• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chińczycy szybko się uczą, ale... polski przemysł okrętowy to lata tradycji

Wioletta Kakowska-Mehring
30 lipca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Remontowa Holding ma nowego prezesa
Andrzej Wojtkiewicz, prezes Remontowa Shipbuilding Andrzej Wojtkiewicz, prezes Remontowa Shipbuilding

Zwodowany pod koniec lipca w Remontowa Shipbuilding wielozadaniowy statek typu PSV MV "Lewek Andes", to pierwszy z nowej serii statków jakimi może pochwalić się gdańska stocznia. Prezes zakładu określa go mianem... nowego dziecka.



O nowym statku, ale też o uporczywym udowadnianiu rodakom, że polski przemysł stoczniowy nie upadł, o zapełnianiu nisz rynkowych i... "wisience na torcie" rozmawiamy z Andrzejem Wojtkiewiczem, prezesem Remontowa Shipbuilding

Większości ludzi w Polsce jest przekonana, że w Trójmieście stocznie upadły. Nawet więcej, że cały przemysł stoczniowy pogrążony jest w chaosie, a właściwie, że już go nie ma. Co Pan na to, jako prezes stoczni, która nijak ma się do tego tragicznego wizerunku?

Andrzej Wojtkiewicz: Niestety, tak ta branża jest postrzegana, bo tak jest pokazywana. Złe wiadomości lepiej się sprzedają. Informacja, że jakaś stocznia upadła i w związku z tym wielu ludzi traci pracę, ma większy wydźwięk, niestety. Większy niż wiadomości o tym, że jest stocznia dobrze prosperująca, dająca pracę, budująca nowoczesne statki, że powstają tam projekty, które świetnie sprzedają się na całym świecie. Upadł przemysł stoczniowy w tej wielkiej skali, która dobrze funkcjonuje dziś jedynie w realiach azjatyckich. Stocznie specjalistyczne, taka jak nasza, to coś zupełnie innego, my mamy duży potencjał i przyszłość.

Pewnie wielu nurtuje pytanie, dlaczego wam się udało?

Myślę, że oprócz wieloletnich doświadczeń i zaangażowania naszych pracowników, które zapewne posiadały również inne stocznie; potrafiliśmy wykazać się dużą elastycznością. Elastyczność ta przejawia się w szybkiej reakcji na sytuację rynkową. Potrafiliśmy dostosować się do zmieniającej się gwałtownie koniunktury ale i do zapotrzebowania na określone typy jednostek pływających. Nasza oferta dla armatorów opiera się na tych rodzajach statków, których produkcja w azjatyckich stoczniach się nie opłaca lub oczekiwania jakościowo technologiczne są tak złożone, że tylko doświadczona kadra inżynieryjna i właściwe zaplecze technologiczne są w stanie im sprostać.

Niby proste, ale nie wszyscy potrafili dostosować się do sytuacji rynkowej. A to jest klucz do sukcesu?

Trzeba szybko reagować na potrzeby rynku. Ostatnio zaostrza się normy związane z ochroną środowiska. Więc my zaproponowaliśmy serię statków, oznaczonych jako SKS 125, które są zasilane gazem LNG. To jest paliwo bardzo czyste dla środowiska. Norwegia dysponuje dużymi zasobami tego gazu i chce je wykorzystywać. Dlatego my bardzo szybko znaleźliśmy możliwości zastosowania takiej technologii. Dziś jest to jeden z filarów naszej produkcji. Obecnie realizujemy kolejną serię, czterech statków, które umownie przez nas nazywane są SKS 120. Jednak zdobycie kontraktu, budowanie relacji i dbanie o nie, to są lata ciężkiej pracy.


Drugim filarem są dla nas statki tzw. sektora offshore, czyli jednostki związane z przemysłem wydobywczym. Takim wejściem w ten rynek była dla nas seria statków typu AHTS służących do holowania platform poszukiwawczo-wydobywczych na morzu. Ta seria była bardzo dużym sukcesem. Kilku armatorów, głównie amerykańskich, kupiło te jednostki. W sumie zbudowaliśmy 23 takie statki. A rynek ten jest dość hermetyczny. Potentatem w produkcji tych statków do tej pory była Norwegia.

Ostatnio w tej dziedzinie zaproponowaliście coś nowego? Przykładem jest zwodowany statek "Lewek Andes".

