• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dyrektywa "work-life balance"? Ale o co chodzi?

Wioletta Kakowska-Mehring
11 sierpnia 2023, godz. 08:35 
Opinie (137)
Work-life balance to koncepcja zarządzania czasem, stawiająca za cel odnalezienie równowagi pomiędzy "pracą" a życiem prywatnym. Work-life balance to koncepcja zarządzania czasem, stawiająca za cel odnalezienie równowagi pomiędzy "pracą" a życiem prywatnym.

Aż 69 proc. Polaków nie wie, na czym polegają tegoroczne zmiany w prawie w zakresie tzw. work-life balance, a 40 proc. uważa, że w ich firmie ich nie wprowadzono. A szkoda, ponieważ unijne zmiany w Kodeksie pracy, które weszły w życie pod koniec kwietnia tego roku, mają pomóc wprowadzić równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.



Nowelizacja Kodeksu Pracy, która weszła w życie 26 kwietnia 2023 r., wprowadziła m.in. bezpłatny urlop opiekuńczy, wydłużenie urlopu rodzicielskiego oraz dała możliwość zwolnienia od wykonywanych obowiązków z powodu siły wyższej. Jej uchwalenie związane było z wdrożeniem do porządku prawnego dwóch unijnych dyrektyw - w sprawie przewidywalnych i przejrzystych warunków pracy oraz równowagi między życiem zawodowym a prywatnym.

Skąd potrzeba zmian? Z badań wynika, że zaburzona równowaga w tym aspekcie życia 12-krotnie zwiększa ryzyko wypalenia zawodowego, 6-krotnie zwiększa prawdopodobieństwo podlegania silnemu stresowi w pracy i 3-krotnie podnosi ryzyko wystąpienia stanów depresyjnych. Nadmierne obciążenia w pracy są także przyczyną zaburzeń łaknienia i sięgania po używki (nikotynę, alkohol, narkotyki).


Najnowsze dane zebrane przez ClickMeeting, polską platformę do wideokonferencji i spotkań online, pokazują, że wielu pracowników nadal nie kojarzy pojęcia work-life balance, a jedynie 31 proc. respondentów wie, na czym polegają tegoroczne zmiany prawne w tym zakresie. Z przeprowadzonej ankiety wynika, że 51 proc. osób nie zostało o nich poinformowanych przez pracodawcę, 28 proc. nie jest pewne, a 21 proc. otrzymało informacje o zmianach w prawie.


- Respondenci, którzy zauważyli, że ich pracodawca wprowadził rozwiązania w kierunku work-life balance, wskazali, że były to nowe rodzaje urlopu wynikające z ustawy - opiekuńczy w wymiarze do 5 dni w roku kalendarzowym oraz urlop z powodu siły wyższej w wymiarze 2 dni lub 16 godzin (16 proc.). Część z ankietowanych zyskała dodatkowe przerwy w pracy (9 proc.), elastyczne godziny rozpoczynania i kończenia pracy - co pozwala im na dostosowanie grafiku do swoich potrzeb (7 proc.). Ponadto respondenci otrzymali możliwość pracy u innego pracodawcy (7 proc.) oraz informacje o wolnych stanowiskach i możliwościach awansu w firmie (5 proc.) - informuje ClickMeeting.
Aż 42 proc. badanych nie jest pewnych, czy firma, w której pracują, wprowadziła zmiany związane z ustawą work-life balance, jednocześnie 40 proc. deklaruje, że ich pracodawca nie wdrożył nowych rozwiązań w tym zakresie. Równocześnie 11 proc. respondentów podkreśliło, że już wcześniej w ich miejscu pracy dbano o dobre praktyki w tym zakresie. Natomiast 8 proc. twierdzi, że w ich przedsiębiorstwach są obecnie większe możliwości w temacie równowagi między życiem prywatnym a pracą.


W tej sytuacji warto przypomnieć, co się zmieniło od 26 kwietnia.

Bezpłatny urlop opiekuńczy. Do polskich przepisów zostało wprowadzone nowe rozwiązanie, czyli urlop opiekuńczy. Są to dodatkowe dni wolne dla rodziców, ale także dla opiekunów np. osób starszych. To pięć dni w roku kalendarzowym bezpłatnego urlopu udzielanego na wniosek pracownika, który musi zapewnić osobistą opiekę dziecku, ale też innemu członkowi rodziny, np. starszym rodzicom czy małżonkowi wymagającemu znacznej opieki lub znacznego wsparcia z poważnych względów medycznych.

Zwolnienie od pracy w związku z siłą wyższą. Do tego doszły jeszcze dwa dni z powodu nagłych wypadków lub choroby, jednak w takim przypadku pracownik otrzyma połowę wynagrodzenia. Zwolnienie takie wynosiłoby w sumie 2 dni lub 16 godzin w roku kalendarzowym.


