• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Stocznia ma kłopoty, czyli brakowało na pensje i zabrakło... rozwagi

Wioletta Kakowska-Mehring
28 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Pensje za grudzień ubiegłego roku stoczniowcy otrzymali w dwóch ratach. Pensje za grudzień ubiegłego roku stoczniowcy otrzymali w dwóch ratach.

Stocznia Gdańsk ma problemy z płynnością finanową, które jeszcze się pogłębią przez... rząd - twierdzą autorzy "Rozwagi i Solidarności", czyli gazetki redagowanej przez stoczniową "Solidarności". Władze stoczni uspokajają, że problemy były przejściowe i dotyczyły jedynie produkcji statków, czyli tylko części działalności produkcyjnej. Co ciekawe, emocje studzi też... przewodniczący stoczniowej "Solidarności". Nic się nie stało? W świat poszła informacja, ale czy o taki przekaz chodziło.


Jeden ze zbiorników do przewożenia gazu, jaki zamontowano na "Syn Antaresie". Jeden ze zbiorników do przewożenia gazu, jaki zamontowano na "Syn Antaresie".

Czy chwilowy problem z wypłatą może być niepokojącym sygnałem?


"Pracownicy stoczni Gdańsk i przystoczniowych spółek otrzymają pierwszą część styczniowej wypłaty. Wszyscy po 1200 zł. Kolejna transza zapowiadana jest pod koniec stycznia. Po świątecznych wydatkach i po otrzymaniu nowych rachunków, to zła wiadomość dla stoczniowych rodzin" - napisał do naszej redakcji jeden ze stoczniowców.

"Stocznia Gdańsk ma problemy z płynnością finansową i 10 stycznia pracownicy nie otrzymali wszystkich należnych im pieniędzy. Podobne problemy mają i inne zakłady przemysłu okrętowego. Obawialiśmy się kłopotów finansowych stoczni od pół roku, nie było wielką tajemnicą, że są kłopoty finansowe i występują zaległości z różnego rodzaju płatnościami" - napisał z kolei w gazecie wydawanej przez stoczniową "Solidarność", wiceprzewodniczący związku Karol Guzikiewicz.

Utrata płynności finansowej to dla każdej firmy poważna sprawa. A złe wieści szybko się rozchodzą, nic więc dziwnego, że w branży zawrzało. Konkurencja zaciera ręce, kontrahenci baczniej się przyglądają.

- Wynagrodzenia dla pracowników Stoczni już zostały zapłacone. Wypłata rzeczywiście odbyła się w dwóch częściach, ale miało to charakter incydentalny, spowodowany opóźnieniami wpłaty od klientów. Posiadane środki musieliśmy skierować na bieżącą działalność produkcyjną. Zarząd uprzedził pracowników i związki zawodowe o zaistniałej sytuacji - tłumaczy Aldona Dybuk, rzecznik Stoczni Gdańsk.

Rolą rzecznika jest oczywiście uspokajanie i można w te słowa wierzyć lub nie, ale w podobnym tonie wypowiada się także Roman Gałęzewski, przewodniczący stoczniowej "Solidarności", który twierdzi, że mówienie o grożącej firmie zapaści czy upadłości to nadinterpretacja.

- Problemy z płatnościami w branży są wszędzie. Niestety, dziś ważniejsze jest wyczucie rynku, niż umowy i dokumenty. Było wiadomo, że z produkcją stoczniową może być problem, dlatego rozwijano produkcję konstrukcji stalowych i wież wiatrowych. Zakład miał stać na trzech produkcyjnych nogach, jedna z nich okazał się słabsza. O tym, że trzeba stawiać na konstrukcje stalowe i wieże wiadomo było od dawna. Teraz wiadomo, że trzeba przestawić się szybciej na tamte branże - mówi Roman Gałęzewski i stara się tłumaczyć złowieszczy artykuł swojego zastępcy w piśmie "Rozwaga i Solidarność".

- Mój zastępca widzi wszystko czarne albo białe. A to są sprawy wymagające spokojnych rozwiązań. Oczywiście do ludzi, którzy mogą stracić pracę żadne argumenty nie trafią i ja to doskonale rozumiem. Jednak trzeba oddzielić problemy indywidualne od całości. Lepiej uratować 2 tys. miejsc pracy, nawet kosztem 200 - mówi Gałęzewski.

