• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Manager na falach Bałtyku. Intel lubi ludzi z pasją

Robert Kiewlicz
28 sierpnia 2023, godz. 08:00 
Opinie (129)
-  Zależało mi na tym, aby znaleźć firmę, w której będę mógł tworzyć coś, co naprawdę pozytywnie wpływa na świat. Myślę, że Intel jest właśnie taką firmą - twierdzi Mieszko Max Dropiński. -  Zależało mi na tym, aby znaleźć firmę, w której będę mógł tworzyć coś, co naprawdę pozytywnie wpływa na świat. Myślę, że Intel jest właśnie taką firmą - twierdzi Mieszko Max Dropiński.

Nie samą pracą człowiek żyje. Nawet pochłonięty zmienianiem technologicznego świata inżynier musi kiedyś odetchnąć. O tym, jak pogodzić pracę w wielkiej międzynarodowej firmie z życiem prywatnym, opowiada Mieszko Max Dropiński, zawodowo manager w Intelu, budujący polską Dolinę Krzemową i cyfrową, ambasador różnorodności, a prywatnie człowiek pełen pasji, który łapie fale na kitesurfingu. To pierwsza odsłona cyklu rozmów z trójmiejskimi managerami. Kolejna już wkrótce.



Pasje, hobby pozwalają nam odetchnąć od codzienności, także od pracy. Panu też?
Intel jest firmą globalną, ale każdy z oddziałów ma swoją własną niepowtarzalną kulturę i czerpie z różnorodności. Wpisuje się w ona w firmę globalną, jednak ma silnie lokalny charakter i powiązania z lokalną społecznością.

Mieszko Max Dropiński: - Wszystko to kwestia właściwego balansu - pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Tym, co mi daje największą satysfakcję, są trzy rzeczy: po pierwsze dbanie o rodzinę i swoich najbliższych; po drugie poświęcanie czasu na pracę, która daje spełnienie i jest pasją samą w sobie - wtedy staje się naprawdę przyjemnością; i w końcu po trzecie - rozwijanie dodatkowych pasji poza pracą zawodową. Takie przełączanie trybów pozwala się zregenerować, daje zastrzyk pozytywnej energii do działania i podnosi efektywność. Synergia tych trzech obszarów jest dla mnie bardzo ważna po to, aby maksymalnie się realizować i mieć z tego życia jak największą satysfakcję.

Co Panu pozwala złapać oddech, zresetować się?

- Dla mnie tą pasją pozwalającą odetchnąć jest kitesurfing, surfuję od dobrych kilku lat i nieustannie dodaje mi to mnóstwo energii. To jest szczególny dla mnie sport, tym bardziej że w Trójmieście mamy do niego idealne zaplecze i warunki. Kitesurfing pozwala spędzić czas aktywnie, nad wodą, i korzystać z uroków naszego wybrzeża. Wyjątkowym widokiem jest zachód słońca w Rewie widziany z perspektywy wody - to dla mnie niemal ikoniczny obraz.

- Sport daje mi determinację i świadomość, że małymi krokami osiąga się wysokie cele - twierdzi Mieszko Max Dropiński. - Sport daje mi determinację i świadomość, że małymi krokami osiąga się wysokie cele - twierdzi Mieszko Max Dropiński.

Istotnie, w Trójmieście nie mamy pogody jak na południu Europy, ale przez kilka letnich miesięcy można z przyjemnością uprawiać tę dyscyplinę, a są nawet tacy entuzjaści, którzy łapią fale przez cały rok - nawet w zimie. Sam Półwysep Helski oraz Zatoka Gdańska i Pucka są bardzo atrakcyjnymi akwenami do kitesurfingu ze względu na dobrą infrastrukturę, odpowiedni wiatr czy głębokość Zatoki, która przyciąga surferów z Niemiec i Czech. Często powtarzam moim znajomym z innych regionów, że osoby, które mają hobby związane z morzem, znajdą u nas bardzo dobre miejsce, aby je rozwijać, a jednocześnie są w stanie uzyskać naprawdę atrakcyjne zatrudnienie. Mamy bardzo dużo firm technologicznych, które pozwalają swoim pracownikom na rozwijanie pasji w pracy, jak i poza nią.
Mamy ponad 20 grup pasjonatów, których aktywnie wspieramy jako firma. Dofinansowujemy kursy, szkolenia czy wynajem sprzętu. Mamy grupy zajmujące się sky divingiem, wyścigami samochodowymi czy kitesurfingiem.

