- 1 Praca na wakacje 2024: oferty i zarobki (2 opinie)
- 2 Absolwent gdyńskiej "trójki" głównym naukowcem w OpenAI (65 opinii)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (70 opinii)
- 4 Elektrociepłownia gdyńska coraz bardziej ekologiczna (103 opinie)
- 5 Odwołano przetarg na terminal agro w Porcie Gdańsk (87 opinii)
- 6 Mieszkańcy ruszyli z pomocą małej lodziarni (246 opinii)
Długi Polaków większe niż zarobki
Średnie zadłużenie przypadające na jednego konsumenta to 18 651 zł - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Z kolei przeciętne wynagrodzenie w Polsce według ostatnich dostępnych danych GUS, czyli w marcu, wyniosło 6665 zł brutto. Oznacza to, że aby spłacić zaległości, statystyczny Polak musiałby pracować prawie trzy miesiące, a pensję w całości przeznaczyć na ich uregulowanie. Tymczasem długi Polaków wynoszą już 45,2 mld zł. Ma je 2,4 mln osób. Średnie zadłużenie mieszkańców Pomorza wynosi ponad 19 tys. zł.
- Patrząc przez pryzmat niezapłaconych kwot, jakie obciążają mieszkańców poszczególnych regionów, najmocniej zadłużeni są konsumenci z województwa śląskiego, którzy powinni oddać 6,4 mld zł, drugie jest Mazowsze z kwotą 6,3 mld zł, a trzeci Dolny Śląsk, gdzie uzbierało się 4,2 mld zł nieuregulowanych opłat. Na mieszkańców tych trzech regionów przypada aż 1/4 całego zadłużenia widniejącego w KRD - czytamy w raporcie Krajowego Rejestru Długów.
Lubelszczyzna musi pracować najdłużej na spłatę długów
Jeśli zderzymy dane GUS o średnich zarobkach z danymi KRD o przeciętnym zadłużeniu, widać różnice w tym, ile pensji musieliby przeznaczyć mieszkańcy poszczególnych województw na pokrycie statystycznego długu. Najwięcej, bo 3,68 wypłaty, wyłożyliby mieszkańcy Lubelszczyzny. Tam średnie zarobki to 5 345 zł, a przeciętny dług to 19 661 zł. Niewiele lepiej wygląda sytuacja w Świętokrzyskiem, gdzie potrzeba 3,44 miesięcznego wynagrodzenia, wynoszącego 5 354 zł, aby pokryć 18 393 zł średnich zaległości. Pierwszą trójkę zamyka województwo warmińsko-mazurskie. Aby uwolnić się od długów, mieszkańcy powinni oddać 3,43 wypłaty. Pracownicy co miesiąc otrzymują w tym regionie 5 316 zł, a ich nieuregulowane zobowiązania wynoszą przeciętnie 18 214 zł.
Średnia płaca w Polsce w marcu wyniosła 6 665 zł, natomiast dług statystycznego Kowalskiego to 18 651 zł. Musi on więc przeznaczyć prawie trzy pensje (dokładnie 2,80), aby uwolnić się od obciążenia.
- W najgorszej sytuacji są osoby, które mają do spłacenia kredyty, zwłaszcza hipoteczne. Rosnące stopy procentowe sprawiają, że niekiedy nawet co miesiąc rata jest wyższa. W górę idą też ceny energii i paliwa, a na to nakłada się jeszcze inflacja, przez co w portfelu zostaje coraz mniej pieniędzy. Na razie przyrost zadłużenia konsumentów nie jest duży, bo zwiększają się też płace, a połowa Polaków dysponuje wciąż oszczędnościami, ale spodziewamy się, że w kolejnych kwartałach grono dłużników się powiększy - mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Mazowsze, Dolny Śląsk i Pomorze najszybciej uwolnią się od długu
Po przeciwnej stronie jest województwo mazowieckie, gdzie choć jest największe średnie zadłużenie - 21,28 tys. zł - to zarobki też są najwyższe w całym kraju. W tym regionie pensja wynosi 7 947 zł, ale należy pamiętać, że zawyża je Warszawa. Mieszkańcy muszą pracować tam najkrócej w kraju na spłatę średniego zadłużenia, bo 2,68 miesiąca. Nieco więcej, bo 2,74 pensji, pochłonie uregulowanie zobowiązań Dolnoślązakom. Mają oni do oddania przeciętnie 18 367 zł, a ich wynagrodzenie to 6 711 zł. Trzecie w tym gronie jest województwo pomorskie, gdzie trzeba oddać 2,75 pensji, wynoszącej 7 067 zł, aby uwolnić się od 19 426 zł zaległości.
