• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Możemy zbudować te promy, złożyliśmy ofertę ministrowi - mówi prezes stoczni Crist

Wioletta Kakowska-Mehring
24 czerwca 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Jaki jest powód tego wszystkiego, nie umiem określić, bo nie znam się na polityce. Wiem, jak należy robić statki, wiem, kiedy podjąć decyzję - mówi Ireneusz Ćwirko. Jaki jest powód tego wszystkiego, nie umiem określić, bo nie znam się na polityce. Wiem, jak należy robić statki, wiem, kiedy podjąć decyzję - mówi Ireneusz Ćwirko.

Trzy lata temu w Szczecinie uroczyście położono stępkę pod prom dla PŻB. Niestety budowa nie ruszyła do dziś. O tym, dlaczego w kraju, który ma stocznie i biura projektowe, wciąż nie można zbudować promu, o niewykorzystanym przez rynek wewnętrzny przez państwo potencjalne zakładów z Trójmiasta, a także o nowych możliwościach dla przemysłu stoczniowego, jakie daje budowa farm wiatrowych na Bałtyku, rozmawiamy z Ireneuszem Ćwirko, prezesem zarządu stoczni Crist.


Wiele zakładów mogłoby wziąć udział w tym projekcie. I właśnie z takimi przemyśleniami wybrałem się do ministra, aby zorientować się, czy jesteśmy potrzebni.

Jak to możliwe, że w kraju, który ma wieloletnie doświadczenie stoczniowe, w którym działa wiele zakładów i biur projektowych, tych prywatnych i tych państwowych, nie można od kilku lat zbudować promu?

Ireneusz Ćwirko: - Też się nad tym zastanawiam, ale nie jestem politykiem, jestem inżynierem. Najpierw mówiło się o PŻB, potem PŻM, ostatecznie miała się tym zająć specjalnie powołana do tego spółka - Polskie Promy. Pojawiły się też informacje, że projekt ma realizować duńska firma, która - jak się mówiło - chciała to budować, ale nie w Polsce. Obawiam się, że ostatecznie te promy zostaną zbudowane w Chinach.

Może inaczej się nie da? Mówi się, że w Szczecinie nie uda się ich zbudować

- Ale można w Trójmieście. Na początku czerwca z własnej inicjatywy spotkałem się z ministrem Markiem Gróbarczykiem i przedstawiłem mu konkretną propozycję. My nie narzekamy na brak pracy, ale po pandemii tych zleceń może być mniej. Możemy mieć wolne moce przerobowe. Do tego są tu zakłady, takie jak państwowa Stocznia Gdańsk czy Energomontaż, które w ogóle nie mają co robić. Jest Remontowa, która pewnie też byłaby zainteresowana. Wiele zakładów mogłoby wziąć udział w tym projekcie. I właśnie z takimi przemyśleniami wybrałem się do ministra, aby zorientować się, czy jesteśmy w tym projekcie potrzebni. Zostawiłem ministrowi dokument, w którym opisaliśmy, co trzeba zrobić ze strony zamawiającego, jaką dokumentację, co należy zmienić i zadeklarowaliśmy, że jesteśmy w stanie od momentu otrzymania dokumentacji technicznej zrobić dokumentację roboczą w osiem miesięcy. Tak aby można było rozpocząć palenie blach w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Tylko pytanie, czy o to tak naprawdę powinno chodzić? Czy chodzi o to, żeby było możliwie najtaniej, czy jednak warto postawić na rozruszanie własnej gospodarki?

Tak szybko?

- Tak. Uważamy, że na zbudowanie takiego statku potrzeba mniej więcej 30 miesięcy. Akurat wpisuje się to w plan przekazania pierwszego promu, czyli IV kwartał 2023 roku. Potem co pół roku oddawalibyśmy kolejne. W sumie mówi się o czterech. Oczywiście zakładając, że budowa tych promów jest w ogóle czymś istotnym dla podejmujących decyzje w tej sprawie, bo patrząc na dotychczasowe działania można mieć w tej kwestii wątpliwości. Podczas spotkania z ministrem wyczułem obawy, że w Polsce zbudowanie tych jednostek jest droższe, więc może należałoby postawić na Daleki Wschód, gdzie mają gotowe projekty. Gdzie można jak w markecie wybrać projekt, zamówić i zapłacić. Tylko pytanie, czy o to tak naprawdę powinno chodzić? Czy chodzi o to, żeby było możliwie najtaniej, czy jednak warto postawić na rozruszanie własnej gospodarki? Wyszliśmy naprzeciw z inicjatywą, a teraz czekamy na odpowiedź. Co ważne, te promy dla PŻB muszą powstać, bo wynika to z podpisanych wcześniej przez firmę umów międzynarodowych. Na trasie Świnoujście-Ystad mają pływać promy większe i napędzane LNG. Ciągle mówi się o rozwoju przemysłu stoczniowego, natomiast teraz pojawia się świetna okazja, żeby to zrobić.

