• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wirus zmienia biznes. Nie panikować, zabrać się do pracy

Robert Kiewlicz
10 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
- Pandemia nauczyła nas jednego: nie panikować - twierdzą Justyna i Krzysztof Ilniccy, właściciele cukierni UMAM.

- Pandemia nauczyła nas jednego: nie panikować - twierdzą Justyna i Krzysztof Ilniccy, właściciele cukierni UMAM.

Pandemia, kolejne obostrzenia i niepewność co do przyszłości wystraszyły wielu przedsiębiorców. Większość z nich postanowiło jednak walczyć o swoje firmy. UMAM jako pierwsza firma na Pomorzu i jedna z pierwszych w Polsce stworzyła w jedynie 24 godziny cukiernię internetową, która pozwoliła przetrwać im początkowy okres pandemii. W kolejnym odcinku cyklu "Wirus zmienia biznes" rozmawiamy z  Justyną i Krzysztofem Ilnickimi, właścicielami cukierni UMAM. W poprzednim odcinku o wpływie pandemii na firmę opowiadali Michał Seredziński i Darek Plizga z firmy Baltrade. Już za tydzień spotkanie z Krzysztofem Wiśniewskim, współwłaścicielem firmy Lamirex zarządzającej siecią salonów z bielizną i akcesoriami erotycznymi pod nazwą Venus.



- W pierwszej chwili poczuliśmy rozpacz i strach przed tym, co będzie z naszą firmą. Nasze oszczędności nie były tak duże, aby pozwoliły nam na przetrwanie najgorszego okresu bez prowadzenia działalności. Całkowite zamknięcie biznesu zupełnie nie wchodziło w grę - wspomina Justyna Ilnicka.

Zamknięcie firmy nie wchodzi w grę



Jednak już na samym początku UMAM zamknął jeden ze swoich punktów w Gdańsku, gdyż sprzedaż spadła w nim o ponad 90 proc. Kolejnym krokiem było zamknięcie głównej kawiarni we Wrzeszczu, która jest także częścią produkcji. Firma całkowicie zamknięta była jednak tylko przez... dwa dni.

- Wszystko po to, aby poukładać sobie wszystko w głowie i opracować strategię działania - dodaje Justyna Ilnicka. - Z drugiej strony nie wyobrażam sobie siedzieć w domu, kiedy ciążą na nas zobowiązania kredytowe. Niepojęte jest dla mnie w takiej sytuacji nie próbować ratować firmy.
- Przede wszystkim musieliśmy ochłonąć - dodaje Krzysztof Ilnicki. - Zrobiliśmy też natychmiast zebranie z naszymi pracownikami. I chyba większość z nich miała już przed oczami wizję utraty pracy. Jenak nic takiego się nie stało. Wszyscy zostali z nami do dzisiaj.
Jak twierdzi Krzysztof Ilnicki, gdyby podjął się zamknięcia firmy na dłużej, to ludzie mogliby o nich po prostu zapomnieć.

Nowa strategia na trudny czas



Firma wprowadziła plany oszczędnościowe i udało jej się skorzystać ze wszystkich możliwych środków pomocowych, jakie były wówczas dostępne. Zaczęto także myśleć o nowej strategii dostosowanej do trudnych warunków. Najprostszym pomysłem było zorganizowanie dowozów do klientów.

Krzysztof Ilnicki i Justyna Ilnicka, właściciele cukierni UMAM Krzysztof Ilnicki i Justyna Ilnicka, właściciele cukierni UMAM

Wcześniej firma wzbraniała się przed takim rozwiązaniem. Jej produkty są po prostu często trudne w transporcie. Bardzo szybko trzeba było opracować sposób dostarczania często delikatnych produktów w nienaruszonej formie.

- Wcześniej byliśmy zbyt małą firmą, aby stworzyć kolejny etat kierowcy. Kiedy przyszła pandemia, nie mieliśmy innego wyjścia. Środki musiały się znaleźć - wyjaśnia Ilnicka. - Produkcja była mniejsza, więc udało nam się oddelegować do tego pracowników, sami też zajęliśmy się dostarczaniem. Pojawił się dodatkowy problem. Żeby dowozić produkty, musieliśmy je jakoś sprzedać, a nie mieliśmy sklepu internetowego. Pierwsze realizowane przez nas zamówienia były składane jeszcze przed ogłoszeniem pandemii.