Tak, PSV "Lewek Andes" to nasz nowy produkt, nasze nowe dziecko. Jest pierwszym z serii. PSV to statki, które pełnią rolę jednostek zaopatrzeniowych, które zapewniają komunikację między platformą, a portem. Dostarczają paliwo, wodę, różnego rodzaju chemikalia, części zamienne czy nawet załogę. Oprócz tego pełnią funkcje asekuracyjno-ratownicze. Pierwsza seria to dwie jednostki dla armatora z Singapuru. Co ciekawe jest to armator, który mógłby zbudować statki na tamtym rynku. Ale wymogi jakościowe zdecydowały o wybudowaniu tych statków w  naszej Stoczni. We wrześniu zwodujemy drugi z tej serii. Rozpoczęła się też budowa czterech statków tego typu dla amerykańskiego armatora. Projekt statku powstał w biurze MMC działającym w Trójmieście, z którym współpracujemy. To też jest dowodem na to, że polski przemysł stoczniowy funkcjonuje i ma się dobrze..

Ale czy stoczniom z Azji nie "przyjdzie do głowy" budować statki specjalistyczne? Czy może jednak jest to poza ich ambicjami, a może możliwościami?

Zawsze trzeba się liczyć z konkurencją. Natomiast trzeba pamiętać, że w tamtym rejonie opłaca się produkcja masowa, stosunkowo prostych technologicznie jednostek. Skomplikowane przedsięwzięcia tam, wcale nie będą tańsze. Wysyłanie wysokiej klasy specjalistów na drugi koniec świata musi kosztować. Wysyłanie dostaw ze skomplikowanym wyposażeniem też. Chińczycy czy Wietnamczycy szybko się uczą, ale... polski przemysł okrętowy to lata tradycji. Wykształcenie kadry trwa i kosztuje. Tamte rynki koncentrują się na dużej skali, prostym produkcie i szybkim zarobku.

A kto jest waszą konkurencją?

Na pewno kilka stoczni niemieckich, stocznie norweskie czy holenderskie. Ale to są stocznie, które nie dysponują tak dużym potencjałem produkcyjnym. My możemy wyprodukować 12 specjalistycznych jednostek rocznie. Tamte stocznie mogą wybudować dwa, powiedzmy cztery. Do tego bazują tak naprawdę na sile pracowników przyjezdnych. Europa Zachodnia pozbyła się fachowców w tej branży. Nie kształcono nowych ludzi w tym kierunku.

Stocznie coraz częściej szukają swojego miejsca w innych branżach - wieże wiatrowe, konstrukcje stalowe. A Remontowa Shipbuilding?


Uważam, że stocznia jest fabryką statków i chcemy produkować to na czym się znamy. Oczywiście rozwój elektrowni wiatrowych posadowionych na morzu powoduje, że potrzebne są statki do ich obsługi. W tym kontekście ten rynek też nas interesuje.

O filarach produkcji już mówiliśmy, a co jest taką "wisienką na torcie"?

Pochwalić się możemy jednostką, którą jest prom pasażersko-samochodowy. Taki zbudowaliśmy dla brytyjskiego armatora Caledonian MacBrayne. Pływa on u wybrzeży Szkocji. Jednostka jest specjalna ze względu na przestrzeń dla pasażerów. Spełniają one kryteria jakościowe typowe dla luksusowych statków pasażerskich, zaprojektowane przez architektów na co dzień projektujących właśnie luksusowe liniowce.. Zmieniły się wymagania. Pasażerowie promów, nawet na krótkich trasach, nie chcą być tylko przewiezieni. Wymagają stosunkowo komfortowych kabin, w których mogą odpocząć, chcą dobrze zjeść, chcą się zabawić czy zrobić zakupy. To musi zapewnić armator, a stocznia musi zbudować statek, na którym to wszystko zapewni. Nasz statek dzięki wysokiej jakości wyposażenia spełnia wszystkie te wymagania. Od projektu po realizację statek powstawał przez trzy lata, co obrazuje jak złożone jest to przedsięwzięcie. Pokazaliśmy tym statkiem i tak zostało to odebrane, że jesteśmy przygotowani do realizacji tego typu przedsięwzięć. Ten statek przeciera szlak do budowy niedużych, ale luksusowych statków pasażerskich. Jeżeli ten rynek będzie się rozwijał, to my jesteśmy gotowi mocno w nim uczestniczyć.

A plany na najbliższy czas, czyli pytanie o portfel zamówień?

