• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sukces w sporcie sukcesem w pracy. Biznesmen z duszą sportowca

Robert Kiewlicz
2 października 2023, godz. 08:00 
Opinie (30)
- Na pewno samo bycie sportowcem to nie wszystko. Potrzebny jest cały zbiór cech, który doprowadzi nas do sukcesu. Sport daje nam podstawy do jego odniesienia - twierdzi Hubert Skotkowski, dyrektor ds. operacyjnych Financial Crime Unit w PwC Polska. - Na pewno samo bycie sportowcem to nie wszystko. Potrzebny jest cały zbiór cech, który doprowadzi nas do sukcesu. Sport daje nam podstawy do jego odniesienia - twierdzi Hubert Skotkowski, dyrektor ds. operacyjnych Financial Crime Unit w PwC Polska.

Czy sportowcy łatwiej osiągają sukces w biznesie? Tak. Często dlatego, że mają lepsze przygotowanie. Od dziecka uczą się systematyczności, realizacji postawionych celów i podnoszenia się po porażkach. O strategiach szachowych, tym, jak w kosza grają bankowcy i dlaczego wysocy tenisiści mają trudniej w sporcie rozmawiamy z Hubertem Skotkowskim, dyrektorem ds. operacyjnych Financial Crime Unit w PwC Polska.



Miał Pan zostać trenerem tenisa. Czy patrząc na mecze Igi Świątek, nie myśli Pan o tym, że mógł mieć udział w podobnym sukcesie?
Wyzwaniem na początku drogi zawodowej dla młodej osoby, będzie znalezienie takiej kombinacji umiejętności, która jednocześnie będzie sprawiała nam radość i którą będziemy chcieli wykorzystywać i rozwijać przez wiele kolejnych lat.

Hubert Skotkowski: - Oczywiście, że tak. Szczególnie, że Iga pochodzi z okolic gdzie obecnie mieszkam. Mam do tego sportu wielki sentyment i na pewno, jak oglądam jej sukcesy, to wizualizuję sobie, co by mogło być, gdyby nie moje przejście na ścieżkę biznesową.

W młodości nie wyobrażałem sobie innego życia dorosłego niż wykonywanie pracy trenera tenisa, który prowadzi bardzo młodych ludzi od początku ich kariery.

Skąd tenis wziął się w Pana życiu?

- To był kompletny przypadek. Jeden z wielu w moim życiu. W szkole mieliśmy wolne, już po wystawieniu ocen końcowych. Moi koledzy wymyślili, że pójdziemy do klubu sportowego i tam spędzimy wolny czas. Trener pożyczył nam kilka rakiet i zaczęliśmy sobie odbijać piłki. Mi tak się to spodobało, że wróciłem na następny dzień. Wielu z mich kolegów ze mną nie wróciło, natomiast ja wróciłem też na trzeci dzień. Po tygodniu trener zapytał, czy nie chcę dołączyć do grupy i tak się zaczęła moja przygoda z tenisem.

Co poszło nie tak?

- W pewnym momencie, blisko matury, stanąłem przed wyborem, co robić dalej w życiu. Dodatkowo w ciągu jednego roku bardzo urosłem - ponad dwadzieścia centymetrów.
Nie ścigamy fizycznie przestępców po ulicach, ale robimy to zza biurka. Zdobywając informacje, porównując je i sprawiając, aby świat finansów był coraz bardziej bezpieczny.

Wzrost zniszczył Pana karierę sportową? Tenisista nie powinien być wysoki?

- Tenis jest sportem asymetrycznym. Kiedy się bardzo szybko rośnie, w krótkim czasie, to obciążony zostaje mocno kręgosłup. Do tego musiałem sobie zestawić dwie rzeczy: co robię w zawodowym tenisie i jakie mam szanse na sukcesy. Szczerze mówiąc, nie było mnie też stać na dobrych trenerów.

Kiedy rozpoczynamy zabawę z tenisem, to koszty są do przełknięcia. Kiedy jednak zaczynamy zrywać naciąg na każdym treningu i ścierasz buty po sześciu miesiącach, to koszty bardzo rosną. Szczególnie kosztowne jest zatrudnienie dobrego trenera. Nie da się tenisa trenować samodzielnie na wyższym poziomie zaawansowania.

- Nasze działania są objęte tajemnicą, ale sukcesów mamy na koncie całkiem sporo. Dlatego też jesteśmy największym zespołem Financial Crime w całej sieci PwC z ponad tysiącem zatrudnionych analityków - mówi Hubert Skotkowski z PwC - Nasze działania są objęte tajemnicą, ale sukcesów mamy na koncie całkiem sporo. Dlatego też jesteśmy największym zespołem Financial Crime w całej sieci PwC z ponad tysiącem zatrudnionych analityków - mówi Hubert Skotkowski z PwC

Wspominał Pan o wielu przypadkach, jakie kierowały Pana życiem. Przypadek też skierował Pana na obecna drogę zawodową?