Dłuższa przerwa w pracy. Do czasu pracy są wliczane ponadto nowe dwie dodatkowe przerwy. Pracownik może skorzystać z drugiej przerwy trwającej co najmniej 15 minut, jeżeli jego dobowy wymiar pracy jest dłuższy niż 9 godzin pracy, a także z trzeciej, co najmniej 15-minutowej przerwy - przy ponad 16-godzinnym wymiarze czasu pracy.

Dłuższy urlop rodzicielski. Obecnie to 41 tygodnie w przypadku urodzenia jednego dziecka i 43 tygodnie w przypadku ciąży mnogiej. Można go wykorzystać maksymalnie w pięciu częściach do zakończenia roku kalendarzowego, w którym dziecko kończy 6. rok życia. Matka może np. wykorzystać od razu po urlopie macierzyńskim 32 tygodnie urlopu rodzicielskiego, a ojciec dziecka będzie mógł wykorzystać swoje 9 tygodni, jeśli zajdzie taka potrzeba.


Dodatkowy urlop rodzicielski. Z kolei rodzice dzieci posiadających zaświadczenie o ciężkim upośledzeniu lub nieuleczalnej chorobie, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu, mogą skorzystać z wydłużonego urlopu rodzicielskiego. Po zmianach wynosi on 65 lub 67 tygodni, czyli o 33 tygodnie dłużej niż obecnie. Z tej dodatkowej części mogą skorzystać także rodzice, którzy wcześniej mieli prawo do urlopu rodzicielskiego (począwszy od 2 sierpnia 2022 r.).

Od 2 sierpnia 2022 r. dodatkowe dziewięć tygodni płatnej opieki przysługuje nie tylko osobom korzystającym obecnie z urlopu rodzicielskiego, ale także tym, którym taki urlop przysługiwał wcześniej, począwszy od 2 sierpnia 2022 r. Do tej daty Polska powinna była wdrożyć unijną dyrektywę work-life balance, która wymusiła szerokie zmiany w Kodeksie pracy, w tym w uprawnieniach rodzicielskich. Polska nie przyjęła jednak tych przepisów na czas i część rodziców poczuła się pokrzywdzona.


Urlop ojcowski. Zmiany dotyczą także urlopów ojcowskich. Kiedyś dwutygodniowy urlop można było wykorzystać do 24. miesiąca życia dziecka. Po zmianach jest to możliwe do ukończenia przez dziecko 12. miesiąca życia.

Elastyczny czas pracy dla rodziców. Zmiany przewidują też elastyczną organizację pracy m.in. dla rodziców dzieci do ośmiu lat. W przypadku nieuwzględnienia wniosku pracownika o skorzystanie z elastycznej organizacji pracy pracodawca będzie musiał pisemnie poinformować pracownika o przyczynie odmowy albo o innym możliwym terminie zastosowania elastycznej organizacji pracy. Dziś nie ma takiego obowiązku. Poza tym pracodawcy nie mogą bez zgody pracownika zlecać pracy w nocy, delegacji czy pracy w godzinach nadliczbowych pracownikom opiekującym się dzieckiem do 8. roku życia.

Opinie (137) 6 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • chodzi o to, że kołnierzyki nie chca pracowac , a chca wyplate (19)

    powierdz work life balance na budowie albo w hotelu . Wysmieją Cię.

    • 33 25

    • (2)

      Akurat na budowie work-life balance działa. Betoniarki do domu nikt nie zabiera.

      • 29 1

      • pewni, po robocie małpka i dwa piwka, w domu następne dwa, a rano jak zostanie jeszcze małpka na rozruch (1)

        • 11 2

        • Część na pewno tak robi.

          Ale znam ludzi "z budowy" którzy czytają książki, jeżdżą po świecie itp.
          Bo ludzie są różni, po prostu.

          • 16 3

    • (14)

      Bo ktoś wam przykłada pistolet do głowy i każe pracować w takim zawodzie, prawda? Przecież jak raz wybierzesz to musisz już dymać do końca życia. Jest ustawowy zakaz przebranżowienia się.

      • 17 16

      • przypomina się nie wiedzieć czemu "zmień pracę, weź kredyt" :) (3)

        • 12 8

        • (2)

          Tak, lepiej się całe życie użalać nad sobą.

          • 11 5

          • A jeszcze lepiej jest powtarzać wyświechtane frazesy w internecie

            • 6 4

          • Dobrze robiący robotę pracownicy fizyczni mają gdzieś unijnych półgłówkow a zarobki mają lepsze niż korpoludki niskiego szczebla

            • 0 2

      • (8)

        akurat przy pracy na budowie ciężko się przebranżowić - nawet, jak cię stać, to nie ma kiedy. trzeba by rzucić pracę i się przebranżawiać, przejadając "oszczędności", jeśli ktoś takowe ma. bez gwarancji, że się tę pracę znajdzie potem w innej branży.
        prawda jest taka, że przekonanie "każdy jest kowalem własnego losu" to w dużej mierze bullshit. jeśli ktoś pochodzi z ubogiej, niewykształconej rodziny, to praktycznie jest ukierunkowany na całe życie w tę samą stronę. jeśli ktoś pochodzi z ubogiej, a wykształconej, ma inny start, ale też pewne możliwości są przed nim zamknięte itp. jesteśmy zdeterminowani już na poziomie pierwszej klasy podstawówki, m.in. zasób słów, jakim posługują się nasi rodzice, jest bardzo istotnym czynnikiem. mało się o tym mówi, tymczasem sprawdza się to w bardzo dużym stopniu.