Jakieś sukcesy?

- Nie startuję w zawodach. Uprawiam ten sport całkowicie amatorsko. Mogę się jednak pochwalić, że wychodzą mi całkiem niezłe skoki i triki. Poczucie, jakie daje nawet kilkunastosekundowy lot w powietrzu, jest niesamowite.

Praca w korporacji wiąże się często z wieloma obowiązkami i brakiem czasu - znajduje Pan czas, by zajmować się przyjemnościami?

- To jest jedna z tych rzeczy, którą cenię w Intelu - duża elastyczność w podejściu do pracy. W Gdańsku "dotykamy" wszystkich technologii tworzonych przez Intela, które są wykorzystywane przez prawie każdą osobę na świecie i które ulepszają codzienne życie nas wszystkich. Wyobraźmy sobie - jeśli ktoś korzysta z laptopa z procesorem Intela, to z dużym prawdopodobieństwem kod do niego był tworzony w Gdańsku, a już niedługo nasze procesory będą produkowane w zakładzie pod Wrocławiem.

W Gdańsku nie tylko można pracować nad technologiami przyszłości, ale można to robić w sposób elastyczny i - dzięki dużej liczbie projektów - łatwo zmieniać swoją ścieżkę zawodową. Jeśli chodzi o łączenie pracy z życiem osobistym, to także jesteśmy bardzo elastyczni. Zatrudniamy ludzi z rożnymi pasjami, potrzebami, stylami życia czy preferencjami. Dlatego też naszym pracownikom dajemy swobodę w zakresie doboru godzin czy formy pracy. Dla przykładu, jeśli ktoś chce pracować z domu, z biura czy latem z przyczepy kempingowej na Półwyspie Helskim, kiedy są dobre warunki dla kitesurferów, to może sobie wybrać dowolne miejsce.
Współczesny inżynier czy inżynierka potrzebują trochę więcej wiedzy z zakresu humanistyki. Po to, aby rozumieć, jakie są potrzeby ludzi i móc tworzyć technologie coraz bliższe ludziom i spełniające ich ewoluujące potrzeby.

Tak Pan pracuje? Z przyczepy nad morzem?

- Z przyczepy akurat nie. Śledzę natomiast dokładnie prognozę wiatrową. Dla kitesurfingu musi być naprawdę dobre okienko pogodowe. Wiatr nie może być ani za mocny, ani za słaby. Jeśli widzę, że za kilka dni będę miał dobrą pogodę, to staram się tak ułożyć swoją pracę i spotkania, aby móc pojechać do Rewy czy na Półwysep Helski i trochę czasu spędzić na wodzie.

Czy pasje mają pozytywny wpływ na Pana życie zawodowe? Czy wykorzystuje Pan w jakikolwiek sposób w pracy wiedzę zdobytą poza pracą?

- Z pewnością sport daje mi determinację i świadomość, że małymi krokami osiąga się wysokie cele. Kiedy zaczynałem przygodę z kitesurfingiem, wpadałem do wody za każdym razem. Musiałem spędzić sporo godzin, żeby zacząć robić to w sposób właściwy - i podobnie jest w życiu zawodowym. Pierwsze próby nie zawsze kończą się sukcesem, ale jeśli jesteśmy cierpliwi i budujemy krok po kroku nasze doświadczenie, to po jakimś czasie możemy się wyspecjalizować i działać w sposób sprawny oraz efektywny.

Jak znalazł się Pan w Intelu?

- Wcześniej pracowałem w innej trójmiejskiej firmie, która zajmowała się rozwiązaniami łączności dla wojska o międzynarodowym zasięgu, ale nie na tak globalną skalę jak Intel. Zawsze chciałem się rozwijać i pracować nad technologiami, które rzeczywiście będą miały wpływ na cały świat. Drugą sprawą była praca nad technologiami, które ulepszają codzienne życie ludzi w skali makro. Zależało mi na tym, aby znaleźć firmę, w której będę mógł tworzyć coś, co naprawdę pozytywnie wpływa na świat. Myślę, że Intel jest właśnie taką firmą. Pracuję tu już 8 lat.
Praca w korporacjach nad produktami, które są wykorzystywane na całym świecie, daje satysfakcję i na pewno nie jest pracą, w której jest się nic nieznaczącym trybikiem.

