacyjnych w tym obszarze. Jeśli na dzisiaj oczekujemy od klientów 10 proc. wkładu własnego, od 2016 roku będziemy oczekiwali 15 proc., a później 20 proc., to oznacza to, że nasi klienci będą te środki w jakiś sposób gromadzić. Należy zatem spodziewać się, że na rynku bankowym w Polsce pojawią się nowe produkty, które potrzebę takiego oszczędzania będą adresować.

PKO Bank Hipoteczny zastąpił na lokalnym rynku Nordea Bank Polska, który to bank dosyć silnie współpracował ze środowiskami lokalnymi. Czy macie zamiar kontynuować te działania?

- Na współpracę ze środowiskiem lokalnym patrzymy nie tylko z perspektywy Banku Hipotecznego, ale całej naszej Grupy. Przejęliśmy cały portfel przedsięwzięć, który miała Nordea, między innymi wspieranie Sceny Letniej Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni, Gdyński Biznesplan oraz współpracę partnerską ze Skandynawsko-Polską Izbą Gospodarczą. Przygotowujemy się do przeniesienia naszej działalności do Gdyni. Już od jesieni w siedzibie Waterfront będzie pracowało około tysiąca osób w ramach Grupy PKO. To nie tylko pracownicy banku hipotecznego oraz PKO Banku Polskiego, ale także pracownicy zatrudnieni w siedzibach regionalnych PKO BP Faktoring i PKO Leasing.

Miejsca

Opinie (100) 2 zablokowane

  • Hipoteka

    Kredyt hipoteczny to najgorsze g...o, w jakie można się wpędzić. Bierzemy 350000zł na mały dom lub mieszkanie, na 30 lat i oddajemy łącznie 650000-700000zł. Mowy nie ma! Podobnie ludzie zaciągają kredyty na długie lata, żeby sobie kupić nowy super samochód. Po kilku latach samochód się nudzi, a spłącać trzeba dalej. Pytam się po cholere komuś kto zarabia 3000zł samochód za 200000zł? Jak się chcesz pochwalić, to wynajmij samochód na 2 lata, np. w Leasetake i szpanuj ile wlezie. Nie ma sensu zarzucać sobie pętli na szyję na większość swojego życia.

    • 0 0

  • takie realiia (8)

    mam 25 lat, jestem inż. po 5-letnich studiach, pracuję i zarabiam na rękę 2,5k i żeby kupić mieszkanie (czyt. wziąć kredyt na jakieś 30 lat) bym musiał oddawać pewnie z 1,5k co miesiąc (opłaty plus rata kredytu). Piękna perspektywa na przyszlość, no nie ? Dożyję do końca spłacania kredytu ? Dziękuję że żyję w Polsce ! ;)

    • 59 10

    • Ale po co jako singiel chcesz kupować mieszkanie (1)

      Mieszkanie to można kupić jak się już rodzinę zakłada, bo wcześniej nie ma to żadnego sensu. Bo po co coś kupować skoro nawet jeszcze nie podjęło się decyzji, gdzie będzie się żyć i z kim.

      • 3 1

      • mieszkanie jak każdy towar można sprzedać, więc nie przesadzaj to nie feudalizm że pan przywiąże chłopa do ziemi

        • 0 0

    • a jaki kredyt byś musiał wziąć żeby jeździć nowym Mercedesem??

      w pupie się poprzewracało gołodupcom. skup się najpierw na swoich dochodach, kształć się, rozwijaj. za kilka lat zwielokrotnisz swoje dochody i wtedy decyzja o kupnie mieszkania lub mercedesa przyjdzie naturalnie bo wtedy będzie Ciebie kolego na to stać!

      a tymczasem żyj skromnie i ciężko pracuj a nie myśl jak sobie na szyję kamień zawiązać!

      • 4 2

    • za 5 lat jak bedziesz mial 30 lat bedziesz zarabial z 5 tys netto

      po studiach to i tak masz dobrze, ja po studiach mialem 960 zl!

      • 9 0

    • ale po jakich studiach inzynierskich jestes? (1)

      Na stazu chyba?

      Ja w pierwszej pracy (juz w trakcie studiow) mialem 2,3k zl. 4 lata po studiach to jest kilkukrotnie wiecej. Jedyne, co mi przychodzi do glowy to ZiE, chemia albo biotechnologia. Tam jest bieda. Inne kierunku wlasciwie dla kazdego, kto ma cokolwiek oleju w glowie i umiejetnosci daja 3000+ po roku pracy.