Sklep internetowy w 24 godziny



Sklep internetowy UMAM powstał w ciągu jednego weekendu. Zamówienia można było składać z jednodniowym wyprzedzeniem. Firma nie była początkowo przygotowana, aby sprzedawać i dostarczać w krótszym czasie. Płatności były pobierane "z góry". Tak, aby ograniczyć do minimum kontakt dostawcy z klientem. Firma ograniczyła też swoje dostawy tylko do obszaru Gdańska. Jednak bardzo szybko zaczęły napływać zapytania z Sopotu i Gdyni, a nawet z Tczewa.

- Później otrzymywaliśmy zapytania nawet ze Szczecina i zdarzały się transakcje, gdzie koszty transportu przekraczały koszt samego towaru - dodaje Ilnicka. - Było to o tyle fascynujące, że przecież klient świadomie wybierał nasz produkt.
- Początkowo myśleliśmy, że duże zainteresowanie jest spowodowane moim uczestnictwem jako juror w programie Bake Off - Ale ciacho! Cały pomysł marketingowy polegał bowiem na tym, że to juror programu dowiezie ci ciastko. Okazało się, że nie jestem jednak w stanie pracować po kilkanaście dni pod rząd. Zastąpił mnie inny z pracowników. Przygotowani byliśmy na niezadowolenie ze strony klientów. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Okazało się, że nie chodziło o mnie, tylko o nasze ciastka.
Cała akcja zbiegła się też z okresem wielkanocnym, co spowodowało, że firma sprzedała dzięki dowozom więcej niż w okresie przed pandemią. Zamówień wielkanocnych było o 40 proc. więcej.

- Każde moje spotkanie z klientem kończyło się prośbą, aby wystawił on opinię na Google lub Tripadvisor. Ten ostatni chciał nas nawet zablokować, ponieważ podczas pandemii otrzymaliśmy więcej opinii niż przez cały ubiegły rok - dodaje Ilnicki.

Każdy dawał z siebie wszystko



- Kiedy porównywaliśmy wyniki finansowe rok do roku, to kwiecień 2020 był rzeczywiście dramatyczny. Zanotowaliśmy spadek obrotu o 52 proc. Jednak pozostałe obroty były w większości zrobione na dowozach - wspomina Krzysztof Ilnicki.
- Pracowaliśmy jednak na 150 proc. Kiedy wiele osób kryło się w domach, my dawaliśmy z siebie wszystko - dodaje Ilnicka. - Patrzyliśmy na firmę jako całość. Przecież zatrudniamy 20 osób i każdy z pracowników dawał z siebie wszystko. Nie mogliśmy sobie pozwolić, aby ciastka dotarły do klienta mniej ozdobione. Pracowaliśmy wspólnie na naszą małą wyspę UMAM Hemara i to było piękne.

Pierwsza cukiernia online



Na Zachodzie cukiernie online funkcjonują już od dawna. W  Polsce jest z tym gorzej, a na Pomorzu nie ma w ogóle tego typu firm. UMAM zaczął się do tego przygotowywać i planuje premierę nowego typu usług na przyszły tok.

- Przed pandemią zastanawialiśmy się, czy klient w Polsce dojrzał już do tego, aby kupować towary spożywcze online. Jednak nawet Biedronki zaczęły w czasie pandemii wysyłać klientom zakupy i to klientom nie tylko młodym. Musimy przyznać, że sami otrzymywaliśmy zamówienia w dużej mierze od klientów bardziej dojrzałych - opowiada Ilnicki. - Pamiętam jedną z dostaw - właśnie do jednej z naszych starszych klientek. Kiedy pani zobaczyła mnie w drzwiach, rozpostarła szeroko ręce i chciała mnie odruchowo uścisnąć. Musiałem jednak ją przeprosić i zrezygnować z uścisków i zaproszenia na herbatę. Po pierwsze: obostrzenia, po drugie: przed domem czekał na mnie cały samochód ciastek.

Przedsiębiorca musi być optymistą



Jak przyznają Ilniccy, przetrwanie pierwszych tygodni pandemii i dostosowanie się do trudnych warunków wymagało od nich dużej determinacji.

