• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Baniak: Porozumienie jest możliwe, ale nie da się klaskać jedną ręką

Robert Kiewlicz
27 lipca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
- Moje spotkania na Pomorzu utwierdziły mnie w przekonaniu, że polski sektor stoczniowy ma przed sobą duże perspektywy rozwoju i tworzenia nowych miejsc pracy - twierdzi Rafał Baniak, wiceminister skarbu.  
- Moje spotkania na Pomorzu utwierdziły mnie w przekonaniu, że polski sektor stoczniowy ma przed sobą duże perspektywy rozwoju i tworzenia nowych miejsc pracy - twierdzi Rafał Baniak, wiceminister skarbu.

O przyszłości branży stoczniowej i jej konsolidacji w państwowych rękach oraz szansach na wyciągnięcie z kłopotów Stoczni Gdańsk rozmawiamy z wiceministrem skarbu państwa, Rafałem Baniakiem.



Kłopoty Stoczni Gdańsk to sprawa tocząca się już od wielu miesięcy. Ukraiński inwestor i ARP przerzucają się argumentami na łamach mediów. Jak na razie nie widać jednak możliwości porozumienia się obydwu akcjonariuszy Stoczni. Czy MSP ma już gotowe plany na wypadek ewentualnej upadłości Stoczni Gdańsk i jak realny jest taki scenariusz?

Rafał Baniak: - Zależy nam, by w jak największym stopniu zabezpieczyć interesy pracowników. Rozmowy pomiędzy Agencją Rozwoju Przemysłu i większościowym akcjonariuszem Stoczni Gdańsk nie zostały zakończone. Porozumienie jest możliwe, ale nie da się klaskać jedną ręką. Konieczna jest współpraca między partnerami. Jeżeli natomiast dojdzie do upadłości Stoczni Gdańsk, spółki z grupy ARP będą analizowały możliwość zatrudnienia zwalnianych pracowników. Całkiem niedawno spotkałem się z prezesami spółek stoczniowych, którzy deklarowali gotowość natychmiastowego zatrudnienia kilkuset osób. Moje spotkania na Pomorzu utwierdziły mnie w przekonaniu, że polski sektor stoczniowy ma przed sobą duże perspektywy rozwoju i tworzenia nowych miejsc pracy.

Jak można uchronić gdańską stocznię przed upadłością i jakie warunki muszą być spełnione przez większościowego akcjonariusza Stocznia Gdańsk - Gdańsk Shipyard Group?

- Stocznia Gdańsk jest podmiotem prywatnym i decyzje co do dalszych działań zależą od większościowego akcjonariusza stoczni, któremu według ostatnich informacji brakuje około 180 mln zł. Problem w tym, że dziś realna ocena sytuacji finansowej stoczni jest trudna ze względu na brak sprawozdania finansowego za 2012 r., którego to stocznia pomimo ustawowych terminów nie przedstawiła. Brak środków to niestety nie jedyny problem. Spółka wciąż nie przygotowała profesjonalnego biznes planu, który pokazałby, że zarząd ma pomysł na rentowny biznes dla stoczni. Przedstawiona ministrowi skarbu prezentacja z założeniami do biznes planu została krytycznie oceniona nie tylko przez ARP, ale także przez większościowego właściciela Pana Tarutę. Pomimo że sama prezentacja była kilkukrotnie poprawiana, to nigdy nie stała się ona podstawą do opracowania kompleksowego biznes planu dla stoczni. Po stronie ARP wciąż aktualna jest deklaracja proporcjonalnego dokapitalizowania stoczni. Musi się to jednak odbyć na rynkowych warunkach.

Czy istnieje możliwość kooperacji Stoczni Gdańsk z grupą spółek z branży stoczniowej, skupionej w rękach funduszu MARS, oraz na jakich zasadach?

- Możliwość kooperacji pomiędzy spółkami istnieje i była ona przedmiotem uzgodnień pomiędzy zarządami spółek. Firmy z grupy ARP są otwarte na współpracę. Już teraz w niektórych projektach taka współpraca się odbywa na zasadzie zlecania niektórych prac Stoczni Gdańsk. Jednak, aby mówić o współpracy na większą skalę, niezbędne jest porozumienie dwóch stron oraz ustalenie jej zasad i finansowania, a tego niestety ciągle brakuje.

Jakie znaczenie dla polskiego przemysłu stoczniowego ma tworzenie grupy firm z szeroko pojętej branży stoczniowej?

- Wystarczy poobserwować inne branże i biznesowe trendy. Grupy mają większą przewagę konkurencyjną niż pojedyncze podmioty. ARP angażuje się w przemysł stoczniowy na terenie Pomorza, bo to perspektywiczna branża. Wystarczy wspomnieć zaangażowanie w Nautę, Gryf i Morską Stocznię Remontową oraz niedawne nabycie Energomontażu Północ Gdynia oraz Crist. Polski przemysł stoczniowy również dzięki spółkom z Grupy ARP odbudowuje swoją pozycję. Już teraz polskie stocznie zdobywają kontrakty na budowę najnowocześniejszych statków na świecie, jak gazowce czy Vidar do budowy morskich farm wiatrowych. Planowana rozbudowa naszej marynarki wojennej dodatkowo może stanowić podstawę do dalszej budowy pozycji polskich stoczni na rynku oraz ich rozwoju, a przez to też zwiększania zatrudnienia przez te podmioty. Uważam, że polskie stocznie powinny wziąć jak największy udział w tych projektach, co powinno im zapewnić nie tylko dalszy rozwój, ale także pozwolić na rozwój innowacyjnych rozwiązań i rozszerzenie oferty.

Miejsca

Opinie (21)

  • ten to ma baniak i jakie uszy ;)

    • 0 2

  • P.........e o Chopenie

    Moja żona Graciela mówiła , że peruwiańska dżungla to trudna dżungla a ja powiem , że gdyby polski rząd nic nie robił to by było lepiej!!!Kraj tonie 40% w dół!

    • 2 1

  • pracownicy

    Oczywiście, że inne zakłady z tej branży chętnie zatrudnią pracowników SG - ale przecież w większości tych produkcyjnych, a tak naprawdę dobry spawacz zawsze pracę znajdzie. A co z pozostałymi pracownikami?

    • 0 0

  • Warto czasem poczytać inne książki...

    Chłopcy, którzy pojedynczego dnia w życiu w prawdziwej firmie nie popracowali, bawią się w wielkich biznesmenów strategów.

    ".Jakie znaczenie dla polskiego przemysłu stoczniowego ma tworzenie grupy firm z szeroko pojętej branży stoczniowej?

    - Wystarczy poobserwować inne branże i biznesowe trendy. Grupy mają większą przewagę konkurencyjną niż pojedyncze podmioty. ARP angażuje się w przemysł stoczniowy na terenie Pomorza, bo to perspektywiczna branża..."

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Jacek Kajut

Z wykształcenia inżynier elektryk, zbudował i rozwija jedną z najsilniejszych marek branży...

Najczęściej czytane