        • 19 12

        • (2)

          A może czas jaki spędzasz na szukaniu wymówek przeznacz na szukanie rozwiązań? Zobaczysz ile możliwości się nagle przed Tobą otworzy. No ale to trzeba ruszyć 4 litery, a nie siedzieć. Ja nich i narzekać.

          • 11 4

          • Mądrości z podręcznika dla akwizytora typu bądź sobą rusz się i odwagi. "Zmien prace i weź kredyt" to profesjonalne doradztwo życiowe przy tych banałach.

            • 12 6

          • Można szukać aktywnie innej pracy, ale to nie zmienia faktu

            Że te koszty są po naszej stronie. Niestety nie chcąc wylądować jak poprzednio odrzucam póki co oferty pracy. Słabo to wiedzę. W większości firm jednak jest tak sobie. Ja nie muszę pracować na umowę o pracę bo mam inne zlecenia, ale rynek pracy dla pracownika jest jednak kiepski. Szkoda czasu na szukanie za który nikt nie płaci. Ogłoszenia w wielkości nie mają na celu znalezienie pracownika. Rozmowy mimo, że kończą się oferta pracy to nie do końca zgadzają się z tym, co te działy HR tam wpisują, żeby przyciągnąć pracownika. Te doświadczenie do niczego nie jest potrzebne a rozmowy kwalifikacyjnej to strata czasu przede wszystkim dla osoby szukającej pracy. Polska jednak jest jeszcze daleko w tyle na tle Europy.

            • 0 0

        • (4)

          Co za bzdury. Pochodzę z biednej rodziny, moi rodzice mają wykształcenie zawodowe i zarabiają najniższą krajową. Mimo to od kiedy pamiętam starałem się jak mogłem w szkole, potem na studiach i w pracy, bo zawsze chciałem mieć lepsze dorosłe życie niż ubogie dzieciństwo. W żaden sposób brak bogactwa we wczesnym etapie rozwoju nie wpłynął na moją obecną sytuację. Co prawda zdarzały się sytuacje, kiedy np. będąc jeszcze w szkole moi rodzice nie mieli pieniędzy żeby opłacić np. wyjazd na wycieczkę klasową. Mimo to radziłem sobie w jakiś sposób, starałem się o różne stypendia itp. Bo chciałem i mi zależało. I poświęciłem kupę czasu na to, żeby teraz mieć w miarę lekką pracę i zarabiać grubo powyżej średniej krajowej, a przy okazji jeszcze pomagać rodzicom. Więc tak, każdy jest kowalem swojego losu. Wystarczy chcieć a nie siedzieć i pierdzieć w tapczan i liczyć, ze samo coś przyjdzie albo wiecznie narzekać na otoczenie.

          • 8 9

          • (1)

            To dodaj do biedy alkoholizm oraz jakieś nędzne miejsce zamieszkania, np. popegeerowską wieś. Tak, ktoś z takiego otoczenia też może dać radę, ale start będzie miał wielokrotnie trudniejszy. Hasło o kowalach własnego losu jest dość zwodnicze.

            • 10 2

            • Przestań się w końcu użalać że twój początkowy kawałek metalu jest mniejszy i zacznij k**** KUĆ!!!

              • 0 0

          • Niby tak ale dziecko bogatych

            Znajomych język od najmłodszego, w wakacje szkoła językowa w Anglii, korepetycje etc starsza studia w Szwajcarii. Teraz vs dziecko alkoholików z Partyzantów ( hipotetycznie ) lub gorzej z małej wsi 40 km od Braniewa. I każdy jest kowalem swojego losu??? Raczej nie.

            • 7 3

          • Najgorsi są ci zakompleksieni od słoików

            Co przyjeżdżają tu z wiosek i nie mają żadnych granic. Strasznie się z takimi osobami współpracuje. Na wszystko trzeba uważać, bo to naprawdę gra nie fair Play. Dużo stresu i słaby klimat miejsca pracy.

            • 0 0

      • Dobre rady unijnych półgłówkow są tyle samo warte co zeszłoroczny śnieg

        • 0 0

    • To, że dajesz się wyciskać jak dorodna cytrynka jest powodem do dumy?