Może jednak kwestia pieniędzy jest ważniejsza niż rozwój rodzimej gospodarki?

- Oby nie. A zresztą wbrew pozorom teraz może być więcej tych pieniędzy. Są unijne programy pomocowe, są krajowe środki na utrzymanie miejsc pracy z powodu pandemii. Mówimy o promach. A co z naszą Marynarką Wojenną? Ostatnio zrobiliśmy uprawnienia do budowy okrętów wojennych. Mamy certyfikat. Takie uprawnienia ma też Stocznia Wojenna, Stocznia Nauta, Remontowa Shipbuilding. A potem słyszę, że jakiś statek ma być budowany we Francji.

Tak. Chodzi o patrolowiec dla pograniczników.
Oczywiście niektóre rzeczy wyszły nam lepiej, inne gorzej. Do dziś toczy się w sądzie sprawa w związku z jednym projektem. Pojawiają się problemy, jak w każdym biznesie.

- Ostatnio znów mówiło się o zerwaniu kontraktu na okręt Ratownik. Czegoś tu nie rozumiem. U nas w firmie prywatnej decyzje podejmuje się praktycznie od ręki. Mogę coś zrobić albo nie mogę. Biorę kontrakt albo nie. Niestety tutaj decyzje podejmują urzędnicy, którym się nie spieszy. Tak to nic nie zbudujemy.

W lutym 2016 roku uczestniczyłam w spotkaniu sejmowej komisji gospodarki morskiej, na którym ówczesny wiceminister gospodarki morskiej Paweł Brzezicki przedstawił szacunki na temat wewnętrznego rynku. Według ówczesnych wyliczeń resortu w najbliższych latach Polska miała potrzebować nowych jednostek w kilku obszarach - ok. dziewięciu okrętów (w tym trzy podwodne) dla Marynarki Wojennej, ok. 10 promów pasażerskich, ok. 40 kutrów, a do tego jednostki pomocnicze. Dalej zostały tylko wyliczenia.

- Owszem, wymieniał i miał rację, ale... pana Brzezickiego w ministerstwie już nie ma, a wyliczenia zostały. Jaki jest powód tego wszystkiego, nie umiem określić, bo nie znam się na polityce. Wiem, jak należy robić statki, wiem, kiedy podjąć decyzję. W naszej stoczni przez 30 lat zbudowaliśmy prawie 400 różnego typu statków i obiektów. Oczywiście niektóre rzeczy wyszły nam lepiej, inne gorzej. Do dziś toczy się w sądzie sprawa w związku z jednym projektem. Ostatnio z kolei mieliśmy problem z rozliczeniem promu dla Islandczyków. Pojawiają się problemy, jak w każdym biznesie. Ale funkcjonujemy, spłacamy zobowiązania, ludzie zawsze na czas mają wypłaty. Wiele osób na całym Wybrzeżu z tego żyje. Zainwestowaliśmy i wychowaliśmy kadrę inżynierską. To są młodzi ludzie, między 30 a 45 rokiem życia, świetnie wykształceni, samodzielni. W żadnej stoczni państwowej nie ma takich kadr.
Nie tylko my jesteśmy na rynku. Są inne stocznie, i państwowe, i prywatne. Tak jak przy tej liście Brzezickiego, tu też każdy by skorzystał.

Ostatnio pojawił się inny temat, który wiąże się z dużymi pieniędzmi i zamówieniami, chodzi o energetykę wiatrową na morzu. Czy trójmiejskie firmy mają potencjał, aby uczestniczyć w tych projektach?