- W morowym nastroju robiliśmy sesje zdjęciowe na pełnym uśmiechu. To był też czas, kiedy zmniejszyła się liczba ludzi na produkcji, co stworzyło mi miejsce na nowe próby, doświadczenia - wspomina Ilnicki. - Zamiast histeryzować w domu przyjeżdżałem do zakładu i przez cztery godziny robiłem ciasto francuskie laminowane. Sprawdzałem nowe pomysły, kalkulacje, a w międzyczasie prowadziliśmy też mniejszą produkcję, tak aby cały czas nasza witryna była pełna i by móc dowieźć świeże produkty do klientów.
- Moim zdaniem trzeba działać i trzeba rozmawiać z innymi firmami, dostawcami i instytucjami. Jako przedsiębiorca muszę brać odpowiedzialność za firmę. To może nas uchronić przed trudnymi sytuacjami, jakie jeszcze mogą się wydarzyć - podkreśla Justyna Ilnicka. - Pandemia nauczyła nas jednego: nie panikować.
- Będąc przedsiębiorcą, trzeba być optymistą, inaczej nie prowadziłbym tego biznesu - dodaje Ilnicki. - Pandemia pokazała, że są takie momenty w życiu firmy, że trzeba wspólnie stanąć przy stole produkcyjnym czy wsiąść za kierownicę samochodu dostawczego. Zacząć robić rzeczy, których wcześniej nie robiliśmy. To jest ważne, bo w takiej sytuacji walczymy nie tylko o swoje własne konto bankowe, ale często o przyszłość wielu innych osób, które razem z nami pracowały na tę firmę.

Miejsca

Opinie (63)

  • Co jest prawdziwe? (1)

    "- Przede wszystkim musieliśmy ochłonąć - dodaje Krzysztof Ilnicki. - Zrobiliśmy też natychmiast zebranie z naszymi pracownikami. I chyba większość z nich miała już przed oczami wizję utraty pracy. Jenak nic takiego się nie stało. Wszyscy zostali z nami do dzisiaj." - wydaje mi się że jednak były zwolnienia w Państwa firmie, gdyż z kilkuosobowej ekipy pracującej na kawiarni, w tamtym okresie spotykałem jedną i tą samą osobę. Jestem Waszym stałym klientem, przychodzę kilka razy w tygodniu po kawę. Coś mi tu nie pasuje...

    • 6 1

    • A w ilu placówkach widzi Pan ciągle jedną i tę sama osobę ?

      A kto pracuje przy wytwarzaniu ciastek ?
      Patrz mój komentarz poniżej do ,,Dziwny artykuł..."

      • 0 0

  • Dziwny artykuł... (1)

    Jako jedna ze stałych klientek, można powiedzieć, że od początku działalności mogę stwierdzić, że rotacja pracowników jest bardzo duża. Podczas okresu, w którym piszecie, że wszyscy z Wami zostali - chyba zapomnieliście napisać o tym, ile osób miało wtedy u Was pracę. Przychodząc po ciastka prawie zawsze widziałam tylko jedną osobę za ladą. Nie wiem ile jest prawdy w tym, co Państwo piszecie. Darzę tę firmę ogromną sympatią ze względu na ciastka, ale jeżeli rzeczywiście pracowała tam jedna osoba, straciliście w moich oczach bardzo. Co z innymi osobami? Przykro się czyta coś, co się okazuje nieprawdą.

    • 4 1

    • Jak mogła pracować jedna osoba, skoro tam jest także wytwórnia ?

      Ja bywałam tam ok.raz na 2 miesiące i zawsze, gdy byłam, za ladą były dwie osoby. Poza tym każda firma może przyjąć uczniów. A cukiernia ma niejedną placówkę, więc czy Pani uważa, że jedna osoba jednocześnie obsługiwała kilka placówek? Przepraszam, ale brak tzw.pomyślunku i wyobraźni.

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Piotr Maria Śliwicki

Od 1991 był prezesem Grupy Ergo Hestia, odszedł ze stanowiska pod koniec 2022 roku. Kierował dwoma towarzystwami ubezpieczeniowymi Grupy - Sopockim Towarzystwem Ubezpieczeń Ergo Hestia SA i Sopockim Towarzystwem Ubezpieczeń na Życie Ergo Hestia SA, wyróżnionymi wieloma prestiżowymi nagrodami, m.in. Godłem „Teraz Polska” i „Nagrodą Gospodarczą Prezydenta RP”. Za zbudowanie od podstaw Grupy Ergo Hestia otrzymał tytuł \"Człowieka dziesięciolecia polskich ubezpieczeń\", a...

Najczęściej czytane