      • 4 6

      • żebyś się nie zdziwił

        obecnie na rynku pracy 2,5k netto dla inżyniera to bardziej standard niż odstępstwo

        • 10 4

    • Dom w Niemczech

      Twoje zycie - Twoje decyzje.
      Ja tez skonczylem studia, tez jestem inzynierem i wyjechalem za granice.
      Kupilem dom za kwote prawie 500.000 EUR z 30% wplata wlasna.
      Rata kredytu (wraz z ubezpieczeniem) to 1.300 EUR. Kredyt w chwili podpisania umowy jest na 35 lat, ale rocznie moge splacac dodatkowe 20.000 EUR i okres kredytu maleje.
      Rata kredytu nie przekracza 30% moich miesiecznych dochodow netto.

      Ale mam bardzo dobrego doradce finansowego, ktory mi pomogl.

      Mam 31 lat.

      Pozdrawiam.

      • 7 11

    • Dlatego wiekszosc mlodych ludzi w tym wieku wyjezdza za granice,bo jak masz troche lepsza prace niz srednia krajowa np w UK i prowadzisz oszczedny tryb zycia to na mieszkanie w Polsce mozna zarobic w 5 lat.a jak maz i zona pracuja to nawet lepiej.

      • 20 2

  • Po co mi kredyt hipoteczny jak pętla na szyję!!

    Ludzie idę i kupuję na 5 lat, na 40 rat i zero procent (),00%) bez dodatkowych kosztów. Banki wtedy mi służą. Na kredycie hipotecznym żyją jak pijawki. Czy pewny jest los klienta? Możesz stracić pracę, zachorować, pojawią się problemy rodzinne i po co Ci taki kredyt na tyle lat. Ludzie!!! Zbieram gotówkę kupuję to na co mnie teraz jest stać. Remontuję. Szukam pomocy rodziny, wkładu chrzestnego, babci, wuja,itd.Można zaciągnąć zobowiązania opieki nad osobami starszymi w rodzinie.Odrobina wytrwałości i pokory a nie od razu wojna z rodzicami, teściową, przeklinanie wiary, ludzi i wszystkiego na świecie.Uważam, że Ci wszyscy którym los garbuje kredytami hipotecznymi skórę mogliby w dużej mierze otrzymać pomoc z rodziny. Ewentualne wspólne zamieszkanie.Z byle powodu uprzedzają się na krzywe spojrzenia.Jednak młodzi są okropni, brak im pokory, zachowania, cierpliwości, wiary i zwykłej dobroci. Starzy nie dają kasy to niech ich szlak trafi.Zrywają kontakty, więzi.Żyją w złości, ograniczają dostęp teściowej do dzieci, itd. Rodzice, teściowie na tym cierpią i przeżywają.Taka sytuacja wykańcza szybko staruszków i spadek gotowy. Koniec kredytu pewny.Koło się zamyka.

    • 1 0

  • Gardzę kredytami hipotecznymi (20)

    Wolę przez najbliższe 10 lat wynajmować od kogoś mieszkanie i odkładać na kupno swojego za gotówkę, niż dać się dymać pazernym bankom i przez następne 20-30 lat żyć w strachu czy uda mi się spłacić następną ratę. Biorąc kredyt i tak drugie tyle oddajemy bankowie, więc szczerze to wolę zapłacić komuś a przynajmniej mieć spokój i niezależność - mogę wyprowadzić się z dnia na dzień, nie martwię się o spadek wartości mieszkania, nie tracę pieniędzy na remonty itd. Na zachodzie, gdzie przeciętny obywatel zarabia więcej, paradoksalnie dużo więcej osób wynajmuje mieszkania - tylko u nas jest taka psychoza, że koniecznie trzeba mieć swoje! Choćby na największym zadupiu, betonowy kloc w programie MdM, ale swoje! Ceny mieszkań w Polsce są chore i nie ogarniam jak ktoś trzeźwo myślący może nawet rozważać dobrowolne niewolnictwo względem banku przez kolejne 20-30 lat za jakieś marne kilkadziesiąt metrów.

    • 28 13

    • A w jaki sposób chcesz to zrobić (10)

      Sorry, ale nie kumam. Wynajem kosztuje tyle samo co kredyt.
      Wynajem mieszkania tej samej wielkości co mam kosztuje 1400zł, a kredyt mnie kosztuje także 1400zł. Oczywiście jedno i drugie bez mediów. Czyli jeżeli miałbym wynajmować i odkładać to równie dobrze mogę wziąć kredyt i odkładać i spłacić wcześniej. Dzięki temu po 10 latach zapłacę mniej za mieszkanie. No chyba, że liczysz na cud i liczysz, że mieszkania stanieją o 50%. Pewnie masz rację, ale będą to mieszkania daleko za obwodnicą, bo takie będą oddawać za 10 lat.