- Oczywiście, że mają. Obecnie rozmawiamy z Petrobalticem na temat budowy jack-upa do stawiania farm wiatrowych na morzu. Kończy się ropa i gaz pod Bałtykiem, więc trzeba szukać nowych nisz. I słusznie. Tak ewaluowało wiele firm na świecie. Energia odnawialna to przyszłość. Ona może spowodować, że cała gospodarka mocno się ruszy. Natomiast pytanie zasadnicze - co o tym sądzą politycy? I tu niestety nie umiem powiedzieć. Jedni mówią, że najprościej byłoby wynająć kogoś, podpisać umowę, najlepiej od razu na dostawę prądu, i się tym nie zajmować. Zapłacić i mieć prąd. Jednak z drugiej strony, jeżeli znów mówimy o własnej gospodarce, to warto to zrobić w oparciu o rodzimy potencjał. Jesteśmy jedyną stocznią w Europie, która zrobiła aż trzy jack-upy do stawiania wież wiatrowych na morzu. Mamy doświadczenie, wiemy, jak się do tego zabrać. Gdyby decyzje zapadły, to bylibyśmy gotowi w ciągu trzech lat dostarczyć taką jednostkę na rynek polski. To chyba akurat wpasowuje się w potrzeby, w terminy. A potrzeb jest więcej. Oprócz takiego jack-upa jest również potrzebny statek do przewozu fundamentów, którymi prawdopodobnie będą tzw. monopile.

Taki też jesteście w stanie zbudować?

- Tak, ale nie tylko my jesteśmy na rynku. Są inne stocznie, i państwowe, i prywatne. Tak jak przy tej liście Brzezickiego, tu też każdy by skorzystał.

Czy jest jakieś zainteresowanie naszym lokalnym potencjałem ze strony rządu, bo w budowę farm zaangażowane są przecież firmy państwowe?
Kiedyś zadzwonił do mnie lokalny poseł z pytaniem, co u nas słychać, bo właśnie wybiera się na spotkanie komisji na temat naszej branży. A przecież mógł przyjechać, zobaczyć na własne oczy, aby mieć jakieś wyobrażenie.

- Nie. W tej sprawie rozmawialiśmy, ale z Portem Gdynia i Portem Gdańsk, które są zainteresowane udziałem. Głównie chodzi o tereny pod składowanie elementów do budowy. Dziwię się jednak, że nikt nie mówi o tym, że warto w Polsce produkować i montować elementy farm wiatrowych. Można na licencji, ale tu. Na razie mamy fabrykę w Szczecinie... w upadłości. A szkoda, bo jest rynek, jest potencjał. W  najbliższym czasie budowa farm na Bałtyku będzie największym przedsięwzięcie dotyczącym energetyki odnawialnej w Europie. Sama budowa to nie koniec. Trzeba jeszcze zbudować statki do obsługi. To mogłoby zainteresować kilka polskich stoczni i kilka biur projektowych. Nie byłem nigdy politykiem, nie znam się na tym, ale jeżeli ktoś chce mieć wiedzę na temat branży, na temat statków czy okrętów, to powinien przynajmniej nas wysłuchać. Dowiedzieć się, jaki jest potencjał lokalny. Nie mówiąc już o tym, że powinien poprosić o radę. Kiedyś zadzwonił do mnie lokalny poseł z pytaniem, co u nas słychać, bo właśnie wybiera się na spotkanie komisji na temat naszej branży. A przecież mógł przyjechać, zobaczyć na własne oczy, aby mieć jakieś wyobrażenie. Zapraszaliśmy ministrów, premiera, niestety nikogo tu nie było. My jako stocznia sobie poradzimy, niezależnie od koronawirusa albo od tego, czy nasze propozycje zostaną wysłuchane, czy nie. Dla całego rynku stoczniowego w Polsce lepiej by było, żeby ten głos był jednak lepiej słyszalny.

A jak wygląda ten pandemijny rynek?