Bo niestety, do zwolnień dojdzie. Już w ubiegłym roku stocznię opuściło ok. 100 osób w ramach tzw. programu dobrowolnych odejść. Dotyczył on głównie pracowników spoza produkcji. Czy dojdzie do kolejnych zwolnień? Tak. Pracę może stracić nawet 200 osób, ale przynajmniej 300 stocznia chce... zatrudnić. Potrzebni są jednak tzw. pracownicy do bezpośredniej produkcji, czyli spawacze czy monterzy. Cięcia dotyczą pracowników biurowych i nadzoru produkcji.

- W stoczni konieczna jest restrukturyzacja produktowa i zatrudnienia, która będzie skutkować zwolnieniami w obszarze administracji i obsługi, ale zwiększeniem zatrudnienia w bezpośredniej produkcji. Potrzebujemy wykwalifikowanych pracowników, zakładamy wzrost produkcji konstrukcji offshore i wież wiatrowych, kosztem statków - mówi Aldona Dybuk.

Doświadczenie w realizacji programów pomocowych m.in. dla zagrożonym utratą pracy ma zakładowa "Solidarność", która od ładnych paru lat skutecznie pozyskuje unijne granty na ten cel, o czym pewnie mało kto wie. Były m.in. szkolenia "Droga do doskonałości zawodowej", "Zawód na miarę", "Dać nadzieję i ją spełnić", a nawet... EuroManager.

- My jako związek robimy bardzo wiele, aby pomagać m.in. osobom które straciły pracę. Prowadzimy kilka projektów finansowanych z unijnych pieniędzy. Moglibyśmy realizować więcej, gdyby tylko były środki. Monitujemy Urząd Marszałkowski, aby zorganizować szkolenia dla spawaczy i monterów, czyli w tych specjalizacjach, w których brakuje ludzi do pracy. Mam jednak świadomość, że nie wszystkich uda się przekwalifikować - mówi przewodniczący Gałęzewski.

Właśnie teraz trwa nabór do kolejnego programu stoczniowej "Solidarności". Do końca stycznia można składać wnioski w ramach projektu "Zawód przedsiębiorca". Jego celem jest promowanie postaw przedsiębiorczych i wspieranie tworzenia nowych miejsc pracy wśród osób pozostających bez zatrudnienia, które uczą się lub zamieszkują na terenie województwa pomorskiego, w tym szczególnie wśród osób powyżej 50 roku życia oraz osób niepełnosprawnych. Projekt przewiduje możliwość uzyskania jednorazowej dotacji inwestycyjnej (do wysokości 40 tysięcy złotych) oraz wsparcia pomostowego (w wysokości 1000 złotych) w ciągu pierwszych 12 miesięcy prowadzenia działalności gospodarczej. Być może ktoś z owej "200" skorzysta z tej pomocy?

Jak twierdzą władze stoczni, zakład realizuje kontrakty i ma portfel kolejnych zamówień na specjalistyczne konstrukcje. Zmodyfikowano też w niewielkim stopniu plan inwestycyjny w sektorze wież wiatrowych. Planuje się rozbudowę linii do produkcji wież w dwóch stoczniowych halach, co wiąże się zakupem maszyn na potrzeby nowego ciągu technologicznego. W maju stocznia ma osiągnąć wysoką rentowność z produkcji offshore. Mimo kryzysu Stocznia Gdańsk zrealizowała inwestycje na poziomie ok. 100 mln zł.

A statki? W lutym zostanie zwodowany kolejny prom pasażersko-samochodowy dla norweskiego armatora. Ten, o którym w listopadzie ub. roku informowały norweskie media. A właściwe o tym, że norweski koncern stoczniowy Bergen Group oskarża Stocznię Gdańsk o niedotrzymanie terminów kontraktów, które skutkują znacznymi startami finansowymi. Chodzi o opóźnienie w dostawie właśnie kadłuba promu. - Stocznia w Gdańsku ma poważne problemy finansowe. Problemy zaczęły się wraz z wejściem nowego ukraińskiego inwestora i zmiany zarządu stoczni - stwierdził Terje Arnesen, prezes Bergen Group Fosen w wypowiedzi dla norweskiego portalu ekonomicznego E24. Władze gdańskiej stoczni odrzucały zarzuty, twierdząc, że wina leży po stronie zamawiającego, który zbyt późno dostarczył dokumentację. Mówiło się także, że to strona norweska ma problemy finansowe.