- W czasie egzaminów na uczelnie wyższe zdawałem oczywiście na Akademię Wychowanie Fizycznego w Warszawie. Byłem przekonany, że bez problemu się dostanę. Tylko, że w tym samym czasie miałem turniej we Włoszech i musiałem egzaminy przełożyć. Zdawałem więc w innym terminie z samymi dziewczynami. Jako młody chłopak trochę dałem się ponieś fantazji, co poskutkowało tym, że na 162 potrzebne do zdania punkty dostałem ich 160. Porażka na egzaminach była dla mnie wręcz niewyobrażalna i nie wiedziałem, co dalej robić. To skierowało mnie na inne tory, a sport przestał być już numerem jeden w moim życiu.

Jakie były Pan pierwsze kroki w biznesie

- To był bank, obsługujący General Motors. Choć znalazłem się w nim także poprzez sport. Kolega ze studiów spytał mnie, czy gram w koszykówkę. Kiedy potwierdziłem, to zaproponował, że umówi mnie na rozmowę rekrutacyjną. Bo w banku nie tylko potrzebowali pracowników, ale też chcieli stworzyć drużynę koszykówki.
W FCU pracują ludzie ponad 30 narodowości i mówimy w ponad 50 językach. Mamy kontakt z innymi jednostkami PwC w Europie i nie tylko. W pracy obsługujemy naszych klientów będących często instytucjami globalnymi.

Chyba nie dostał Pan pracy tylko dlatego, że dobrze grał w kosza?

- Przeszedłem normalny proces rekrutacyjny i miałem kwalifikacje do tej pracy. Oprócz tego przez lata grałem w drużynie banku w różnego rodzaju rozgrywkach. Przez dziesięć lat pracy i osiem awansów trafiłem w końcu do zarządu banku. Tak sport po raz kolejny doprowadził do zmiany w moim życiu.

Czy sport i biznes mają jakieś wspólne cechy? Coś co je łączy?

- Jest wiele wspólnych elementów, które łączą sport i biznes. Najważniejszym jest upór i dążenie do celu. W tenisie, o którym tak wiele dzisiaj mówimy, do momentu kiedy nie przegrasz ostatniej piłki, cały czas jest możliwość wygrania meczu. W biznesie ważne jest, aby nie poddawać się i cały czas dążyć drobnymi krokami do celu. W pracy bywają trudne chwile, a "dusza sportowa" pomaga nam w utrzymaniu kursu.

Do tego wartości i granie fair ważne w sporcie warto transferować do biznesu. W moim życiu zawodowym zasada fair play odgrywa bardzo ważną rolę.

Czy sportowcy sprawdzają się w biznesie? Z każdego sportowca będzie dobry bankowiec czy finansista?

- Na pewno samo bycie sportowcem to nie wszystko. Potrzebny jest cały zbiór cech, który doprowadzi nas do sukcesu. Sport daje nam podstawy do jego odniesienia. Do dzisiaj nie wyobrażam sobie, jak przy wyższym poziomie stresu inaczej "palić" kortyzol niż poprzez sport. Dlatego "uciekam" do niego w wolnym czasie, uczestniczę w turniejach amatorskich, tak aby sport pomagał oczyścić mi głowę po całym tygodniu pracy.
Przed rozpoczęciem gry w szachy nie pamiętam, abym myślał w samych tych kategoriach o biznesie. Dzisiaj, podejmując jakiś strategiczny ruch, uruchamia mi się w głowie automat analizujący, co stanie się jeśli podejmę daną decyzję.

Podobno nałogowo gra Pan w szachy? Wykorzystuje Pan strategie szachowe w pracy zawodowej?

- Gram w szachy szybkie, pięciominutowe. Podczas rozgrywki, w ułamkach sekund trzeba postarać się, aby przewidzieć, co zrobi przeciwnik. Przed rozpoczęciem gry w szachy nie pamiętam, abym myślał w samych tych kategoriach o biznesie. Dzisiaj, podejmując jakiś strategiczny ruch, uruchamia mi się w głowie automat analizujący, co stanie się, jeśli podejmę daną decyzję. Szachy sprawiają dużą frajdę i zaraziłem już nimi moje dzieci.

Rozwija Pan usługi Financial Crime Unit. Brzmi trochę, jak nazwa serialu kryminalnego. Na prawdę tropicie bandytów i zapobiegacie przestępstwom finansowym?