- Nie będę ukrywał, że koronawirus trochę namieszał, bo dzisiaj sporo statków pasażerskich stoi. A my robimy na nie w pełni wyposażone sekcje i bloki, więc cześć zleceń wypadła. Branża wycieczkowców na razie może mieć problemy. Moim zdaniem jest to sytuacja przejściowa. To powinno wrócić, tylko żeby ten powrót nie był zbyt odległy, bo wówczas sporo mniejszych firm może mieć kłopoty. My budujemy wyposażone sekcje, ale buduje je również Marine Project czy Stocznia Wisła. Te zakłady pewnie też nie odmówiłyby udziału w zleceniach z rynku wewnętrznego.
Niestety dziś doradcami w tej branży w sektorze państwowym często są ludzie z poprzedniej epoki. Dzisiaj trzeba zrobić i nie dołożyć. Mieć na inwestycje, czyli zarobić.
Zwłaszcza teraz. My sobie poradzimy, bo kiedy jeden statek wycieczkowy się przesunął, to w jego miejsce weszły inne zlecenia i mamy pracę. Podpisaliśmy niedawno umowę na budowę promu elektrycznego dla Finferries, w sierpniu zaczynamy palić blachy. Dalej budujemy wyposażone kadłuby dla norweskiej stoczni Ulstein. Budujemy nieduże, ale luksusowe statki turystyczne pływające po Arktyce. Jeden już przekazaliśmy, drugi wypłynie ze stoczni we wrześniu. Tydzień temu wydaliśmy częściowo wyposażony kablowiec. W tym tygodniu rozmawiamy z klientem, który chce zbudować jack-upa na rynek amerykański. Jednak moce produkcyjne mamy w tej chwili zdecydowanie większe. Dlatego zlecenia z rynku wewnętrznego też nas interesują. Bo tu nie chodzi o życie na bieżąco, ale o inwestycje potrzebne w każdym przemyśle. Banki nie patrzą przychylnie na takie biznesy jak nasz. Przez ostatnie lata spłaciliśmy do banku prawie 60 mln zł z pożyczki na zakup doku. Więcej niż jedna trzecia już jest oddana. Spłacamy też inne drobne inwestycje, które robimy regularnie. Jednak gdy przychodzi do inwestycji rzędu 10 mln euro, to jest problem, żeby znaleźć przychylny bank. I tu też przydałoby się wsparcie państwa. My jesteśmy stocznią prywatną, ale państwo ma też u nas niewielkie udziały, więc tym bardziej powinno być zainteresowane naszym rozwojem.

Na ten moment sobie nie radzi z zakładami, które ma w całości? Dlaczego?
Jeżeli my klientowi podaliśmy cenę X, a on ostatecznie kładł na stół 15 czy 20 proc. mniej, to odmawialiśmy. Wówczas oni szli do państwowych.

- W Europie są stocznie państwowe, jak chociażby francuska CDA. Jednak wszystkie liczące się są prywatne. One mają rację bytu, bo dla nich koszty są istotne. Pamiętam moją rozmowę z dyrektorem finansowym za czasów stoczni im. Komuny Paryskiej. Wówczas stocznia ta budowała samochodowce. Zapytałem go, jak zakończyli rok, a on mi odpowiedział, że dobrze, ale mają 200 mln zł straty. No wiesz, mamy koszty stałe, ceny na rynku jednostek są określone, to się nie da na tym zarobić - powiedział. To po co taka stocznia ma funkcjonować? Żeby ludzie mieli pracę? Dobrze, ale kto ma do tego dopłacać? Ci sami ludzie, tylko z innej kupki. To jest bez sensu. Niestety dziś doradcami w tej branży w sektorze państwowym często są ludzie z poprzedniej epoki. Dzisiaj trzeba zrobić i nie dołożyć. Mieć na inwestycje, czyli zarobić. Wszyscy wszystko wiedzą, ale myślą tylko, jakby tu zrobić, żeby te stocznie były zarządzane przez państwo. A z jakimi efektami, to już nie jest ważne. Niestety nikt nas, ludzi z prywatnego sektora, nie pyta, jak to zrobić. Przez te lata - a w branży jestem od 50 lat, w tym stocznię prowadzę ze wspólnikiem od 30 lat - wypracowaliśmy sobie taki dokument określający koszty. Mamy rozpisany budżet, czyli ile możemy wydać w rozbiciu na poszczególne działy. Mamy analizy, ile co kosztuje. Bez tego trudno mówić o prowadzeniu biznesu. Jeżeli my klientowi podaliśmy cenę X, a on ostatecznie kładł na stół 15 czy 20 proc. mniej, to odmawialiśmy. Wówczas oni szli do państwowych.