      • 7 1

  • (2)

    Haha. Jaki balans? W obecnych czasach? Kiedy jedna część zasuwa by pospinać budżet a druga część zasuwa bo jest pazerna i musi mieć więcej i więcej?! Ludzie w Polsce poszaleli. Widzę to. Kosztem rodziny, snu, odpoczynku, czasu wolnego pracują bo "co sąsiedzi powiedzą, że jeżdżę" starą " 15 letnia astrą czy innym hjundajem. Musi być coś nowego i koniecznie na raty. Miniraty...

    • 36 6

    • A niektórzy tak zapiep**ają, żeby mieć co do gara włożyć, bo inflacja.

      • 28 2

    • a mi nie zależy, byle coś zjeść

      • 4 2

  • Opinia wyróżniona

    Mój pracodawca jest w porządku (1)

    I od razu dostaliśmy informacje o tych zmianach.
    Było też kilka spotkań w firmie, by to przegadać.
    Dzieci nie mam, więc z większości nie skorzystam. Ale kto wie, może kiedyś coś się wydarzy i przyda się taki dzień wolny z powodu siły wyższej. Oczywiście lepiej, żeby nie było takiej potrzeby skorzystania, ale dobrze, że coś takiego jest

    • 28 4

    • To ja mam pecha, a gdzie znajdę wporządku pracodawcę?

      Jeśli można wiedzieć

      • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Plagą u nas są śmieciówki - a nawet jak ktoś ma UoP (13)

    to ludzie tak boją się pracodawcy, że zgadzają się na wszystko - szczególnie młodzi i naiwni.

    • 68 16

    • Śmieciówek już niestety nie ma. (9)

      A szkoda. To były najlepsze formy zatrudnienia dla pracownika.

      • 7 39

      • (8)

        Zlecenia i dzieła nadal są.

        • 31 4

        • Od których się płaci wszystkie zusy, srusy i inne haracze... (7)

          Prawdziwe "śmieciówki" były wolne od kradzieży państwowej.

          • 14 20

          • Zusy, srusy, ale bez prawa do urlopu i tak dalej (6)

            Więc śmieciowy charakter pozostaje

            • 31 6

            • Na co komu urlop, jak nie ma za co żyć na co dzień?! (2)

              śmieciowy charakter to ma umowa o pracę, bo 80% zarobionej w ten sposób kasy zabiera państwo!

              • 12 21

              • (1)

                Ja bez kozery powiem że 800%.

                • 13 3

              • Głupie to.

                Natomiast 80% niestety to fakt.

                • 8 5

            • "bez prawa do urlopu"??? (2)

              Pracuję na zleceniach od 8 lat. I rok w rok mam co najmniej 7 tygodni urlopu.

              Wszystko zależy od człowieka.

              • 6 11

              • Platnego?

                • 13 2

              • Ja też. Biorę bezpłatne wolne kiedy tylko chcę. Na umowie o prace by to nie przeszło.

                Dwa miesiące wcześniej powiedziałem kierownikowi, że mnie nie będzie w pracy od 1 lipca do 31 sierpnia i mam labę.

                Umowa zlecenie to umowa cywilno-prawna. Nie podlega zatem pod Kodeks Pracy i pracodawca nie może wymagać od zleceniobiorcy obecności w określonym miejscu i czasie, jeśli nie określi tego wcześniej w umowie zlecenie.

                W przypadku umowy zlecenie wykonujący pracę nie ma obowiązku stawiania się w określonych godzinach i dniach.

                Może pracodawca zawrzeć zapis w umowie odnośnie kar za nieobecność czy odszkodowania, jest on jednak ryzykowny dla zleceniodawcy.

                Pozostawanie w dyspozycji pracodawcy jest z jedną z cech stosunku pracy, więc może istnieć ryzyko uznania, że mamy do czynienia ze stosunkiem pracy, a nie zleceniem.

                • 6 4

    • albo starzy i bez wykształcenia (1)

      Przykładnem sa pracpwnicy produkcji albo jakiś dziwnych bud.... moją matkę zawsze kantowały janusze.... wyjechała do niemiec tam chociaż ma na umowie wszystko chociaż ogólnie tam jest pracs nienpo 8 h a po 12 z 3 przerwami ci ludzie żyja w pracy, doa mnie już 8 ti za dużo i tym sie powinni zajac. 6 godzinny dzień pracy to bylby odpowiedni przepis na work life balanxe, a reszta nadgodziny na ktore nie trzeba sie zgadzac

      • 17 1

      • 6 godzin pracy tak, ale nie opierdzielenia sie na pudelku i fejsie

        • 7 2

    • Młodzi się boją najmniej. Najbardziej się boją 40+

      jakby mi pracodawca nie dał pracy zdalnej kiedy mi sie zepsuje samochód i miałbym jechać autobusem, to bym przyjechał z wypowiedzeniem

      • 15 7

  • (1)

    Może najpierw PiP i ZUS zajmą się pracą na czarno lub pół czarno, do czego pracodawcy zmuszają pracowników.

