- 1 Absolwent gdyńskiej "trójki" głównym naukowcem w OpenAI (47 opinii)
- 2 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (70 opinii)
- 3 Odwołano przetarg na terminal agro w Porcie Gdańsk (63 opinie)
- 4 Poczta Polska. Akcja protestacyjna (209 opinii)
- 5 Elektrociepłownia gdyńska coraz bardziej ekologiczna (15 opinii)
- 6 Byliśmy na placu budowy elektrowni jądrowej (283 opinie)
Najnowszy artykuł na ten temat
Żegnamy Trójmiejski Portfel Inwestycyjny
Gdy rozpoczynaliśmy inwestowanie w trójmiejskie spółki giełdowe, cele mieliśmy dwa: porównać jak lokalny biznes radzi sobie na tle krajowej konkurencji i na własnych błędach pokazać, że inwestowanie na giełdzie wcale nie jest takie łatwe. I dziś jesteśmy pewni, że oba udało się zrealizować.
To dobry czas na podsumowanie, bo od czasu zmiany strategii, nasz portfel nie był warty tak mało. W momencie pisania tego tekstu wycena akcji Polnordu, który jest jedynym składnikiem naszego portfela, niewiele przekracza 9 tys. zł. Wartość akcji jest więc o 10 proc. mniejsza od wyjściowej.
Przypomnijmy: na początku inwestowaliśmy zgodnie z wszelkimi prawidłami. Mieliśmy w portfelu 3, maksymalnie cztery spółki. Dywersyfikowaliśmy ryzyko, kupując w większości akcje stabilnych, przynoszących zyski spółek (Lotos, Graal), a niewielką część kapitału w narażone na wzrosty i spadki zdecydowanie spekulacyjne (Skok). W efekcie dwukrotnie wpłaciliśmy na cele charytatywne ok. 1,5 tys. zł.
Dlatego zdecydowaliśmy pokazać drugie oblicze inwestora giełdowego. Bo prędzej czy później zdecydowana większość graczy zaczyna znacznie przeceniać swoje siły i umiejętności. 30 proc. zysku w kilka miesięcy? Mało! I zaczyna się ryzykowna gra, która według wielu ma dużo wspólnego z ruletką, a nie inwestowaniem. Zagraliśmy więc i my.
Przyjęliśmy tylko jedną zasadę: cały kapitał inwestujemy w jedną spółkę. I możemy już wymienić pułapki jakie na nas czekały:
1. Dywersyfikacja nie jest zła.
Można inwestować agresywnie, ale warto dzielić (nawet duże) ryzyko na kilka spółek. Wtedy zysk na pewno nie będzie tak duży, jak przy wyborze najlepszej spółki, ale jaką mamy gwarancję, że trafimy w rosnącą najszybciej? Żadną.
2. Chciwość nie jest dobra.
Mimo tego, że postawiliśmy tylko na jednego konia, na akcjach Polnordu mogliśmy zarobić całkiem nieźle, ale wzrost w wysokości 10 proc. nam nie wystarczył. W efekcie nie zarobiliśmy (jak dotąd) ani złotówki, bo większych wzrostów nie było, a po osiągnięciu tego szczytu kurs już tylko się osuwał.
3. Brak cięcia strat.
Umiejętność tracenia pieniędzy to jedna z najważniejszych rzeczy, jakich trzeba się nauczyć, by zacząć na giełdzie zarabiać. Pułap straty na inwestycji ustawia się różnie, ale z reguły wynosi on kilka procent. Bo jeśli cena akcji nie rośnie, warto pamiętać o giełdowym powiedzeniu: "Trend is your friend". My pozwoliliśmy na to, by kurs akcji spadł o 10 proc. A takie straty trudno odrobić.
4. Uwiąd decyzyjny i beztroska.
Skoro nie ustawiliśmy zlecenia stop-loss, to kursu powinniśmy pilnować na bieżąco. I podejmować decyzje, a nie np. wyjeżdżać na urlop. Wtedy na pewno wartość naszego portfela byłaby większa. A tak... nadal nie wiemy czy Polnord sprzedać, czy jednak nadal czekać na... No właśnie, na co?
Opinie (16)
-
2013-02-12 11:14
jasne... (1)
teraz sciema ze niby tak specjalnie, zeby pokazac... jakos wczesniej byla mowa tylko o pieknych perspektywach
- 2 1
-
2013-02-12 11:26
nie tylko tusk potrafi klęskę przekuć w sukces
- 1 1
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.