Czy liczy pan na jakąś odpowiedź od ministra?

- Złożyliśmy propozycję. Tyle mogliśmy zrobić, a teraz zobaczymy. Zawsze mówimy, że jesteśmy inżynierami, że znamy się na tej robocie, że jesteśmy w stanie wszystko zrobić. To już od rządu zależy, czy będzie chciał z nami rozmawiać.

Miejsca

Opinie (172) 9 zablokowanych

  • Bajdury (3)

    Już takie mis był w latach 60 tych w stoczni. Promy dla Steny budowali 10 lat. Kto miałby to robić prom to nie kawał offshora a pływajacy hotel. Bajki.

    • 36 27

    • Budowa promu żaden problem (2)

      W trójmiejskich firmach zbudowano ich kilkadziesiąt rożnej wielkości w ostatnich 10 latach.
      Piszesz bzdury bo masz wiedzę zasłyszaną od jakiś zdesperowanych byłych stoczniowców którzy 10 lat budowali 1 prom.
      Dziś robi się to znacznie szybciej i znacznie więcej.
      Prezes Crist pokazuje gdzie leży problem. Rządowy program budowy statków i odbudowy potencjału stoczni morskich leży bo prowadzą go nie kompetentni ludzie którzy dodatkowo uważają że wiedzą wszystko lepiej. Niestety dzięki temu nie widzą że prowadzą nie spójną i fatalną politykę gospodarczą względem przemysłu stoczniowego.
      Z jednej strony mówią że będą budowali statki w Polsce z drugiej strony każą podległym sobie prezesom PŻB czy PŻM zamawiać jak najtaniej statki w Chinach zamiast te Chińskie obłożyć 200% cłem. Jak robią to amerykanie w niektórych gałęziach przemysłu chroniąc własnych producentów i miejsca pracy.
      Rząd się ewidentnie wyłożył a totalna opozycja zajęta zabawami w kartonowe napisy i darciem się w sejmie nie zmusi rządu do zmiany polityki. Nie wypunktuje błędów merytorycznie. Posłanka Jachira z posłem Schetyną wolą iść do TVN i przy radości oglądających po raz 358 powiedzieć to samo " pis jest straszny pis jest zły pis ma bardzo ostre kły" , " a Kaczor to zły dyktator ha-ha-ha".
      Dlatego obawiam się że tu się nic nie zmieni. Rząd będzie maił dobre chęci i nieudolnych wykonawców. Totalna opozycje będzie urządzać zabawy i śpiewy oraz krzyki w sejmie.
      A prezes Cristu będzie apelował i budował kolejne statki dla armatorów i partnerów z innych krajów. Za to w TVN-ie będą szczęśliwi że niewiele się zmienia i znowu będzie można zaprosić Nitrasa z Pomaską i jazda będzie na całego a a glądalność wolniej będzie spadała.

      • 4 6

      • Cłoptasiu podkarpacki (1)

        Ty wiesz jakie promy budowano ? JAKI prom tej wielkości zbudowano - podaj nazwę i Stocznię. Żenada nowogrodzka.

        • 6 1

        • Internetowy trollu.

          Rozumiem że twoje horyzonty intelektualne sięgają jedynie tekstów w których jest coś na temat PIS-u i stąd twoja obecność w komentarzach do tego akurat tekstu.
          Gdy zaś teks nic o PIS nie ma to dla ciebie jest nie atrakcyjny i nie wart zainteresowania. Więc poproś kolegów posła Neumanna swojego sponsora i chlebodawcę niech znajdzie ci teksty o promach różnej wielkości zamieszczone na trójmieście było ich kilka w 2020 roku i 2019 też.
          Mam dla ciebie też gratis dobrą wiadomość opresja związana z tym że wszystko kojarzy ci się z PIS jest wyleczalna.
          Z twojego podpisu widzę że kibicujesz panu Trzaskowskiemu tylko napisz jeszcze któremu .
          Temu tęczowemu nowoczesnemu progresywnemu z Warszawy który szczerze nienawidzi opresyjnego kościoła katolickiego zabraniając dzieciom kontaktu z tym jądrem zła. Ten który jest sponsorem wszystkich tęczowych parad i ich organizatorów, który od lat jest uczestnikiem tych zgromadzeń zawsze uśmiechnięty zawsze obecny w pierwszym rzędzie. Propagator karty LGBT, pomysłodawca tramwaju różnorodności i hostelu dla LGBT.
          Czy może za tym z ostatnich dni, Trzaskowski smutny agresywny katolik praktykujący i co niedziela tracący czas w Warszawskich kościołach na bajki o aniołach, gadający jak zacofany pisowiec zachwalający rozdawnictwo pieniędzy przez rząd obiecujący współpracę z Kaczorem dyktatorem i jego rządem.
          Za którym Trzaskiem jesteś ale tak szczerze poproszę.
          Bo nie powiesz mi że Trzaskowski jest jeden bo to by oznaczało że jest ciężko chory na schizofrenię co z drugiej strony tłumaczyło by jego zaniki pamięci i demencje starczą szybko postępującą.