      Co do zagranicy i psychozy, to zgadzam się, że rynek wynajmu jest u nas chory, ale winne są tu przepisy nie dopuszczające jeszcze firm do rynku najmu. Ceny najmu poleciały by na łeb gdyby tylko firmy były dopuszczone kilka lat temu, a nie dopiero teraz zmienia się przepisy. Na zachodzie najem jest tani, bo jest spory wybór, a skoro jest spory wybór to i ceny niższe. U nas zaś póki co wynajmujesz u prywaciarza, który ma też często kredyt na to mieszkanie, więc nie może to być tańsze.

      • 14 6

      • To zależy od podejścia (9)

        Czy bardziej cenisz sobie wolność czy posiadanie "swojego". Komfort psychiczny nie posiadania kredytu i możliwość zmiany miejsca zamieszkania praktycznie z dnia na dzień jest dla mnie bezcenne. Główna różnica pomiędzy odkładaniem pieniędzy na własne mieszkanie a wcześniejszą spłatą kredytu jest taka, że przez te 10 lat nie czuję oddechu banku na swoim karku.

        • 8 7

        • Chyba nigdy nie wynajmowałeś mieszkania w dużym mieście (8)

          Nigdy nie możesz zmienić miejsca zamieszkania z dnia na dzień, bo zawsze jest jakaś umowa (choćby słowna) miedzy wynajmującym a właścicielem i masz okres wypowiedzenia(który zazwyczaj dotyczy tylko ciebie) zazwyczaj na 3 miesiące, jak nie dochowasz terminu przepada kaucja za 3 miesiące albo i więcej. Nie chcesz mieć na karku oddechu banku? Ale masz oddech właściciela, który podniesie ci czynsz albo wyrzuci z mieszkania z dnia na dzień. Co wtedy zrobisz? Znajdziesz coś innego w ciągu tygodnia? Powodzenia. Wszystkie sensowne mieszkania w normalnej cenie są już zajęte, szybko możesz wynająć najwyżej obskurną ruderę w nieciekawej dzielnicy bez centralnego ogrzewania za 2000zł. Druga sprawa to jakość mieszkań w Trójmieście, bardzo niska jakość za wysoką cenę, za 1500zł(z opłatami) możesz wynająć kawalerkę albo spłacać kredyt na swoje mieszkanie za 1000zł + 500zł opłat. Nie masz w ogóle pojęcia jak wygląda rynek w Polsce, albo naoglądałeś się Trudnych Spraw, gdzie bezrobotni wynajmują piękne wille za 100zł/miesięcznie. Albo nie, już wiem, nabrałeś kredytów na mieszkania od złodziejskich banków i chcesz je pospłacać pieniędzmi z wynajmu i za 30 lat mieć jako swoje. Tylko widzisz, ludzie nie są tak głupi, wolą kupić mieszkanie dla siebie, nie dla ciebie.

          • 9 4

          • Krzycz Trybson! (6)

            Ale nie musisz wynajmować dużego mieszkania, którego nie potrzebujesz a różnicę między obecną ratą kredytu za docelowe duże mieszkanie a najmem kawalerki sobie oszczędzać, bez ryzyka stóp procentowych i kupić sobie za gotówkę później. Kupować na kredyt 35mkw na zadupiu, którego później nie będzie się dało sprzedać jest totalnie pozbawione sens. Można też wynająć 2 pokoje w dwie osoby, wtedy to już jest super opłacalne, miesięcznie z opłatami 800zł albo mniej, na swoim to 400 czy 500zł samemu trzeba opłat płacić, więc koszt mieszkania jest realnie 400zł, nie ma szans mieć tak niskiej raty kredytu za mieszkanie w 3mieście. Do tego na swoim trzeba co jakiś czas robić remonty, jak się lodówka popsuje to trzeba za swoje pieniądze kupić nową itd. Wynajmując jest zero tego typu zmartwień. Własne mieszkanie to luksus, nie towar pierwszej potrzeby, zgadzając się na pewne kompromisy można spokojnie odłożyć sporą sumę, która nawet jeśli nie pozwoli na zakup w całości za gotówkę, to pomoże wziąć względnie bezpieczny kredyt na 5 lat a nie na 25.

            Inna sprawa, kaucja za 3 miesiące nie przepadnie, bo nikt takiej kaucji nie płaci, przepadnie miesięczna, jak ktoś koniecznie chce się przeprowadzić to jest to żaden kosz

            Mógłbym napisać dużo więcej, ale ogólnie jest to bezcelowe, bo mózgu wypranego przez deweloperskie media i banki prawdopodobnie nie da się już naprawić, będzie trwał w psychozie "własnego M", które notabene jest bardziej własnością banku niż lokatora.

