• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Taranko: Praca jest naszym życiem i daje nam ogromną przyjemność

Robert Kiewlicz
4 lutego 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
- Od kiedy pamiętam pracuję w firmie stworzonej przez rodziców. Nigdy mnie od tego tematu nie odsuwano i zawsze pracowaliśmy razem. Dla mnie naturalne jest to, że właśnie tu  jest moje miejsce - twierdzi Małgorzata Taranko, brand manager spółki Taranko.  - Od kiedy pamiętam pracuję w firmie stworzonej przez rodziców. Nigdy mnie od tego tematu nie odsuwano i zawsze pracowaliśmy razem. Dla mnie naturalne jest to, że właśnie tu  jest moje miejsce - twierdzi Małgorzata Taranko, brand manager spółki Taranko.

Firma zbudowana od samych podstaw. Od prawie 30 lat szyje elegancką odzież dla pań. Prowadzi sieć kilkudziesięciu sklepów firmowych w Polsce, duży zakład produkcyjny w Gdańsku i zatrudnia kilkaset osób. Taranko to nie tylko marka odzieżowa, to przede wszystkim rodzina, która w nowoczesnym świecie postawiła na przywiązanie do tradycji. O rozwoju firmy, przywiązaniu do tradycji i rodziny rozmawiamy z Małgorzatą Taranko, brand managerem firmy Taranko.



Trudno znaleźć informacje na temat początków działalności waszej firmy. Nie każdy pewnie też wie, że istniejecie na rynku już prawie 30 lat i od początku w Gdańsku.
W czasach kiedy wszyscy poszli na ilość i szybkość my trzymamy się swoich zasad. Postanowiliśmy postawić jeszcze mocniej na jakość. Ludzie lubią, w obecnym świecie ciągłych zmian, firmy z tradycją.

Małgorzata Taranko: Marka Taranko powstał w tym samym roku, w którym się urodziłam. Była to połowa lat osiemdziesiątych. Sytuacja na rynku była wówczas trudna. Brakowało praktycznie każdego rodzaju towaru. Ponieważ moi dziadkowie byli krawcami, można powiedzieć, że moi rodzice umiejętność szycia, krojenia i tworzenia odzieży mieli we krwi. Pewnego dnia mój tata stwierdził, że trzeba wykorzystać te umiejętności i otworzyć zakład szyjący ubrania. Wszystko odbywało się w całkowicie chałupniczych warunkach. Pamiętam, że od samego początku uczestniczyłam w tej działalności. Jako dziecko przyklejałam cekiny do sukienek sylwestrowych i rozwoziłam z tatą tramwajem uszytą przez nas odzież po różnych sklepach.

Powoli biznes zaczął się rozwijać i rosnąć do tego stopnia, że musieliśmy zacząć się rozglądać za dodatkową powierzchnią. Pierwszy zakład powstał przy ulicy Białej we Wrzeszczu. Rodzice zakupili pierwsze maszyny i zatrudnili pierwszych pracowników. Szyliśmy wtedy praktycznie wszystko. Trafiliśmy w gusta i potrzeby rynku, co związane było z tym, że zwiększyliśmy produkcję i znów zaczęliśmy szukać większych powierzchni do prowadzenia działalności. Przeprowadziliśmy się na ulicę Marynarki Polskiej. Budynek przez nas zajmowany wydawał nam się ogromny, a rodzice zastanawiali się, czy nie jest zbyt duży na nasze potrzeby. Zaczął się też zmieniać rynek. Skończyły się czasy kiedy ludzie kupowali praktycznie wszystko, co trafiało na rynek.

Czy wtedy nastąpiła przełomowa decyzja? Kiedy z małego zakładu krawieckiego postanowiliście stać się dużym producentem?

- Nie odbyło się to na zasadzie jakiejś jednej, konkretnej decyzji. To wszystko przyszło naturalnie. Zaczęliśmy koncentrować się na odzieży wyłącznie dla kobiet. Otoczenie, rynek i gospodarka w Polsce zaczęły się zmieniać. Kreowanie marki zaczęło być bardzo istotne w naszym kraju. Kończył się powoli czas małych sklepików z rzeczami różnego pochodzenia. Powstawały pierwsze sklepy konkretnych marek, które oferowały dużą gamę produktów.
Pamiętam, że od samego początku uczestniczyłam w tej działalności. Jako dziecko przyklejałam cekiny do sukienek sylwestrowych i rozwoziłam z tatą tramwajem uszytą przez nas odzież po różnych sklepach.

