• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kwantyfikują emocje i nawyki w poszukiwaniu szczęścia

Robert Kiewlicz
18 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Półfinał ABSL Start-up Challenge w Trójmieście
Twórcy Quantum Lab twierdzą, że szczęście jest czymś, czego każdy szuka i chce osiągnąć w ten czy inny sposób, a ich technologia pokazuje, że to jest policzalne i mamy na to wpływ. Na zdjęciu: Bartosz Rychlicki, Damian Jagielski, Paweł Tylingo i Krzysztof Cywiński Twórcy Quantum Lab twierdzą, że szczęście jest czymś, czego każdy szuka i chce osiągnąć w ten czy inny sposób, a ich technologia pokazuje, że to jest policzalne i mamy na to wpływ. Na zdjęciu: Bartosz Rychlicki, Damian Jagielski, Paweł Tylingo i Krzysztof Cywiński

Stworzyli firmę, jednak, jak sami twierdzą, bardziej "kręci" ich szerzenie idei, a nie "twardy" biznes. Chcą zmieniać nawyki, ulepszać i uprawniać ludzkie życie oraz łączyć psychologię z technologią. Quantum Lab to młody gdański start-up, który już w najbliższych tygodniach rozpocznie działalność na terenie Stanów Zjednoczonych. O kwantyfikowaniu ludzkiego życia i zmianie złych nawyków poprzez aplikacje mobilne rozmawiamy z Bartoszem Rychlickim, prezesem Quantum Lab.


Pierwsza aplikacja Quantum Lab trafiła już do App Store. Jej celem jest mierzenie poziomu emocjonalnego człowieka. W przygotowaniu jest kolejna, która wspomaga utrzymanie punktualności oraz analizę motywów spóźniania się. Na tle innych aplikacji wyróżnia się możliwością analizy otrzymanych wyników oraz motywacją użytkowników do zmiany nawyków. 
Pierwsza aplikacja Quantum Lab trafiła już do App Store. Jej celem jest mierzenie poziomu emocjonalnego człowieka. W przygotowaniu jest kolejna, która wspomaga utrzymanie punktualności oraz analizę motywów spóźniania się. Na tle innych aplikacji wyróżnia się możliwością analizy otrzymanych wyników oraz motywacją użytkowników do zmiany nawyków.


Wasza firma chce mierzyć ludzkie życie i zmieniać nawyki oraz poprawić nastrój użytkowników. Skąd pomysł na tę nietypową działalność?


Bartosz Rychlicki: - Pomysł wyewoluował z osobistych problemów. Będąc własnym szefem przez wiele lat, zawsze miałem problem ze wstawaniem wcześnie rano. Stwierdziłem jednak, że mógłbym osiągnąć o wiele więcej, przychodząc wcześniej do pracy. Zauważyłem też, że mam nawyk wciskania drzemki w telefonie. Zacząłem więc badać czym są nawyki i jak je można zmienić. Okazało się, że jest na ten temat bardzo dużo badań i możliwości zmiany złych nawyków, jednak prawie nikt o tym nie wie.

Bardzo rzadko mamy też do czynienia z mariażem technologii z psychologią. Jest to bardzo fajne połączenie i ma bardzo wiele możliwości - zmiana nawyków, poprawa jakości swojego życia, kontrola emocjonalna, jakość relacji międzyludzkich. Wszystko to możemy przenieść na platformę, którą większość z nas zna i stosuje na co dzień. Chodzi np. o aplikacje dotyczące zarządzania czasem, pracą, czy Business Intelligence dla firm. Postanowiliśmy wprowadzić na tę platformę również psychologię i pomóc ludziom żyć lepiej.

Zaczęliśmy tworzyć różne modele oraz badać, jak należy zmieniać nawyki i jaka jest do tego potrzebna motywacja. Odkryliśmy, że obecnie najlepszym pomysłem na to jest mierzenie danego zachowania, które chcemy zmienić lub kontrolować. Tylko dzięki temu jesteśmy w stanie się do nich odnieść i poprawić swoje wyniki.

Przykładowo, jeśli chciałbym być bardziej opanowany w pracy, to muszę najpierw wiedzieć, jak mi idzie obecnie. Zaczęliśmy więc kwantyfikować takie działanie, czyli znajdować najmniejsze, policzalne jednostki danego systemu. Moje samopoczucie, to jak bardzo się spóźniam na spotkania czy ile piję dziennie filiżanek kawy i jak to wpływa na mój sen - to wszystko da się policzyć. Problem w tym, że jest to ciężkie i wymaga od nas bardzo dużo motywacji. Ktoś musi naprawdę się zaangażować, aby liczyć każdą wypitą filiżankę kawy i mierzyć długość swojego snu, a na koniec wyciągać z uzyskanych danych wnioski.