            • 6 4

            • (5)

              A co jeśli ktoś nie potrzebuje dużego mieszkania? Nie każdy chce mieć rodzinę, komuś może wystarczyć 30m2 do końca życia i jemu to odpowiada, co powinien zrobić? Wynająć od kogoś mieszkanie i płacić do końca życia 1200zł czy zadłużyć się, płacić te same 1200zł z opłatami, które po 25latach zmaleje do 300, bo kredyt zostanie spłacony, a mieszkanie będzie w 100 % jego własnością? Nie każdy chce swoje mieszkanie sprzedać, a nawet jeśli, to miasto cały czas się rozwija i dzisiejsze zadupie za 10 lat może być świetnie skomunikowaną, atrakcyjną dzielnicą.
              2800 zł razem z opłatami? za 2 pokoje? Gdzie takie coś znaleźć? chyba na ogródkach działkowych, bo żaden właściciel prawdziwego mieszkania nie udostępni go za 500zł.
              Może nie uwierzysz, ale kupując na kredyt również możesz mieszkać z kimś i dzielić opłaty na 2 albo 3 osoby i w rezultacie to obcy ludzie będą spłacali twoje zadłużenie.
              Coraz bardziej popularny jest kredyt na zakup mieszkań przeznaczonych na wynajem. Oczywiście jest to jakieś ryzyko, ale mieszkania w dobrej lokalizacji, w mieście uniwersyteckim znikają jak ciepłe bułeczki, Studenciaki płacą po 600zł + opłaty dodatkowo za miejsce w dwuosobowym pokoju. Najemcy spłacają kredyt abyś po 20 latach stał się właścicielem. O reszcie nie chce mi się pisać, bo nie ma sensu dyskutować z internetowym naganiaczem wynajmu mieszkań.

              • 1 1

              • Krzycz Trybson! (4)

                Widze ze psychoza postepuje :)

                "komuś może wystarczyć 30m2 do końca życia" - wierzysz w to co piszesz? Chyba ze masz na mysli socjopatow ktorzy nie maja zamiaru nigdy miec partnera ani dzieci, ale to jest margines, ktorego nie ma sensu rozpatrywac. Poza tym pamietaj ze rata ktora dzisiaj wyniosi 1000zl za 5 lat moze wynosic 2500zl albo wiecej, wystarczy ze lekko skocza stopy procentowe w gore.

                "800 zł razem z opłatami? za 2 pokoje?" - czytaj ze zrozumieniem, 800zl z oplatami na glowe, 1600zl za cale mieszkanie, praktycznie wszedzie bez problemu takie sie wynajmie, jak ostatnio szukalem to trzy 2-pokojowe na przymorzu ogladalem, oplaty do wlasciciela 1000-1100zl + czynsz i liczniki, kazde mieszkanie powyzej 40mkw.

                "dzisiejsze zadupie za 10 lat może być świetnie skomunikowaną, atrakcyjną dzielnicą." - moze, ale zdecydowanie bardziej prawodpodobne jest ze za to za 10 lat mieszkania tam beda nic nie warte i nadal zle skomunikowane.

                "Może nie uwierzysz, ale kupując na kredyt również możesz mieszkać z kimś i dzielić opłaty na 2 albo 3 osoby i w rezultacie to obcy ludzie będą spłacali twoje zadłużenie." - mozesz, ale wtedy musisz sie martwic czy ci nie zdemoluja chalupy jak wyjedziesz na weekend, ja pokoi w swoim bym nie podnajmowal ze wzgledu na ryzyko strat, zwlaszcza ze u siebie bym nie mial mieszkania wykonczonego po kosztach, tylko w jakims standardzie.

                " Studenciaki płacą po 600zł + opłaty dodatkowo za miejsce w dwuosobowym pokoju." - ja place 700zl za dwuosobowy pokoj w ktorym mieszkam sam, jak ktos mieszka w dwuosobowym za 1200zl + oplaty to gratuluje zaradnosci, za ta cene sobie mozna wynajac cale mieszkanie 2 pokojowe w dobrej dzielnicy.

                • 3 3

              • Chyba nie (1)

                Jak ktoś się udupił kredytem na 30 lat za jakąś klitkę za miastem to nigdy nie przyzna, że popełnił błąd :) Płacą po 300 tys. za mieszkania, które za 5-10 lat będą warte połowę tej ceny, bo zaczną się sypać (w MdM wszystko po taniości i byle dobrze wyglądało przy odbiorze), lokalizacja słaba (i jak ktoś myśli, że za 10 lat będzie lepiej, to współczuję naiwności), ceny na rynku wtórnym zaczną spadać (wystarczy sprawdzić barometr cen na Trojmiasto.pl - w 2010 średnia cena za m^2 6.300zł, w 2015 5.300 i cały czas spada).