          • 3 6

  • Przecież Morawieckiemu nie chodzi o budowę, tylko o gadanie o niej.

    Nie chodzi o to by złapać króliczka, lecz o to by gonić go. :D

    • 10 1

  • Pffff Crist to porażka

    Jeden wielki wyzysk. Polacy tylko na samozatrudnieniu, ze śmiesznymi stawkami. Połowa pieniędzy i tak nie zostaje w Polsce, a wędruje na wschód, bo większość pracowników to Wietnamczycy, Ukraińcy, Indonezyjczycy. Co lepsze stanowiska obsadzone rodziną i kolegami. Managerowie mają tylko teoretyczną wiedzę, a nie mają pojęcia o faktycznej produkcji. Dobrze tam ma jedynie kadra zarządzająca.

    • 9 8

  • Skoro nie ma prywatnego przewoźnika, to stocznia wisi u klamki rządu i tutaj nic się nie zmieni. (2)

    Wejście na rynek przewoźnika nie jest łatwe, a prób finansowy jest wysoki, ale dopóki tak wielkie gałęzie przemysłu uzależnione będą od fochów ministrów, będą miały pod górkę w stosunku do rywali z naprawdę kapitalistycznych krajów.

    • 46 6

    • Nie prawda.

      Nie rozumiesz tekstu który jest wyżej.
      Prezes Cristu mówi kilkakrotnie poradzimy sobie bez pomocy państwa będzie dużo trudniej ale damy radę bo mamy już dobrą pozycję na rynku i nie ma strachu zlecić budowę Statku do Cristu.
      Tu prywatni przewoźnicy nie mają nic do tego są przecież w UE prywatni przewoźnicy i co to zmienia.
      Tu chodzi o to że rząd po serii błednych decyzji całkowicie wyłożył się na budowie tych statków i całym programu odbudowy przemysłu stoczniowego bo prowadzi fatalną nie spójną politykę. Rząd chce budować w Polsce statki ale państwowi armatorzy zamawiają je w Chinach bo tam taniej bo w ramach tej nie spójnej polityki rząd chce budować w Polsce ale minister podległych mu prezesów firm armatorskich nie rozlicza z ilości zamówień w Polskich stoczniach tylko z wypracowanego zysku. Zatem budują tam gdzie taniej czyli w Chinach.
      Co na to opozycja totalna ma przecież idealny temat na talerzu !!!
      Nie zainteresowana woli krzyczeć rąb...Ć PIS. Woli pogadać o mordach pisowskich albo wydzierać się w sejmie bo do tego to można nić nie wiedzieć i niczego nie umieć.
      Opozycja totalna nie zmusi swoimi działaniami rządu do tego by zaczął coś zmieniać bo woli blokować sejm czy śpiewać piosenki układać napisy z kartonów merytorycznie nie punktuje rządu nawet mając jak na tacy temat na którym rząd się wyłożył. A w TVN zaproszą Marcinkiwicza i Krzemińskiego ci bluzgną na PIS i będzie fajnie a gawiedź będzie zadowolona

      • 1 3

    • polski stoczniowiec zarabia 3x mniej niż zachodni ...

      za to organizacja i ekonomia pracy leży, a prezesura i tak odbiera "te nagrody co nam sie po prostu należały" ...
      wiec bilans kosztów budowy w Polsce czy we Francji się wyrównuje ;)))

      • 8 4

  • sugestia (6)

    do Kacpra Płażyńskiego napiszcie, interweniował w różnych sprawach, to może i w tą się zaangażuje; powodzenia!