My chcemy dać takiej osobie narzędzie do analizowania zbieranych danych. Tak aby mogła na ich podstawie wysnuć konkretne wnioski. Kolektywnie zbieramy takie dane i używamy do wysnucia wniosków dla ogółu.

Czy próbowałeś/aś wyeliminować złe nawyki ze swojego życia?


Żeby wnioski były jak najbardziej dokładne, musicie zebrać odpowiednio dużą bazę danych.

- Oczywiście. Staramy się więc szerzyć nasz pomysł bardziej jako ideę, nie jako produkt. Mówimy - "Możesz usprawnić te zachowania, które mierzysz. Rób to z nami". Działamy poprzez nie tylko nasze aplikacje, ale także aplikacje innych firm. My "mielimy" te dane i szukamy korelacji. Patrzymy jak to, ile stoisz w korkach wpływa na twoje samopoczucie przez kolejne cztery godziny albo dlaczego lepiej się czujesz w domu tylko w weekendy. Na podstawie tego dostarczamy takiemu użytkownikowi pewnych informacji.

Chcemy mieć tyle danych, żeby wysnuwać wnioski z dużym, 80 proc. prawdopodobieństwem. Nasz system będzie się uczył. Im więcej danych przeanalizujemy, tym będzie dokładniejszy. Mówiąc wprost, budujemy taki system operacyjny do mierzenia siebie.

Jak taki produkt można sprzedać? Jesteście firmą i podstawowym zadaniem każdej firmy jest zarabianie pieniędzy, a nie tylko szerzenie idei.

- Na podstawie tej idei tworzymy poszczególne produkty. Na początku docieramy do ludzi, korzy są zafascynowani ideą usprawniania siebie. Wypuszczamy na rynek kilka aplikacji. Pierwsza ma za zadanie mierzenie samopoczucia. Aplikację "How Are You" można już pobrać na urządzenia z systemem iOS. Druga, nad którą właśnie pracujemy będzie miała za zadanie poprawę punktualności. Będzie ona sprawdzać, czy jesteś w danym miejscu o danym czasie, a jeśli nie, to dlaczego się spóźniłeś i będzie szukać przyczyny takiego zachowania (np. stałeś w korku lub zbyt późno wyszedłeś z domu). Te właśnie aplikacje mamy zamiar zacząć sprzedawać, a później dawać dostęp do całej naszej platformy ze zgromadzonymi danymi i narzędziami do ich analizy. Docelowo chcemy stworzyć całą platformę internetową, gdzie poszczególne aplikacje będą udostępnione za darmo. Pobierać będziemy jedynie abonament za dostęp do platformy. Klient będzie miał dostęp do analizy i zestawień danych. Drugim źródłem pieniędzy ma być urządzenie, które chcemy wypuścić na rynek. Trzecim źródłem ma być implementacja naszych technologii na potrzeby biznesu.

Czy macie już potencjalnych klientów biznesowych?

- Prowadzimy bardzo zaawansowane rozmowy z jednym z banków. Chce on mieć aplikację motywującą pracowników do niezobowiązujących spotkań. Mają taką tradycję w firmie, że pracownicy spotykają się raz w tygodniu i mówią o tym, co dzieje się w poszczególnych wydziałach. Chcemy im pomóc sprawdzać, czy do takich spotkań i wymiany informacji rzeczywiście dochodzi i nagradzać najlepszych. Drugie zastosowanie nasza technologia ma mieć w działach: call center i windykacji. Tam mamy do czynienia z dużym stresem i dużą rotacją pracowników. Chcemy zwęszyć ich motywację. Każdy klient ocenia pracownika, za pozytywne oceny przydzielane będą punkty, a za nie nagrody, np. dodatkowy dzień wolny. Chcemy zamienić to trochę w rywalizację i grę opartą jednak na analizie behawioralnej. Badać będziemy nie tylko emocje klienta banku, ale także pracownika.

Jak długo będziecie zbierać dane i kiedy ta baza będzie na tyle duża, że będziecie mogli udostępnić platformę wraz narzędziami do analizy klientom?

- Już mamy dosyć dużą dokładność wysnuwanych wniosków, jednak jest jeszcze zbyt wąski przedział rzeczy, jakie możemy wnioskować na podstawie tych danych. Ponieważ wielu czynników jeszcze nie mierzymy. Myślę, że jest to kwestia roku, kiedy będziemy mieli tak dużą liczbę mierzących poszczególne czynniki aplikacji, że będziemy mogli wysnuwać coraz ciekawsze wnioski.

Czy nie ma obawy, że zbieranie takich danych może odstraszyć część potencjalnych klientów? Ludzie cenią sobie przecież prywatność.


- Całe piękno statystyki polega na tym, że wszystkie dane są anonimowe. Nie ma żadnego połączenia pomiędzy fizyczną osobą a zbieranymi przez nas danymi. Dla nas każdy użytkownik jest losową liczbą. Użytkownik nie musi się logować i rejestrować. Nas nie interesuje konkretna osoba, interesuje nas ogół w miejscu, kraju, branży czy firmie.