    • 21 6

    • taa zmuszają

      sami pracownicy chcą, bo więcej kasy dostaną. to pracownicy nie chcą płacić podatku od dochodu i zusu

      • 10 4

  • Większość ludzi nie zarejestrowała tych zmian...

    bo ich nie dotyczą.

    • 41 1

  • W Polskim prawie niema żadnych zmian i reguł angielko języcznych (2)

    • 7 12

    • Są tylko polko języczne, co nie? Wracaj do szkoły.

      • 5 2

    • To się naucz

      • 0 0

  • Mam nadzieje że szybko z tej unii wyjdziemy i skończą się takie legislacyjne błazenady (13)

    • 20 73

    • To wychodź i zamknij za sobą drzwi.

      • 22 11

    • Ty możesz wyjść choćby dzisiaj

      • 19 10

    • (10)

      Dbanie o zdrowie pracowników nazywasz błazenadą? Tak naprawdę to się opłaca wszystkim. Pracownik w lepszej kondycji to lepszy pracownik.

      • 34 10

      • Moje zdroiwe - moja sprawa. (1)

        Nic państwu czy unii do tego!

        • 5 29

        • Naucz się pisać.

          • 9 3

      • Opłaca. (6)

        Ale nie odgórnie przez państwo!

        • 3 9

        • (5)

          Oczywiście, że odgórnie przez państwo, bo inaczej nikt nie będzie tego respektował. W kapitalizmie prawa rynku działają tylko wtedy, gdy pracodawca ma z tego zysk. Jedynie te nieliczne grupy pracowników, w których jest niedobór ludzi, są w stanie o cokolwiek zawalczyć samodzielnie.

          • 17 1

          • I bardzo dobrze.

            Płaca powinna być tylko za pracę. Nie za urlop. Nie za zwolnienie.
            Wszystkim żyłoby sie lepiej... gdy państwo nie łupiło i pracodawców i pracowników.
            O mój balans pracownika zadbam sobie sam, jak mi państwo przestanie zabierac 80% wynagrodzenia.

            • 3 14

          • (3)

            Jakby się opłacało, to nic odgórnie by nie trzeba narzucać, bo prywaciarz sam by to zrobił. Czyli albo się nie opłaca albo to przepisy dla budżetówki ;-)

            • 1 8

            • (2)

              Wychodzisz z błędnego założenia, że większość pracodawców patrzy na zysk długoterminowy bardziej, niż krótkoterminowy. Jest ono błędne, bo tak skonstruowany jest nasz mózg, że preferuje raczej szybką nagrodę, niż nagrodę odroczoną.

              • 5 2

              • (1)

                Wychodzisz z założenia, że zysk z tej ustawy jest długoterminowy. Może tak a może nie. Ale na pewno trudno przeliczalny na realne pieniądze, co oznacza, że efekt nie jest wymierny w sensie księgowym. A to jest podstawa działania biznesu. Czyli wychodzi, że ta ustawa ma przede wszystkim sens społeczny a tym samym antykapitalistyczny.

                • 2 3

              • Ale państwo musi dbać także o inne sprawy, niż zysk przedsiębiorców. Choćby o to, by zwiększyć przyrost naturalny - bo albo to, albo kolejne miliony imigrantów, którym jak zgaduję jesteś przeciwny. Nie, żeby obecny rząd sobie z tym przyrostem radził, ale tu akurat mówimy o unijnych regulacjach. W czystym kapitalizmie za chwilę mielibyśmy sytuację, że prawie nikt nie ma dzieci i nie chce ich mieć.

                • 5 2

      • Dbanie o zdrowie w unijnym wariatkowie to ciągle zwiększane limity konserwantów w jedzeniu czyż nie? Ze śmiechu można pęknąć od słuchania bredni jak to bolszewia brukselska dba o nasze zdrowie

        • 0 1

  • Taaa...

    A podobno jest "rynek pracy" pracownika.

    • 10 1

  • Kodeks pracy powinien byc zzliwkidowany! (30)

    To moja prywatna sprawa jak się dogadam z pracodawcą w zakresie zasad i warunków mojej z pracodawcą współpracy. Nic państwu do tego!

    • 15 76

    • i nagle wszystkie janusze z michę ryżu biednych (13)

      Chłopów pańszczyźnianych by rżneli, bez urolpu, zatrudnialiby dzieci i wróciłoby niewolnictwo xd

      • 42 4

      • Bredzisz. (12)

        • 3 30

        • (11)

          zawsze znajdzie się ktoś kto będzie pracował za mniej byle tylko dostać jakąś wypłate, ale co o życiu realnym może wiedzieć 12-letni kuc

          • 23 2

          • i bardzo dobrze. (10)

            jeżeli ktoś taki się znajdzie do danej roboty, tzn. że ta robota jest tyle warta właśnie a nie więcej!

            jak idziesz zna rynek i znajdziesz tańsze pomidory, to kupujesz i tak te droższe, bo "to ich prawdziwa wartość"?!