Stocznia ma podpisane umowy dotyczące statków, które dają pracę do końca 2013 roku, m.in. dwa statki PSV w blokach dla armatora z Norwegii (armator będzie scalał je u siebie), do tego umowa na dwie kolejne jednostki PSV dla Norwegów z opcją na kolejną. Kończy się też wyposażanie gazowca "Syn Antares", którego zwodowano w grudniu ub. roku. Operację zamontowania dwóch ogromnych zbiorników na gaz, które w sumie ważą prawie 1000 ton przeprowadzono w doku SD2 na terenie gdyńskiej stoczni. Potem próby morskie i... chrzest.

Wracając jednak do "Rozwagi i Solidarności". W zakładowym pisemku wiceprzewodniczący Guzikiewicz porusza jeszcze jedną kwestię.
" Ale jest też pytanie podstawowe, kluczowe, czy elementy zewnętrzne, decyzje administracji państwowej, a więc władzy, nie wpływają na obecne trudności. Stocznia została sprzedana przy zachowaniu tzw. opcji put, co oznacza, że mniejszościowy udziałowiec w spółce (w tym przypadku Skarb Państwa) może zażądać od większościowego właściciela wykupu posiadanych akcji. W grę wchodzi kwota 80 milionów złotych. I takie żądanie przedłożył Skarb Państwa, co nie mogło nie wpłynąć na sytuację finansową spółki i jej ukraińskich właścicieli" - informuje Guzikiewicz w stoczniowej gazecie i oczywiście dorzuca coś o odpowiedzialności rządu premiera Tuska.

- Według przepisów unijnych z firm, które miały problemy państwo musi wyjść. Ukraiński właściciel będzie musiał wykupić udziały w określonym czasie. Pozostał jeszcze rok. To ładnych kilkadziesiąt milionów i w obecnej sytuacji, kiedy trzeba przyspieszyć zaangażowanie w tzw. dwie nowe nogi produkcyjne, także inwestować, kiedy nałożyły się na to problemy w branży stoczniowej, konieczność wykupu udziałów może być problematyczna. Dlatego z tego co wiem, władze stoczni już zwróciły się o możliwość przesunięcia terminu wykupu - znów tłumaczy Roman Gałęzewski.

Cóż, stocznia ma kłopoty, ale... właściwie ich nie ma. Kto trafniej ocenił sytuację, czas pokaże.

Miejsca

Opinie (87) 3 zablokowane

  • hehe (12)

    Tych ze zdjęcia powinni zwolnić w pierwszej kolejności. Banda leserów z pozjadanymi rozumami...

    • 33 45

    • (4)

      Możesz uzasadnić swoją opinię ukazując jakiś konkret w zarzutach?

      • 25 9

      • się śmieją i gadają

        zamiast robić.

        • 9 19

      • (2)

        Wyjdź z biura zielony ogórku zamiast zadawać kretyńskie pytania. Uważasz za normalne kiedy na zmianie jest więcej majstrów i brygadzistów niż ludzi którzy pracują??? Stoją jak te osły szczególnie brygadziści i co? W każdej normalnej stoczni brygadzista pracuje jak reszta a nie stoi jak cep i pali szlugi cały dzień. Majster jest od nadzoru i chodzenia na robocie a nie siedzenia w cieplej budzie albo biurze. Każdy kto miał coś wspólnego z tą pożal się boże stocznią wie że majstrów i brygadzistów jest tam zdecydowanie za dużo. 7 zaminusowało obstawiam że 4 to właśnie ci ze zdjęcia :D

        • 23 5

        • ci ze zdjęcia nie wiedzą co to internet,nie mogli zaminusować

          • 7 7

        • MURGRABIA

          u mnie w brygadzie 3 majstrów i 8 brygadzistów

          • 2 2

    • NSZZ - Nieopodatkowany Samowolny Związek Złodziejaszków (1)

      Jak pan Guzikiewicz i jego kumple ze związków zrezygnują z połowy swojego uposażenia branego za siedzenie i bicie piany, to stocznia od razu odzyska płynność finansową. I jeszcze będzie na podwyżki dla pracowników.

      • 19 4

      • nie można przebywać w matriksie, trzeba zachować realizm w ocenie

        ich pensje niczego nie zmienią. ale jestem oczywiście za tym, by związek utrzymywali członkowie związku.