Wasz biznes to nie tylko aplikacje mobilne i platforma do analizowania zebranych danych. Projektujecie też specjalne urządzenia do ich zbierania.

- Na początku chcemy wypuścić bardzo proste urządzenie, które będzie mierzyć nasze aktywności w ciągu dnia za pomocą funkcji licznika i stopera przypisanego do wybranego zachowania/czynności w ciągu dnia, np. wypitej kawy, piwa albo czasu, jaki spędzamy na grach wideo czy długości czasu snu. Na rynku są obecne aplikacje to robiące, ale wymagają od nas wyciągnięcia telefonu, uruchomienia programu i kliknięcia przycisku "jedna kawa". To sprawia, że części osób nie chce się tego robić lub o tym zapominają. Na naszym urządzeniu będą dowolnie programowalne przyciski, a urządzenie będzie bezprzewodowo komunikowało się z naszym urządzeniem mobilnym i przesyłało dane. W połączeniu z innymi aplikacjami będzie możliwe tworzenie zestawień. Do urządzenia dostarczymy naklejki NFC, które każdy użytkownik będzie mógł sam oprogramować.

Kolejnym projektem, nad którym pracujemy jest stresometr. Jest ono jednak bardziej zaawansowane technologiczne. Istnieje kilka koncepcji, nad którymi pracujemy. Jednym z pomysłów jest zastosowanie miniczytników fal mózgowych, które będą rejestrowały ich częstotliwość. Po tym będziemy mogli ustalić, czy osoba jest zrelaksowana, czy zestresowana. Nikt jeszcze nie stworzył stresometru, który mierzy poziom stresu nieinwazyjnie przez cały czas i jest w stanie poinformować użytkownika o jego emocjach.

Chcemy też tak zaprojektować urządzenie, aby mogło się ono komunikować z innymi podobnymi urządzeniami. Przy powitaniu czujniki wymienią się informacjami, co da nam obraz, jak czujemy się w towarzystwie spotkanej osoby. Do końca 2013 roku będziemy mieli gotową całą koncepcję pierwszego z urządzeń. Planujemy, że ukaże się ono na rynku w IV kwartale 2014 r.

Wasze urządzenie będzie można kupić na polskim rynku?

- Cała nasza firma ukierunkowana jest mocno na rynek amerykański. Jesteśmy na etapie rejestracji spółki w Delaware. Wiemy, że w Stanach Zjednoczonych możemy liczyć z pewnością na klientów. Aplikacja, którą wypuściliśmy tydzień temu miała najwięcej pobrań właśnie z terenu USA i Kanady, choć nie mieliśmy praktycznie żadnej promocji na tym terenie.

Od razy nastawiliśmy się na Amerykę, bowiem zapewnić ona nam może efekt skali. Nie zarobimy na tysiącu użytkowników, musimy mieć ich sto tysięcy. Tam ci klienci już na nas czekają. Poza tym jeśli nasza technologia ma zmieniać świat, to musimy być globalną firmą. Planujemy osiągnięcie break-even point, czyli zacząć zarabiać na siebie w ciągu 15 miesięcy. Mamy dosyć niskie koszty. Jest nas obecnie czterech, a zespół zwiększy się do sześciu osób.

Ludzi nie jest łatwo zmieniać, a najtrudniej zmienić nam najgorsze nawyki. Jak chcecie przekonać potencjalnych klientów do siebie i swojej technologii?

- W pierwszej kolejności staramy się dotrzeć do ludzi, którzy wiedzą już o takiej technologii i chcą ją stosować. Jesteśmy bardziej jak psycholog, do którego trzeba przyjść z własnej woli. Nasza wizja polega na sprowadzaniu przyszłości do teraźniejszości. Urządzenia, które widzieliśmy dotychczas w filmach SF, które pomagają nam prowadzić lepsze, bardziej produktywne życie, staramy się zaprezentować naszym klientom. Na świecie mamy już religie, psychologię i filozofie, które mówią nam, jak mamy żyć. My chcemy zrobić to w sposób naukowy. Pokazujemy naszemu użytkownikowi wykresy i dane, a on sam decyduje, co ma zamiar dalej z tym zrobić.

Docieramy do tych ludzi, do których trafiają twarde argumenty. Nasza technologia nie jest przeznaczona dla przeciętnego Kowalskiego, ale dla ludzi, których "kręcą" technikalia i którzy chcą zmieniać swoje życie.

Czy nie boicie się zarzutów, że życia nie da się policzyć, a statystyka bardzo często przekłamuje pewne zjawiska?