            • 5 20

            • (9)

              Mój facet pracował na budowie, bo tylko tam akurat była praca. 10 godzin dziennie to norma, ale zwykle było 12. Wyobraź sobie, że wstajesz o 5:30, żeby być na 7 w pracy, kończysz o 17, a często o 19, jeszcze myk, godzinka na Obwodnicy - i jesteś w domku. To wszystko za najniższą stawkę, jaką się da. Czasem jeszcze robota w soboty. Można by zatrudnić dodatkowych ludzi, ale to winduje koszty (bo musisz płacic kolejny zus), więc jest presja na zatrudnionych, żeby robili ciągle więcej.
              W budowlance m.in. dlatego jest tyle wypadków (i m.in. dlatego tylu budowlańców pije - tempo pracy jest mordercze). Bo ludzie nie mają czasu przestrzegać bhp. Nie wiem, czy chcesz mieszkać w bloku, przy którego budowie jeden człowiek stracił życie, a drugi został trwale okaleczony (ja bym nie chciała - nie tylko ze względów etycznych, ale też dlatego, że w takim bloku będą co najmniej niedoróbki)... Nie wiem, czy chcesz jeździć z dzieckiem po ulicach, na których tysiące półprzytomnych kierowców zasuwają, byle chociaż pięć minut więcej ze swojego "dnia" mieć dla siebie. Nie wiem, czy chcesz, by "z twoich podatków" szło na leczenie ludzi o bardzo wyniszczonych organizmach... Dlaczego nas oburza, że Piotrogród powstał na zwłokach robotników,a sami nie mamy nic przeciwko wyzyskiwaniu niektórych grup pracowników?
              Jasne, część rzeczy powinien regulować rynek. Jednak część rzeczy powinna podlegać regulacjom prawnym. I jeszcze ktoś powinien pilnować, czy te regulacje są przestrzegane...

              • 24 4

              • Sama przyznajesz, że problemem jest zus i składki.. (2)

                • 2 17

              • (1)

                a za co taki budowlaniec ma się leczyć, jak głowę w pracy rozbije? nie powiesz, że sobie odłoży na szpital na boku...

                • 9 4

              • A co to mnie lub państwo ma obchodzić?! To jego prywatna głowa.

                Ale jak sobie zarobi/odłoży to będzie miał z czego. Ja chce by po prostu tego budowlańca państwo nie okradało co miesiąc. Chcę, by miał możliwość uczciwego zarabiania i tyle... co zrobi z kasą to jego sprawa.

                • 1 15

              • Zaprzeczasz sama sobie... (4)

                Jak sama napisałaś, problemem głównym jest właśnie państwo i jego zus i tzw. składki (kradzież innymi słowy).
                Z jednej strony mówisz że dobrze by jednak wolny rynek regulował pewne sprawy a w drugich już państwowa kradzież jest ok?! Czyli kogo nie powinno się okradać a kogo można? W których branżach dziś pracownicy sobie poradzą bez państwowego przymus, a w których nie? A jak będzie jutro albo za rok?

                Nie ma dla mnie żadnego znaczenia,, ilu ludzi zginęło by wybudować blok w którym mieszkam... Przy budowie tunelu Gottharda pod Alpami zginęło kilkunastu bodajże ludzi.. jednak miliony ludzi z niego korzystają co roku!

                Co to w ogóle za dziwoląg-pojęcie to "bhp"? Dlaczego państwo musi mi mówić, co jest dla mnie dobre albo "bezpieczne"?!

                A odnosząc się do twojego przykładu (który nie powinien być jako jednostkowa sprawa podstawą do ustalania zasad dla wszystkich), to:
                - jeżeli mieszkanie moje miałoby niedoróbki, to od tego są roszczenia cywilne przeciwko temu, który mieszkanie mi wybudował/sprzedał
                - praca w takich godzinach jak piszesz o swoim facecie to raczej norma jest... ja pracuję obecnie w biurze, ale wstaje o 5.30, by wyjść o 6.45 z domu, by następnie wrócić o 17.30-18.00
                - więcej byśmy mieli kasy, gdyby 80% państwo nam z pensji nie zabierało
                - nie chcę by w ogóle było coś takiego jak państwowa służba zdrowia i nie zgadzam się na to by moje podatki na to wydawać...
                i nie oburza mnie historia Piotrogrodu.

                Nie ma czegoś takiego jak wyzysk pracowników - pracownik pracuje za wynagrodzenie. Dobrowolnie. Gdzie tu jest wyzysk?

                • 1 13

              • (3)

                W sumie zabawne. Wybrałeś sobie z tekstu koleżanki jedną z tez, i samodzielnie uczyniłeś ją najważniejszą. BHP jest istotne choćby z tego powodu, że w razie poważnego wypadku w pracy, powstają określone zobowiązania prawne (np. kara dla pracodawcy, jeśli to on nie dopilnował kwestii bezpieczeństwa) i finansowe (chociażby kwestie odszkodowawcze).