        • 6 1

    • Opinia została zablokowana przez moderatora

    • Cała prawda

      Niestety prawda jest taka, że gdyby związki były za bramą, to bardziej interesowałyby się losem pracownika pośrednio dbając o swoją kasę na składki z których musieliby się utrzymywać.
      Teraz składki spływają "automatycznie" z pensji, a pensje płacone są przez pracodawcę. Tajemnicą nie jest, że większość członków solidarności, jest tam dlatego, że mogą otrzymać nisko oprocentowane pożyczki.
      Wyjazdy na tzw pochody (niestety w większości popierają one interesy PiS-u) są dodatkowo wynagradzane przez związki kasą i "obiadkiem".
      Chciałbym zobaczyć ile osób zapisałoby się do związku gdyby byli "za bramą".

      • 8 0

    • zielone kaski

      prawdopodobnie BHP po zejściu z okrętu

      • 0 1

    • głupi (1)

      głupi komentarz, żeby ciebie też z roboty zwolnili

      • 0 0

      • A co jesteś jednym z leserów z latarką na sznurku? Zawsze mogą przejść na etaty produkcyjne...

        • 1 1

  • Skoro dla popaprańców "polskość to nienormalność" to my Polacy mamy problem (10)

    Lewacy i utopijni moderniści inni zlikwidowali szkoły zawodowe, a dzisiaj pilnie "potrzebujemy wykwalifikowanych pracowników" których nie ma pomimo, że wiele zakładów zostało politycznymi decyzjami zlikwidowanych lub ograniczono w nich zatrudnienie.

    • 43 21

    • (2)

      kurde, mam 30 lat i jak dla mnie to szkoly zawodowe byly wymyslem komuny, a zaczeli je zamykac albo zmieniac je jakos 10-15 lat temu, bo taka byla moda i robilo to SLD jak i AWS itp, czyli wszyscy. Hmm cos mieszam ? :)

      • 11 1

      • Znieść przedawnienie!

        Tutaj bardziej chodzi o to, czy były one dobre czy niepotrzebne. Skoro te szkoły się odtwarza to znaczy że likwidacja ich była błędem i za ten błąd nikt nie ponosi odpowiedzialności - a finansową powinni wszyscy, którzy się do tego przyczynili.

        • 6 1

      • Likwidacja szkół średnich technicznych

        Likwidacji nauczania zawodu i szkolnictwa zawodowego na poziomie średnim zapoczątkowano wraz z zmianą systemu szkolnictwa - z 8 lat podstawówki i 5 technikum na 6 podstawówki, gimnazjum itd (jakieś 6 lat do tyłu). Ogólnie opcja liberalna uważała, że najlepiej działać w usługach (bukieciarstwo, strzyżenie psów itp :-)) ) niż w branżach technicznych i technologicznych. Innymi słowy kończyć liceum, studia i być managerem... obecnie bezrobotnym lub zmywak... Ogólnie brakuje fachowców. Za komuny wykształciło się wielu fachowców szczebla średniego (spawaczy, tokarzy, elektromonterów). Od kilku lat świadoma lub nieświadoma głupota chciała zlikwidować technika i zawodówki co skutkuje, że będziemy mieli 15-letnią lukę w kształceniu kadry średniej. W tym wypadku inżynier jest nie potrzebny, skoro i tak ktoś musi zmontować to co on zaprojektował (to samo odnosi się do lekarzy - lekarz może sam operować - bez pielęgniarek - skończy się wiadomo jak... konduktem pogrzebowym). Dobry przykład rozwoju polskiej technologii jest bydgoska PESA ale to tylko światełko w tunelu. Ogólnie mówiąc każdy widzi nędzę w polskim przemyśle celowo zrujnowanym, ale głowa do góry historia uczy, że gorsze rzeczy się przechodziło, tylko że za zaniedbania zapłacimy my i nasze dzieci bezrobociem lub wyjazdem za granicę oraz głodówką na emeryturze :-))

        • 4 1

    • Człowieku, wszyscy wykwalifikowaniu siedza w Norwegii i mają gdzieś te kolebke i inne też (6)

      • 14 0

      • (2)

        A w stoczni gdańskiej kto spawa? Turcy i Rosjanie?

        • 2 2

        • widać po efektach...

          kto to spawa....a czy stocznia to jeszcze stocznia ? wydaje się że to jest wietrzna wytwornica puchowego lata....

          • 3 0

        • w znacznej mierze Ukraińcy, poza tym też Chińczycy.