Co daje praca w dużej, międzynarodowej firmie? Czym się wyróżnia? Czy praca w korporacji jest dla wszystkich?

- Praca w korporacji takiej jak Intel daje poczucie, że ma się wpływ na to, jakie technologie są używane przez miliony, a może nawet miliardy ludzi. Przy pracy w mniejszych firmach bardzo rzadko się to zdarza. Pracując w Intelu, można tworzyć coś, co będzie działało w telefonie czy komputerze prawie każdego człowieka na świecie. Wpływ i skala działania są niesamowite.

Drugą rzeczą jest możliwość pracy i nawiązania przyjaźni z ludźmi z całego świata. Możemy poznać osoby z różnych kultur, z innych regionów, z zupełnie innym doświadczeniem. W Gdańsku mamy pracowników z najdalszych zakątków globu, na przykład eksperta, który przeniósł się do nas aż z Nowej Zelandii i pracuje u nas już 7 lat. Różnorodność perspektyw daje potencjał do innowacji, wzbogaca codzienną percepcję.

Czy jest to praca dla każdego? Wracając do wspomnianej różnorodności i widząc, jak wiele osób u nas pracuje, to myślę, że tak. Jest to miejsce, w którym każdy może znaleźć satysfakcję.

Niewiele osób buduje w sobie świadomość preferencji i tego, co jest źródłem osobistej satysfakcji. Przez to mogą trafić do miejsc, które nie bardzo ich interesują i mogą stanowić źródło frustracji. Jeśli zaczniemy na poważnie szukać rzeczonego źródła satysfakcji, to jest to prosta droga do odnalezienia zajęcia dającego radość, a nie trwania w miejscu z przymusu.
Niewiele osób buduje w sobie świadomość preferencji i tego, co jest źródłem osobistej satysfakcji. Przez to mogą trafić do miejsc, które nie bardzo ich interesują i mogą stanowić źródło frustracji.

Często można usłyszeć opinię, że pracownik korporacji to jedynie trybik. Czy rzeczywiście tak jest?

- Mocno lokalnym aspektem takiego poglądu jest to, że po przemianach ustrojowych, w latach 90. XX w., firmy inwestujące w Polsce robiły to w dużej mierze z powodu niskich kosztów pracy. W konsekwencji do Polski trafiały zajęcia proste, wymagające dużej liczby prac manualnych. Miały one mały wpływ na finalny produkt. Od tego czasu zmieniło się niemal wszystko. Teraz firmy inwestujące w Polsce przekazują lokalnym oddziałom coraz bardziej strategiczne prace. Przykładem jest ogłoszenie przez Intel inwestycji w zakład pod Wrocławiem.

Pierwsze biuro Intela w Polsce powstało w 1993 r. w Warszawie - było to biuro sprzedaży. W 1999 r. działalność rozpoczęła jednostka badawczo-rozwojowa w Gdańsku, która tworzyła już myśl techniczną, a obecnie planujemy jeszcze bardziej krytyczny etap naszej działalności, czyli wytwarzanie chipów.

W miarę upływu czasu coraz bardziej interesujące i wymagające projekty są przekazywane przez firmy do Polski i odbywa się tu coraz bardziej znacząca i zaawansowana technologicznie praca. Praca w korporacjach nad produktami, które są wykorzystywane na całym świecie, daje satysfakcję i na pewno nie jest pracą, w której jest się nic nieznaczącym trybikiem.

W jaki sposób pracownicy Intela w Gdańsku zmieniają świat?

- Pracują między innymi nad technologiami chmur obliczeniowych, które umożliwiają hosting naszych plików w sieci czy zasilają wszystkie największe serwisy społecznościowe. W Gdańsku pracuje grupa kilkuset osób, których pomysły są bezpośrednio wykorzystywane przez firmy z obszaru mediów społecznościowych. To między innymi dzięki nim te usługi działają. Każdy, kto ma laptop z procesorem Intela w środku, "korzysta" też z pracy naszych inżynierów. Jak wspominałem wcześniej, w oprogramowaniu na pewno jest kod napisany w Gdańsku.