                Ja mam w ogóle wrażenie, że Tobie się marzy model amerykański, ale on się za bardzo nie sprawdza. Tzn. sprawdza się, jeśli urodziłeś się w bogatej rodzinie. W przeciwnym wypadku choćbyś pracował dzień i noc, w razie ciężkiej choroby nie masz szans. Co do kwestii wyzysku, ładnie już poniżej ktoś napisał, że jest to forma ochrony przede wszystkim dla pracowników niewykwalifikowanych i nisko wykwalifikowanych. Oni w negocjacjach z pracodawcą zawsze będą w niekorzystnej pozycji i tak, bardzo łatwo może dojść do wyzysku, czyli np. zaoferowania komuś pracy poniżej jej rzeczywistej wartości, wykorzystując czyjąś ciężką sytuację losową. Można się spierać, czy taka ochrona powinna być domeną państwa. Ty najwyraźniej twierdzisz, że nie. Ja twierdzę, że jest to jedno z większych osiągnięć cywilizacyjnych w Europie. Razem z publiczną służbą zdrowia, na którą my narzekamy, a którą np. Amerykanie żyjący w Europie są zachwyceni. I to nie biedota, tylko klasa średnia.

                • 8 2

              • taaa... (2)

                te zobowiązania prawne to jest absurd! jak sobie coś zrobię w pracy to ja to sobie zrobię. nikt nie powinien za to odpowiadać oprócz mnie lub tego który spowoduj wypadek.

                tzw. "amerykański" model to kiedyś była norma na całym świecie... i jakoś ludzkość nie wyginęła.

                nie ma czegoś takiego jak pracownik niewykwalifikowany....bo taki to by nie był przydatny w żadnej pracy.
                a jeżeli pracownik dostaje ofertę pracy tzn że jest potrzebny i przydatny pracodawcy i może negocjować.

                co to jest rzeczywista wartość pracy? i jak taką wartość byś chciał wyliczyć?

                Dla mnie socjalizm (twoje "osiągnięcia cywilizacyjne") to jest kradzież i cofanie się w rozwoju.

                • 2 5

              • I na szczescie z takimi poglądami jesteś w zdecydowanej mniejszosci tak jak zwolennicy monarchii noszenia surdutu czy podobnego wstecznictwa. Powszechna edukacja i demokracja sprawia ze fani kapitalizmu z XIX wieku sa bez szans na realizację swoich marzeń czyli można spać spokojnie.

                • 8 2

              • Żeby była jasność w rozmowie - to do mojego wpisu się odniosłeś. Oczywiście, ludzkość nie wyginęła. Nie wyginęła także podczas II wojny światowej, cóż to za argument?

                Model, który proponujesz, to w istocie społeczeństwo klasowe. I to takie, w którym pozycję się dziedziczy, a nie osiąga ciężką pracą. Choćby dlatego, że tylko dzieci bogatych rodziców mają dostęp do edukacji na odpowiednim poziomie. Wygodne, ale tylko dla bogatych, nawet u nas zwykle z urodzenia. Wyczuwam wyborcę Konfederacji, więc odniosę się wprost do tego, co mówi o równych szansach S. Mentzen. Otóż on mówi, że każdy może osiągnąć sukces. Problem w tym, że on nie zauważa, że sam pochodzi z dobrego, profesorskiego domu, i wcale nie miał równych szans, gdy przychodziło porównać się np. z piątym dzieckiem alkoholika ze wsi we wschodniej Polsce. Szanse tego drugiego były ułamkiem tego, co miał on.

                Pracownik o niskich kwalifikacjach to taki, którego łatwo zastąpić innym. On nie ma żadnej pozycji w starciu z pracodawcą, już to przerabialiśmy we wczesnych latach iii rp. rzeczywista wartość pracy to kwota, którą za daną pracę byłby skłonny dać pracodawca, gdyby w tych negocjacjach obie strony stały na tym samym poziomie. To jest niemożliwe, bo nie stoją, stąd niedoskonałe konstrukty typu płaca minimalna.

                Mamy chyba skrajnie różne rozumienie słowa "rozwój". Nieprzypadkowo jednak w rankingach na najlepsze miejsca do życia przodują kraje skandynawskie (czy szerzej nordyckie), a nie USA. Ty mówisz, że próba wyrównania szans to kradzież, dla mnie jest to opłata, jaką ponoszą ludzie, którzy są w tym systemie najbardziej uprzywilejowani, i którzy dziedziczą te przywileje. Pozostaje przyjąć mi do wiadomości, że się w tym temacie nie dogadamy.

                • 5 1

              • Rynek reguluje tylko wysokość pensji, gdyby regulował urlopy i ubezpieczenia, to byłaby bieda jak w USA.

