• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Guzikiem bezpieczeństwa chcą podbić lokalny i zagraniczny rynek

Robert Kiewlicz
6 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Bartosz Reichel, Mateusz Kuszner i Łukasz Miądowicz - trzej założyciele spółki Blast Lab. Bartosz Reichel, Mateusz Kuszner i Łukasz Miądowicz - trzej założyciele spółki Blast Lab.

Istnieją na rynku dopiero od ok. sześciu miesięcy. W tym czasie udało im się jednak stworzyć nowy produkt i zainteresować nim poważne spółki z Trójmiasta. Ich "Safety Button" ma być dostępny na rynku już na początku przyszłego roku. O długiej drodze od pomysłu do gotowego urządzenia i o tym, że czasami warto robić coś prościej rozmawiamy z Mateuszem Kusznerem, jednym z założycieli spółki Blast Lab.



Firma działa od lutego 2013 r. Jednak na swoim koncie ma już prawie gotowy produkt. Jak zaczęła się wasza przygoda z branżą?

Mateusz Kuszner: - Pomysł na działalność narodził się około dwóch lat temu. W tym czasie zdążyliśmy założyć już jedną firmę i ją zamknąć, a właściwie przekształcić trochę profil działalności. Aktualnie firma ma trzech założycieli - Łukasza Miądowicza, Bartosza Reichela i mnie. Wszyscy byliśmy i jesteśmy cały czas związani z Politechniką Gdańską. Dla nas, jako młodej firmy, kluczowym stało się znalezienie własnego produktu. Zdobyliśmy wiedzę w zakresie Rzeczywistości Rozszerzonej (stworzyliśmy komponent do aplikacji mobilnych), wykorzystanie biofeedbacku (stworzyliśmy aplikację wykorzystującą fale mózgowe do sterowania komputerem). Nauczyliśmy się, że problemy można rozwiązywać prościej i wykorzystać to, co prawie każdy z nas ma w kieszeni. Zamiast komplikować, można to zrobić prościej.

Aktualnie projektujemy małe urządzenia, które komunikują się ze smartfonami. Urządzenia te mogą realizować różnego rodzaju zadania - zbierać dane, ułatwiać dostęp do wybranych miejsc czy wywoływać różnego rodzaju akcje. To mogą być urządzenia, które po wciśnięciu guzika wzywają pomoc, wysyłając do naszego telefonu zgłoszenie przekazania naszej lokalizacji i poinformowania wskazanych służb. Może być to nieduże urządzenie w formie breloczka czy broszki lub guzika.

Dla odbiorców indywidualnych (dzieci, osoby starsze) może służyć jako szybkie powiadomienie osoby bliskiej o swojej lokalizacji i potrzebie pomocy. Część urządzeń jest obecnie w trakcie testów u naszych klientów. Jesteśmy otwarci na współpracę także ze służbami typu policja czy straż miejska.

W chwili obecnej chcielibyśmy zakończyć nasze pierwsze wdrożenie. Będzie to "Safety Button", czyli wspomniany wcześniej przycisk, który dodatkowo będzie miał funkcję nagrywania prowadzonych spotkań i przesyłał informacje na serwer lub do dyspozytora. Zakładamy, że urządzenia powinny być obecne na rynku w lutym 2014 r., najwięcej czasu zajmuje bowiem certyfikacja. Po zakończeniu certyfikacji będziemy gotowi do przedsprzedaży tych urządzeń.

Kto zajmie się produkcją tego urządzenia?

- Osobiście projektujemy urządzenia, następnie zamawiamy wszelkie zaprojektowane potrzebne komponenty, a osobiście składamy je w prototyp. Dodatkowo piszemy oprogramowanie na smartfony (Android), które odbierają dane od naszego urządzenia. Koszt takiego urządzenia jest zależny od jego funkcjonalności. Jednak nie przekracza on ok. 100 dolarów.

Czy szukacie także klientów za granicą?

- Oczywiście. Nie ma bowiem na rynku światowym podobnych urządzeń produkowanych na masową skalę. Są to technologie, które dopiero się rodzą. Możemy je zaobserwować na portalach zajmujących się finansowaniem społecznościowym nowych pomysłów. Nasz pomysł jest jednym z pierwszych tego typu.

Największym problemem młodych firm jest najczęściej finansowanie. W jaki sposób zdobyliście fundusz na realizację waszych pomysłów?

- Zdobywaliśmy zlecenie. Nie opieramy się na kredytach czy dofinansowaniu z funduszy unijnych. Z jednej strony jest na pewno łatwiej, z drugiej natomiast dofinansowanie z funduszy unijnych niesie za sobą pewne trudności. W praktyce przynosimy gotowy pomysł, na przygotowanie którego i tak potrzebujemy pieniędzy. Najlepiej jest pozyskiwać finansowanie drogą realizacji zleceń, poprzez które możemy pracować nad produktem, rozwijać warsztat i budować swoje kompetencje. Dopiero po wstępnej weryfikacji produktu na rynku przez klientów możemy pozyskać dofinansowanie od inwestora na wyskalowanie produktu na inne rynki.

Miejsca

Opinie (16) 1 zablokowana

  • Fajne, niech się rozwijają.