Coraz większy wpływ mamy też w zakresie sztucznej inteligencji. W Gdańsku tworzymy oprogramowanie, które nazywa się OpenVINO i służy do demokratyzacji sztucznej inteligencji. AI jest rozwijana już od 30 lat. Jednak dopiero przez ostatnie 5 zyskuje na znaczeniu. Jest to dziedzina ekstremalnie trudna i trzeba ogromnej wiedzy, aby jej używać. Nasza strategia polega na tym, że tworzymy rozwiązania ułatwiające finalne sposoby użytkowania sztucznej inteligencji. Platforma OpenVINO jest darmowa i dzięki niej każdy na własnym komputerze może stworzyć własne rozwiązanie oparte na AI.
Praca w korporacji takiej jak Intel daje poczucie, że ma się wpływ na to, jakie technologie są używane przez miliony, a może nawet miliardy ludzi. Przy pracy w mniejszych firmach bardzo rzadko się to zdarza.

Przykładem jest zwycięzca naszego konkursu Intel AI4Youth - Maksymilian Paczyński. Jego oprogramowanie pomaga sprawdzać, czy patrzący na kamerkę dowolnego urządzenia zamyka oczy. Dzięki temu można rozpoznać, czy kierowca nie przysypia i w razie potrzeby uruchomić alarm. Maksymilian zrobił to z wykorzystaniem naszego oprogramowania, na domowym komputerze, mając 17 lat i uczęszczając do szkoły średniej.

Jacy są współcześni inżynierowie? Jakie cechy powinni posiadać, aby odnieść sukces?

- Wymagania wobec inżynierów bardzo się zmieniły, dlatego że technologie tworzone 20-30 lat temu nie były tak masowo wykorzystywane. Przydatne w przemyśle czy innych bardziej złożonych systemach nie dotykały życia prawie każdego człowieka. Teraz technologie, będąc bliżej ludzi, muszą bardziej odpowiadać naszym potrzebom. Współczesny inżynier czy inżynierka potrzebują trochę więcej wiedzy z zakresu humanistyki. Po to, aby rozumieć, jakie są potrzeby ludzi i móc tworzyć technologie coraz bliższe ludziom i spełniające ich ewoluujące potrzeby.

Czy firma międzynarodowa, z centralą daleko od Polski, może być też lokalna?

- Oczywiście, szczególnie teraz, kiedy postępuje proces regionalizacji i zwiększenia autonomii regionów. Struktury lokalne mają coraz większy wpływ na działalność całej firmy i mogą tworzyć też własną kulturę. Intel w Gdańsku akceleruje bardzo liczne grupy pasjonatów. Mamy ponad 20 grup pasjonatów, których aktywnie wspieramy jako firma. Dofinansowujemy kursy, szkolenia czy wynajem sprzętu. Mamy grupy zajmujące się sky divingiem, wyścigami samochodowymi czy kitesurfingiem.

To jest bardzo unikalne. Są to zupełnie inne grupy niż w pozostałych oddziałach Intela na świecie. Wytworzyliśmy lokalną kulturę aktywnych, pełnych pasji pracowników, którzy elastycznie łączą pracę nad najnowocześniejszymi technologiami z własnymi zainteresowaniami osadzonymi regionalnie, powiązanymi z lokalnymi społecznościami.

Od otwarcia pierwszego oddziału Intela w Polsce, w 1993 r., minęło już 30 lat. Można o was powiedzieć, że jesteście już "stąd"?

- Intel jest firmą globalną, ale każdy z oddziałów ma swoją własną niepowtarzalną kulturę i czerpie z różnorodności. Wpisuje się w ona w firmę globalną, jednak ma silnie lokalny charakter i powiązania z lokalną społecznością. Jest ważna dla miejsca, w którym funkcjonuje i stara się wnosić wiele od siebie. Można powiedzieć, że zadomowiliśmy się tutaj i wszystko wskazuje na to, że będziemy się rozwijać - w najbliższych latach planujemy zatrudnienie 2 tys. osób w naszym zakładzie pod Wrocławiem.

Miejsca

  • Intel Gdańsk, Juliusza Słowackiego 173

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (129)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Sławomir Kalicki

Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni oraz Strathclyde University (MBA). Od początku pracy...

Najczęściej czytane