                • 3 1

              • Krzycz Trybson!

                Trzeba jeszcze pamiętać, że nawet bez zmiany ceny bezwzględniej mieszkania tracą na wartości ze względu na zjawisko zwane inflacją, więc nawet jeśli cena by się nie zmieniła przez 5 lat, to przyjmując średnią roczną inflację w wysokości 2% (a średnia za 5 ostatnich lat jest nawet trochę wyższa) to okaże się że nasze mieszkanie które kupiliśmy za 300k traciło prawie 6k rocznie (żeby utrzymać wartość jego cena powinna teraz być około 330k, czyli przykładowa cena mkw powinna wzrosnąć z 6k/mkw w 2010 an 6,6k/mkw w 2015, a jak wiemy tendencja rynkowa jest dosyć drastycznie odwrotna), już nie wspominając o tym, że czas następnego remontu się powoli zbliża, na który trzeba będzie wywalić co najmniej kilkanaście tysięcy.

                Ogólnie kilka ostatnich lat pokazuje, że z punktu czysto ekonomicznego zakup mieszkania jest mało opłacalny, co nie znaczy, że nie może się to zmienić, ale jakoś nie zapowiada się na nadejście wyżu demograficznego (który jest głównym czynnikiem windującym ceny sporo powyżej kosztów produkcji mieszkań) w perspektywie najbliższych co najmniej 25 lat.

                • 0 0

              • Tak sobie czytam i stwierdzam, że żyjemy w innych światach (1)

                Ty jesteś jeszcze przed założeniem rodziny i możesz sobie pozwolić na mieszkanie w komunie ze wspólną kuchnią, łazienką i życiem z innymi singlami. Stąd też poruszasz się w kompletnie innych realiach.

                Ja mając rodzinę nie wyobrażam sobie mieszkania w komunie mieszkaniowej więc porównuję, to z wynajmowaniem całego mieszkania.
                Idąc Twoim tokiem myślenia to równie dobrze moglibyśmy mieszkać z rodzicami i jeszcze mniej płacić. Oczywiście próbowałem, a po roku byłem bliski rozwodu lub dokonania szeregu morderstw, więc kupiliśmy własne.

                Tak teraz czekam, aż zacznie ktoś pisać, że po co wynajmować pokoje może lepiej łóżka w pokojach 10-15 osobowych. Bo to jest lepsze niż kredyt. Ogólnie jak dla mnie to jak będziesz miał coś więcej niż 2-3 lata po studiach i drugą osobę, a może więcej to możemy dyskutować.

                Póki co jesteś zwykłym "Lemingiem" co myśli, co zjadł papkę telewizyjną o oszczędnym życiu, bo na starość coś odłożę. Ponad 10 lat temu też wielu takich znałem co tak mówili, a dziś jak każdy pozakładał rodzinę to już nagle zmienił zdanie.

                • 2 3

              • Krzycz Trybson!

                No to się posypała twoja teoria, bo jestem 5 lat po studiach, drugą osobę przez długi czas miałem, wynajmowaliśmy mieszkanie 40mkw w nowym budownictwie (2010 rok) na Ujeścisku za 900zł plus media, związek się rozpadł, jakby było mieszkanie na wspólny kredyt to byłaby konkretna lipa z ogarnianiem tego, a tak się po prostu wyprowadziliśmy, każde w swoją stronę i koniec, żadnych problemów, żadnych zmartwień. Mieszkanie w 2 osoby w dwupokojowym mieszkaniu nazywasz komuną? Dobre jaja, śmieszek z ciebie.

                A ty ze swoim kredytem nie jesteś nawet pewien czy będziesz w stanie związać koniec z końcem za kilka lat, bo nigdy nie wiesz czy stopy procentowe nie skoczą z obecnego (ekstremalnie niskiego) 1.5% do 10% i z raty 1400zł nie zrobi ci się 4400zł, będziesz w stanie taką ratę spłacać? Nie wiesz, nie możesz być pewien, ale chcącemu nie dzieje się krzywda, więc mam nadzieję że w razie czego nie będziesz wychodził na ulice jak frankowicze, żeby tobie biednemu pomogło państwo, bo - ojej - nie wiedziałem że mi tak rata skoczy.

                A telewizji nie oglądam, więc w sumie nie wiem o co ci chodzi, nad odkładaniem na starość będę się zastanawiał jak będę miał 55-60lat, a nie jak mam 30, odkładanie pieniędzy na starość z takim wyprzedzeniem jest bezsensowne, bo nawet nie wiem w jakim kraju będę żył, na co mi odkładanie nędznych złotówek teraz? Teraz wolę pooszczędzać jeszcze 5 lat i kupić sobie własne 70-80mkw praktycznie za gotówkę, bez ryzyka kredytowego, a w międzyczasie mieszkać za półdarmo na wynajmowanym.