                • 0 1

    • to prawda, ale polowicznie (7)

      to sie sprawdzi w przypadku 'skilled' pracowniku, ktorzy sami uciekaja i tak na B2B, bo nie potrzebuja 'ochrony'. Te przepisy sa przede wszystkim dla 'unskilled', ktorych bardzo latwo mozna wykorzystywac. Mimo, ze daleko mi do lewej strony, to akurat opieka prawna nad niewykwalifikowanymi pracownikami to jedno z wiekszych osiagniec cywilizacji zachodu (zdaje sobie sprawe, ze wciaz nie dziala to idealnie, ale kierunek sluszny)

      • 12 3

      • (1)

        Przede wszystkim, nie ucieka się na B2B bez pewności że można sobie to co zapewnia ochrona samemu wynegocjować.

        • 2 4

        • to potwierdza teze

          trzeba miec silna pozycja jako pracownik, zeby wynegocjowac dobre warunki i samemu preferowac B2B.

          Oczywiscie sa patologie i pracodawcy spychaja na B2B pracownikow, ktorzy tego nie chca. Ale wciaz... Pracownik, ktorego nie da sie latwo zastapic bedzie mial silna karte przetargowa. To nie dla takich pracownikow istnieja te przepisy

          • 2 1

      • Bzdura. (4)

        Nie ma czegoś takiego jak unskilled pracownik.

        • 4 5

        • no dobrze, niewykwalifikowany (3)

          czyli pracownik, ktorego mozesz latwo zastapic i nowa osoba po 2-3 miesiacach jest w stanie wykonywac swoja prace tak samo efektywnie.
          W takiej sytuacji pracodawca moze to wykorzystac. Procownik, ktory wie, ze moze zostac latwo zastapiony nie jest tak asertywny i pewny siebie, by wynegocjowac kontrakt na rownych warunkach symetrycznie z pracodawca

          • 8 2

          • Każdego pracownika dla się zastąpić! (2)

            Taka sytuacja dotyczy każdego pracownika.
            Siła pozycji pracownika płynie z rynku, gdzie są możliwości duże zarabiania...nie z ograniczania rynku i łupienia przez państwo.

            • 3 4

            • Nie, nie każdego. Przykładem są lekarze, pielęgniarze i nauczyciele. (1)

              • 0 1

              • I co?

                Jakoś nie zarabiają u Nas kokosów.

                • 0 0

    • a jak sie nie dogadasz i nagle za ta sama place +3godz dziennie? (1)

      • 0 2

      • no i?

        skoro się dogadałem to gdzie widzisz problem?

        • 1 0

    • Kodeks karny też! (4)

      To moja sprawa czy wyniosę maszyny z firmy i sprzedam za browara, czy nie! Nic państwu do tego!

      • 6 2

      • Co do zasady masz rację. (3)

        Nie mam nic przeciwko temu, by samemu złapać złodzieja i wymierzyć mu karę.

        • 2 3

        • (2)

          A jeśli zabijesz nie tego, co trzeba, to co? Jego rodzina ma zabić w zemście Ciebie i Twoich bliskich? To, co proponujesz, to są standardy państwa plemiennego w Azji.

          • 2 1

          • Jak nie tego co trzeba? (1)

            A poza tym ty byś za kradzież zabijał? To za morderstwo co?

            To co proponuje to normlane zasady na jakich funkcjonowała ludzkość przez tysiące lat...

            • 1 0

            • To są zasady, które obecnie obowiązują w krajach trzeciego świata. Ciekawe, dlaczego akurat tam? Nie sprawdzają się w krajach, które marzą o wysokim poziomie pod każdym względem, w tym gospodarczo.

              Podałem Ci pewną abstrakcyjną możliwość. Ok, za kradzież ucinamy rękę, Ktoś Cię okradł. Sądzisz, że to Jan Kowalski, bo ktoś Ci tak powiedział. Ucinasz mu łapę, a po fakcie okazuje się, że to jednak Stanisław Nowak. Czy w ramach zadośćuczynienia będziesz utrzymywał Kowalskiego do końca życia?

              • 2 1

    • Można się z tym zgodzić w tym kontekście że rozwiązałby to problem Januszy biznesu bo zostaliby na widłach rozniesieni.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Krzysztof Stepokura

Prezes formy Eurotel. W 1994 roku założył firmę telekomunikacyjną Martel, która od 1996 roku była autoryzowanym przedstawicielem sieci Era. Obecnie spółka ta prowadzi dystrybucję sprzętu telekomunikacyjnego firm Siemens, Panasonic oraz innych wiodących marek na rynku telefonii komórkowej. W latach 2001-2002 pracował jako Prezes Zarządu w Tele-Net Sp. z o.o. - firmie będącej autoryzowanym dealerem sieci ERA. Od 2002 roku jego kariera zawodowa związana jest ze spółką Eurotel, w której przez...

Najczęściej czytane