• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bałtyk zapełni się tankowcami

Kuba Łoginow
27 lutego 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
W ciągu kilku lat ruch tankowców na Bałtyku może wzrosnąć cztero-, pięciokrotnie. To kwestia czasu by z tego powodu na naszym morzu doszło do katastrofy ekologicznej. W ciągu kilku lat ruch tankowców na Bałtyku może wzrosnąć cztero-, pięciokrotnie. To kwestia czasu by z tego powodu na naszym morzu doszło do katastrofy ekologicznej.

W ciągu najbliższych pięciu lat na Bałtyku dojdzie do "naftowej rewolucji". Zgodnie z prognozami Szwedzkiego Instytytu Żeglugi, ruch tankowców na tym morzu może wzrosnąć nawet cztero-pięciokrotnie. Wszystko przez geopolitykę.



Największe zmiany są powiązane z zamiarami Rosji, która chce zrezygnować z eksploatacji rurociągu "Przyjaźń" i skierować transportowaną nim ropę na tankowce. W tym celu Rosjanie rozbudowują infrastrukturę przesyłową w kierunku Zatoki Fińskiej oraz kończą budowę nowoczesnego portu naftowego w Primorsku. Gdy inwestycje zostaną zakończone, w eksploatacji pozostanie jedynie południowe odgałęzienie "Przyjaźni", dostarczające ropę m. in. Słowacji, Czechom i Węgrom. "Nie możemy nadal pozwalać na to, by na tranzycie naszej ropy zarabiały skonfliktowane z nami kraje, takie jak Polska czy Litwa" - tłumaczy tę politykę premier Rosji Władimir Putin.

Rezygnacja z północnych odgałęzień rurociągu "Przyjaźń" pozbawi dostaw taniej rosyjskiej ropy rafinerie w Gdańsku i Płocku, a także zakłady w innych krajach (np. wschodniej części Niemiec). Rafinerie będą musiały przestawić się na dostawy drogą morską, do czego zresztą Polska jest już przygotowana. - Krytykowaliście mnie, że inwestujemy duże pieniądze w infrastrukturę do odbioru ropy drogą morską, a tymczasem sytuacja pokazała, że dzięki temu uniknęliśmy poważnego kryzysu - tłumaczył dwa lata temu dziennikarzom prezes Lotosu Paweł Olechnowicz, kiedy Rosja wstrzymała czasowo dostawy ropy do Polski z powodu konfliktu z Białorusią. Zresztą, litewsko-polska rafineria w Możejkach już teraz otrzymuje ropę drogą morską, co jednak wychodzi jej dużo drożej.

Przesunięcie strumieni ropy z lądu na morze wpłynie w istotny sposób na rentowność rafinerii oraz na bezpieczeństwo morskie. Transport rurociągami jest najtańszym, najbezpieczniejszym i najbardziej przyjaznym środowisku sposobem dostarczenia ładunków płynnych. Po wyłączeniu "Przyjaźni" gdańska rafineria i tak będzie mogła kupować bez przeszkód rosyjską ropę, ale przywożoną tankowcami do Naftoportu z Primorska (a więc okrężną drogą). Surowiec będzie droższy niż obecnie, choć mimo to wciąż tańszy, niż alternatywna ropa z krajów arabskich czy z Norwegii.

Różnica w cenie ropy rosyjskiej i "alternatywnej" będzie jednak o wiele niższa niż obecnie, co zwiększy opłacalność projektów służących dywersyfikacji dostaw. W tym również rurociągu Odessa - Brody - Gdańsk, który ma tłoczyć wysokiej jakości ropę z Azerbejdżanu, a być może również z Kazachstanu.

To przedsięwzięcie będzie jednak rentowne pod warunkiem, że znajdą się dodatkowi, zamorscy odbiorcy tego surowca lub wytworzonych z niego w Gdańsku gotowych wyrobów. Rząd w Baku chce, by nadwyżka kaspijskiej ropy była reeksportowana przez Gdańsk tankowcami na Zachód. Dlatego nafciarze z Baku i Astany nie mieliby nic przeciwko zakupowi części akcji Lotosu - takie propozycje składał już m. in. KazMunaiGaz i AzPetrol.

Dlaczego jednak kaspijska ropa miałaby być przesyłana tranzytem po Bałtyku, a nie krótszą drogą przez Morze Śródziemne, skoro i tak tankowce miałyby ją dostarczać po Morzu Czarnym z portów gruzińskich do Odessy? Odpowiada za to ograniczona przepustowość cieśnin Bosfor i Dardanele oraz restrykcyjne wymagania ekologiczne stawiane przez Turcję.

W HELCOM (Komisji Helsińskiej) wszyscy zdają sobie sprawę, że spowodowane geopolityką tendencje wzrostu ruchu tankowców to bomba z opóźnionym zapłonem. Do katastrofy musi dojść prędzej czy później, tym bardziej, że Rosjanie wykorzystują statki nie spełniające elementarnych wymagań bezpieczeństwa. Polityczna poprawność i chęć budowy dobrosąsiedzkich stosunków z wielkim sąsiadem powodują, że polscy delegaci nie poruszają tego tematu w rozmowach z Moskwą - ani podczas spotkań dwustronnych, ani w ramach organizacji zajmujących się sprawami Bałtyku. Zresztą, problem nie dotyczy tylko tankowców, ale również przestarzałej rosyjskiej floty handlowej. Obecnej wiceminister infrastruktury Annie Wypych-Namiotko, która negocjuje nową umowę morską z Rosjanami, nie przeszkadza fakt, że na Zalew Wiślany będą wpływać rosyjskie statki nie spełniające elementarnych norm bezpieczeństwa. A to z kolei może doprowadzić do zniszczenia unikalnych obszarów NATURA 2000. Również tak zwani ekolodzy, protestujący przeciwko inwestycjom hydrotechnicznym na polskim wybrzeżu, nie dostrzegają tego zagrożenia. Aż do pierwszej katastrofy.

Opinie (106) 4 zablokowane

  • bajki

    Kazdy klasyfikator dopuszcza statek do zeglugi wiec jesli rosyjskie statki maja dokumenty z klasyfikacja rosyjska to taki klasyfikator jest w strukturach miedzynarodowych.Czemu tu nikt nie wspomnial o konwencji Marpol albo Solas lub Paris Memorandum ktore prowadzi statystyke tzw liste bila szara i czarna.

    • 0 1

  • ZNOWU BAŁTYK

    • 0 1

  • SKS TO .................BAŁTYK ?????

    • 0 1

  • I TYM SPOSOBEM BĘDZIEMY MIELI ZATRUTE POWIETRZE NAD MORZEM GDYŻ STATKI EMITUJĄ POTWORNE ILOŚCI SPALIN

    NIE MÓWIĄC JUŻ O SKAŻENIACH W WYNIKU KATASTROFY.TO JUŻ NIECH LEPIEJ RUSKI WYBUDUJĄ TEN RUCIĄG PO DNIE BAŁTYKU.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Łukasz Żelewski

Prezes zarządu Agencji Rozwoju Pomorza od 2007 roku. Wcześniej pełnił funkcję Zastępcy Dyrektora...

Najczęściej czytane