Postanowiliśmy otworzyć nasz pierwszy sklep firmowy - pod filarami we Wrzeszczu, naprzeciwko Mahattanu. Był to dla nas bardzo poważny krok, który okazał się dobrą decyzją. Szybko powstały kolejne punkty w Trójmieście i znów okazało się, że brakuje nam miejsca. Postanowiliśmy więc wybudować zakład, w którym funkcjonujemy do dnia dzisiejszego. Jednak i w nim już ledwo się mieścimy. Na szczęście zakład zbudowany jest tak, aby była możliwość dobudowania nawet trzech kolejnych pięter.

Taranko to nie tylko marka. To rodzina, która tę markę stworzyła. Łatwo jest pracować w firmie rodzinnej?

- Każdy z nas ma dokładnie wyznaczone zadania w strukturze firmy. Mój tata jest prezesem i zajmuje się finansami, mama koordynuje dział projektowy, siostra mamy zajmuje się sprzedażą a ja jestem brand managerem. Od kiedy pamiętam, zaangażowana byłam w funkcjonowanie firmy stworzonej przez rodziców. Nigdy mnie od tego tematu nie odsuwano i zawsze pracowaliśmy razem. Dla mnie naturalne jest to, że właśnie tutaj pracuję. Na pewno praca w firmie rodzinnej jest ciekawa. My nie dość, że razem pracujemy, to także razem mieszkamy. Czasami przy świętach zachowujemy się jak włoska rodzina i przekrzykujemy się, chcąc przekonać innych do swoich pomysłów. Praca jest naszym życiem i daje nam wielką przyjemność. Podziwiam rodziców za to, co stworzyli i cieszę się, że mogę to kontynuować i móc dać coś od siebie.

W Trójmieście mamy kilka dużych firm odzieżowych, często większych od Taranko. Czym wy wyróżniacie się na ich tle?

- W czasach, kiedy wszyscy poszli na ilość i szybkość, my trzymamy się swoich zasad. Postanowiliśmy postawić jeszcze mocniej na jakość. Ludzie lubią, w obecnym świecie ciągłych zmian, firmy z tradycją. Nasza marka trzyma się zawsze swojego stylu. Mamy bardzo dużo klientek, które są z nami od dawna i cenią w nas wysoką jakość kroju. Mamy modne rzeczy, idziemy zawsze z trendami obowiązującymi na rynku, ale trzymamy się jednak zawsze swojego rozpoznawalnego stylu. Nasze rzeczy są eleganckie, ale nie nudne. Nadają się i do pracy i na eleganckie wyjście na kolację.

Nie jesteśmy wielką sieciówką. Nasze rzeczy są limitowane. Mamy ok. 10 - 11 dostaw w sezonie i są to zazwyczaj krótkie serie. To na pewno jest ważne dla klientki, która ceni sobie jakość i woli być ubrana trochę inaczej niż reszta koleżanek.
W obecnej chwili w zakładzie produkcyjnym i naszych sklepach zatrudniamy w sumie ponad 260 osób. Prawdą jest, że większość zatrudnionych to kobiety i prawdą jest, że nie jest obecnie łatwo znaleźć dobrą szwaczkę.

Większość firm odzieżowych obniża swoje koszty zlecając szycie odzieży za granicą. Jak to wygląda w przypadku waszej firmy?

- Ponad 70 proc. naszej produkcji to odzież szyta w naszym gdańskim zakładzie. Czasy nie są jednak łatwe. W naszych sklepach nie możemy proponować klientkom tylko sukienek, spodni i garsonek. Musieliśmy zacząć produkować także kurtki puchowe, swetry, dzianiny. Produkcja tych rzeczy przewyższyła nasze możliwości i musieliśmy poszukać dostawców zewnętrznych. Zaczęliśmy współpracować z podmiotami z Chin. Chiny przestały już jednak być tanim miejscem produkcji. Tym bardziej, jeśli chodzi nam o wysoką jakość produktów. Za takie rzeczy trzeba po prostu płacić o wiele więcej.

Sieciówką nie jesteście, ale Taranko to jednak nie tylko zakład produkcyjny, ale także sieć sklepów.

