- 1 Praca na wakacje 2024: oferty i zarobki (62 opinie)
- 2 Absolwent gdyńskiej "trójki" głównym naukowcem w OpenAI (66 opinii)
- 3 Elektrociepłownia gdyńska coraz bardziej ekologiczna (109 opinii)
- 4 Mieszkańcy ruszyli z pomocą małej lodziarni (246 opinii)
- 5 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (72 opinie)
- 6 Odwołano przetarg na terminal agro w Porcie Gdańsk (94 opinie)
Kryzys zmobilizował pracowników?
Na pracowników tym razem bardziej podziałał kij, niż marchewka. Spowodowana spowolnieniem gospodarczym groźba utraty pracy i trudności w znalezieniu kolejnej wpłynęły na to, że bardziej szanujemy dotychczasowe zajęcie.
Mniej osób rozgląda się też za nową pracą. Oczywiście także z powodu mniejszej ilości ofert, ale cv nie wysyłamy już tak często tylko po to, by poznać ofertę w konkurencyjnej firmie i sprawdzić, czy inni w naszej branży nie płacą lepiej.
Zmiany widać również w sklepach internetowych. Przed załamaniem gospodarczym wiele zamówień spływało w dni robocze - najczęściej po południu, gdy część pracowników biurowych odlicza już godziny do wyjścia z pracy i szuka sobie zajęcia. Teraz większość zamówień składana jest wieczorami i w weekendy. Eksperci zgodnie twierdzą, że to efekt zmian na rynku pracy. Ludzie wolą nie ryzykować i nie wchodzą już tak często w godzinach pracy na portale aukcyjne i strony sklepów internetowych czy portale społecznościowe. Wolą nie kusić losu, nawet jeśli praca nie "pali im się w rękach".
Wiele zmieniło się również na budowach. Kilka dni temu słyszałem, jak jeden z wracających z pracy robotników podczas otwierania piwa żalił się drugiemu, że teraz to "może dziabnąć tylko po robocie, bo majster nawet za jedno małe wyp... z budowy". Mój znajomy, prowadzący od kilkunastu lat firmę budowlaną, potwierdza zmianę obyczajów. Nie tylko nie ma już ostentacyjnego przychodzenia "wczorajszych", skończyło się też rzucanie pracy z dnia na dzień, bo konkurencja płaci 100 zł miesięcznie więcej.
Dwa tygodnie temu szok przeżyłem też w jednym z barów na Półwyspie Helskim. Jeszcze rok temu trudno było tam znaleźć wolne miejsce, a kelnerki brały chyba udział w konkursie "która się dłużej nie uśmiechnie". Teraz jest zupełnie inaczej - ludzi mniej, przy wejściu proponują stolik, a obsługa jest przemiła. Co ciekawe - jeśli mnie pamięć nie myli - to w większości wciąż te same osoby.
Przykłady można mnożyć, z resztą każdy spotyka się z nimi na co dzień. Jeśli w czasie, gdy ludzie tracą pracę, mają kłopoty ze spłatą kredytów, albo choćby boją się o swoją posadę można mówić o pozytywnych aspektach światowego kryzysu, to zmiana podejścia do pracy z pewnością nim jest. Oby nie była to tylko chwilowa moda.
Opinie (18) 2 zablokowane
-
2009-11-28 12:18
REALIA (2)
Proste i logiczne... Jak pracy mniej, to i zaczyna się nabierać większego szacunku do obecnie wykonywanej pracy, bo strach przed jej utratą jest ogromny, wiedząc że ofert jest jak na lekarstwo!!
- 9 1
-
2009-11-28 15:16
pozdrowienia dla czek-inów!
co tam na airport?- 1 1
-
2009-11-28 13:58
niebardzo... bo to pracodawca zawsze jest tą silniejszą stroną a to pracownicy a nie on żyją czesto na granicy ubóstwa
- 7 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.