                • 0 0

          • ?

            Trzy miesiace wypowiedzenia? Chybaś oszalał.. 1 msc i 1msc kaucji..inne warunki to zdierstwo zwykłe :)

            • 6 4

    • NIE TY przez najblizsze 10 lat wolisz spałcać kredyt osobie od której wynajmujesz mieszkanie. (8)

      zamiast spłacać swoje. Brawo. a najmując 20 lat, jak nie dozbierasz na swoje za gotówkę, może się okazać, ze najpierw spłacisz komuś kredyt, a następnie kupisz mieszkanie dla siebie.

      • 10 9

      • Nie zapłać kilku rat, to bardzo szybko przekonasz się czyje jest "twoje" mieszkanie. (7)

        Za odsetki, które będziesz płacić bankowi, masz jakieś 12-17 lat wynajmowania. Jak przez ten czas nie jesteś w stanie odłożyć chociaż 3/4 na własne mieszkanie, to znaczy, że cię nie stać na kupno mieszkania.

        • 8 2

        • przez te 12-17 lat wynajmowania, spłacasz odsetki kogos, smiem twierdzić ze ok (2)

          70% wynajmowanych mieszkań, jest w kredycie, ktoś kto ma zdolność kredytową,
          kupuje mieszkanie, wynajmując je zakładając, ze ktoś, je w ciągu 10 lat spłaci.

          • 2 2

          • (1)

            I bierze na siebie odpowiedzialność za spłatę tego kredytu, utratę wartości mieszkania, remonty itd.

            • 2 2

            • i za 15 lat, jego jest w stanie dać dziecku na start mieszkanie.

              bo jakiś Łoś je spłacił. Trójmiasto jest miastem, gdzie studenci byli są i będą, wiec rynek najmu będzie kwitł. Problem to można mieć z mieszkaniem w Elblągu, Lęborku, czy Wejherowie.

              • 0 1

        • Nie zapłać jednego czynszu właścicielowi wynajmowanego... (2)

          .. to zobaczysz jak szybko kopnie cię w 4 litery.
          Co za pokrętne rozumowanie: "za odsetki do banku masz 12-17 lat wynajmowania..." - tylko że odsetki są rozłożone za wiele lat i razem ze spłacanym kapitałem jednak powodują że lokum w coraz większej części jest spłacane, by na koniec stać się wyłączną własnością.
          Chętnie usłyszę z czego będziesz płacić czynsz za wynajem po przejściu na emeryturę??? No chyba, że zamieszkasz w noclegowni...
          A mieszkanie w kredycie będzie już wtedy spłacone i można tam mieszkać płacąc jedynie za utrzymanie, albo sprzedać i kupić mniejsze...

          • 2 1

          • Jak masz gorszę sytuację finansową to po prostu przeniesiesz się do tańszego mieszkania, natomiast przy kredycie nie masz wyboru - musisz spłacać.

            • 3 2

          • Co za różnica, jaki procent raty stanowi kapitał i odsetki, skoro rata zawsze wynosi tyle samo?

            Dopóki nie zapłacisz ostatniej raty, mieszkanie nie jest twoje. A mieszkania kupuje się na kredyt, a nie w kredycie.

            • 6 2

        • jezeli co roku jesteś w stanie odłożyć daną kwotę na mieszkanie,

          to równie dobrze możesz nadpłacać kredyt, przez co zmniejsza się kapitał do spłaty a co za tym idzie odsetki. Płacąc komuś 1500 zł za wynajem i odkładając kolejne 1500 na mieszkanie , przy racie kredytu 1500 zł masz w ciągu roku nadpłacone 18 tys Kapitału, w przeciągu kilku lat, wychodzi 1/3 , 1/4 kapitału, przez co odsetki są odpowiednio mniejsze. W przypadku kredytu hipotecznego, poza ekspertami frankowymi, nikt nie jest w stanie podać Ci kosztu kredytu, bo nikt nie jest w stanie wywróżyć - poza ekspertami od kredytów frankowych - jaka będzie stopa procentowa za 5 , 10 lat. W życiu, nie ma nic za darmo, nie ma banku który z kredytuje mieszkanie, na piękne 0%.

          • 1 1

  • Czemu za każdym razem jak jest artykuł o kredytach hipotecznych, (3)

    to mówi się prawie zawsze o 30 latach na 100 procent wartości nieruchomości. Skoro kogoś stać na to, żeby bankowi przez 30 lat oddać za dwa mieszkania, to jaki problem przez 15 lat spłacić jedno mieszkanie?
    Czemu nikt nie pokaże ciemnemu ludowi, że kupując mieszkanie np, za 200 tys. zł nie trzeba bankowi przez 30 lat oddawać ponad 400 tys? Wkład własny 30-50 tys. zł i krótszy okres kredytu daje już ponad 100 tys zł odsetek mniej.