- Są takie obawy. Dla niektórych ludzi życie powinno być romantyczne i tajemnicze. Nie każdy chce liczyć, np. swoją miłość. Wymaga to odwagi i innowacyjnego myślenia. Nie chciałbym odbierać nikomu "radochy", jednak jeśli mogę komuś pomóc poczuć się lepiej, to warto to zrobić. Szczęście jest czymś, czego każdy szuka i chce osiągnąć w ten czy inny sposób. Nasza technologia pokazuje, że to jest policzalne i mamy na to wpływ. Jeśli będziemy pro aktywni i podejmiemy konkretne działania, to jesteśmy w stanie poprawić swój nastrój. Nawet kilka procent to w skali życia bardzo dużo.

Miejsca

Opinie (48)

  • (2)

    Jasne, oddaj swój mózg w ręce zaawansowanej technologii a sam stań się "nikim". Pomysł może i nowatorski, ale czy rzeczywiście potrzebny? Wg mnie my sami powinniśmy nad sobą pracować a nie pozwalać żeby urządzenie odwaliło za nas całą robotę. Jak tak dalej pójdzie to będziemy robotami.

    • 1 1

    • już jesteście - tylko tego nie czujecie
      matrix

      • 1 1

    • WALL-E film który własnie wybiegł w przyszłosc i pokazal dokladnie to samo

      elektronika i roboty wykonywały wszystko za ludzi a oni tylko spaślaki nic nie robili jak trzeba bylo na nogach stanąć nie potrafili roboty przejęły za nich wszystko.

      • 1 0

  • niedawno było o takich co....

    "akcelerują innowacje" - ludzie dla kogo te hasła??!! A Ci tutaj "kwantyfikują emocje". Nóż się w kieszeni otwiera! To ja już wolę "o dwóch takich co ukradli księżyc" - przynajmniej nieprzemijająca klasyka. a to to tutaj dziś jest jutro nie ma hehe

    • 2 1

  • dzieło Szatana ...

    • 1 1

  • Rewelacja

    Trzymam kciuki i wiem że się wszystko uda! Rewelacja chłopaki :)

    • 0 1

  • Ładne slogany i... nic więcej

    Witam wszystkich,

    Tak się składa, że miałem okazję być na "prezentacji" opisywanej firmy. Od prawie dziesięciu lat prowadzę własny biznes i to, co zobaczyłem podczas eliminacji do "Biznesu roku" w Olivia Tower to była jakaś parodia przedsiębiorczości.

    Gość, który chciał zrobić drugiego Facebooka, mający nadzieję, że jego zespół w końcu wymyśli kod, którego nie złamie NSA, nastolatek, który chce robić filmy, w których samemu wybiera się rozwój fabuły (pomysł ciekawy, ale prezentacja i pytania o konkrety - masakra). No i Quantum Lab... Nasz zwycięzca... Prezentacja dość dobra, wypowiadający się osobnik mówił nawet ciekawie, z poczuciem humoru, ale na ten moment firma nie miała nic konkretnego. Tylko puste slogany: ....blablabla jesteśmy młodzi.... blablabla jesteśmy ekspertami.....blablabla.

    Pomysł może i ciekawy, ale na ten moment chyba niepotrzebny, bo Panowie, nikt nie musi wychodząc na deszcz wyciągać z kieszeni Iphona, żeby wiedzieć, że leje ;)

    A jak ktoś się spóźnia, to rozwiązanie jest: wyjść wcześniej, albo kupić lepszy budzik :) Nie potrzeba do tego specjalnej aplikacji, która jest idealna dla rozpieszczonych dzieciaczków użalających się nad sobą ("to, że się spóźniam to nie moja wina, tylko braku algorytmu behawioralno-astrologicznego, który by mnie informował o tym, dlaczego tak się dzieje. Bo przecież kolejny odcinek HIMYM do śniadania nie może być powodem...")

    Niestety, wśród tych "Startupów zmieniających świat" nie zauważyłem młodych przedsiębiorców ogarniętych pasją i z pasmem sukcesów, tylko grupkę (jak to się mówi) młodych hipsterów, na siłę wymyślających coś, czego nikt jeszcze nie zrobił (albo nie wiedzą, że zrobił - jak się okazało podczas pytań od publiczności).

    Pomysł, który firma prezentuje może i wydaje się ciekawy, ale przyrównałbym go do samochodu o kwadratowych kołach - nikt takiego nie produkuje, ale to nie znaczy, że jego stworzenie będzie przełomowe, innowacyjne itp.

    Moja rada - więcej pracy w zaciszu garażu/piwnicy aż coś zrobicie, mniej łażenia po salonach i opowiadania o sobie i chwalenia się czymś, czego jeszcze nie macie.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Leszek Pankiewicz

Od 2011 prezes zarządu Solwit SA. Aktywnie uczestniczył w rozwoju projektów inwestycyjnych w...

Najczęściej czytane