    • 99 45

    • (2)

      Myślę, że Cristowi nie po drodze jest z przedsawicielami tej partii politycznej, choćby względu na to, że wielu ich pracowników, to ludzie którzy odeszli i zostało zmuszeni, żeby odejść ze stoczni za czasów Jaworskiego...

      • 19 2

      • Pewnie dobrze myślisz, też wolę inne opcje polityczne, ale (1)

        czy po drodze czy nie po drodze - nie ma to znaczenia, gdy można zyskać szansę na współpracę (póki co jest ten rząd, więc w zasadzie tylko z jego przedstawicielami można prowadzić negocjacje). Szkoda marnować szansę, bo Crist ma wielki potencjał i fajnie by było, gdyby budował te promy.

        • 12 0

        • Wątek polityczny

          Największy dramat w tym widzę że rząd ewidentnie wyłożył się na tej budowie statków i odbudowie przemysłu stoczniowego. Opozycja ma chyba najlepszy temat od 5 lat do ataku merytorycznego i co ????
          I nic . Bo totalna opozycja nie jest zainteresowana takimi tematami Totalna opozycja i jej intelektualiści jedyne co potrafią to mówić o pisowskich mordach i krzyczeć w TVN rąb...Ć PIS. Reszta ich nie interesuje dlatego rząd może tak prowadzić politykę morską opierając ją na ludziach nie kompetentnych którym nie wiele w życiu się udało. Opozycja Totalna nie punktuje rządu merytorycznie więc rząd może nadal nic nie robić i będzie 5 rocznica rozpoczęcia budowy i nic z tego nie wyniknie bo łatwiej jest zrobić pucz zablokować mównicę i drzeć się w sejmie na debatach niż czegoś się dowiedzieć coś zrozumieć jak działać powinno i dlaczego to nie działa. Niestety jak przypadkiem do ministerstwa nie zatrudni się ktoś kto się zna i zmieni całą politykę morską to nic się nie zmieni.
          Rząd chce ale nie umie a opozycja totalna woli się drzeć niż zając się pracą merytoryczną. Dokąd to się nie zmieni to budownictwo morskie będzie wyglądało jak opisuje prezes Cristu.

          • 3 3

    • Kacper to nawet własnej firmy nie potrafił utrzymać pomimo pieniędzy które dostał z UE (1)

      Babcia klozetowa ma większe pojęcie o biznesie

      • 29 6

      • bo tak mialo byc, przeciez on stracil

        • 1 0

    • specjaliści od wszystkiego.... byleby tylko szumu koło siebie narobić.

      • 29 2

  • (4)

    Rozumiem intencje prezesa stoczni Crist, ale próba rozmowy z urzędnikiem tego rządu to akt desperacji. Równie dobrze, mógłby o tym porozmawiać z kosmetyczką albo z fryzjerem.

    W czasach gdy była koniunktura i wszystko przychodziło łatwo, każdy mógł administrować gospodarką i PKB by rosło. W obecnej sytuacji potrzebne są przede wszystkim umiejętności i wiedza, czyli akurat te dwie cechy, których jest największy deficyt tam gdzie powinno być go najmniej, czyli w rządzie pl.

    • 138 28

    • Esencja.