- Na pewno rozwiązujemy łamigłówki. Zapobiegamy nadużyciom finansowym, wyłapujemy zjawiska prania pieniędzy w instytucjach finansowych. Nie ścigamy fizycznie przestępców po ulicach, ale robimy to zza biurka. Zdobywając informacje, porównując je i sprawiając, aby świat finansów był coraz bardziej bezpieczny. Nasze działania są objęte tajemnicą, ale sukcesów mamy na koncie całkiem sporo. Dlatego też jesteśmy największym zespołem Financial Crime w całej sieci PwC z ponad tysiącem zatrudnionych analityków.

Co wyróżnia PwC na rynku. Tym światowym i tym regionalnym?

- Najważniejszym czynnikiem jest wspaniała jakość naszych pracowników. Ponad 80 proc. z nich pochodzi z Trójmiasta i okolic. Do tego doskonała współpraca z uczelniami i promowanie naszych działań w taki sposób, aby młodzi ludzie widzieli w nich sens. Nasza praca pozwala nie tylko budować karierę zawodową, ale poprawia też świat.

Co oznacza dla młodego człowieka rozpoczęcie u was pracy?

- Międzynarodowe środowisko. W FCU pracują ludzie ponad 30 narodowości i mówimy w ponad 50 językach. Mamy kontakt z innymi jednostkami PwC w Europie i nie tylko. W pracy obsługujemy naszych klientów będących często instytucjami globalnymi. To pokazuje, jak bardzo rozwojowa może być to praca dla młodych ludzi.
Jest wiele wspólnych elementów, które łączą sport i biznes. Najważniejszym jest upór i dążenie do celu. W tenisie do momentu, kiedy nie przegrasz ostatniej piłki, cały czas jest możliwość wygrania meczu.

Rynek pracy jest obecnie bardzo dynamiczny. Pracownicy niektórych branż mogą wręcz przebierać w ofertach. Jak w czasach "rynku pracownika" przyciągnąć do siebie tych najlepszych i jak ich zatrzymać?

- Staramy się dbać o pracowników i jeszcze bardziej wzmocnić naszą więź nimi. Utworzyliśmy niedawno, w ramach zespołu Financial Crime Unit nowe stanowisko - Employee Engagement. Osoba na tym stanowisku ma sprawić, poprzez różnorodne działania, że pracownicy jeszcze bardziej zintegrują i zwiążą się z firmą. Osobnym stanowiskiem jest Career Counselor, który pomaga naszym pracownikom znaleźć odpowiednie miejsce wewnątrz naszej organizacji i zaplanować kolejne kroki kariery zawodowej.

Robimy dużo, aby wywnętrz ludzie bardziej utożsamiali się z firmą i czuli, że odpowiedź na ich progresję zawodową jest wewnątrz firmy.

PwC należy do tzw. Wielkiej Czwórki (red. cztery największe firmy, zajmujące się audytem finansowym przedsiębiorstw). Czy będąc jedną z "wielkich", można być też firmą lokalną?

- Czujemy się też firmą lokalną i bardzo dużo staramy się robić dla lokalnej społeczności. Wspomniałem już wcześniej o naszej ścisłej współpracy z lokalnymi uczelniami. Jednak współpracujemy też z licznymi fundacjami. Robimy wiele akcji z obszaru CSR.

Nasi pracownicy są mentorami dla liderów przedsiębiorstw społecznych, udzielą korepetycji z języka angielskiego, a w ramach programu "Biznes kontra smog" edukują na temat ważnej roli jakości powietrza. Staramy się być aktywni w społeczności lokalnej, bo nasi pracownicy po pracy powinni czuć, że ich firma jest zaangażowana w pracę na rzecz lokalnej społeczności.

Podsumowując: co powiedziałby Pan młodej osobie, świeżo po studiach, jak budować ścieżkę kariery, aby ten sukces odnieść. Co powinniśmy zrobić, aby to nam się opłaciło?

- Przede wszystkim powinniśmy zrozumieć, na jakich kompetencjach chcemy budować swoją karierę. Dużym wyzwaniem na początku drogi zawodowej dla młodej osoby będzie znalezienie takiej kombinacji umiejętności, która jednocześnie będzie sprawiała nam radość i którą będziemy chcieli wykorzystywać i rozwijać przez wiele kolejnych lat. Warto próbować i warto jej szukać, bo to pomoże nam odnieść sukces i mieć radość z pracy.

Miejsca

  • PwC Gdańsk, al. Grunwaldzka 472

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (30)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Sławomir Kądziela

Od 2008 roku związany z rozwojem usług inżynierskich, serwisowych i informatycznych SESCOM SA...

Najczęściej czytane