Do końca roku na pewno dostarczymy cztery małe promy dla jednego z norweskich armatorów. Oprócz tego zwodujemy kolejny statek PSV dla armatora z Singapuru. Przygotowujemy się również do wodowania bardzo specjalistycznej jednostki dla polskich służb ratowniczych. Jeżeli chodzi o dalszą przyszłość to mamy w tej chwili cztery jednostki dla armatora amerykańskiego z branży offshore. Ich dostawa przewidziana na lata 2012 i 2013. Na ten i na przyszły rok portfel zamówień mamy praktycznie zabezpieczony. Prowadzimy bardzo zaawansowane rozmowy o przedłużeniu tych serii, które są w tej chwili w produkcji, jak również o innych projektach nowych jednostek, również zupełnie nowych projektach, o których nie rozmawialiśmy.

Miejsca

Opinie (43) 3 zablokowane

  • re

    oxxy i mgr inz. połączenie tych 2 wypowiedzi to jedyna prawdziwa prawda reszta to stek bzdur

    • 0 0

  • stoczniowcy (2)

    tyle zamówień tyle pracy tradycje to ciekawe dlaczego prezes co miesiąc zwalnia po kilku fachowców .... a statki budują cukiernicy i piekarze po kursach ...niech sie prezesik wypowie dlaczego tak jest ???

    • 7 0

    • (1)

      Po cichu zwalnia się po parę osób by nie dać solidnych odpraw przy zwolnieniach grupowych.Cała kadra kierownicza z naszą wisienką na torcie prezesikiem to banda zakłamanych sk............. W tej stoczni nie ma miejsca dla młodych wykształconych ludzi.Tu rządzą układy i układziki....Prawdą jest że do pracy w wielu spółeczkach przyjmuje się byle kogo by pracował za niską stawkę bo przecież on nie jest fachowcem...

      • 6 2

      • Nie chciało się nosić teczki, trzeba spawać stateczki. Trochę wiedzy o ekonomii, trochę znajomości świata i branży trzeba mieć aby dyskutować a nie socjalistyczne postulaty zgłaszać. Zachodnie stocznie tego typu bezpośrednio zatrudniają kilkadziesiąt osób a nie setki czy tysiące gęb do wyżywienia chcących tylko mleko i mleko a następnie do domu po 6 godzinach "efektywnej" roboty.

        • 0 0

  • Stocznie powinny byc!!!!! Bylismy jedni z lepszych w produkcji statkow

    a jak jeden z drugim malolat i cymbal pisze o dofinansowaniu to raczej stocznie moglyby dofinansowac ten biedny kraj a nie odwrotnie. A do pana Prezia : nie tradycja sie liczy , wszyscy maja gdzies tradycje , bylem w cinach kilkanascie razy i iwidzialem , ze liczy sie WYDAJNOSC panie prezio. Wiec brac sie do orboty i tyle. Tradycje to na polke z pamiatkami

    • 6 0

  • jak bysmy weszli do Unii wczesniej i wzieli Euro

    to dzis by tu NIC nie bylo juz , tak by nas wykonczyl....kto ?? UNIA. tak , tak , unia wykancza kraje satelitarne zeby czaem nie byly dla unii konkurencja..... oto chodzi

    • 5 2

  • stocznie

    bardzo dobrze, że stocznia jest i buduje statki a nie np. wieżę elektrowni wiatrowychczy jakieś wieze do poszukiwania gazu łupkowego. mimo kłopotów ta i inne stocznie są i mam nadzieję będą. najlepiej funkconują stocznie prywatne, szkoda , że taki CRIST zszedł z tej drogi i wszedł w układy z ARP - jest to poczatek końca CRISTU. widamo nie od dzis , ze ARP likwiduje stocznie a nie pomaga w ich funkcjonowaniu. niedługo przestanie istniec stocznia Nauta z Gdyni tam rozpoczeto proces likwidacji stoczni i jej przyłaczenia do CRISTU. chciałbym się mylić ale będzie to koniec Nauty a później CRISTU tego tworu pseudostoczni w jaki przekształciła się ta niegdyś dobra spółka prywatna - dzis w 100 % własność państwa.mam nadzieję , że w grupie remontowej stoczni z gdanska nikt nie wpadnie na pomysł powrotu z obranej drogi - mimo róznych kłopotów w tym wynikajacych z opcji walutowych. jestem przekonany , że stoczniowcy z grupy remontowa dadzą sobie radę. zycze wielu sukcesow i wytrwalosci.