- W tej chwili posiadamy 24 sklepy firmowe i 11 partnerskich. W tym roku otworzymy kolejnych sześć. W grudniu otworzyliśmy też pierwszy sklep w Kazachstanie. W planach mamy otwarcie kolejnych dwóch sklepów w tym kraju. Przez cały czas szukamy nowych kontaktów na Wschodzie i chcemy rozwijać tam naszą markę. Prowadzimy też rozmowy w Rosji. Być może w najbliższym czasie zostanie otwarty sklep naszej marki w Moskwie. Sprzedajemy też nasze rzeczy na Łotwę i Słowację. Niedawno otworzyliśmy także sklep internetowy i ilość zamówień, jaka do nas trafiła, przekroczyła nasze oczekiwania. W pewnym momencie zabrakło nam nawet towaru. Dziennie, w odpowiedzi na zamówienia przez internet, wysyłamy ponad 100 paczek.

Większość zatrudnionych w waszym zakładzie stanowią osoby bardzo doświadczone. Czy oznacza to, że młodzi ludzie nie są zainteresowani taką pracą? Gdzie znajdujecie pracowników?

- W obecnej chwili w zakładzie produkcyjnym i naszych sklepach zatrudniamy w sumie ponad 260 osób. Prawdą jest, że większość zatrudnionych to kobiety i prawdą jest, że nie jest obecnie łatwo znaleźć dobrą szwaczkę. Nie ma po prostu szkół kształcących w zawodzie. Większość osób, które zaczynają u nas pracować zostaje już na stałe. Stale przyjmowani są też nowi ludzie. Z tego co pamiętam, na rozmowie w sprawie pracy był dotychczas tylko jeden pan. Więc chyba niezbyt garną się do naszej branży.

Nie mieliście nigdy w planach przeniesienia działalności do innego miasta, może bardziej kojarzonego z modą?

- Nie. Jesteśmy z Trójmiasta. To jest nasz dom i tutaj się to wszystko zaczęło.

Miejsca

  • Taranko Gdańsk, al. Grunwaldzka 141

Opinie (184) 6 zablokowanych

  • ciekawe czy ta pani zaczynala od szeregowego stanowiska, np sprzedawczyni? (1)

    zastanawia mnie to.

    • 3 1

    • od pracy jako ekspendientka w sklepach i na jarmarku od kiedy tylko mogła, sorry

      od pracy jako ekspendientka w sklepach i na jarmarku od kiedy tylko mogła, sorry, w tym przypadku tej Pani nie zagniesz

      • 0 0

  • praca

    praca jak praca ale czemu nie ma klimatyzacji pracownik który pracuje w firmie ludzie pracują tak zwana klima chodzi i jest tam ponad 30 stopni ja może pan tatranko mówić że jest w miare to nawet nie jest nawiew a co dopiero mówić o klimatyzacj chamstwo i beszczelnośc ze strony właścicieli firmy wobec pracowników

    • 0 0

  • Praca w tej firmie to dramat. A ubrania w 70% to odzież z Chin....

    • 0 0

  • dobra jakość!

    kupuję ostatnio i jestem zadowolona. Pozdrawiam panie ze sklepu w Klifie w Gdyni , przemiłe i konkretnie doradzą.

    • 2 0

  • Największa Firma (23)

    • 6 11

    • Największa (22)

      Która od kilku lat płaci pod stołem a wszyscy pracuja za minimum socjalne.Tak jest od lat ale podobno nic nie mozna udowodnic bo panuje zmowa milczenia To jak to jest??????????????????????????Wie PIH .Inne inspekcje ,Zus ,Policja i co??????????

      • 50 17

      • co za bajki z tym płaceniem Ja od 3lat pracuje i nie zdarzyło mi się nie dostać kasy na czas i nie pod stołem tylko na konto w banku czego nie mogę powiedzieć o mojej poprzedniej pracy i to w państwowej szwalni której niestety już nie ma, do dziś czekam na kasę , jak ktoś tego nie doświadczył to nie życzę mu tego pracować za darmo!!!!!!!!!!!!

        • 0 0

      • mamy rynek pracy i praca jest towarem jak każdy inny (14)

        i od pracowników zależy za ile sprzedadzą swoją pracę, to pracownicy wyznaczają limity i standardy. Najlepszy jest przykład ze szpitala z gdyni, gdzie pielęgniarki powiedziały dość i się pozwalniały. Widać, że kobiety mają do siebie szacunek i przez to w tym szpitalu może się coś zmienić na lepsze. Do tego dochodzi też specjalizacja, jak ktoś wykonuje pracę którą może wykonywać każdy inny to jego praca będzie najtańsza a jak ktoś jest specjalistą to będą go szanować i płacić więcej.
        Wszystkim leniwym malkontentom, którzy spędzają wieczory na TV polecam zastanowienie się nad swoją pracą i nad tym co można zmienić zamiast ogłupiać się patrząć w ekran.