    Wszystko będzie zależało od możliwości tego 'medżik buttona'. Jeżeli będzie programowalny przez użytkownika co do czynności i ich zakres będzie naprawdę szeroki, to fajna sprawa. Bo od lat są dostępne np. lokalizatory wielkości breloczka, które po naciśnięciu guzika, wysyłają info o pozycji, prędkości itepe i wchodzą w tryb nasłuchu. Ale potrafią tylko to, bo do tego są stworzone.

    • 36 0

  • powodzenia Panowie!

    • 27 0

  • '' Nauczylismy sie ze problemy mozna rozwiazywac prosciej '' moze takie haslo rzadowi warto wyslac :) (3)

    Wpadl mi pomysl zeby stworzyc aplikacje specjalnie dla rzadu ktory by najpierw wprowadzal swoje plany do komputera a nastepnie system by analizowal miliony danych i by komputer po godzine wypluwal np. analize i skutki roznych pomyslow :) ....To by byl program i by wszyscy na zywo widzieli jak prezes ZUS z premierem wprowadza dane reformy z usmiechem a za godzine by caly kraj widzial ze komputer podaje dane na rok 2080 z dokladnoscia 99 procent :) a na ekranie pojawiaja sie chaty z gliny pokryte sloma i potezne smietniki gdzie emeryci wygrzebuja odpadki ,,,,,,,,,,,,,,Taka aplikacja by zrobila furore az by rzad sie bal jej uzywac :)

    • 22 3

    • śmietniki ze śmieciami z Chin

      i "starej" UE. Z tym, że to będzie szybciej niż w 2080, szacuję tą datę na ok. 2030.

      • 3 0

    • Tyle, że stworzenie czegoś takiego byłoby yzwaniem, przy którym lot na księżyc odpowiadałby zrobieniu babki z piasku. (1)

      Amerykanie już próbowali wielokrotnie, zawsze efekt był ten sam.

      Jedyną możliwością jest stworzenie basenu tak wielkiego by można było w nim wyhodować rzeczywiste, pełne odzwierciedlenie świata, w który wyewoluuje SI odpowiadająca działaniu ludzkości.....

      Terminator przy tym to zabawka ;)

      • 0 1

      • rozumiem, jest piątek

        ale jeszcze za wcześnie na zielsko, nie możesz poczekać do wieczora?

        • 3 1

  • Ogolcie zarost (4)

    w koncu

    • 6 13

    • (1)

      nie, tacy są fajniejsi :-)
      autentyczni... nie kupieni....

      • 6 2

      • To zarost swiadczy ze nie mozna kogos skorumpowac ? :) w zyciu bym nie wpadl na to

        Czyli jeden jest podejrzany :) bo ogolony :)))) nawet odprezony jest najbardziej :))) czyli cos jest na rzeczy jednak :)

        • 2 1

    • hipsterzy ;)

      to są ;)

      • 1 1

    • Broda musi być

      • 1 1

  • Można?

    Można! Szczerze gratuluję i życzę powodzenia!

    • 13 0

  • Z filmów pomysł wzięli

    bo takie guziki bezpieczeństwa były w wielu filmach np. "Zabójczy numer". Ale ogólnie spoko, życzę powodzenia!

    • 6 0

  • To nic nowego (1)

    Sa już takie rozwiązania na rynku. Niektóre nawet rozbudowane. Np. Icall. Dodanie do trackera Gps modemu lub wykorzystanie tanszego smartfona. Może łatwiej zrobić aplet .... Np i ktoś musi chcieć to kupić.

    • 3 3

    • ale u nich chodzi o miniaturyzację z tego co zrozumiałem

      po co komu wielki smartfon jak całe urządzenie może być małe i lekkie. Po za tym to ma być guzik bezpieczeństwa wyboraź sobie jak to ma działać na smartfonie? najpierw musisz odblokować klawiaturę, potem uruchomić applet - bezsens zupełny. Natomiast taki mały przycisk w formie np. broszki z guzikiem, który łatwo nacisnąć ma jak najbardziej sens. Zauważ też że taki przycisk nie musi być cały czas zasilany tak jak smartfon, bo wciśnięcie przycisku może budzić urządzenie i dopiero wtedy może on nawiązać połączenie.

      • 2 0

  • Safety button!

    W latach 1989/90 (nikt jeszcze wtedy o smartfonach nie słyszał) mieszkałem w Londynie i pamiętam, że w tamtym czasie był tam reklamowany podobny produkt, podłączany do klasycznej linii telefonicznej (telefon stacjonarny). Po naciśnięciu guzika dzwonił na zaprogramowany numer i coś tam mówił, gdy abonent B podniósł słuchawkę. Jeśli nie podniósł słuchawki - dzwonił na kolejny zaprogramowany numer - i tak dalej, aż ktoś podniósł, wysłuchał i nadał DTMFem kod potwierdzenia odbioru. Produkt był pomyślany jako zabezpieczenie opieki dla samotnych emerytów, którzy w przypadku sytruacji krytycznej mogli w ten sposób powiadomić i wezwać wybrane osoby, np. członków rodziny. Z tego co pamiętam, można było się tam starać o dofinansowanie z lokalnego NFZ-tu.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Monika Płocke

Banking Technology, Head of Change and Technology Capabilities w Nordea Bank AB. Absolwentka...

Najczęściej czytane