    Kto każe wam wynajmować mieszkania 2-3 pokojowe i płacić 1500 za sam wynajem, zamiast wynająć brzydką kawalerkę za 700 zł w PRLowskim bloku i przez te 3-5 lat odłożyć we dwójkę te 50 tys. Wstyd przed znajomymi z "fejsika"?

    Jak dwie osoby pracujące nie były i nie są w stanie przez kilka lat odłożyć tych 30-50 tys. na wkład własny, to znaczy że ich na mieszkanie wyraźnie nie stać. Skoro ich nie stać, to kupują mieszkanie na kredyt za dwukrotnie wyższą cenę? Gdzie tu logika? Na 99 procent zostaną bankrutami, bo w przypadku utraty pracy lub dłuższej choroby przez jedną osobę, leżą i kwiczą, bo albo nie zjedzą, albo raty nie zapłacą.

    Kolejna sprawa; najwięcej kredytów mają pracownicy banków i innych korporacji, którym wyprano mózg i wmówiono, że dzięki pracy w firmie X mają nowe życie itp. Owszem zarabiacie dużo, ale jak wasz wiek zbliży się do 35-40 lat, firma bez skrupułów wymieni was na nowszy tańszy model. Gdzie znajdziecie zatrudnienie? Na kasie w markecie lub telemarketingu za grosze. Przecież zespół musi być młody i dynamiczny. Popatrzcie na waszych współpracowników. Ile osób ma więcej niż te 35-40 lat?

    • 25 1

    • Nie oddajesz 2 razy wiecej, przeczytaj o sile nabywczej pieniadza

      200 tys za 30 lat nie bedzie tyle warte co teraz. To nalezy ludziom wytlumaczyc. Jak kogos przed 30 lat stac zeby oddac "2x200" tys to przez 15lat moglby oddac za jedno - super, to moze w rok splaci caly kredyt, co tam. Co za bzdury i jeszcze tyle plusow. Te plusy to jak rozumiem do drugiej czesci wypowiedzi gdzie sa utyskiwania na zlego pracodawce. Jak kogos ambicja jest trzymanie sie kurczowo swojego stanowiska to faktycznie moze sie obawiac ze go wymienia na mlodszy model, ale w takim przypadku polecam mieszkanie u mamy.

      • 0 0

    • 100/100 tylko jedno ale. W normalnym kraju będzie Cię stać na mieszkanie nawet jak mąż jeździ śmieciarką a żona sprząta w biurach. Będzie stać i na dzieci i urlop i auto i TV i na co tam chcesz a w Polsce będąc właśnie tym specjalistą w młodym, dynamicznym zespole stać Cię tylko na bilet do Norwegii w jedną stronę. Cześć!

      • 4 1

    • Nareszcie cos madrego mozna przeczytac.

      • 5 0

  • Banksterzy a nie Banki (2)

    W naszym pięknym kraju kto wziął kredyt na 20 - 30 lat ten jest przegrany do końca życia. Wiem co mówię bo mam 32 lata i kredyt wzięty dokładnie 5 lat temu i dziękuję Bogu że w PLN. Można się rozwodzić i tworzyć różnorakie teorie typu że po co brałem, że trzeba było mniejszy itp. ale to nie zmienia faktu że jestem biednym pracującym. Ledwo sklejamy koniec z końcem (żona też pracuje) i gdyby nie pomoc teściów to by był koniec. Studia mamy, ponoć dobre prace też ale co z tego.

    • 4 0

    • ..

      obyś nie cieszył się przedwcześnie że masz w złotówkach :)

      • 0 0

    • gdybyś miał dobre studia, to pewnie nie wiązałbyś końca z końcem,

      pamiętam jak lata temu, powodzeniem cieszyła się np. socjologia - po naście, osób na miejsce, ale ciężko jest nazwać te studia dobrymi. Dwa- same studia nie wystarczą, trzeba mieć doświadczenie jak się szuka dobrej pracy, a co za tym idzie być dobrym w tym co się chce robić.