        • 19 20

        • w dzień pracuję, wieczrem odpoczywam przy TV a Ty po nocach robisz nadgodziny? (5)

          nie masz czasu na odpoczynek?

          • 1 7

          • ja też odpoczywam ale nie przed TV, który pierze mózg (2)

            Jak ktoś nie ma przyjaciół i żadnego hobby to ucieka w jakieś durne programy w tv.

            • 8 7

            • :-) zgorzkniali się odzywają (1)

              oglądam zawsze dziennik francuski ( uczę się do C1)
              i ewentualnie jakiś film, a filmy wybieram- to już na kompie

              • 0 3

              • legalne kopie?

                • 0 0

          • top model czy coś innego? (1)

            sorry ale niewiem co jest obecnie na topie dla głupich ludzi.

            • 3 1

            • nie wiem co to jest top model ?

              • 1 2

        • (7)

          Ale bełkot.
          Doczytaj jak było z tymi pielęgniarkami.
          A kity o wyznaczaniu limitów i standardów przez pracowników to może działają np. w Szwajcarii.

          • 15 6

          • każdy ma inne doświadczenia (6)

            ale ja mam całkiem pozytywne i zarabiam bardzo dobrze jak na warunki polskie. Napisz co jest nieprawdą w tym co napisałem? Cenę za pracę wyznacza rynek jak tego nie rozumiesz to może wróc do szkoły bo są to podstawy, o których każdy z nas się uczył. Jak twoja praca jest g. warta to i dostajesz g. pieniądze.

            • 9 9

            • (3)

              Źle trafiłeś.
              Zarabiam bardzo dobrze i nie narzekam - wysokie kwalifikacje, doświadczenie i trudna specjalizacja, pracy też mi nikt nie załatwił.
              Ale, w przeciwieństwie do typowo polskiego podejścia - tylko ja, patrzę i widzę co się dzieje w większości wypadków - "normalni" ludzie z typowymi kwalifikacjami nie mają nic do gadania i pracują za śmieszne pieniądze - dymani prze każdego, prze pracodawcę, rząd (ci mnie też dymają).

              • 12 2

              • Zgadzam się. Też zarabiam bardzo dobrze (2)

                Ale posiadam empatię i wiem, że nie dlatego dobrze zarabiam bo jestem mega specjalistą, tylko po prostu miałem szczęście i dobrze trafiłem, do bogatej firmy. Jest mnóstwo chętnych na moje miejsce, z nie gorszymi kwalifikacjami, którzy aktualnie zarabiają może połowę tego co ja. Jak to się ma do "wolnego rynku"? W tym kraju nigdy nie będzie dobrze, skoro każdy jeden widzi tylko swój czub nosa. Wszystkim będzie lepiej jeśli większość będzie godnie zarabiała. Wtedy zmiana pracy będzie łatwiejsza chociażby.

                • 17 2

              • wolny rynek w ue?

                • 0 0

              • Tak to ma się do wolnego rynku, że ktoś w końcu zrozumie że nie jesteś mega specjalistą

                i trafisz na bruk.

                A może po prostu jesteś dobry w tym co robisz, tylko jesteś skromny?

                • 0 0

            • Wielu tzw.VIPów , polityków, "działaczy", sportowców ( !!!) (1)

              Praca jest nic nie warta,
              do tego oszukują na kilometrówkach służbowych aut,
              wydzwaniają rachunki na tysiące, nie piszą prawdy w zeznaniach majątkowych
              a mimo to- zarabiają mega kasę

              • 7 4

              • masz racje ale to są przypadki budżetówki

                a my mówimy o prywatnych firmach, przynajmniej ja to miałem na myśli. Sam pracuję jako spawacz i naprawdę nie mogę złego słowa powiedzieć o pracodawcy, zarabiam dobrze i szacunek w pracy każdy do każdego ma.

                • 7 3

      • A po co mają mieć wszystko płacone "nad stołem"? Żeby biurwy się nażarły? Czy może ktoś liczy na emeryture?

        • 1 0

      • Hipokryci

        I, że im nie wstyd udzielać takich wywiadów

        • 1 0

      • I bardzo dobrze hołota i tak by wydała nadwyżkę kasy w Biedronce

        • 0 3

      • ludzie boją się stracić pracę, każdy woli małą pensję plus więcej pod stołem-niż nic

        • 23 10

      • (1)

        Jeśli to prawda to będę pamiętał przy kasie.