- Pozornie dwa, trzy miesiące to mało, aby wyjść na prostą. Wydaje się to w zasięgu ręki. W praktyce nikt nie jest jednak w stanie przeznaczyć całej pensji na spłatę zadłużenia. Co więcej, problemy finansowe powodują, że niektórzy, chcąc utrzymać swój status materialny, zaciągają kolejne zobowiązania, zamiast ograniczyć wydatki i próbować uregulować zaległości. Nawet jeśli pensja wystarcza tylko do "pierwszego", zawsze da się zrewidować comiesięczne wydatki i wprowadzić zmiany w budżecie - wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Opinie (244) 7 zablokowanych
-
2022-06-06 16:20
Podziękowania (1)
Dziękujmy tym,którym nie chciało się iść głosować - w podzieńce mają kredyty do niezrealizowania.
- 14 3
-
2022-06-06 16:25
umówmy się żadna z mainstreamowych partii które od 1989 r się zmieniają jak w peletonie nie zrobiłaby niczego lepiej to są pajacyki realizujące wytyczne po które w podskokach pędzą do Davos rok w rok
- 7 2
-
2022-06-06 16:22
przecież o to chodzi głupi ludzie właśnie to wszystko co jest jest zaplanowane i realizowane krok po kroku chodzi o to żeby was nie było stać na życie mimo pracy coraz intensywniejszej i coraz bardziej pochłaniającej wasze życie codzienne rodzinne i towarzyskie
- 22 1
-
2022-06-06 16:24
Polacy mają długi. Większość w firmach które długi skupują. Wnioski nasuwają się same
- 6 2
-
2022-06-06 16:27
Ja mam dużo kredytów (3)
Łącznie wszystkich rat na 34 tys zł miesięcznie , jak na razie spłacam. Po prostu od zawsze kredyt był dla mnie forma oszczędzania, muszę płacić i już . Na razie taka strategia świetnie się sprawdza ale zobaczymy co dalej
- 7 16
-
2022-06-06 16:41
(2)
Naprawdę świetna strategia oszczędzania. Ile zatem już zaoszczędziłeś dzięki tej strategii?
- 6 0
-
2022-06-07 16:56
Dobrze napisal (1)
Robię tak samo i na 3 mieszkaniach po 7 latach mam ponad mln zysku , a co zabawniejsze kredyty spłacają najemcy
- 1 4
-
2022-06-07 19:28
Co ma piernik do wiatraka? Ty wynajmujesz mieszkania i tyle.
- 2 0
-
2022-06-06 16:29
Bo trzeba używać głowy żeby nie płacić podatek od glupoty (2)
Banki tylko czekają na frajerów co wezmą kartę debetową i kredytowa z limitem przekraczającym ich miesieczne dochody, a potem kroją na opłatach, ubezpieczeniach i odsetkach. Chcesz coś kupić na raty miej ta sama kwotę odłożona tak aby w każdej chwili muc powiedzieć spłacam. Naprawę własnych finansów zaczynamy od spłaty karty kredytowowej i jej likwidacji, bankowcy są czarusia i i oszukują. Potem spłacamy debet i rezygnujemy z debetu, karta płatnicza nam się przyda. Nie bierzemy konta z hydraulikiem, elektrykiek czy gosposia nie od tego jest bank. Po likwidacji karty kredytowej i debetu wyjdzie ze lekko rocznie zaoszczedzamy minimum 600 zł . Oszczędzać można się nauczyć
- 12 2
-
2022-06-06 20:54
(1)
I co kupisz za taką kwotę? Tanie perfumy?
- 3 6
-
2022-06-09 16:44
Pierwsze, co przychodzi ci do głowy przy temacie wychodzenia z długu, to perfumy kupione za pojawiające się oszczędności? Weź lepiej nie miej długów.
- 1 0
-
2022-06-06 16:29
Kto pozwolił na takie podwyżki % kredytów?
Tylko obcy nie dba o swoich obywateli. Czyli kto pozwolił na takie podwyżki % kredytów?
- 9 7
-
2022-06-06 16:31
Długi ma się na własne zyczenie
Na oszczędności trzeba zapracowac
- 16 9
-
2022-06-06 16:33
Czy mam długi? Owszem. Bo niestety ale dla młodych to jedyna możliwość żeby mieć gdzie mieszkać to kredyt hipoteczny. Wynajem jest zbyt drogi i finalnie hipoteka wychodzi taniej, nawet mimo obecnych stop procentowych
- 30 6
-
2022-06-06 16:40
Poczatek
A to dopiero początek naszych problemów i zadluzenia
- 17 1
-
2022-06-06 16:44
I wystarczył zwykły telewizor...
Też pewnie na raty wzięty hehe
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.