      "Kiedyś zadzwonił do mnie lokalny poseł z pytaniem, co u nas słychać, bo właśnie wybiera się na spotkanie komisji na temat naszej branży. A przecież mógł przyjechać, zobaczyć na własne oczy, aby mieć jakieś wyobrażenie. Zapraszaliśmy ministrów, premiera, niestety nikogo tu nie było."
      To pokazuje istotę problemu. Jest rząd który w telewizji propagandowo opowiada że chciałby budować statki ale nie ma do tego kompetentnych ludzi dlatego budowa tych promów i odbudowy całego sektora gospodarki leży.
      Z drugiej strony jest totalna opozycja ze swoimi wybitnymi intelektualistami jak poseł Nitras, posłanka Pomaska czy Jachira która nie punktuje merytorycznie rządu nie pokazuje błędów bezmyślności braku konsekwencji bo znacznie łatwiej i lepiej sprzedaje się w TVN blokowanie sejmu czy darcie się w trakcie debat. Znacznie łatwiej przychodzi w TVN-ie opowiadać rąb..Ć PIS bo jest zły. A to jest przecież jak na tacy położony temat do ostrej merytorycznej krytyki rządu 3 lata nic się nie dzieje a państwowi armatorzy zamawiają statki w Chinach bo tańsze. A tańsze są dlatego że rząd Chiński dopłaca do statków budowanych w Chinach pieniądze zaoszczędzone na darmowej pracy niewolnikach w łagrach. Tamtym się nie płaci więc można dopłacić do statku.
      Ale po co znacznie łatwiej zaśpiewać piosenkę o złym pisie i pisowskich mordach niż merytorycznie punktować fatalną politykę rządzących. Tylko że w ten sposób PIS rządził będzie jeszcze 20 lat popełniając takie błędy.

      • 2 2

    • Moim zdaniem bardzo dobrze, że tego promu nie budują (2)

      Turystyka zwinęła się w 97%. Przez kilka lat po epidemii będzie słabo. Potem można wrócić do tematu. Strona Line zwalnia grupowo taka koniunktura.
      PKB rosło za PO a miliony Polaków nie stać było na wyjazd wakacyjny. Za PIS mogli wreszcie dzieciakom pokazać polskie morze.

      • 7 30

      • Przewidzieli 3 lata temu epidemię? Wow :-)

        Po co ta propaganda, artykuł jest w miarę merytoryczny,
        Poza tym jest mowa, że myślą o budowie promów w Chinach, więc słaby argument o koniunkturze,
        Przedsiębiorca ma racje - pompujmy pieniądze w gospodarkę przez inwestycje, a nie przez rozdawnictwo

        • 28 0

      • za 500zł to faktycznie mogłeś tylko pokazać ...

        • 16 2

  • Prom..

    Czy spółka Crist SA zbudowałaby prom ? Chciał bym by do tego doszło. Niestety dziś jest zbyt wiele przeszkód : brakuje ludzi umiejących pracować przy budowie statków, nie kadry inżynieryjno-technicznej, nie ma biura konstrukcyjnego, które mogłoby wykonać dokumentację techniczną, nie ma osób które mogłyby opracować projekt tego statku. Dzisiaj gdyby jakaś z polskich firm chciałaby zbudować ten prom to tak jakby z motyką zaatakować słońce. W polskich warunkach jak długo by trwała budowa? Opracowanie projektu i wykonanie dokumentacji ok. 1 rok, Opracowanie technologii budowy statku o. 3-4 miesięcy, badania modelowe ok. 2 miesiące, Zamówienie materiałów , urządzeń, wyposażenia statku trwało by ok. 1,5 roku, budowa kadłuba około 7 miesięcy, wyposażenie statku, próby itd. ok. 9 miesięcy czyli minimalny czas budowy takiego promu ( razem czasem projektowania ) to około 4 lata. Gdyby rzeczywiście zajęto się budową promu od 2017 roku to dziś byłby prawie gotowy. Oczywiście można by zlecić budowę np. holdingowi gdańskiej remontówki leczi w tym przypadku czas budowy by był podobny.

    • 8 3

  • Już raz przyjechaliście się na promach

    Mimo ze wtedy to była porażka to mieliśmy specjalistów teraz wszyscy wyjechali lub są na emeryturze .Teraz nagle przed wyborami komuś ubzdurała się ze można. Proponowałbym wpierw zacząć od rozliczenia tych którzy doprowadzili stocznie , przedsiębiorstw PLO, Odra, Dalmor , Gryf do upadku i zainteresować się kto zagarnął cały ten majątek. To były miliardy złotych.

    • 8 3

  • prl

    wpierw ,musi byc centralny port promowy

    • 3 1

  • PISowska błazenada - czyli nic nowego (1)

    ta informacja powinna być nagłaśniana 9o propozycji budowy promów)

    • 7 4

    • poprzedncy tez nie lepsi.

      • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Zbigniew Canowiecki

Prezes Zarządu „Pracodawców Pomorza”. Jest absolwentem Politechniki Gdańskiej....

Najczęściej czytane