        • 11 2

        • Oczywiście

          Ze prawda .wszyscy o tym wiedzą tylko instytucje odpowiedzialne za ten stan rzeczy udaja że nie wiedzą.

          • 23 2

  • Ile ten artykuł będzie jeszcze wisiał? Inne znikają 2x szybciej.

    • 1 0

  • kwadratowa Twarz

    kwadratowa Twarz

    • 0 0

  • pewnie taki "wyzysk" jak wszędzie (17)

    pogadajcie sobie z ludźmi z 90% firm funkcjonujących w PL, w większości są niezadowoleni bo takie tutaj są warunki pracy i tyle. Warunki pracy jakie są w Polsce każdy zna... niestety (i tak jest lepiej niż w Chinach czy Bangladeszu)

    • 40 1

    • Tylko przydało by się u ciebie trochę empati (7)

      wczuj się w drugą stronę czyli pracodawców, w PL pracodawcy też są wyzyskiwani i mają ciągle problemy ze strony urzędników (ci co nie mają znajomości). Zwróć uwagę, że pracodawca jak produkuje coś to musi prawie 40% od dochodu oddać państwu (23% vat + 19% dochodowego). W polsce jest źle dlatego że ludzie wybierają polityków, którzy dobrze wyglądają w TV a nie takich co są patriotami i chcieli by dobrze dla tego kraju. Mamy przerośniętą i nieefektywną biurokrację za którą każdy z nas płaci, trzeba o tym pamiętać płacąc za prąd, gaz czy zakupy w sklepie. O skali 'budżetówki' może świadczyć fakt że mamy minimalnie mniej osób zatrudnionych niż niemcy a przecież populacja u nas jest 2 razy mniejsza niż w niemczech, które są znane z rozrośniętej budżetówki.

      • 6 1

      • Takie życie (2)

        Prowadzę firmę i krew mnie zalewa jak przychodzą na rozmowy ludzie którzy nie umieją nic a chcą za to najlepiej 2500 zł. Jak mam płacić magazynierowi tyle jak szefowej marketingu płace 2700 ktora jest po studiach! Gdzie w tym logika? Umowmy sie ze w Polsce pensje 4000 zł maja ludzie na bardzo wysokich stanowiskach od których wiele zależy, ludzie po studiach, których praca nie zaczyna sie o 8 i kończy o 16 tylko często o 20. Wiec byłoby nie fair gdyby zwykły pracownik zarabiał 200 zł mniej

        • 2 4

        • jakich bardzo wysokich!!??

          Jestem po PG po Mechanice i Budowie Maszyn, takie pensje to chłopaki z roku miały po 2-3 latach pracy w zawodzie... po 5 latach obrotni mieli dniówkę ponad 500 zł brutto! 4000 zł netto to jest pensja żeby od pierwszego do pierwszego z kredytem i dzieckiem jakoś dociągnąć na oparach...

          • 3 0

        • cena pracy nie zależy przecież od wykształcenia a od popytu na daną pracę

          ktoś może zrobić profesora z łąkoznawsta ale jak nie będzie zapotrzebowania to nikt mu nie zapłaci za jego pracę. Wyżej pisał spawacz, że zarabia bardzo dobrze a do spawnia wystarczy kurs i praktyka. Sam jako programista RoR zarabiam 9 tys. netto a jestem juniorem, jako senior obecnie płacą min. 16 tys. w tej specjalizacji.
          Powodzenia w prowadzeniu firmy w PL :)

          • 1 2

      • Takie życie (3)

        Prowadzę firmę i krew mnie zalewa jak przychodzą na rozmowy ludzie którzy nie umieją nic a chcą za to najlepiej 2500 zł. Jak mam płacić magazynierowi tyle jak szefowej marketingu płace 2700 ktora jest po studiach! Gdzie w tym logika? Umowmy sie ze w Polsce pensje 4000 zł maja ludzie na bardzo wysokich stanowiskach od których wiele zależy, ludzie po studiach, których praca nie zaczyna sie o 8 i kończy o 16 tylko często o 20. Wiec byłoby nie fair gdyby zwykły pracownik zarabiał 200 zł mniej

        • 2 4

        • Ludzie na stanowiskach (1)

          Ludzie na wysokich stanowiskach zarabiają od kilkunasty do kilkudziesięciu tysięcy.
          2500 tys. to wcale nie jest dużo. Chyba że się mieszka z rodzicami i nie ma kosztów typu kredyt/wynajem, media itp. Policz sobie to wszystko do kupy i zobaczysz ile zostanie na życie. A jak jeszcze człowiek chce się uczyć i rozwijać....to przy takich zarobkach nie ma szans.