    • 8 1

  • W Polsce likwiduje sie dalej przemysl stoczniowy co dalej za tym idzie zlikwidowano okolo 200 zakladow kooperujacych ze stoczniami. Bedac w BremenHafen 2 lata temu widzialem budowe suchego doku a byly 3 suche i4 plywajace , tego nie rozumie .Nasze wladze zbyt lekka reka wszysto podpisuja i na wszystko sie zgadzaja bo ta droga toruja sobie pozniej stanowiska w roznych strukturach UE.Tym oto sposobem zlikwidowano okolo100 tysiecy miejsc pracy dla roznego rodzaju fachowcow i inzynierow.Stocznia Gdanska sprywatyzowana istnieje 20 proc z czasow 1970 roku Stocznia Szczecinska pozamiatana tylko impel pilnuje Stocznia Gdynia rozsprzedana.

    • 7 0

  • Bylem otatnio wSzczecinie widzalem Stocznie bardzo mi sie spodobala bogato wyposazona i co ztego cicho jak makiem zasial a na przeciwko jest Stocznia remontowa jak sie nic nie zmieni to daje jej 2lata lub wczesniej padnie to i tak jej duzo dalem z takim zazadzaniem .

    • 2 0

  • remontowa (3)

    zgadzam się całkowicie z opiniami pana wojtkiewicza. mimo róznych przeszkód, mimo kłód rzucanych pod nogi firmy zajmujące się produkcją okretową trwają i istnieją, wierzę że będą rozwijać się. choć to nie takie pewne bo tu i owdzie są głosy , że przemysł stoczniowy jest wpolsce niepotrzebny - nie zgadzam sie z tymi opiniami. dzis jest miejsce dla róznych firm i tych zupełnie małych - kilkuosobowych jak i wiekszych , wzajemnie uzupełniają się.szkoda , że decydenci z warszawki próbują ingerowac - z reguły nieudolnie w stocznie. wystarczy posłuchac tego co mowi sie na miescie o sytuacji w ongiś nienajgorszej stoczni nauta. tam zaczeto wyganiac spólki ze stoczni w imie realizacji jakichs blizej nieznanych celow. sadze ze to poczatek likwidacji nauty. niektorzy opowiadaja ze jakis crist jest w to zamieszany - byc moze nie mam na ten temat informacji. a wracajac do stoczni remonmtowa shipbuilding czyli dawnej stoczni polnocnej to co tam sie dzieje to dowod dla niedowiarkow ,że mozna budowac skomplikowane jednostki w polsce , na przekor wszystkim gloszacym hiobowe wiesci.

    • 2 3

    • remontówka im j. piłsudskiego przejęła stocznię północną

      obie stocznie choć mniejsze jeszcze istnieją

      • 3 0

    • Nauta to zupełnie inna bajka. (1)

      W państwowej stoczni Nauta każdy z członków zarządu ma udziały spółkach któryn zlecają pracę , przez co koszty zostają po stronie stoczni a zyski spółek .Jest to typowe wyprowadzanie kasy .Ostatnim przewałem był zakup i remont doku po Marintimie , ( dok totalne pruchno tylko na złom , wiem bo go remontowałem ) koszt tej operacji to toblisko 60 milionów złotych .Za taką kasę można było samemu zbudowzc nowy , ale nie o to chodziło . Marintim za złomowanie musiał by jeszcze słono zapłacic a tak jest górę kasy do przodu , ciekawę jak i komu się odwdzięczył , bo koszt zakupu złomu poniosło państwowe przedsiębiorstwo .

      • 0 1

      • zorientowanemu

        nie wiem skąd masz te informacje są one nieprawdziwe. fakt dok z Maritimu to niezbyt udany zakup. ale nie wierze w to co piszesz o przewałach - podaj konkretne dowody. doku za 60 mln zł nie zbudujesz , tej wielkości dok to koszt 120 -150 mln złpijąć piwo u wikarego różne rzeczy mozna tam usłyszeć ale czy trzeba powtarzac te niesprawdzone informacje.

        • 1 1

  • dajcie zarobic....

    dajcie nam zarobić,dajcie wydziałom prace a nie półeczka,gdzie socjal gdzie mleko,dajcie chec chodzenia do pracy.

    • 0 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Sławomir Halbryt

Odpowiedzialny za wytyczanie kierunków rozwoju SESCOM, określanie zadań strategicznych oraz koordynację działalności poszczególnych pionów organizacyjnych. Magister Inżynier Nauk Technicznych na Wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej. Certyfikowany Project Manager Stowarzyszenia Project Management Polska, Prezes Zarządu Bałtyckiego Centrum Transferu Technologii SA i Wiceprezes Zarządu Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza.

Najczęściej czytane