          • 4 0

      • hihihihihihihihi ci wykwalifikowani siedzą w norwegii (2)

        i składają te częsci kadłuba zespawanego przez murzynów stoczni gdańskiej w jedną całość zwaną statkiem.

        • 6 0

        • hehe, potwierdzam :)

          • 2 0

        • Dla rządzących "polskość to nienormalność"

          Kto takich jeszcze popiera w wyborach? Co w Polsce się jeszcze opłaca robić? Chyba tylko być politykiem, bo pożytecznych idiotów u nas dostatek?!

          • 2 4

  • A kiedy ruszy im

    na odsiecz p. Jaworski? Ten złotousty erudyta, manager i wybitny ekonomista oraz nietuzinkowy polityk?

    • 52 10

  • związki... (2)

    Jeszcze nie widziałem żeby związki, a szczególnie ten na S zrobił coś pożytecznego w ciągu ostatnich kilku lat. Dbają tylko o swoje posadki i mieszają się w politykę...

    • 64 12

    • Po co

      związki niech was pracodawcy dalej wykorzystują jak baranów !!!!

      • 3 1

    • Związek S

      Niech organizują pilgrzymkę - to im dobrze wychodzi !

      • 3 1

  • Natychmiast palic opony!!!!!! (1)

    Żwiązki powinny byc za bramą tak na zachodzie!!!!!!!!!

    • 47 9

    • Jeśli bym był właścicielem stoczni to w pierwszej kolejności bym dał:

      Guzikiewiczowi takiego kopa że by wylądował na krakowskim przedmieściu w ramionach Śniadka!

      • 8 1

  • (3)

    hehe problemy z płatnoścam - dostali wypłaty w 2 transzach, panowie redaktorzy zacznijcie pisać o branży budowlanej tu zaległości sięgają 3 - 4 miesięcy i to bez rat tu się dostaje nawet 1000 zł na miesiąc i się bujaj a właściciel firmy powie Ci bo on nie ma ..............

    • 35 3

    • to po co dla niego pracujecie?

      • 5 7

    • a co jest jeszcze dziwniejsze

      tam nie ma związków zawodowych (to info dla oszołomów)

      • 3 0

    • ale możesz spakować manatki...

      nawet jutro i możesz mieć go gdzieś...

      • 2 0

  • No proszę..., w stoczni rozumieją że ZYSK PRZYNOSI ZATRUDNIENIE (1)

    PRACOWNIKÓW BEZPOŚREDNIO PRODUKCYJNYCH, A NIE BIUROWYCH. A polityka rządu wciąż nastawiona na zwiększanie armii urzędników i ich dochodów.

    • 38 4

    • No ale protest musi być, bo ja to tak, mniej niż jeden dyrektor na 10 osób ma przypadać?

      Nie do pomyślenia, trzeba urządzić strajk i wymusić dofinansowanie z budżetu!

      • 3 0

  • Stoczniowcy - niech do Was dotrze (1)

    Waszym problemem sa upolitycznieni, wysoko opłacani zwiazkowcy. Pogońcie ich i od razu będzie lepiej.

    • 70 20

    • W Stoczni Marynarki Wojennej jest od przeszło 20 lat ten sam przewodniczący S.

      Jedno co załatwił to robote swojej żonie. Od 20 lat pieprzy o likwidacji stoczni. Ciekaweile ten lebiega za nic nie robienie przytulił pieniędzy przez te lata!

      • 9 0

  • (2)

    Sprywatyzować "sprywatyzowane".!!!!!

    • 13 4

    • ta stocznia jest już prywatna (1)

      a konkretnie ukraińska, wytrzeźwiej w końcu.

      • 7 1

      • prywatny folwark....

        Guzikiewicza a z prywatną stocznią to nie ma nic wspólnego ....nie trza trzeźwieć aby to wiedzieć....

        • 7 2

  • won ze związkami w stoczni

    stocznia zawsze będzie miała kłopoty jeśli będzie utrzymywała tylu związkowców -nierobów (ludzie nie mają pensji, a gazetka Solidarność skąd ma kasę na redagowanie?)...stare śpiewki ,że winny rząd ,pogonić nierobów ,zarząd -nie kombinowanie i oddanie pracownikom co im się należy

    • 53 17

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Sebastian Ptak

Prawnik, ekspert rynku bankowego, współtwórca nowoczesnego sektora płatniczego w Polsce, Prezes...

Najczęściej czytane