          • 9 0

          • ja na studiach zarabiałem 1,5 tys.

            i się utrzymałem, wtedy stancja 500 zł i jedzenie 300 wynosiło i się cieszyłem że aż tyle zostaje :) Jednak pracowałem już w zawodzie i dzięki temu odrazu po studiach dostałem dobrą pracę.

            • 1 2

        • pepe

          Popieram

          • 1 1

    • ja zaliczam się do tych 10% (1)

      bo zarabiam całkiem nieźle i jestem zadowolony ze swojej pracy. Jak ktoś nic nie potrafi to jego praca będzie najtańsza. Moja dziewczyna pracowała jako sprzedawca w sieci sprzedaży butów i miała tak dobre wyniki że awansowała i została trenerką sprzedawców na całą polskę. Nie ma studiów i skończyła tylko LO. Jak ludzie podchodzą do swojej pracy najlepiej widać w sklepach gdzie ekspedientki robią łachę że coś pomogą nie wspominając już o wiedzy na temt towaru, który sprzedają. Każdy narzeka ale nikt nie spojrzy na siebie.

      • 8 3

      • miala kolego spawaczu duzo szczescia

        bo dobry pracownik ma siedziec na swoim miejscu do z****NEJ smierci. taka odpowiedz dostalem jak zapytalem o rozwoj! szef wie -dlatego nieroby i leserzy sa kierownikami!

        • 9 0

    • (4)

      Byłeś w Chinach?
      Czy wierzysz we wszystko co pokazują w TVN?

      • 5 9

      • ooo łoooł bo w Szanghaju czy Pekinie się dobrze żyje (na pokaz dla przyjezdnych) (3)

        a na Chińskiej prowincji jest dalej taka bieda że aż piszczy...

        • 6 3

        • (2)

          To w sumie podobnie jak u nas....

          • 17 0

          • dawno chyba na wsi nie byłeś... (1)

            jak w tytule...

            • 3 2

            • Jakiej wsi?
              w Warmińsko - Mazurskim , na Podkarpaciu czy Rzeszowszczyźnie?
              Czy może piszesz o Baninie?

              • 9 0

    • Jasne, przecież w Bangladeszu są jeszcze gorsze warunki więc o co chodzi? ..... a pamietacie okresy welkiego glodu, wtedy to dopiero było przechlapane a wy narzekacie na 1600 brutto pensji. W głowach wam się poprzewracało, po co wam te pieniądze?

      • 5 1

    • Jeśli to prawda o warunkach pracy, księżniczce Małgorzacie życzę wylądowania na najniższej krajowej.

      • 18 5

  • wyzysk nic wiecej (2)

    znam kilka osob ktore kiedys tam pracowaly, opinie ich na temat tej firmy to masakra pod kazdym wzgledem.

    A co do pani menagier, to jest to stanowisko dla naglupszych stworzone tylko jako zapchaj dziura pewnie nic nie robi tylko chodzi w kolko i wszystkich obgaduje a i jeszcze sie bzyka po kiblach!

    • 6 7

    • (1)

      ten kraj zaczyna mieć na imię wyzysk ;)

      a w których kiblach to może urlop na żądanie wezmę ?

      • 2 1

      • Nie warto...

        • 0 0

  • (1)

    Widać ze nie wiesz nic o własnej firmie. Dobry towar sprzedaje sie sam? Nikt nie każe wystawiać sie w galeriach? Wracaj na stragan sprzedawać ziemniaki bo na pewno robisz cos w tego pokroju.

    • 8 2

    • w galeriach kupuja lumpy

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Krzysztof Stepokura

Prezes formy Eurotel. W 1994 roku założył firmę telekomunikacyjną Martel, która od 1996 roku była autoryzowanym przedstawicielem sieci Era. Obecnie spółka ta prowadzi dystrybucję sprzętu telekomunikacyjnego firm Siemens, Panasonic oraz innych wiodących marek na rynku telefonii komórkowej. W latach 2001-2002 pracował jako Prezes Zarządu w Tele-Net Sp. z o.o. - firmie będącej autoryzowanym dealerem sieci ERA. Od 2002 roku jego kariera zawodowa związana jest ze spółką Eurotel, w której przez...

Najczęściej czytane