      • 1 4

  • odwalcie sie w koncu z tymi kredytami (2)

    nie biore nie brałem i nie bede brał chocbyscie sr*czki dostali

    • 10 2

    • (1)

      nie każdemu rodzice/dziadkowie mieszkanie kupili więc się nie wymądrzaj, cwaniaku

      • 0 1

      • mozna jeszcze zarobic i kupic za gotowke

        • 1 0

  • Dla wszystkich tych, co uwazaja ze w Polsce nie da sie zyc. (5)

    Ja 6 lat pracy ze średnia krajowa (obecnie 2900), moja zona 8 lat pracy ze średnia krajowa (obecnie 3100), mieszkanko 42 m^2 w kredycie, samochód klasy C 2007r. Coroczne zagraniczne wakacje, wypady do restauracji, kina, teatru kiedy tylko mamy ochotę, remoncik z okazji nadchodzącego dziecka z bieżących zarobków. Weekendowe wypady raz na 2, 3 miesiące. Oszczędności bieżących wystarczyłoby by już spłacić całą hipotekę, do tego troszkę na III filarze i się ko.rva pytam, jak Wy żyjecie że wam na nic nie starcza.

    • 6 20

    • to policzmy

      6 kafli miesięcznie przez 9 lat daje 648 tys. 42 metry to by było lekko licząc 200 tys. Jak na kredyt to pewnie 250. Na życie powiedzmy 1200 miesięcznie (mocna bida ale da się) - 130 tys. Trzeci filar.. niech będzie, że 500 miesięcznie 55 tys. 9 razy wakacje zagranicą - powiedzmy, że last minute za 1500 osoba i słoiki z domu - 27 tys. Remoncik powiedzmy 5 kafli.
      Zostaje jakies 1800 miesięcznie na zbytki, paliwo, opłaty i inne.

      No to tak: na nas i dwójkę dzieci opłaty (wlasne, bezczynszowe), jedzenie (dobre) przedszkole (prywatne), to ok 4-5 tys. Nie biedujemy i jeszcze zostaje, ale twoje "jak żyjecie" jest śmieszne.

      • 0 0

    • ty chyba jesteś z innej bajki

      Po pierwsze,średnia krajowa jest liczona brutto a ty na pewno masz na myśli netto, czyli zarabiacie oboje powyżej średniej krajowej. Poza tym średnią krajową zawyżają bogaci i Warszawiacy. A co powiesz na pensję, która ja uważam za normę w Polsce, czyli 2tyś. Poza tym dopiero zqaczną się problemy jak się urodzi dziecko. Kto będzie wychowywał ? koszty ? Może przedszkole, a co jak dzieciak chory. Zaczniecie chodzić na zwolnienia to was zwolnią z pracy. A może zona pójdzie na wychowawczy ? to już wam nie wystarczy na hipotekę i życie. A może ktoś z was straci pracę albo dziecko będzie chore ? (czego nie życzę nikomu) i co wtedy ? Odpowiem ci - skruszejesz w swoich poglądach.

      • 4 1

    • No dobra, ale Ty naprawdę uważasz, że to Wasze mieszkanko 42m to takie super jest? Jak pojawi się dziecko to zostanie dla Was jeden pokój (może jeszcze z aneksem?), a jeśli pojawi się drugie to będą się cisnąć w jednym pokoju, a Wy w drugim? Chodzi o to, żeby rodzinę powiedzmy 4 osobową stać było na 70-80metrów, tak żeby i dzieci miały swoje pokoje i rodzice sypialnię, żeby był salon, w którym można będzie przyjąć gości.. A nie, gnieść się latami w czwórkę na dwóch pokojach.

      • 7 0

    • Zapomniales dodac,ze Stinga wynajmujesz co by pospiewal na urodzinach ze szwagrem

      • 20 0

    • witam mariana bankowca

      • 9 0

  • a banki jeszcze problemy robia aby dac kredyty hipoteczne statystycznemu polakowi (2)

    to chore, nie dosc ze to lichwa to jeszcze problemu potem sa jak sie chce zamienic mieszkanie na wieksze itp. w USA mozna 30 x kupic i sprzedac nieruchomosc maja ten sam kredyt a u nas trzeba od nowa skladac wnioski - MASAKRA !!!!!!!

    • 7 1

    • Bo tam pośrednicy w mocniej współpracują z bankami

      U nas pośrednikowi zależy tylko na znalezieniu klienta, a potem to niech klient się martwi. Tam pośrednik nie tylko sprzedaje mieszkanie, ale i wszystkie formalności załatwia za Ciebie.
      Co by nie ukrywać tam takie sprawy tak zaplanowali, aby człowiek zajmował się swoją robotą, a nie próbował się znać na wszystkim.

      • 0 0

    • to się wyprowadź do USA

      • 0 1

  • przypomina mi sie bajaka o Lisie Wasylisie ,jak czytam ten tekst

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Mikołaj Lipiński

Ekspert w obszarze fuzji i przejęć, funduszy PE/VC oraz zarządzania finansami firm. Doświadczenie...

Najczęściej czytane